PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78061
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Jak myślicie:jak MÓGŁBY się zakończyć serial? Myślę, że to ciekawy temat:-) Ja widziałabym ślub Bones i Bootha (ostatecznie przekonałaby się do religii). A może dzidziuś? Wyobrażacie sobie: uporządkowana Bones, a tu niespodzianka:-) Widziałam takie propozycje na forach amerykańskich. Piszcie swoje propozycje zakończeń.

piegza

już wiem, Booth powiedział "NASZEMU maluchowi nic nie będzie" :-)
Brennan się spojrzała **, on się spojrzał ** , nie no bomba!!!

oni, scenarzyści, są lepsi od nas :-) trzeba to przyznać, no i co Emily i David wyprawiają w filmie, to miło popatrzeć :)

ocenił(a) serial na 10
piegza

To też była śliczna scena... A jak sie szybko poprawił, jak na niego spojrzała :D

piegza

Wcale bym sie nie zdziwila gdyby Bones pewnego dnia poprosila Bootha ,aby zostal ojcem biologicznym jej dziecka- wiem to malo romantyczne, ale bardzo podobne do Brennan. Booth na pewno wahalby sie ale pozniej przystal na to ochoczo stawiajac warunek ,aby poczecie odbylo sie droga naturalna. Pierwszy raz jest dosc nie zreczny, ale tylko przez pierwszych pare minut. Pozniej namietnosc zaskakuje ich samych i nie konczy sie na jednym razie tej samej nocy. Brennan mysli, ze juz nie bedzie wiecej wyliczac dni plodnych tylko 'wykorzysta' Bootha do granic mozliwosci ....

reneskarb

"aby poczęcie odbyło się drogą naturalną" hihihihi
chyba czuję się zainspirowana :)

piegza

łatwo powiedzieć: ciąg dalszy :)

w Instytucie
- Brennan, możesz mi powiedzieć w końcu, dlaczego Booth się do ciebie prawie nie odzywa od dwóch tygodni?!
- Angela, jak to nie odzywa, skoro odzywa...
- Tak: "cześć" i "co jest?"; mówi tylko tyle, ile musi. Nie gada z tobą, nie uśmiecha się, nie patrzy w oczy... Do kina łazi z jakąś rudą siksą z działu zatrudnienia...Co ty, udajesz ślepią czy głupią?
- Angela, uważaj...
- Nie, Brennan, to ty uważaj! Znowu coś palnęłaś. I to pewnie coś tak głupiego, że teraz nawet nie chcesz się do tego przyznać...
- ....
- Zresztą, Booth mi w końcu dzisiaj powiedział... Wiesz co, mam ochotę cię kopnąć w ...
- Angela!!!
- Słucham cię, skarbie.
- Angela, nie chciałam, żeby tak wyszło. Ja naprawdę myślałam, że on doceni to, że uważam go za właściwego mężczyznę...
- Brennan, gdybyś wyszeptała mu to do ucha, w łóżku, zaczynając od tego, że jest seksowny jak jakiś David Boreanaz, a dopiero potem, że zdrowy i silny, to może poczułby się doceniony jako mężczyzna. A ty, potraktowałaś go jak chodzący bank spermy...
- Angela,......co mam zrobić?
- Okaż mu trochę...tego, co czujesz...

mieszkanie Bootha, dzwoni telefon, włącza się sekretarka
"Cześć, to ja, Bones. Przepraszam, że dzwonię... tak późno, ale nie mam odwagi... Booth, przepraszam... Chciałam ci tylko powiedzieć, co czuję... Dostałam nauczkę i zrozumiałam... Nie chcę od ciebie twoich płynów ustrojowych, żeby zrobić sobie z nich potomstwo...
Chcę ciebie całego, twojego uśmiechu, dotyku, zapachu, rozmów z tobą... Wiesz, czego mi najbardziej brakowało ostatnio?
Twoich oczu...
Mogę do ciebie przyjechać?
Teraz..."

15 minut później,mieszkanie Brennan,dzwonek do drzwi,otwiera,za drzwiami stoi...
- Booth, ty tutaj?
- Odsłuchałem wiadomość.
nie przestają na siebie patrzeć
- Wejdź.
podchodzi do niego bardzo blisko,długo patrzy w jego oczy, w końcu zdejmuje mu kurtkę, dotyka go delikatnie, staje na palcach i szepcze mu do ucha:
- Kocham cię...

piegza

ALE NAMIESZAŁAM!!!

