PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=225833}

Nie z tego świata

Supernatural
2005 - 2020
8,1 96 tys. ocen
8,1 10 1 96289
6,9 9 krytyków
Nie z tego świata
powrót do forum serialu Nie z tego świata

Dean i Castiel 

ocenił(a) serial na 7

Czy zauważyliście, że ostatnio (od początku 8 sezonie) zaczyna się coś dziwnego między nimi dziać? Nie jestem absolutnie jakąś walniętą shiperką, ale to co oni robią (w sensie scenarzyści) mnie zastanawia. Wygląda to jakby chcieli z nich zrobić parę. I te teksty " I need you" (2 razy) "I know, you're hoping Castiel will return to you" i inne.
Co o tym myślicie? I powstrzymajcie się od jakiś wpisów w stylu "Och Destiel jest canon, się kochają coś tam coś tam". Proszę merytorycznie ;)

meggi27

Po prostu od jakiego czasu, duża część fanów uważa, że Dean i Castiel to właściwie taka nietypowa para, inni uważają, że to wręcz... niemal kochankowie. Twórcy świetnie sobie zdają z tego sprawę, więc umieszczają tego typu teksty w serialu żeby ucieszyć fanów.

ocenił(a) serial na 8
meggi27

Castiel to mimo wszystko anioł i obce są mu ludzkie uczucia, albo były, dopóki nie zaczął spędzać tyle czasu na ziemi. On nie potrafi się zachowywać jak normalny człowiek i w tym jego urok. Nie wie co jest stosowne co nie. Moim zdaniem to tylko przyjaźń, bardzo głęboka przyjaźń. Nie wiem kto tak naprawdę się w tym doszukuje czegoś więcej. Dean jest dla niego bardzo ważny, bo zawdzięcza mu wiele. Zmienił przecież całe życie pod jego wpływem. Nie siedzi już na chmurkach, buntuje się, nie da sobą manipulować. Pozwolił mu przejrzeć na oczy. Dean natomiast stracił już wszystkich, na których mu zależało, został mu już tylko Sam i Castiel. Traktuje go jak brata, za którego czuje się odpowiedzialny. Jak wiemy najczulszym punktem Deana jest rodzina. A jak w tym serialu już nie raz było zaznaczone "rodzina to nie tylko więzy krwi". Więc nie dziwię się, że walczył o niego, tak jak za każdego innego jej członka. Obaj sobie wiele zawdzięczają i wiedzą że zawsze mogą na siebie liczyć. Także jeśli jeden kocha drugiego to tylko miłością braterską.

ocenił(a) serial na 9
meggi27

Ja nadal nie widzę tej dziwnej więzi między Deanem a Castielem. Tzn. widzę, że są jak bracia, ale tylko (a może aż) tyle. Już bardziej skłaniałam się ku sparowaniu Meg i Castiela. ;)

ocenił(a) serial na 4
Mala_Lady_Punk

Podpisuję się pod tym. Tzn. wolę nie parować Casa z nikim, ale jeśli już, to zdecydowanie lepiej z Meg niż z Deanem.

Mala_Lady_Punk

przecież Cass jest jednorożcem Meg :) Tak mówiła sama Meg.

ocenił(a) serial na 7
ezz

No jest Cas jednorożcem Meg, ale Meg nie jest jego jednorożcem ;) Cas nigdy jej nie kochał. Czuł do niej sympatię, wdzięczność, że się zajęła nim w szpitalu. I może trochę ją rozumiał? W kocu była tak samo wojownikiem, żołnierzem jak on. Oczywiście było też pomiędzy nimi jakieś seksualne przyciąganie, ale nic poza tym.
I czemu wzdrygacie się przed tym, żeby Cas z kimś był? On od dawna czuje, cierpi, zachowuje się jak człowiek. Myślę, że należy mu się ktoś. Dla mnie jest najbardziej samotną postacią w całym serialu.

meggi27

Nie mówiąc już o tym, że Meg w 8x17 została kompletnie zniszczona. Z postaci, którą uwielbiałam, zrobili postać, która gada o jednorożcach (?? wtf??) i innych tego typu bzdurach. Ponadto mierzi mnie jakikolwiek związek między demonem a aniołem, to jest po prostu nieczyste i banalne, rodem z książek dla nastolatek typu Twilight. Ponadto Cas i Meg mieli wspólnie na ekranie może ze 20 min, więc jakikolwiek 'romans' jest jedną wielką bzdurą. Tęsknie za Meg z sezonów 1-5, tam była dopiero badassem :(
Lol, i to oczywiste, że Meg nie była 'jednorożcem' Casa (dalej to idiotycznie brzmi XD). Wystarczy spojrzeć na to tak - gdyby zamiast Deana w krypcie była Meg, to Cas bez zawahania by ją zabił :P Ba, Cas zabiłby w tym stanie wszystkich, nawet Sama (który jest jego przyjacielem), oprócz Deana. Nie bez powodu Naomi stworzyła tysiąc Deanów, by Cas ćwiczył zabijanie go, a i tak nie był w stanie zabić prawdziwego :P Tylko i wyłącznie Dean potrafił go wyrwać spod kontroli, a tak to Cas mógłby zabić wszystkich - zabił nawet swojego brata, Samandriela!! Tak więc widać po tym, że jego relacje z Deanem przekraczają nawet braterskie :P

