Właśnie sobie oglądam ten serial. I zastanawiam się, co ja w nim widziałem, jak byłem młody. Czekało się wtedy na sobotnie "Studio 2" cały tydzień z niecierpliwością, bo leciał "Kosmos 1999" :) A przecież poziom nonsensów i głupoty na metr kwadratowy w tym serialu przekracza wszelkie dopuszczalne normy i stężenia. Aż się zastanawiam, dlaczego mi jeszcze telewizor nie wybuchł od przekroczenia masy krytycznej absurdu :) Filmy wytwórni Asylum to przy tym są arcydzieła. Ale trzymam się dzielnie i mam zamiar obejrzeć całość
Przepraszam, gdzie to można znaleźć? Też pamiętam ten tytuł z prehistorycznych czasów. Pamiętam, że nawet na wakacjach pod namiotem, z rodzicami oglądałem ten serial na małym czarnobiałym tv junost :) Jak komuś o tym wspominam to zupełnie nie jarzy co to za film.
Nie jest tak źle. Sporo odcinków ma bardzo pomysłową fabułę i potrafią wciągnąć. Szczególnie w pierwszym sezonie.
Akurat wtedy byłem za młody żeby takie rzeczy rozumieć. A mieszanie polityki do wszystkiego, żeby tylko kogoś opluć to dopiero absurd. Większy niż Kosmos 1999
Oczadziałeś ????????
Co zrozumiałeś z tej wypowiedzi? Niewiele:)))))
Zadałeś pewne pytanie...a ja nie znam twojego wieku.
I gdzie ty widzisz mieszanie polityki???????Opluwanie????/
Zgłupłeś do reszty?
"Wystarczyło spojrzeć za okno,gdzie komuna"
"I gdzie ty widzisz mieszanie polityki??????"
Myślę, że komentarz jest zbędny.
Jak się nie rozumie własnych wypowiedzi, nie powinno się wypowiadać.
Zawsze znajdzie się jakiś nawiedzony, żeby każdy temat zepsuć
Tak, przy tamtej szarości, Kosmos był takim neonem - jedynym sprawnym. Swoją drogą, rzeczywiście, przez to komusze odcięcie od świata podniecaliśmy się czym popadnie. Pamiętam, że z lekcji się urywałem, by zdążyć na odcinek - o ile była akurat "pracująca sobota".
Ja pamiętam jeszcze poszczególne odcinki...a ponad 30 lat minęło :)))))))
I to pytania po każdym " jak to będzie za dwadzieścia kilka lat?"
e tam, było więcej - Sandokan, Curro Jimenez, Michał Strogoff i jeszcze kilka tytułów które rydwan czasu sprawnie wyłuskał z mej pamięci ;)
Ale jeśli chodzi o literaturę, to za PRL-u jednak mieliśmy chyba tę "esencję" SF. Niektórzy twierdzą, iż wypaczyło to nasze wyobrażenie o tym gatunku. Bo kto czytał "Fantastykę i futurologię" to już wiedział, iż nade wszystko makulatura, a perełki to rzadkość.
Jednak ja chyba do końca życia pozostanę przy pozytywnym odczuciu wobec wszelkich "antologii". Te z czasów komuny to były czary!!! Na zewnątrz szarość, a w tych zbiorach kwintesencja przygody w kosmosie, w przyszłości, itp.
Wow! No swojak! Rakietowe szlaki, Kroki w nieznane, Kryształowy sześcian Wenus - itd. Tak. To był podwójny wzmacniacz - po pierwsze nicość propozycji w kraju, po drugie - rzeczywiście solidne sito cenzuralno-estetyczne, jak coś się przedarło przez żelazną kurtynę, to raczej było dobre. A Lem zaiste zmasakrował amerykańską SF, ale dowiedziałem się o tym dekadę po obejrzeniu Kosmosu 1999
A jeszcze lata 80-te. "Droga do SF" w 4, a w zasadzie 5 (trzeci był podwójny) tomach, opracowana przez Jamesa Gunna. "Don Wollheim proponuje" za lata 1985-1989. To moi ulubieńcy. I pomyśleć, że widziałem kilka lat temu, jak tego pierwszego bibliotekarka oddaje na makulaturę, bo "nie ma zainteresowania", a ten drugi stoi na Allegro po... 3 zł!
Oraz oczywiście miesięczniki: "Fantastyka" (później "Nowa Fantastyka") czy "Fenix". A także, krótko, "Isaac Asimov SF Magazine". Itede.
Było tego dużo, a teraz nawet przywrócili "Kroki w nieznane". Jednak ja już niezbyt potrafię czytać SF. Inne zainteresowania. Ale - sentyment pozostał - i te rozpaczliwe poszukiwania czegoś poważniejszego trwają.