CZĘŚC 1. NA DOLE

CZĘŚĆ 2. NA GÓRZE

reneskarb

odc. 3x12a

w knajpie
- Booth, tak sobie myślałam, chciałbyś mieć jeszcze jedno dziecko? Na przykład ze mną... Hej, gdzie idziesz? Co się stało?

w Instytucie
- Booth, słyszałeś, jak pytałam cię o dziecko? Bo tak sobie pomyślałam, że ja i ty... Nie, no znowu! Booth, wracaj!

(Miny Bootha w obu przypadkach chyba nie trzeba specjalnie opisywać - totalne zaskoczenie, potem zniesmaczenie, następnie wielki grymas niezadowolenia)

w samochodzie
- Myślałam o dziecku.
- Słyszałem...
- Co ty na to?
- Co JA na to? Co to ma ze mną wspólnego?
- No jak to, co? Jesteśmy partnerami, pracujemy razem, a ciąża by to trochę...skomplikowała. Tym bardziej,że pomyślałam sobie, że ty mógłbyś mi w tym pomóc... Booth, co ty wyprawiasz, zabijesz nas, nie zauważyłeś tego samochodu? Dlaczego zjeżdżasz? O co ci chodzi??
- Pomóc ci w tym??? Co przez to rozumiesz?
- No, czy mógłbyś mi....użyczyć...trochę nasienia.... Booth, stój, gdzie idziesz?
- Rzucić się z mostu!!!
- Ale tu nie ma żadnego mostu! To jest pole kukurydzy!!!
- Zostaw mnie, Bones, chcę być sam!

godzinę później
- Nareszcie, Booth, już się martwiłam.
- Podejdźmy do tego racjonalnie. Bones, powiedz mi wszystko, co masz do powiedzenia, wysłucham cię do końca. Potem ja powiem wszystko, a ty mnie wysłuchasz. Do końca.
- Booth, chyba dojrzałam do tego, że chcę mieć dziecko. Wiem, że cię to drażni, ale powiem to, co wcześniej mówiłam: ty wyglądasz na dobrego hmmm..., mniejsza o to. Chciałabym,żeby dziecko posiadało twoje cechy,
bo jesteś silny, wysoki, zdrowy, inteligentny...Tylko że nasza sytuacja zawodowa sprawia, że... muszę cię prosić o...
- ...
- Skończyłam.
- Bones, chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko. Powiem więcej, chciałbym je mieć z tobą, ale nie dlatego,że jestem dobrym reproduktorem, materiałem genetycznym, samcem jamiś tam! Nie dam ci mojego nasienia w kubeczku!
- Booth, ale myślałam, że jesteśmy...
- Nie skończyłem! Bones,"użyczę" ci mojego nasienia tylko wtedy, gdy usłyszę od ciebie: "Kochajmy się, Booth!" albo "Pragnę cię, Booth!".
- Ale to brzmi jak wyznanie... no wiesz... miłości!
- No właśnie, Bones...

ocenił(a) serial na 7
piegza

Czy ty przypadkiem nie napisałaś, że nie wychodzą ci teksty Brennan? Bo to jest bardzo w stylu Brennan! Wyszło ci naprawdę fantystycznie
Będzie ciąg dalszy? CZEKAM!!
:)

ocenił(a) serial na 7
eSKa

część druga- bajeczna..:)
"zaczynając od tego, że jest seksowny jak jakiś David Boreanaz..."
:)

eSKa

tak, nadaje się tylko między baśnie i bajki, wybitnie :)

piegza

Świetne:-) Tylko żal mi się Booth'a zrobiło...:-)

Mino

Staram się w miarę na bieżąco czytać scenki, które tu piszecie i naprawdę podziwiam inwencję. Jakoś tak po wczorajszym odcinku mnie naszło na napisanie czegoś własnego. Moja wersja scenek pt. "ciąża" i "oświadczyny" :P Mam nadzieję, że tragiczne nie są :P

