co sądzicie o niej? Miałam co do niej obojętne zdanie, teraz co raz bardziej wydaje mi się, że być może okaże się, iż wcale nie jest pozytywną osobą. 1. Jej ręka w gipsie - mam wrażenie, że wyjaśnią nam jeszcze co tak naprawdę się stało. Kilka razy wydawało mi się, że utrudnia Patrickowi złapanie Red Johna, a potem np usprawiedliwia to, że to z troski o niego (ostatni odcinek I sezonu). Opowiadajcię :D i pozytywy i negatywy :D
Strój a la Beetlejuice by u mnie przeszedł - pod warunkiem, że wypełniałaby go reszta Downeya Jra. ;D
Downey Jr jako Bettlejuice, Downey Jr jako murzyn, Downey Jr jako Downey Jr http://img.pandawhale.com/84229-April-Ludgate-WOW-gif-Imgur-VWT1.gif
;]
Bo kto tak na Downey Jra nie reaguje? ;) Jeszcze jak założy kostium Iron Man'a, inaczej zareagować się nie da ;)
Nie mam po co kłamać. :) Może moje poglądy są staroświeckie i niepoprawne politycznie, ale to typ niemęski. ;]
A co Mashburn zrobił Teresie??? Czegoś nie wiem? Z tego co pamiętam mieli seks i myślę, że Teresa była zadowolona ;] ;p (złośliwa jestem co? tak się nad Tobą znęcam :D)
Zrobił jej coś strasznego!Bardzo mnie to zabolało.Teresa była zadowolona?Ja to inaczej widziałem!Zawsze dla mnie byłaś miła na forum, więc spoko. :))
Święte słowa z Mashburnem :D. Uwielbiam ten tok myślenia. No, ale może Mashburn jeszcze powróci chociaż jako guest star, np. jako gość na ślubie Jisbonów, względnie wpadnie na pogrzeb Van Peltów ;].
A jak Nam zabierają Rigsby'ego to Jego zamiennik powinien być równie lekką i przyjemną postacią (także dla zachowania balansu z Cho). Rigsby był dla mnie zawsze odpowiednikiem Randy'ego z Monka. A tak to jak nie wrzucają Nam wściekłego latynosa, to czarnoskórego prawie komandosa.
Ze względów 'humanitarnych' Cho też powinni zdjąć. Wyobrażam sobie Rigsby'ego bez Van Pelt (i na odwrót), ale Cho bez Rigsby'ego (i na odwrót)? To jak rozdzielać Flipa i Flapa.
" Tutaj mamy faceta po przejściach i kobietę z pewną blokadą, na granicy wyparcia" Spodobało mi się ich takie ogólne określenie, myślę, że dlatego można by rzec, że pasują do siebie. Byli by w stanie stworzyć związek, bo jeden rozumie drugiego i na odwrót. Nie wyobrażam sobie, że byli by w stanie być z kimś innym. Jane po pomszczeniu śmierci jego rodziny nagle wpada w ramiona jakiejś nowo poznanej kobiety, a Lisbon, która ma problemy z zaangażowaniem i zaufaniem ( co wynika z przeszłości) wychodzi za mąż za przypadkowego faceta? Nie widzę tego. Natomiast oni jako przyjaciele, którzy znają się od 10 lat, nigdy nie mając zamiaru się w sobie zakochać stopniowo przełamują swoje bariery otwierając się na siebie nawzajem. Nie zdając sobie sprawy stają się sobie coraz blizsi.
Co do Lisbon, to z jednej strony zgadzam się, że ulega Jane'owi częściej, niż wcześniej, ale myślę, że to głównie wynika z tego, że wie, że Jane jest w swoich gierkach skuteczny i dlatego tak już w to nie ingeruje. Dopiero jak widzi, że przekracza granice, to się postawi. Widać to np wtedy gdy pomimo, że Patrick zakazał jej mówić komukolwiek o liście podejrzanych RJ, to ona i tak robi co uważa za słuszne i mowi Grace( co niestety dobrze się dla niej nie skończyło). Więc na co dzień zgadza się na to jak Jane pogrywa, ale gdy granica wyraźnie jest przekroczona, próbuje go zatrzymać.
Masz rację, chociaż nie jestem fanką Jisbon (na pewno nie od początku) to sama dynamika relacji jest dość logiczna i wytłumaczalna w opisany przez Ciebie sposób. Widzimy osoby z barierami wyjściowymi, które stopniowo dojrzewają do... związku? No, a przynajmniej do świadomości, że to już nie tylko przyjaźń. Tylko, że ja nie wiem czy chcę oglądać na ekranie taki Jisbon krok dalej, fajniej jest gonić króliczka, aczkolwiek chyba to gonienie już się wyeksploatowało i czas już skończyć tym grać i wreszcie się określić.
