Wydaje mi się, że ich role są w jakiś sposób decydujące. Którą wolicie? Ja muszę przyznać,
że dopiero niedawno przekonałam się do obejrzenia 3. sezonu, bo tyle się o nim
naczytałam, że bałam się, że przez niego pogorszy się moja opinia o tym serialu. Na
szczęście się myliłam, bo 2. generacja była rewelacyjna. Jakkolwiek w 1. generacji
'gościnne' role Effy mnie irytowały, tak w 3. sezonie jej postać pokochałam, aczkolwiek nic
nie zniszczy mojej sympatii do Cass, którą uwielbiam, jest moim ulubionym charakterem w
Skinsach ever ;)
Cassie jest dla mnie najgorszą postacią w 1 generacji. Była irytująca, niezbyt inteligentna i wysoce nieatrakcyjna. Effy natomiast jest extra hot i bardzo inteligentna, ale w jej wątku jest piz#dy/liard błędów popełnionych przez scenarzystów. Z tych dwóch bohaterek bez porównania Effy.
trudno mi wywnioskować iloraz inteligencji Eff i Cass, obydwie miały w sobie pewien rodzaj 'tajemnicy' i tak naprawdę do tej pory nie potrafię zrozumieć niektórych ich emocji czy zachowań. dla mnie obydwie są piękne - Effy ma klasyczną urodę, ponadczasową, ma piękne oczy. z kolei Cass nie jest idealna, i chyba to ją definiuje :) ma śliczny uśmiech i taki błysk w oku, przez co kojarzy mi się z jakąś magiczną postacią... jednakże jeśli chodzi o charakter, mają też wiele wspólnych cech.
Szanuje twoje zdanie, ale cass wdł mnie ma paskudny uśmiech, a co do oczu to tu Effy wygrywa.
Ja mam z kolei odwrotnie, niż Ty. Za Cassie nigdy szczególnie nie przepadałam, a w drugim sezonie szczerze jej nie cierpiałam. Effy z kolei okresowo jest jedną z moich ulubionych postaci. Okresowo, bo właśnie uwielbiam Effy z pierwszej generacji, silną, inteligentną, czytającą w innych, jak w otwartej książce. W drugiej generacji traci w moich oczach i o ile jeszcze w 3 sezonie widzę w niej dawną Effy, to 4 sezon to porażka na całej linii. Zrobienie z niej nieporadnej dziewczyny z depresją i psychozą, uzależnionej od swojego tak samo nieporadnego słit chłopaka jest ukłonem w stronę emo nastolatek zakochanych w tłajlajcie i tym podobnych. No me gusta.
Tak, czy siak wygrywa Effy ze względu na dobre czasy.
racja, niemożliwie wkurza ten jej wątek z Freddie'm, ale to chyba przez osobistą ogólną niechęć do tego typu słit-związków. w 3. sezonie jeszcze jest w miarę, aczkolwiek zdecydowanie wolałam ją jako silną, niezależną dziewczynę.
Ja w pierwszym sezonie nawet lubiłam Cassie, ale tak mnie wkurzała w drugim, że stała się moją najmniej ulubioną postacią, choć w dalszym ciągu niezwykle interesującą i oryginalną. Niektóre sceny z nią były wprost genialne (jak obiera jabłko w mieszkaniu Chrisa). I gdyby zrobiła coś z zębami, to byłaby śliczna, z tym swoim błyskiem w oku, blond włosami i oryginalnym stylem ubierania. Jej charakter pozostawiał jednak wieeeeele do życzenia. A mogłabym ją zabić po 9 odcinku 2 serii, kiedy umarł Chris, a ona uciekła od niego! łał, totally...
Natomiast Effy w pierwszym sezonie nie mogłam znieść- dziwkowata 15letnia ćpunka, no ludzie. W drugim sezonie ujęła mnie swoją opiekuńczością wobec Tony'ego, a w trzecim- gdy stała się główną bohaterką- zaczęła mnie fascynować. I choć wiem, że w prawdziwym życiu nie cierpiałabym jej, to w serialu, kiedy odchodzi pierwsza (najlepsza) ekipa, jest moją ulubioną bohaterką. Taka silna, niezależna i ma wszystko gdzieś. Z nich dwóch zdecydowanie wolę Effy.