(Wczesny ranek, gabinet Brennan)
Booth: (wchodzi) Chciałaś się ze mną widzieć?
Brennan: (jest blada i nieco zakłopotana) No, tak...
Booth: Hej, Bones, chora jesteś, czy coś?
Brennan: Nie. Chora nie jestem. Ale od paru tygodni jestem w trochę innym stanie, niż zwykle...
Booth: Ale co? Źle się czujesz? Może powinnaś pójść do lekarza? Jesteś taka racjonalna i na to nie wpadałaś...
Brennan: Byłam u lekarza. Ten stan trwa od jakichś 6 tygodni.
Booth: Ale jaki... (dociera do niego) Aaaa... (pauza) To znaczy, że ty, no...
Brennan: Niezupełnie ja. Ty też masz w tym swój udział.
Booth: Bones, ty chcesz mi powiedzieć, że ty nie bierzesz żadnych pigułek?!
Brennan: Nie. Destabilizują pracę mojego układu hormonalnego. Wolę mniej inwazyjne metody antykoncepcji...
Booth: Trzeba było powiedzieć! Przygotowałbym się!
Brennan: Przecież my tego nie planowaliśmy...
Booth: Może i nie, ale widać, tak już miało być...
Brennan: O czym ty mówisz? Z antropologicznego punktu widzienia, to było tylko rozładowanie napięcia seksualnego...
Booth: Wiesz co, Bones? Porozmawiamy później.
Brennan: Ale Booth! Czekaj!
Booth: (odwraca się, wychodząc) Później.

(wieczór, mieszkanie Brennan)
Brennan: (otwiera drzwi) Kogo ja widzę. Myślałam, że zapomniałeś, że mieliśmy porozmawiać.
Booth: Nie zapomniałem. Mogę wejść? (Bones wpuszcza go) Tak się zastanawiałem... Czy ty zawsze musisz patrzeć na wszystko z antropologicznego punktu widzenia?
Brennan: Jestem antropologiem, to chyba naturalne, że... Ale nie o tym mieliśmy rozmawiać.
Booth: No, tak. (sięga do kieszeni marynarki i wyciąga pudełeczko, klęka na jedno kolano, jak należy)
Brennan: Booth! Co ty robisz?!
Booth: Temperance Brennan, czy chcesz być mądrzejsza od niejakiej Rebecki i zostać moją żoną, kiedy o to proszę?
Brennan: Nie wygłupiaj się. To, że jestem z tobą w ciąży, nie znaczy, że zaraz zmienię zdanie na temat małżeństwa! Z antropologicznego...
Booth: (wstaje, ale dalej trzyma pudełeczko) Tak, wiem, słyszałem, to nienaturalne żyć z jednym partnerem przez całe życie. Ale czy możesz raz patrzeć na sprawy z uczuciowego, nie naukowego punktu widzenia? (otwiera pudełko, wyciąga śliczny pierścionek z brylantem) Wyjdziesz za mnie, Bones?
Brennan: Booth... (wyciąga dłoń, a on nakłada jej pierścionek na palec)
Booth: Ale wiesz, że nasze dziecko musi być podobne do mnie. Inteligencję może mieć twoją, ale charakter lepiej, żeby miało mój.
Brennan: Booth! (rzuca mu się na szyję i całuje)

ocenił(a) serial na 8
Evarini

Moim zdaniem scenariusz całkiem niezły. Ale ja bym dała trochę mniej tego z antropologicznego punktu widzenia. A całość ogółem bardzo fajna ;D Pozdrawiam

Evarini

Bardzo fajny scenariusz ^^ Uwielbiam to: z antropologicznego punktu widzenia... ;-)

Cynamonek

Wzięłam z Was przykład i też coś napisałam. Ostrzegam, że nie wyszło najlepiej. Jest to moje pierwsze opowiadanie o Bones ;-)