Luelle

Cass jest jednorożcem Meg. Nikt nie mówi o związku, czy romansie. Więź nie sprowadza się od razu do romansu. Zbyt banalnie to odbierasz, za bardzo chcesz to wcisnąć w jakieś ramy, proste stwierdzenia, utarte schematy.
To, w jaki sposób opowiedziała o tym Meg, to swobodne ujęcie tego, co dzieje się między tymi dwojga.
Delikatne, zostawiające dużo przestrzeni. Po prostu Meg pod jego wpływem popatrzyła na świat z innej perspektywy, zaczęła zwracać uwagę na inne rzeczy, zmieniać się; Cas jest kimś wyjątkowym, kto nie miał prawa dla niej istnieć.

Wiem, że bardzo liczysz na związek Deana z Casem, ale na ten temat powiedziałam już chyba wszystko, co miałam do powiedzenia. Dodam tylko, że relacje anioł-demon kwalifikujesz ze wzgardą do wątków typu zmierzchu, a Deana zawzięcie wpychasz w objęcia Casa.

ezz

Relacji Casa i Meg w żaden sposób nie kwalifikuję na romantyczny, ale owszem, łączyła ich pewna więź i w pewien sposób siebie rozumieli. Temu nie przeczę. Jednak uważam, że 8x17 pod tym względem nie miał większego sensu. Cas i Meg właściwie w ogóle się nie znali. Przeprowadzili tylko jedną, głębszą rozmowę ze sobą (właśnie w 8x17), mieli łącznie może jakieś 20 min czasu antenowego i pojawił się dziwny skok w ich znajomości między poprzednim sezonem a tym. Oni się właściwie w ogóle nie znali (przypominam, że gdy Meg pilnowała go w szpitalu, to Cas właściwie nie był przytomny), a tu nagle Meg zaczyna gadać o jednorożcach. To jest kolejny powód, dla którego nie lubię strasznie tego pairingu - w 8x17 Meg nie zachowywała się jak Meg, co jest trochę brakiem szacunku dla tej postaci. Pamiętam jak była niezłym badassem, naprawdę ciekawym charakterem i wrogiem. Jeszcze w 7 sezonie była sobą, zajmowała się tylko i wyłącznie swoim przetrwaniem (to była dla niej zawsze najważniejsze, od 1 sezonu), a tu nagle w ciągu jednego odcinka się poświęciła O__O Jak już scenarzyści chcieli by Meg się poświęciła, to powinni jakoś to pokazać, pokazać nam zmianę tej postaci, a nie nagle zmienia się w świętą w ciągu jednego odcinka. No i oczywiście jest też sam fakt, że scenarzyści zabili kolejną postać kobiecą...

Relacje anioł-demon traktuje ze wzgardą głównie dlatego, że w kanonie spn demony to demony, a nie sentymentalne nastolatki gadające o jednorożcach (serio, ten tekst o jednorożcach sprawił, że się aż skrzywiłam. Pojechało tandetą). Demony to zniszczone przez setki lat tortur w piekle dusze, które kochają morderstwa, ból, cierpienie innych i największe koszmary ludzkie. Nie rozumiem tego wybielania Meg - ona była idealnym czarnym charakterem. Nie zapominajmy, że to ona z uśmiechem na twarzy zabiła Jo i Ellen, to ona zabiła wielu przyjaciół Winchesterów, to ona opętała Sama, to ona była pierwszym demonem, którego Winchesterowie spotkali podczas poszukiwania Johna, to ona ich torturowała, próbowała wielokrotnie zabić i oddać Azazelowi. Dlaczego ludzie o tym zapominają? Jak Cas mógłby w jakikolwiek sposób kochać coś takiego? Istotę, która wyrządziła tyle krzywd Deanowi, który, jak to było widać w 8x17, jest dla niego najważniejszy. Ja nie wpycham zawzięcie Deana w objęcia Casa. Oni sami to robią swoimi czynami. A ich wspólna historia jest naprawdę piękna, gdyż była niespodziewana, nie miała się wydarzyć. W 8 sezonie Naomi próbowała kontrolować Casa poprzez Deana, a gdy jej się to nie udało, to poleciała do Deana i powiedziała mu, że ten liczy ciągle na to, iż Cas do niego wróci i, cytuję: "Szkoda, że on nie czuje tego samego do ciebie". To, czy scenarzyści pójdą dalej tym tropem, to tylko oni wiedzą. Osobiście bardzo bym chciała by tak się stało, gdyż nie spotkałam nigdy w tv tak pięknej historii miłosnej.

