"Lód więcej zapowiada i sugeruje, niż daje. Bohaterowie filmowani są za szybami, odbijani, rozmyci, wszystko to sprawia, iż atmosfera serialu jest gęsta, frapująca i film zwyczajnie w świecie chce się oglądać. Gorzej niestety z fabułą. Nie tyle nawet z głównym wątkiem lub pobocznymi wątkami, ile w drobiazgach, która najdalej w trzecim odcinku zaczynają denerwować. Przykładów może być sporo. Bohaterowi wskakuje myśl nagła, jedzie przez zaspy (no, niedosłownie, ale przemierza odległości) by dostać się do Iksińskiego. Dopada go w warsztacie: znał pan tego i tamtego. Znałem, przyjaźniliśmy się. Acha, chodziliście na polowania? Tak, ok. Po czym odjeżdża. Przepraszam, naprawdę policja przemierza kilometry by się dowiedzieć banałów? W innej scenie się okazuje, że wszyscy wiedzą, że tamci dwaj się znają, bo się razem wychowywali. Takich pseudo scen jest więcej. Oto ten sam policjant wreszcie zdobywa się na wizycie w zakładzie, gdzie ma spotkać swojego wroga sprzed lat. Bał się tej wizyty, podejrzewa, że wróg macza palce w czymś niedobrym. I mamy minutową scenę w rodzaju: a jesteś wreszcie? Chciałeś, żebym tu był. Tak, czekałem na ciebie. (oczywiście przykłady zmieniam, by spojlerów nie dawać, ale sens zachowuję). Ciąg mikroscenek, z których niewiele wynika. Kuriozalna pod tym względem jest akcja taka: nasz bohater dowiaduje się, że Iksiński jest w niebezpieczeństwie w miejscu tym a tym. Wsiada w samochód i jedzie. Dzwoni do swojej partnerki, ale ta nie odbiera telefonu, więc mówi do poczty głosowej: jadę tu i tu, by go uratować, wezwij posiłki... Wtf? Zleca to babce, która go nie słyszy, zamiast wezwać te posiłki. Może to są głupoty, ale dla mnie determinują odbiór. Poza tym fabuła nie jest wyszukana jakaś, kolejne jej ogniwa nie bardzo zaskakują, za to filmowane jest to, jak wspomniałem, interesująco.
'jadę tu i tu, by go uratować, wezwij posiłki... Wtf? Zleca to babce, która go nie słyszy, zamiast wezwać te posiłki'
Śledczy z innego rewiru nie ma uprawnień żeby wzywać posiłki. Tym bardziej, że był w roli konsultanta.
Ha, tak więc zleca wezwanie posiłków automatycznej sekretarce? To jest niby wyjście z sytuacji? A wezwać policji na miejsce domniemanego przestępstwa nie można? Zwykły obywatel po otrzymaniu takiego telefonu zachowałby się lepiej niż nasz bohater (właśnie dostałem telefon, facet jest porwany i przetrzymywany tam i tam). Poza tym został namówiony do tej pracy przez wpływową przyjaciółkę, każdy gest z jego strony byłby lepszy od tego co zrobił. No i jeszcze jedno - nasz śledczy jest tylko początkowo konsultantem, weź pod uwagę, iż w pewnym momencie nawet policjantka jest bliska tego, by ją - on właśnie - odsunął od śledztwa (mówi: wystarczy, odsuwam cię od sprawy. Weź sobie urlop i trzymaj się z dala od śledztwa). Konsultant takich praw nie posiada, by odsunąć główna prowadzącą. Więc jak jest: p
Mnie nie pytaj, tak jest dziwnie skonstruowane francuskie prawo :v
Z tym odsunięciem to przecież było tak, że Ziegler byłaby i tak odsunięta gdyby wyszło jej powiązanie z ofiarą. Wiedziała o tym i dlatego prosiła żeby Martin nikomu o tym nie mówił. A on użył sformułowania 'dosuwam Cię' bo inaczej musiałby to tłumaczyć jak teraz robię to ja. Scenarzysta założył, że widź wie o co chodzi. Oficjalnie przecież Martin powiedział d'Humières, że Ziegler bierze urlop z powodu 'wypadku'. Dlatego też potem Ziegler mogła spokojnie wrócić do sprawy.
Z ostatnim zarzutem co do Martina to chyba masz rację. Może martin chciał coś tym osiągnąć, ale nie udało mi się zrozumieć co. Julianowi w sumie nie mogli nic zrobić, bo nie mieli żadnych dowodów na niego. Jedyne jego powiązanie ze sprawą to był... afrofrancus (ah ta poprawnośc polityczna) którzy prowadził do sędziego, a sędzia który by wszystkiemu zaprzeczał tak długo jak się da i Alex który umarł. Dlatego Martin był wkurzony jego śmiercią.
A no i ucieczka Juliana była dość głupia. Taki genialny, a uciekał przez góry zimą do Hiszpani? Aha :D
Jeszcze mnie uderzyło, ze mogli sprawdzić w aucie Elisabeth (które cały czas stało pod domem tego na wozku i nawet Servaz je mijał) co pokazywał gps. Byłam pewna ze tak zrobią, bo wczesniej Lombard mówił do Elisabeth: na gpsie masz adres. Była spora szansa ze poprzednia trasa jest na gpsie, ale niestety nasi super policjanci na to nie wpadli....