Po zakończonym sukcesem śledztwie cała paczka naukowców postanowiła uczcić rozwiązanie bardzo skomplikowanej zagadki. Ku zaskoczeniu wszytkich propozycja wyszła od Zacka, który przeczytał gdzieś, że w taki sposób ludzie zazwyczaj odreagowują stres w pracy. Z dr. Brennan to zupełnie inna historia...
- Kochana idziemy wszyscy. Bez wyjątków! - Angela stała po drugiej stronie stalowego stołu.
- Mam dużo pracy - stwierdziła Temperance badając dokładnie kości. - Bawcie się dobrze
- O nie, nie, nie - Panna Montenegro nie dawała za wygraną - Nie będziesz siedzieć tutaj sam na sam ze szkieletorem!
- Ale to jest szkielet wojownika z epoki... - zaczęła, lecz nie dane było jej to skończyć.
- No dalej Bones. Popatrzysz trochę na ludzi, wyciągniesz jakieś antropologiczne wnioski, a może nawet napiszesz nową książkę - Powiedział Booth ciągnąc ją za rękę w stronę wyjścia.
- Ale Booth! - Na nic zdały się protesty dr. Brennan.

Wkrótce "Zezowaci" stawili się przed jednym z klubów, który wybrała Angela.
- Nie mogę uwierzyć, że to twoja propozycja Zack - powiedziała Temperance na widok swojego asystenta.
- Przepraszam, dr. Brennan. Chyba za dużo czasu spędzam z Hodginsem - odparł wyraźnie przejęty tym faktem.
Chwilę później...
Angela i Zack wirowali na parkiecie, Booth i Cam stali przy barze i rozmawiali o wspólnym urlopie, Zack zaczął testować różne napoje alkoholowe, a Brennan siedziała z niewyraźną miną przy stoliku. Spoglądała od czasu do czasu w stronę znajomych i opróżniała kolejne szklanki coli. Nie była zadowolona z takiego obrotu spraw. Powinna teraz być w laboratorium i oglądać szkielet. Nagle zauważyła, że dosiadł się do niej jakiś mężczyzna. Blondyn, wysportowany, z czarującym uśmiechem.
- Colin - przedstawił się.
- Temperance - odparła uśmiechając się lekko. Zamówili po drinku i zaczęli rozmawiać...

Booth kątem oka obserwował stolik, przy którym zostawili panią antropolog. Widząc jak dobrze bawi się w towarzystwie jakiegoś faceta zacisnął pięści. Nie wiedział dlaczego, ale nie podobało mu się to.
- Seely? Seely słyszysz mnie? - Cam szturchnęła go lekko.
- Yy co? Przepraszam Camille...zamyśliłem się. Mówiłaś coś? - odparł. Nie miała zadowolonej miny.
- Nie słuchałeś mnie, prawda?
- Słuchałem, słuchałem tylko... - zaczął się tłumaczyć, ale nie dokończył. Cam z urażoną miną ominęła go i zniknęła gdzieś w roztańczonym tłumie. Agent mruknął cicho coś w stylu" Ehh te kobiety".
W milczeniu obserwował swoją partnerkę. Coraz bardziej denerwowało go zachowanie nieznajomego, gdyż teraz już nie zachowywał zbyt dużej odległości od Temperance.
Bez zastanowienia podszedł do stolika i siląc się na obojętny wyraz twarzy, powiedział:
- Bones zbieraj się. Nowa sprawa
- Przecież mamy wolne... - westchnęła - Gdzie? - spytała antropolog bez entuzjazmu.
- Gdzie? Niedaleko... - odparł - Chodź!

Przed budynkiem.
- Nie jedziemy samochodem? - dr. Brennan była zdezorientowana.
- To niedaleko. Przejdziemy się - powiedział patrząc przed siebie.
- Ale ja nie mam przy sobie rękawiczek i innych potrzebnych rzeczy!
Agent nie odpowiedział tylko skręcił w stronę parku.
- Booth, co ty kombinujesz?
- Ja? Nic - odpowiedział patrząc w niebo.
- Nie ma nowej sprawy, prawda? - Zatrzymała się i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnęła się lekko widząc zakłopotanie na twarzy przyjaciela.
- Po prostu nie podobał mi się ten typ - mruknął z miną dziecka, które coś przeskrobało.
- Ale to nie tobie miał się podobać! - stwierdziła udając, że jest na niego wściekła. Odwróciła się i zaczęła iść prosto przed siebie. Nagle poczuła jak ktoś łapie ją za rękę i przyciąga do siebie. Ich twarze dzieli naprawdę niewielka odległość.
- Nic nie poradzę na to, że mam ochotę wpakować mu kulkę między oczy - Na to stwierdzenie Bones uśmiechnęła się szeroko.
- Z antropologicznego punktu widzenia jest to zachowanie typowe dla... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ Booth zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.