ocenił(a) serial na 7
Luelle

Mimo całej mojej miłości do Deana i Casa razem, zawsze lubiłam go z Meg. Jakoś nigdy jedno z drugim mi nie kolidowało ;) Bo zawsze wiedziałam, że pomiędzy Casem i Meg nie ma miłości. Jest może wzajemna fascynacja, trochę pożądania(?) i myślę, że Cas ją lubił.
Ten argument, że wspólnych scen mieli tylko ze 20 minut jest nietrafiony. Pamiętaj, że oni między odcinkami 7x21 - x 7x23, gdy Cas się już obudził, spędzali dużo czasu "off screenowo". Cas ją tak męczył, że uciekła na drugi koniec świata, a on ją i tak znalazł i przywlekł z powrotem ;) Plus ludzie w filmach/serialach zakochują się w sobie w krótszym czasie antenowym ;) Oczywiście ja tu nie widzę miłości, ale tylko mówię.

Jeśli zaś chodzi o Meg... Widziałam, ze dużo osób się nie podoba, to, że się poświęciła. Że nagle zrobili z niej dobry charakter. Ja tak nie sądzę. Meg zmieniała się powoli. Tak na początku była zła, tak przyczyniła się do śmierci Ji i Ellen. Ale dla mnie w siódmym sezonie zaczęła powoli być inna.
A jeśli chodzi o to poświęcenie... Meg zawsze musiała mieć jakiś cel dla którego żyła i walczyła. Najpierw był to Azazel i jego misje, potem Lucyfer. Jednak Lucyfer został zamknięty, więc co miała robić? Cas nie traktował ją jak każdy, plus zbuntował się przeciwko niebiosom przez co ciągle chcieli go zabić. Czy to nie brzmi znajomo? Myślę, że Meg przypominał on nieco Lucyfera. I właśnie Cas był później powodem, dla którego mogła dalej żyć. I mieć cel.
Kto powiedział, że demon nie może się zmienić?

Jeśli zaś chodzi o Deana z Casem. Nie wierzę, że zrobią z nich parę i nigdy nie wierzyłam. Owszem, uważam, że się kochają. Bardzo, bardzo się kochają. Owszem uważam, że powinni być razem. Ale CW jest to stacja jaka jest. Nie mają odwagi, żeby zrobić z nich parę. W sumie nie trzeba się im dziwić, że obawiają się straty widzów. Bo może by i tak było.
Oczywiście mamy wiele scen w 8 sezonie, które dają nam nadzieję. Kurde 8 sezon jest jak zlepek wszystkich destielowych ficów. Owszem mamy wszystkie te paralelizmy o człowieku i istocie nadnaturalnej. Plus oczywiście to, że Dean był jedyną osobą, która mogła wyzwolić Casa z pod wpływu Naomi. A wystarczyło, że powiedział, że go potrzebuje.
Mamy też cudowną scenę w barze w ostatnim odcinku. I ten smutek w oczach Deana, gdy myśli, że Cas zostawi go tym razem na zawsze. I to, że parą wybraną przez Kupidyna była para gejów. Którzy zakochali się w sobie przed ich oczami. I ten wyraz twarzy Deana.
Nie wiem, czy to nadal jest fanservise i rzucanie marchewki do widza, czy może preludium do dalszego rozwoju ich związku. Trudno mi uwierzyć, że będą mieć jaja żeby coś z tym zrobić.
Tu też chodzi o aktorów. Misha na 100% by nie miał nic przeciwko. On by mógł mieć urządzane orgie w każdym odcinku i byłby wniebowzięty :D Ale Jensen? Nie jestem pewna, czy czułby się z tym komfortowo.
Plus fakt, że oni obaj są ze sobą tak blisko (jedynie przyjacielsko, mówimy nie tym dziwnym Cocklesowym wymysłom), sprawia, że dziwne by było dla mnie, gdyby się pocałowali na ekranie :P Choć nie mówię, że tego bym nie chciała.

meggi27

Między 7x21 - 7x23 nie spędzili dużo czasu poza ekranem. Gdy Cas się obudził, to Meg od razu zadzwoniła do braci, więc może byli sami jakiś jeden dzień.