Warto zaznaczyć też że Effy jest silna i niezależna tylko na początku 3 sezonu, potem kiedy odkrywa swoje "uczucie" do słit freddyego staje się zbyt wrażliwa i życie wymyka się jej z rąk. Nigdy chyba nie zrozumiem dlaczego scenarzyści zrobili tej postaci taką krzywdę.
Btw; doczytalem gdzieś że kiedy Scodelario spotykała się już z O'Connellem poza planem filmowym, poprosili scenarzystów o to żeby ich postacie ponownie się zeszły.. Można uznać, że po części posłuchali gdyż kto zaopiekuje się Effy po śmierci Freddyego?
Oni spotykali się w trakcie trwania trzeciego sezonu i to prawda, że prosili scenarzystów, żeby ich wątek pociągnąć w 4 sezonie, ale kiedy się rozstali Kaya nagle stała się największą fanką pary Effy/Freddie.
A czy Cook zajmie się Effy po śmierci Freddiego, to można spekulować bardzo długo.
SHOGUN! jaki spojler!!!! jeszcze nie doszłam do śmierci Freddiego!!! no nie no:P
Wg mnie Cassie była jedną z najbardziej irytujących postaci. Do teraz wzdrygam się jak ktoś mówi "wow", które ona po prostu gwałciła. O ''totally" już nei wspomnę. Cassie była dla mnie trochę nierealna - może jestem odosobniona w tej opinii, ale niezmiernie mnie denerwowała i na samą myśl o tym, że odcinek jest opowiadany wg jej pukntu widzenia byłam zła... Co do Effy - przed ogladaniem słyszałam tylko pochlebne opinie o niej, a w 1 sezonie raczej za nią nei przepadałam - wszędzie wścibiała dupę, wszechwiedząca i wszechmocna. Ale owszem, śliczna na maksa. Podczas drugiej serii zyskała swoim zachowaniem wobec Tony'ego
Aktualnie jestem w połowie 3 sezonu, więc dopiero teraz jakoś głębiej poznaję postac Effy, ale już uważam ją za o niebo lepszą od Cassie.
O dżizas... i własnie przeczytałam o śmierci Freddiego. God, no nie... =.=#
cookie - nigdy nie czytaj co będzie naprzód :D ale przyznam, że oglądając 5 sezon cały czas widzę ludzi z 2 generacji i jest mi przykro, że ich nie ma. nie potrafię się przyzwyczaić..
ale żeby nie zbaczać z tematu, to jak najbardziej wybieram Effy. Cassie strasznie mnie irytowała, te jej królicze zęby non stop na wierzchu i wspomniane "wow". Effy miała swój świat ale bardzo ją polubiłam
Zgadzam się w sprawie zębów, po prostu była obrzydliwa i chuda jak z obozu koncentracyjnego..
"Wow, totally... Nie jadłam już 3 dni więc byłabym taka urocza!" Grrrrrr.... Co do sylwetki, nie zgadzam się z Tobą, SHOGUN, bo Effy jest szczuplejsza od Cassie. Z tym że Stonem to klasyczny przykład niebezpiecznej piękności, podczas gdy Cassie urodą nie grzeszyła. To przez te zęby, nie mogłam na nie patrzeć. :D i do tego strasznie podoba mi się styl ubierania Effy, za to Cassie wyglądała, jakby ubrania wyciągała z tych kontenerów Czerwonego Krzyża.
Cassie miala byc chuda, w koncu byla anorektyczka, jej styl ubierania, coz, taka postac. Moze nie byla piekna, ale miala w sobie to cos. Ale oczywiscie z wygladu o wiele bardziej podoba mi sie Scodelario.