ocenił(a) serial na 8
Cynamonek

świetne ! I to pierwszy twój scenariusz ? Zadziwiające ;D Po prostu super scenariusz, pisz szybciutko następny ! ;D Pozdrawiam ;*

Cynamonek

Cynamonek, "pierwsze o Bones" , a o czym pisałaś wcześniej? Bo co do tego, że pisałaś , nie mam wątpliwości :)

ja też nie mogę uwierzyć, że to propozycja Zacha :D

"Gdzie? Niedaleko.." hahhahaha!!!

naprawdę całość mi się podoba, jest klimat :)

piegza

Hmm Piegża przeważnie pisuję coś tak dla przyjemności ;-) Takie różne historie...

ocenił(a) serial na 7
Cynamonek

BOSKIE!!! Zdecydowanie powinnaś pisać więcej!

ocenił(a) serial na 7
Evarini

trochę za dużo z antropologicznego punktu widzenia. No i wyrzuciłabym tekst "od niejakiej Rebecki". Oprócz tego- wszystko super. Naprawdę mi się podoba
:)

ocenił(a) serial na 7
eSKa

Moja wcześniejsza uwaga odnosi się do tekstu Evarini.
Co do Cynamonka... Wszystko super!! Zazdrość w wykonaniu Bootha... cudo!! Pisz dalej bo ta scena jest fantastyczna!!

eSKa

Cieszę, że się spodobało ;) Tak to mój pierwszy scenariusz/opowiadanie dotyczące jakiegokolwiek serialu, więc nie mam jeszcze wprawy ;-)

Cynamonek

A i spróbuję jeszcze coś napisać, jak tylko będę w domu ( czyli gdzieś tak koło soboty) ;-)

Evarini

trochę za łatwo przełknęła uwagę o inteligencji i charakterze, myślę, że mogliby o tym podyskutować :D
no, jestem pod wrażeniem :)

piegza

cholibka, to miało być pod tekstem Evarini :o

Mino

No dobra mam coś dla was ale nie spodziewajcie sie zbyt wiele bo to pierwsza taka scenka i proszę o komentarze:)