"Plus ludzie w filmach/serialach zakochują się w sobie w krótszym czasie antenowym ;)"
To jest właśnie główny powód, dla których generalnie nienawidzę romansów w telewizji, filmach itd. Ponieważ zakochiwanie się w ciągu kilku minut jest dla mnie kompletną bzdurą, nie jest wiarygodne i zazwyczaj jest dorzucane tylko po to, by był w serialu czy filmie jakiś romans. Ale nie mają one żadnego dna i podstaw, dlatego takie 'romanse' są dla mnie sztuczne. Jedyny romans jaki lubię to taki, który długo się rozwija, który pokazuje dokładnie dlaczego dane osoby się w sobie zakochują, który jest głęboki i pokazuje czego te dwie osoby się od siebie nauczyły i jak na siebie wpływają. Dlatego w 90% nienawidzę romansów w tv i filmach - zazwyczaj tam już w pierwszej scenie można powiedzieć kogo scenarzyści ze sobą spikną i potem zaczyna się melodramat rodem z oper mydlanych. Ostatnio takim najbardziej irytującym romanse, którego nie mogę strawić jest Oliver/Laurel z "Arrow", a z przeszłości przychodzi mi od razu na myśl Clark/Lana ze "Smallville". Do tej pory mam nieprzyjemne dreszcze. To dlatego ja jestem fanką organicznych romansów, które same wystarczająco długo rosną i to tak, że aż widzowie 'umierają' by dane postaci były razem, jak np: Mulder/Scully, Monica/Chandler, Xena /Gabrielle (a taki mój przykład z dzieciństwa ^^) i właśnie Dean/Cas. Mam nadzieję, że dobrze wyjaśniłam o co mi chodzi :)

Jasne, oczywiście, że Meg zaczęła się zmieniać, ale chodzi o to, że jej zmiana między 7 sezonem a tym jednym odcinkiem sezonu 8 była dziwaczna i nielogiczna. Nie pokazali jej zmiany w osobę, która z chęcią się poświęci (a tym bardziej dla Winchesterów i Casa). Jeszcze w finale 7 sezonu mówiła, że interesuje ją tylko jej własna osoba i to, by przeżyła. Mówi do braciom w twarz - ona chce tylko przeżyć (i to był jej najważniejszy cel od 1 sezonu). A tu nagle w 8 sezonie sama siebie się poświęca O__O To było dla mnie nielogiczne i jeżeli scenarzyści chcieli to zrobić, to powinni poświęcić na to trochę więcej odcinków (mogli np uciąć kilka scen z braterskiego melodramatu i dać więcej scen Meg). I tak, zgadzam się z tym, że Meg widziała trochę w Casie Lucyfera i to dlatego miała z nim tą więź.

W sumie też raczej nie wierzę, by scenarzyści mieli jaja by zrobili Deana i Casa parą. Co jak co, ale to nie jest Joss Whedon (i kwestia Willow). Ewentualnie mogliby to zrobić pod koniec ostatniego sezonu, więc wtedy o oglądalność by się nie martwili. Szczerze mówiąc ja w ogóle o oglądalność bym się raczej nie martwiła. Owszem, jakaś grupa ludzi pewnie przestałaby oglądać serial, ale za to inna grupa ludzi zaczęłaby go oglądać właśnie w związku z Deanem/Casem. Przy okazji zrobiliby sobie reklamę ^^

Jeśli te wszystkie nawiązania z 8 sezonu do nich to był zwykły queerbaiting, to byłoby to naprawdę chamskie ze strony scenarzystów.

E tam, Jensen już grał kiedyś biseksualną postać, więc nie widzę czemu miałby czuć się niekomfortowo. Poza tym jest aktorem,a to oznacza stawianie się w niezbyt komfortowych warunkach i łamanie pewnych barier. Przynajmniej tak robią profesjonalni aktorzy, a ja uważam, ze Jensen jest profesjonalny. Jedyne o co się martwię to to, że Jensen i Misha umieraliby ze śmiechu podczas kręcenia tych scen XD I tak mają wesoło na planie, więc to spowodowałoby jeszcze więcej śmiechu i nieudanych scen ^^

ocenił(a) serial na 7
Luelle

"Między 7x21 - 7x23 nie spędzili dużo czasu poza ekranem. Gdy Cas się obudził, to Meg od razu zadzwoniła do braci, więc może byli sami jakiś jeden dzień."
Nie nie. Już po tym jak się obudził i spotkał z Deanem i Samem i po pojawieniu się Kevina. Było wspomniane to, że robili razem różne rzeczy, ale nic z tego nie pokazali. Pokazali jedynie w 7x22, jak Meg przychodzi do chłopaków i mówi im, żeby zabrali Casa, bo nie daje jej spokoju. A Cas sobie siedzi w samochodzie i słucha muzyki (dotąd nie wiem czyim, Meg?) :D

"Owszem, jakaś grupa ludzi pewnie przestałaby oglądać serial, ale za to inna grupa ludzi zaczęłaby go oglądać właśnie w związku z Deanem/Casem"
Heh no nie wiem. Z tego co zauważyłam dosyć dużo osób jest negatywnie nastawionych do Destieli. I zwróć uwagę, że jednak głównym paringiem w SPN jest Wincest i zawsze tak będzie. Ich jest za dużo, mają za dużą siłę przebicia i twórcy to wiedzą. Dlatego nigdy Mishy nie zrobią trzecim głównym aktorem, żeby ci konkretni fani byli usatysfakcjonowani.

