PS Prawdziwym twardzielem okazał się Velasco. Grubas od Judy Moncado torturował go solidnie, a facet nie pisnął ani słowem. Podejrzewam, że gdyby to jego dopadło DEA, to również nie pisnąłby ani słowem.

Ciekawy też wydawał się Limó. Zastanawia mnie jego bardzo szybka przemiana ze zwykłego rzezimieszka (kierowca dziwek) w kryminalistę i osobę, która bez wahania jest w stanie zabić. On również okazał się lojalny. Gdy Pablo wysłał go po forsę zakopaną pod drzewem, pojechał do Maritzy gwizdnąć jej szmal, z którym sam mógł uciec i przy okazji podać informację, gdzie jest Pablo (wtedy na pewno nikt by go nie szukał już). A jakby załatwił to jakoś sensownie (np. przez jakiegoś słupa), to jeszcze zgarnąłby potężną kasę.

Według mnie La Quica był bardzo lojalny na początku bo wiedział ze Pablo trzyma wszystko pod kontrolą i raczej nikt go nie zabiję policja również nic mu nie zrobi a gdy Pablo zaczął tracić kontrole nad interesami to Quica trochę się przestraszył że może zginąć i chciał zwiać.A tak poza tym to Quica nie dostał wolności siedzi w więzieniu w stanach do dziś

Nie zapominajmy, że ten serial ma w sobie sporo fikcji, La Quica został złapany w Nowym Jorku za podróżowanie z fałszywym paszportem

ale chyba masz takie same odczucia do tego co napisałem La Quica się po prostu przestraszył że może zginąć nawet zapytał Ricardo jaka jest szansa na przetrwanie tej nocy

Z tym się zgodzę, myślę że nawet uwzględniając to, że byli bezwzględnymi mordercami, to zaczęli się bać z powodu tego, co robił Escobar. To jak mógł się wtedy czuć - pewnie tak było, myślę tak jak Ty.

Według mnie Poison był najlojalniejszy i mógł by zginąć za Pabla ,w serialu zginął ale w rzeczywistości chyba chodzi sobie wolno po Kolumbii

Myślę, że tak jak było powiedziane w serialu, "handlarze narkotyków zawsze pie*rzą o lojalności, dopóki nie zagraża ona ich własnym interesom". Nie doszukiwałabym się jakiegoś szczególnie silnego kompasu moralnego w ludziach, którzy bez mrugnięcia okiem mordują niewinnych. Poza tym Blackie nie wydał jednak samego Pabla, tylko La Quicę. Wiadomo, że wyszło to na jedno, ale mógł mieć jeszcze nadzieję, że Quica się nie załamie.