Zgadza się. Pamiętam, jak urywałem się z lekcji, żeby kupić pierwszy numer Fantastyki. Stare Kroki to był klasyk robiony przez starego wygę Jęczmyka. Dzisiejsze to już nie to - robi je mój kumpel Mirek Obarski; kiedyś Kroki były jedynym kontaktem z zachodnią i nie tylko zachodnią (świetne opowiadania radzieckie, japońskie) SF - dziś tego potop. Mam ten sam mechanizm, co Ty - czytam SF dziś sporadycznie; jest tyle ciekawych rzeczy; no ale jak Watts z czymś wypali, trzeba zajrzeć.
mój "Don Wollheim proponuje" na makulaturę to świętokradztwo. W zalewie dzisiejszej zmierzchopodobnej literatury opowiadania tam zawarte to perły.
Zresztą z tym "za młody" przesadziłem..pamiętasz "Studio 2".
Więc nie ma usprawiedliwienia "wiekowego" czysty niedorozwój zostaje...wybacz:)
Ależ ja to wszystko wiem i pamiętam. Ale nie rozumiem, po jaką cholerę wtrącać takie teksty do dyskusji o zwykłym serialu. Wyżalić się musisz, czy co? Po za tym poziom człowieka widać po tym, jak traktuje innych. Ja Ci od tłuków i innych nie ubliżam.
Zapytałeś się dlaczego kiedyś się nie podobał...Dostałeś odpowiedzi. Gdzie ja kogokolwiek czy cokolwiek opluwałem?Uwsteczniony jesteś?
Dostałeś odpowiedź,że komuna była "za oknem"...w domyśle szaro,nudno i beznadziejnie.
Byle gie odbiegające od tego było cudem.To po to czekało sie na Studio 2...jedyne okienko na zachód.
Wyżalić????Tobie? Ty najprostszej wypowiedzi nie jesteś z kontekstu w stanie wyłowić...a ja ci miałbym jeszcze egzystencjalne rozterki tłumaczyć?))))))))))))
W prostej wypowiedzi doszukałeś się i polityki i opluwania.Mając 40stkę na karku wnioski jaku gówniarza.
Chcesz polityki to proszę:
Komuna była w tym kraju prawie i to fakt. Temu okresowi rządów ciemniaków, zawdzięczamy spustoszenie mentalne i ekonomiczne tego narodu. Zacofanie, z którego będziemy wychodzić dziesięcioleci.Jeżeli kiedykolwiek to się uda.
errata:
jest "Komuna była w tym kraju prawie i to fakt."
Powinno być"Komuna była w tym kraju prawie 50 lat i to fakt.'
Ostatni odcinek emitowany w Studio 2 (TVP zakupiła ich ok. 20 na 48) pod koniec 1979 roku był i jeśli obecny 40 - latek widział za oknem szarą komunę to chyba przedawkował z mlekiem mamusi. Byłem nieco starszy i nie przypominam sobie by polityka w jakikolwiek sposób wpływała na postrzeganie jakości seriali SF - "Space 1999" podobał mi się i tyle.
Teraz uważam go za marny, ale widząc co ogląda moja najmłodsza córka (mając za oknem kolorową demokrację) jestem przekonany, że za 5 lat uzna to za słabe
Tak jak AJGOR_2 "wyskoczył z opluwaniem, tak Ty z szarą komuną - dla wczesnego nastolatka nie istnieje nic takiego - politykę ma w d...e a za oknem jest kolorowo i ciekawie,
no chyba że jesteś w "wieku" Macierewicza - to mogłeś mieć wizję. Podsumowując - nie musisz być nieuprzejmy gdy się z tobą ktoś nie zgadza.
Pozdrawiam.
Czyli komuna wprowadzona w tym kraju przemocą i sfałszowanymi wielokrotnie wyborami szara nie była? Komuna ze sfałszowaną ekonomią (w Polsce zarabiało się miesięcznie 30 dolarów), brakiem wolności słowa, zgrzebnością tamtej chorej rzeczywistości, która dryfowała w stronę północnej Korei - była ok? Pomyśl...
Jeżeli moją nieskomplikowaną wypowiedź o nie postrzeganiu przez dzieci bawiących się w "kapsle" i piłkę niuansów kolorystyki ustrojowej wziąłeś za pochwałę komunizmu, to cóż Ci na to poradzę - czytaj uważniej lub "Pomyśl..."
Wypowiedź komplikacją intelektualną zaiste nie grzeszy; do tego trzeba mieć intelekt ;) Zawsze uważałem, że krytyczna autorefleksja to wstęp do sukcesu, których Ci życzę.
No cóż, po Twojej wybitnie przemyślanej i logicznej wypowiedzi, z której bezsprzecznie wynika, że zrozumiałeś słowo pisane i do niego się odniosłeś pozostaje mi tylko udać się w ustronne miejsce by poddać się autorefleksji. Polecam jednocześnie głęboką autodiagnostykę "Panie Data" . :) :) :)
Łał, ta metafora z "Datą" to chyba jakiś Twój szczyt intelektualny. Gratuluję. Jak to fora filmwebowe windują niektórym osiągi umysłowe, no, no. Szekspirem wprawdzie nie zostaniesz, ale pisz, bracie, pisz. ;)
Denerwujesz się Waćpan - to dobrze - o to chodziło:) :).
Za Shakespeare'm nie przepadam, cieszy mnie, że nie zostanę.
Over and out!