A jeśli chodzi o Jensena i to, ze grał biseksualną postać. Tak grał, ale nie miał żadnych miłosnych scen z Dempseyem. Nie całowali się, ani nic. Oni byli tylko w trójkącie z MM. I to jest co innego, niż granie pełnego love story z mężczyzną.
Ja wiem, że on jest profesjonalny, ale może się nie zgodzić. Nie od dziś wiadomo, że czuję się z tym całym destielowym szaleństwem trochę niekomfortowo.

meggi27

Cas jednak nie był wtedy Casem. Był szalony i praktycznie nie przypominał siebie.
I nie, Meg w 7x22 nie siedziała z Casem. Wyraźnie sama powiedziała, że gdzieś się ukrywała przed Crowleyem,a tu nagle pojawił się Cas, który ją teleportował i pojechali razem do braci. I to ją zirytowało. A potem Cas siedział w tej kabinie i robił kanapki, bawił się z pszczołami i pojawiał się nagi na impali, czy coś tam XD Tak więc szalonego Casa nie ma co brać na poważnie, gdyż nie był sobą. Był trochę jak dziecko, więc ten krótki czas jaki spędził z Meg nie powinien być w żaden sposób uromantyczniony.

Szczerze mówiąc to jak praktycznie teraz nie widzę w fandomie Wincestu. Nie widzę by była to jakaś 'wielka siła'. Kiedyś tak było, ale teraz definitywnie Dean/Cas przejął stery, ze tak powiem. Wincest to teraz raczej niedobitki. Ostatnio była jakaś ankieta na tumblrze i jakieś 97% osób zagłosowało, że kontynuowałoby oglądanie SPN, gdyby Dean/Cas stali się kanonem. W ciągu 3 dni ponad 27tys osób wybrało tą opcję. Jestem pewna, że gdyby scenarzyści się do tego posunęli, to przyciągnęliby zupełnie nowych widzów, którzy byliby ciekawi czym jest ten "Destiel" ^^ Jedyną negatywną grupą w fandomie jest tzw. "just da brudders fans", którzy są po prostu okropni - grożą śmiercią żonom aktorów, hejtują Mishę, twierdzą, że Jensen i Jared mają romans (??), a żony i dzieci to tylko przykrywki i to oni chcą, aby serial skupiał się tylko i wyłącznie na braciach (a reszty, szczególnie Mishy chcą się pozbyć). Ale to naprawdę malusieńka grupka. Misha w fandomie jest uwielbiany i zdecydowana większość chce by był w stałej obsadzie.

Come on, aktorzy potrafią grać psychopatów, morderców itd i to jest normalne w tym biznesie, więc jakiś tam pocałunek raczej nie jest czymś strasznym, jeśli się jest profesjonalnym aktorem. Przecież to nie ma żadnego związku z ich prywatnym życiem, tylko z fikcyjnym postaciami, więc ja nie widzę problemu.

ocenił(a) serial na 10
Luelle

Tym bardziej zastanawiający jest ten "niby - romans" Castiela z Meg, że przecież anioły widzą prawdziwą twarz demona, a ta na pewno nie była pociągająca. Z resztą jak Cass wrócił bez pamięci i ją zobaczył to aż się wzdrygnął, gdy zobaczył Meg podchodzącą z Deanem... Jej twarz się zmieniła, czy co?