Co do charakterow to wole Cassie, jej: "oh, wow, lovely" bylo dla mnie slodkie, ale to moze przez to, ze lubie "dziwnych ludzi", w 2 stala sie nudniejsza, ale i tak wole ja od Effy, moze to przez zwiazek z Freddim, ktory jak dla mnie jest nieporozumieniem, stala sie przy nim slaba, bezbronna, a w 1 generacji miala zadatki na naprawde interesujaca postac.
Fakt postać Effy zniszczyli, ale najbardziej dziwi mnie opinia ludzi którzy mają Cassie za atrakcyjną, a okazuje się że takich "zwyrodnialców" nie brakuje :o
Cassie jest atrakcyjna na swoj sposob, jak juz napialam ma w sobie "to cos", zreszta sa gusta i gusciki. ;)
SHOGUN_, to zależy, jak definiujesz atrakcyjność. Mnie np. śmieszą dziewczyny podniecające się Maxxiem Oo
muszę się zgodzić z louisvuitton, bo mnie Maxxie też nie jara. Nie jest brzydki, ale dla mnie facet z ładną buźką nie oznacza przystojniaka. Nie w moim stylu totalnie.
gusta są różne, ale bardziej chodziło mi o to, że był homo, więc to tak jakby "nie ta liga" ;) no offence
a ja uwielbiałam Maxxiego i co z tego? tak samo można za nim szaleć jak za Effy, Cassie czy Cookiem, choć nie był kluczową postacią :P
Właśnie to mnie bolało, że w pierwszym sezonie był postacią właściwie epizodyczną(poza odcinkiem Maxxie and Anwar), dopiero w drugim sezonie jego wątki stały się ważniejsze, bo ostatecznie jest jedną z moich ulubionych postaci. Ale i tak - ani w pierwszej ani w drugiej generacji nie było postaci, którą można byłoby nie lubić.
No właśnie to jedna z tych rzeczy, które mi się nie podobały. I nie chodzi tyko o Maxxiego, bo na przykład taka Jal naprawdę grała tylko w drugim sezonie, a Anwar nie miał nawet własnego odcinka (jeden z Maxxiem, mój ulubiony zresztą) :3
No tak, Maxxie and Anwar jest rzeczywiście rewelacyjny, nawet specjalnie tylko ten jeden zostawiłem sobie na dysku i ostatnio odświeżyłem.
Jako facet już trochę żyjący jestem wstanie stwierdzić że Maxie może być atrakcyjny, a potem to zależy od upodobań. Co do Cassie naprawdę spore grono moich znajomych widziało skinsów i nikomu nawet przez myśl nie przeszło że Cassie z tymi zębami i wagą 40kg może być atrakcyjna. Mówimy tu o postaci kreowanej przez aktorkę, która poza tym że była aseksualna to jeszcze przygłupawa z deczka
ale przecież one obydwie ubierały się w bardzo podobnym stylu. w którymś odcinku nawet Katie powiedziała do Eff coś w stylu 'Twoje ciuchy wyglądają jak wyciągnięte z mikrofalówki' xD. Pozatym odnoszę wrażenie, że 2. generacja jest wzorowana na 1. - nie do końca, ale widać jakieś podobieństwa np. Cook - Chris, Effy - Cassie, Katie - Michelle, Thomas - Jal (oboje mają taką 'dobroczynną' osobowość).
Wdł mnie ciężko porównać Cooka z Chrisem, Cook przypomina po części Tony'ego z generacji pierwszej. Oboje byli samolubni i nastąpiła w nich zmiana w sezonie drugim (z różnych przyczyn oczywiście) Z drugiej strony on i chris mieli sposób bycia "dont giva a f#ck"
ja szczerze teraz za żadną nie przepadam, Cass lubiłam w pierwszym sezonie za jej oryginalność i optymistyczne nastawienie do świata, ale drugi to jakaś porażka, zachowywała się jak kompletna świnia oo' Effy mnie ogólnie denerwowała, mimo że jest taka ładna, twarda i w ogóle, dla mnie to puszczalska małolata i tyle xd
Porównywanie postaci w Skins, w ogóle, jest bezsensu. O to właśnie chodzi, każdy tam jest inny.
A, jeszcze jedno, Cassie jest PRZEŚLICZNA.