Przeceniasz swoje możliwości - moje wzrosty irytacji powodowane są istotniejszymi powodami niż nieopierzeniec intelektualny na forum starego serialu ;))) Natomiast muszę przyznać, że transmisja z Tobą wydaje mi się aktem jałowym poznawczo, a więc ją niniejszym kończę. Poszukaj równych sobie - sporo ich tu. Rozwijaj się, rozwijaj...
Nieopierzeniec intelektualny...
Akt jałowy poznawczo.....
Poszukaj równych sobie....
A użycie słowa "transmisja" na określenie konwersacji - toć to majstersztyk.
To Ty przeceniasz swoją odporność:)
Ale Cię wnerwiłem - super :)
No ale ta komuna była wtedy za oknem, więc nie bardzo rozumiem tę Twoją uwagę. To jest opis rzeczywistości po prostu - szarej, zgrzebnej, biednej - wtedy taki "Kosmos" to był jeden z nielicznych kontaktów z cywilizacją Zachodu.
Po maryście miało się znacznie lepsze wizje niż przedstawione w serialu. Serial był zachodni, nie dziwi cię ze dziś budzi tylko politowanie? Tak samo będzie postrzegana za 30 lat większość dzisiejszej produkcji filmowej USA
Ale dlaczego USA? Jest kilka filmów sprzed 40 lat amerykańskiej SF i są genialne - np. 2001: Odyseja kosmiczna. A znajdź mi taki polski film SF sprzed lat
Napisałem przecież że większość filmów. Nie bardzo rozumiem jak film SF może być opisem szarej rzeczywistości PRL tym bardziej taki w którym więcej twórcy odlecieli na całego. W serialu nie zauważyłem antykomunistycznych podtekstów lub satyry. W sumie to z kosmosem wtedy Polacy mieli więcej wspólnego niż dzisiaj. Ciekawe dlaczego w dzisiejszych czasach Polacy nie latają w kosmos, choć przecież rozwój techniki tak poszedł do przodu, ze dziś jest łatwiej i taniej? Dlaczego filmy USA dlatego ze 90% wyświetlanych filmów w Polsce jest od roku 1989 z USA jak wtedy z ZSRR . A na początku lat 90tych gdy Polska zachłysnęła się kapitalizmem większość oglądała filmy Amerykańskie na video jak leci i była nimi zafascynowana, co z tych filmów pozostał po latach każdy widzi.
Nie można abstrahować od epoki, kiedy się to oglądało, każdy poważny krytyk filmowy bierze pod uwagę ten kontekst - nie jest to żadna "polityka".
Zestarzałeś się, Ty pierniku!!! :P
Niestety, też tak mam. Potężny sentyment, ale obecnie odczucie zażenowania. Jednak gdyby nie takie seriale, pewnie nie pokochałbym SF. :-)
Co ciekawe... Obecnie oglądam Star Treka. Zacząłem od The Original Series z tego samego okresu, i Star Trek mnie wciągnął jak bagno. Jest na prawdę świetny.
nie w tym rzecz. Star trek jest chyba generalnie lepszy od Kosmosu. Ale my nie znaliśmy Star treka - dla prlowskich młodzików Kosmos 1999 był czymś takim, a nawet chyba czymś więcej, jak star trek dla Amerykanów. Doświadczenie pokoleniowe
Na mnie też teraz nie robi wrażenia, ale ważne że w czasach młodości był arcydziełem i za to bardzo go cenię. Ale w młodości świat widziałem inaczej, a poziom nonsensów i głupoty na metr kwadratowy w większości dzisiejszych filmów jest wielokrotnie większy niż w tym poczciwym serialu.
Troszkę zbyt serio do tego podszedłeś. Odbierasz to dzisiaj w taki sposób ponieważ dzisiaj świat jest inny i Ty/my również jesteśmy inni.
Nie mniej jednak dla mnie to fajny serial ! i piękne wspomnienia z mojego dzieciństwa - obejrzałem wszystkie odcinki.
Aby móc cieszyć sie tym teraz spróbuj stać się dzieckiem (na niby) na tą jedną godzinę. :-)
Próbowałem. Malo tego. Przerwałem oglądanie Kosmosu, i w międzyczasie obejrzałem całego Star Treka (tak tak. Wszystkie seriale, wszystkie sezony, wszystkie odcinki i wszystkie kinówki). Pierwszy Star Trek - TOS - jest tak samo prymitywny. Ale w jakiś sposób bardziej wizjonerski, i ciekawszy. A na pewno mniej głupi :)
Podobnie jak Ty, czekałem na kolejny odcinek. Rok temu obejrzałem go z 16-to letnim wtedy synem. Wyobraź sobie, że choć momentami, faktycznie jest nonsensowny, to zarówno klimat, jak i wspomnienie minionego czasu, kiedy go oglądałem powodowały, że odbierałem go i teraz nad wyraz pozytywnie. No i ku mojemu zaskoczeniu, syn również oglądał go z zainteresowaniem. Do tego stopnia, że w tym roku zaproponował sam byśmy go jeszcze raz obejrzeli.
Jeden z moich ulubionych seriali do dzisiaj, choć patrzę przez pryzmat nostalgii.