meggi27

Ciężko mi pisać merytorycznie w przypadku tych dwojga, ale spróbuję. Tak, bardzo trudno nie zauważyć tego, co w 8 sezonie z tą dwójką wyprawiają twórcy. Wcześniej myślałam, że po wszystkich sezonach, w których obecny był Castiel, nic więcej nie wymyślą i nie wyjdą poza zwyczajną relację przyjaźni, ale jednak to chyba coś większego. Castiel zbuntował się dla Deana, dzięki 'kochanym' aniołkom wiemy, że to Dean jest jego największą słabością. Balthazar nazwał Castiela przy Deanie "aniołem, który jest w Deanie zakochany". Bodajże w 6 sezonie mieliśmy scenę, w której Dean mówi "Cas, get out of my ass!" na co Castiel odpowiada "I was never in your..." - chociaż to akurat było komiczne, taki prymitywny fan service widzę w tej scenie:P No ale co tam dalej - podczas pobytu w Czyśćcu Castiel powiedział Deanowi że zostawił go, aby go chronić, aby utrzymać potwory z daleka od Deana. Potem mimo iż wiedział, że go opuści, towarzyszył mu do końca. Po powrocie z Czyśćca Dean miał wizje z Castielem - prawie identyczny motyw jak z tym, kiedy Sam widział swoją Jess przy drodze. Wreszcie sprawa z Naomi - wykorzystała osobę Deana w próbie zawładnięcia nad Castielem, wiedziała, że Dean jest największą słabością anioła. I to właśnie osoba Deana mogła złamać jej moc.
No i podobno coś tam nawet Misha wspominał, że w scenariuszu zamiast "I need you" miało być "I love you" ale z tego zrezygnowali... Aczkolwiek, to Misha, z jego ust wychodzą różne słowa;)

meggi27

http://octoswan.tumblr.com/post/48057062023/an-argument-in-tropes-a-destiel-meta Polecam zapoznać się z tym cudownym tekstem (choć długim) na ten temat (a propos, jego autorka jest przyjaciółką i współlokatorką Osrica, czyli Kevina z Supernatural ;) ). W skrócie - cała relacja Casa i Deana oparta jest na schematach, które pojawiają się tylko i wyłącznie w historiach miłosnych. Polecam lekturę tego tekstu, bo dziewczyna fantastycznie to wszystko tłumaczy, świetnie się na tym zna. Widać tam wyraźnie, że love story Deana i Casa jest baaardzo podobne do historii miłosnej Scully i Muldera z X-Files.

I tak, ja mam nadzieję, że Dean i Cas na końcu będą razem, bo ich historia miłosna jest najpiękniejszą historią miłosną jaką widziałam :) Zazwyczaj pary w tv nie mają żadnej chemii. Wystarczy, że w jednym pomieszczeniu pojawi się facet i kobieta, i od razu ludzie automatycznie chcą by byli razem, mimo że nie ma między nimi nic. Większość tzw. "par" już po kilku odcinkach jest razem i niby są w sobie bardzo zakochani, co jest oczywistą bzdurą, bo nie mają żadnego rozbudowania, rozwoju. Pojawiają się znikąd. Ich związek jest niesamowicie sztuczny, płytki i w ogóle nie dbam o te postaci. Dlatego generalnie nie znoszę romansów w filmach czy serialach, ponieważ w 90% są beznadziejnie zbudowane. Dlatego Cas/Dean to jedyna historia miłosna, która w ogóle podoba mi się w tv. Jak to ktoś pięknie streścił: "The story of a man afraid of flying, and an angel afraid of falling, who somehow met in the middle. ".

W ostatnim czasie (czyli w tym sezonie) nawet wielu tzw. "casual viewers" zaczęło zauważać, że między Deanem i Casem jest coś więcej. Szczególnie po odcinku 8x17, kiedy to Dean zapytał się Casa w krypcie tuż przed zniknięciem anioła: "What broke the connection?", a Cas odwrócił wzrok i odpowiedział: "I don't know", mimo że na usta cisnęło się "YOU!!". Wrzucę tutaj 2 posty takiego "niedzielnego widza" SPN, który zaczął zauważać, że coś jest na rzeczy. Zmusiło go to aż do obejrzenia poprednich odcinków, aby wszystko posprawdzać :)
http://www.imdb.com/title/tt0460681/board/thread/212908931?d=212929380&p=17#2129 29380 tu jest w skrócie ich historia w tym sezonie

Wg mnie Cas i Dean w żadnym wypadku nie mają braterskich więzi. Może znów posłużę się postem zwykłego widza, bo naprawdę świetnie on to ujął: http://www.imdb.com/title/tt0460681/board/thread/212908931?p=15

Warto też wspomnieć, że Dean/Cas są najbardziej popularną parą w internecie, mimo że nie są kanonem. W ostatnich kilku tygodniach wygrali wszelkie ankiety na najlepszą parą, pokonując wszystkie kanoniczne pary :P O czymś to świadczy :P

Luelle

CHyba sobie jaja robcie lol

ocenił(a) serial na 8
10minutt

to samo pomyślałam :D ale nie chce sb języka strzępić bo i tak nie dotrzesz do takich ludzi :D

wiktoria001100

No świetny poziom zaprezentowałaś tą wypowiedzią. Dobre wychowanie wymaga choć kulturalnego zachowania. Ja w żaden sposób nie obraziłam ciebie, mimo że kompletnie nie zgadzam się z twoim zdaniem na ten temat i tego samego wymagam od innych użytkowników tego serwisu.