Odnośnie Lisbon to uważam, że pomimo tych widocznych wahań postaci jest to bardzo fajnie prowadzona postać żeńska. Naprawdę uważam, że jest dobrze zarysowana wręcz psychologicznie - i mimo wszystko konsekwentna, nawet w tych niestabilnościach.
Co prawda to prawda, robi się to męczące. ja osobiście jestem za Jisbon (również nie od początku) i chciałabym żeby dali nam się nacieszyć nimi, ale też nie z przesadzoną słodyczą. Niech to będzie poboczny wątek. Tu ktoś przytoczył porównanie do Castle, które osobiście oglądam i muszę przyznać, że odkąd głównym wątkiem stała się relacja miłosna głównych bohaterów już mnie nie ciągnie do tego serialu tak jak dawniej niestety. Mam nadzieję, że Heller nas nie rozczaruje zarówno z RJ jak i Jisbon, i z przyjemnością będziemy oglądać dalsze rozwijające się losy w serialu.
Niektórzy oczekują wątku Jisbon niemal od początku, niektórzy od pewnego momentu, dlatego tak twórcy się nami bawią, a często najbardziej ekscytujące jest oczekiwanie i niepewność. Mam nadzieję, że jak spełnią nasze życzenie to magia całego serialu nie zniknie :)
Jesteś tu nową osobą na forum!Cześć, ja Wojciech a ty? :D
Witamy i zapraszamy do dyskusji, bo widzę, że ci to dobrze wychodzi. ;D
Cześć, jestem Ilona :)
Czytam Wasze wypowiedzi już jakiś czas i stwierdziłam, że w końcu włączę się do dyskusji:)
haha, to już zdążyłam zauważyć ;p ale chyba nie mam co się obawiać, bo przypadkiem to nie Ty jesteś jego ulubienicą ?rzecz jasna po Teresie ;D
hehe, dzięki :) hmm a co do Teresy jeszcze, to ciekawe by było jakby odkryli więcej kart z jej przeszłości, chciałabym więcej o niej się dowiedzieć.
Zastanawiało mnie jakby przestawili powód, że właściwie ze swojego rodzinnego miasta, dlaczego z braćmi jest skłócona ( czy oni są skłócenie, nie pamiętam dokładnie).
Niestety wątpliwe by kiedykolwiek zajęli się jeszcze jej przeszłością, a szkoda , bo jako pierwszoplanowa żeńska rola mogłaby być nam dokładniej przedstawiona:)
Prosiłby się jakiś odcinek o Lisbon, z drugiej strony to, że wiedza o Niej jest szczątkowa też pasuje do postaci, która jest mocno sfocusowana na pracy i raczej na niczym więcej. Wielokrotnie też padało wręcz, że PJ pozwala Lisbon na zatrzymywanie pewnych rzeczy dla siebie (poprzez kłamstwo), chociaż On i tak wiedział, jak jest naprawdę, ale pozwalał Jej pozostać w tym psychicznym komforcie. Lison nie chce o sobie mówić, a i tak jaka jest - każdy widzi. Poza tym odcinek z tym bratem (i bratanicą) nie przypadł mi do gustu, także, że akurat np. tego nie ciągną - jednak się cieszę.
http://www.independent.ie/woman/celeb-news/tunney-shocked-at-red-john-reveal-297 07739.html
Przy okazji znowu powraca info o kontrakcie na 7 sezonów...
" pewnie okaże się że Rj posuwa Lisbon i ona mu pomaga i jest kretem w CBI utrzymuje kontakty intymne z Van Pelt, a przed PJ zgrywa głupią " nie popadajcie w paranoje
Zauważyliście, że gdy Lisbon znajduje Bretta, on mówi ostatnie słowa do niej "Tiger Tiger" co jest przecież przywitaniem spiskowców od RJ
A ja cały czas byłam przekonana, że chce mu się pić i woła "Tiger, Tiger"-co by mu Lisbon ten napój energetyzujący podała ;]
Ja również zwróciłam na to uwagę. Myślę, że Lisbon na początku być może współpracowała z RJ, jednak potem autentycznie polubiła Patricka dlatego niby mu pomagała, choć tak naprawdę ciągle trzymała rękę na pulsie. Kiedy w ostatnim odcinku powiedziała mu, że nie zabroni mu zabić RJ, widać po minie P., że chyba się zorientował, że go okłamuje, dlatego tam nad oceanem, powiedział, że była dla niego ważna.. w czasie przeszłym. Niby się potem poprawił no ale...
Poza tym pamiętacie jak leżąc w szpitalu po ataku RJ, do jej sali weszła pielęgniarka pytająca o jakąś Carmen Lee? Już wtedy John dziwnie spojrzał na Teresę. Nie wierzę, że ten wątek nie ma żadnego znaczenia dla całej fabuły.