Jestem też w 100% pewna, że nie przeczytałaś dokładnie mojej wypowiedzi ani nie przeczytałaś tego, co było w tych linkach. Od razu tylko mnie wyśmiałaś. Nie zniżę się do twojego poziomu.

Sami zobaczymy co zrobią scenarzyści. Podejrzewam, że będzie 10 sezonów, mamy więc kupę czasu. Dalej żyję nadzieją, że Dean/Cas będą pewnego dnia kanoniczni, aby, jak to się mówi, "miłości stało się za dość".

ocenił(a) serial na 8
Luelle

Wierz mi, dokładnie się zapoznałam się z Twoją wypowiedzią, nie mam w zwyczaju odnosić się do czegoś czego nie przeczytałam, bo wtedy by to wskazywało, że naprawdę nie szanuję innych. I przepraszam jeśli Cię uraziłam. Ale dla mnie homoseksualna para Dean - Castiel nie ma racji bytu. Nie wierzę żeby scenarzyści posunęli się tak daleko. Ten dziwny związek wynika tylko z tego, kim są bohaterowie i ile przeszli, a nie są przecież zwykłymi ludźmi, dlatego ich relacje też nie powinny być interpretowane według zwykłych standardów. I tak jak sama zauważyłaś wszyscy dowiemy się co tak naprawdę ich łączy gdy skoczy się serial. Ale jestem na tyle pewna swojego zdania, że nie mogę się doczekać "a nie mówiłam", które wygłoszę po tym wszystkim... Mimo wszystko moje zdanie nie miało zamiaru Cię urazić i Cię za to przepraszam.

wiktoria001100

Zacznijmy może od tego, że ani Dean ani Cas nie są homoseksualistami. Cas nie jest w ogóle człowiekiem, nie ma żadnej płci i, jak sam powiedział, "I'm indifferent to sexual orientation", tak więc nie można go przyporządkowywać do ludzkich kategorii. Dla aniołów nie ma znaczenia ich naczynie. Cas był w córce Jimmy'ego, a Raphael nosił ciało zarówno kobiety jak i mężczyzny. A Dean też nigdzie nie jest uważany za geja, tylko raczej za biseksualistę. Ciekawostka - postać Deana została oparta na biseksualiście. W ogóle cały serial został zainspirowany książką "W drodze" Karouac'a. W książce tej mamy dwóch bohaterów - Deana Moriarty'ego i Sala Paradise, którzy podróżują samochodem po całych Stanach. Dean Moriarty jest bardzo błyskotliwy, uroczy, lubi towarzystwo zarówno kobiet jak i mężczyzn, kocha samochody, ma problemy z alkoholem i ze swoim ojcem. Dodajmy potwory i mamy Supernatural :P A same postaci z "W drodze" są też oparte na prawdziwych osobach - samym Kerouac'u (Sal) i Nealu Cassady'm (Dean). To tak w ramach ciekawostki ;) Co do Deana - tylko i wyłącznie on ma w przeciągu całej serii podteksty sugerujące stłumiony biseksualizm. Jest tego naprawdę baaardzo dużo, np. syrena Deana była mężczyzną (a w tym odcinku było wyraźnie pokazane, że syrena ZAWSZE przyjmowała przy swoich ofiarach postać obiektu seksualnego. Nieważne czy mieli problemy z bratem, matką czy kochanką. Syrena była obiektem seksualnym), Dean zaglądał pod kołdrę facetowi ( odcinku, w którym starszy facet wygrał z czarownikiem i ten go odmłodził). Można tak wymieniać, ale lepiej podrzucę linka np do tego artykułu http://sobrans.livejournal.com/736.html

Warto też wspomnieć, że u Winchesterów nie mówi się "I love you", tylko "I need you". Widać go w ocinku z Titanickiem, w którym Ellen żyje i jest żoną Bobby'ego. Używa on do niej dokładnie tych samych słów co Dean do Casa. A jak wiadomo, to głównie Bobby wychowywał braci.

Powiem tak - jeszcze w poprzednim sezonie wątpiłam (na jakieś 95%), że twórcy będą mieć jaja, by zrobić ich kanonem. Lecz wtedy pojawił się 8 sezon, który jest przeładowany tyloma tradycyjnymi schematami historii miłosnej, że naprawdę poważnie zaczynam w to wierzyć. Hell, ponadto dziwnym trafem calutki sezon jest pełen paralelizmów z historiami miłosnymi człowieka i istoty nadnaturalnej. Najbardziej oczywistym paralelizmem z nich wszystkich jest wątek Charlie/Gildy, ponieważ Gilda też była kontrolowana przez kogoś (jak Cas), po czym musiała szybko odejść (też jak Cas). Przejrzyj sobie szybko obecny sezon by zobaczyć, że prawie w każdym odcinku są przedstawione historie miłosne człowieka i istoty nadnaturalnej ;)

ocenił(a) serial na 7
Luelle

Okej. Założyłam głównie ten wątek, żeby zobaczyć reakcje "zwykłych" ludzi, nienależących do fandomu. Bo ja osobiście uważam oczywiście, że się ;) Ja nie rozumiem, jak ludzie tego nie widzą. Nie łączę w pary żadnych innych dwóch mężczyzn, jak robi to wiele osób, tylko dlatego że wygladają razem hot.
Pomiędzy Casem i Deanem widzę oddanie, przywiązanie, ogromne zaufanie (mimo tego, co mówią i robią) i po prostu miłość. Naprawdę ludzie nie widzą tego teraz? Przecież ósmy sezon to jedno wielkie pokazywanie jak się kochają (zwłaszcza Dean Casa). Ja nie wiem, czy przyjaciele tak się na siebie patrzą, czy powtarzają I need you, czy są gotowi bez mgnienia oka zginąć dla siebie. Nie wiem też czy tak reagują, jak zareagował Dean gdy zobaczył czystego Casa w 8x07. Bo to na pewno nie było przyjacielskie ;)
Oni już dla mnie są w związku, platonicznym związku. Ich kłótnia w przedostatnim odcinku? To jak się nie odzywał Dean do Casa? Tak przecież zachowują się pary. Plus zauważcie jak okropnie zażenowany jest Sam będąc świadkiem tej kłótni.
A tylko tyle chciałam powiedzieć ;)

ocenił(a) serial na 7
10minutt

Dajcie spokój, prawda jest taka, że każdy widzi to, co chce - jedni nie przekonają drugich, więc jakieś kłótnie czy obrażanie wzajemne jest zbędne. Choć sama uwielbiam Destiela, to uważam, że fani stają na wysokości zadania w pisaniu fanficków z nimi (; a zdziwiłabym się, gdyby zrobili z tego kanon (choć bym się nie obraziła).

einthel

Zgadzam się z Tobą zupełnie. Wątpię, aby zrobili z nich kanon, aczkolwiek mi wystarczą same sugestie - są chyba jeszcze piękniejsze niż to, jeśli daliby coś konkretnego. A tak mamy przynajmniej taką magię, pełną niedopowiedzeń.

elfka77

(Poza tym gdyby Destiel był kanoniczny, mój chłopak nie chciałby dalej ze mną oglądać >O< jest fanem SPN dłużej niż ja.)

ocenił(a) serial na 10
elfka77

O właśnie, to też jest świetne, że ta więź nie jest sprecyzowana, zdeklarowana, czy jak to nazwać. Po prostu jest i można ją interpretować:)

Luelle

Ale piękne rzeczy przytoczyłaś :)) Dzięki za linki!!!

meggi27

Proszę zapoznać się z tym https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/556284_406743382710316_16 03060322_n.jpg

ocenił(a) serial na 7
Nebulae

Zdjęcie się nie otwiera...

ocenił(a) serial na 10
meggi27

Mi bardzo się podoba ten wątek z więzią Deana i Cassa, choć czasem mam wrażenie, że Sam jest wtedy taki pominięty. Castiel jest świetnie (dla mnie) napisaną postacią: nie wie do końca jak żyć w ludzkim świecie, co jest dobre, a co złe... I jest Dean, z którym połączyło go coś więcej niż przyjaźń. Są blisko jak bracia, ale nie jest to coś takiego jak Dean z Samem.
I teraz to o czym chciałam napisać: o ile jakoś do niedawna nie popierałam związków homoseksualnych, tak teraz nawet bardzo by mi pasowało, żeby Deana i Cassa coś łączyło. Oczywiście nie mam na myśli, że będą ze sobą sypiać, ale że zostanie to ujęte jako... no nie wiem. Coś więcej niż przyjaźń?
Muszę przyznać, że taki układ o wiele bardziej mi pasuje do Cassa niż związek z demonem, w ogóle związek z jakąś kobietą. Przyzwyczaiłam się do myśli, że Castiel jest aniołem, który nie wdaje się w jakieś głębsze kontakty z kobietami. Może gdyby stworzyli jakąś postać idealną dla niego to zmieniłabym zdanie... ale na razie nie jestem w stanie wyobrazić sobie kobiety, którą mogłabym zaakceptować jako jego partnerki. (Choć Meg nie była specjalnie daleko :>)
No cóż, zobaczymy, co wymyślą dla nich w następnym sezonie.

AgrafkoV

macie problem to proszę do kościoła na 12 będzie suma leszcze

mustang65

najpierw troche BIBLI POCZYTAJCIE A POTEM HASŁA GŁOŚCI BO I TAK APOKALIPSA WAS NIE MINIE