Jest dzień urodzi n Brennan, zadowolona przychodzi do pracy spodziewając się życzeń od przyjaciół, jednak ku jej rozczarowaniu nikt nie składa jej życzeń, nawet nie wykazują zainteresowania jej osobą. Początkowo pomyślała, że pewnie zrobią jej niespodziankę jak wszyscy razem zbiorą się w instytucie, ale nawet Booth, który zjawia się w jej gabinecie zdaje się nie pamiętać o jej urodzinach. Choć było jej smutno wytłumaczyła sobie to tak z antropologicznego punktu widzenia i starała się nie myśleć o tym przez reszte dnia. Jako ostatnia wyszła z instytutu bo i tak nie miałaby co robić w pustym mieszkaniu. Wreszcie dotarła do domu, otworzyła drzwi a tu niespodzianka, wszyscy przywitali ją z tortem i zapalonymi świeczkami: Wszystkiego najlepszego Brennan – krzyknęli chórem.
Bones: Ale jak… Ja myślałam, że wy… Dziękuję ( łzy w oczach)
Angela: Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.
Temperance zdmuchuje świeczki i po kolei przyjmuje życzenia i prezenty od przyjaciół. Nie ma tylko Booth’a. Siadają do stołu, który przygotowała Angela z Hodginsem. Po jakimś czasie Angela wychodzi do kuchni żeby przynieść więcej wina, Brennan wybiega za nią.
Brennan: Zaskoczyliście mnie.
Angela: Myślałaś, że nie pamiętamy?
Brennan: No tak to wyglądało…
Angela: Nigdy byśmy o Tobie nie zapomnieli. (przytula Brennan)
Po chwili.
Brennan: Chyba nie wszyscy…
Angela: Booth?
Brennan: Nie ważne, chodźmy bo nam zjedzą wszystko.
Wszyscy bawią się dobrze, tylko Brennan chwilami staje się nieobecna, czego inni prócz Angeli nie zauważają. Robi się późno i goście zaczynają wychodzić.
Angela: Nie martw się kotku na pewno nie mógł przyjść, ale jutro wyjaśni Ci wszystko…
Brennan: Nie martwie się po prostu jestem troche zmęczona, tyle emocji…
Angela: Może ci pomóc w sprzątaniu?
Brennan: Nie trzeba, poradze sobie, nie ma tego dużo… No idź już, Hodgins się nicierpliwi.
Angela: Dobranoc kochana
Brennan: Dobranoc… Dobranoc Hodgins!!!
Zamyka drzwi i opada na kanape. Po chwili słyszy dzwonek do drzwi, otwiera, w drzwiach stoi Booth.
Booth: Spóźniłem się?
Brennan: Nie, wcale, nie słyszysz jak się wszyscy bawią?
Booth: Przepraszam, ale zatrzymała mnie ważna sprawa (tajemniczy uśmiech) Mogę wejść?
Brennan zapraszającym gestem wskazuje kanape. Siadają, na stole stoi reszta tortu i wino, Brennan przynosi talerzyki i lampki na wino.
Brennan: Chcesz kawałek?
Booth: Tortu urodzinowego? Zawsze!
Brennan nakłada tortu i nalewa im wina, wznoszą toast.
Brennan: To cóż było tak ważnego? Kolejna sprawa?
Booth odstawia tort sięga do kieszeni marynarki i wyciąga mały prezent: Wszystkiego najlepszego Bones i nie gniewaj się już na mnie, myśle że to jest warte przebaczenia (czarujący uśmiech)
Brennan: Co to jest?
Booth: Sama zobacz.
Brennan otwiera pudełeczko i wyjmuje z niego wisiorek, na wierzchu wygrawerowany jest delfin, a w środku zdjęcie jej matki. Oczy zachodzą jej łzami i wpada w ramiona Bootha.
Brennan: Dziękuję Booth.
Booth: Podoba Ci się?
Brennan: Jest piękny… to najcudowniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam.
Uwalnia się z jego uścisku, patrzy mu głęboko w oczy i całuje delikatnie w policzek tuż obok jego ust. Znowu spoglądają na siebie, są bardzo blisko, niemal ich usta się stykają, oboje nie wytrzymują i zaczynają się całować. Nagle Brennan odrywa się od niego.
Brennan: Booth nie powinniśmy.
Booth: Jesteśmy dorośli, to normalne, że dwoje dorosłych, wolnych ludzi się całuje.
Brennan: Ale co powiedzą inni? Pracujemy razem.
Booth: To nie jest powód, nadal chcesz się oszukiwać, że nic między nami nie jest?
Brennan: To nie tak…
Booth: To właśnie tak! Boisz się zaryzykować, ale jak nie spróbujesz to nie będziesz wiedzieć czy było warto. Proszę nie broń się przed tym, daj mi szanse, zrobisz to tak jak z Sullym…
Brennan: Ale…
Booth zamyka jej usta pocałunkiem, po chwili znowu patrzą na siebie.
Brennan: Dobrze!
Booth: Nie chce żebyś decydowała pod presją, ale mam już dość udawania.
Brennan: Nie, to moja decyzja, chce być z tobą (całuje Bootha)
Booth szczęśliwy bierze ją na ręce i całując się wchodzą do sypialni zamykając za sobą drzwi ;P

ocenił(a) serial na 10
dzidzi_2

Mi się podoba, szczególnie zakończenie. To z niespodzianką trochę klasyczne, ale nie można być wybrednym ;]

ocenił(a) serial na 8
dzidzi_2

Moim zdaniem Bones by zapomniała o swoich urodzinach ;D ale to tylko moje zdanie ;D ale scenariusz bardzo dobry ;D Ja już mam pomysł i też coś może jutro napiszę po 18 a jak nie to po majówce ;D Pozdrowienia

ocenił(a) serial na 7
dzidzi_2

Gdy doszłam do momentu gdy Booth wyciąga pudełko... myślałam że to kolejna scena oświadczyn.
Scena jest super, tylko...."zrobisz to tak jak z Sullym…"... Booth chyba nie powinien go przywoływać w takich chwili... ale skoro wszystko się skończyło dobrze... nawet lepiej niż dobrze :)

dzidzi_2

"nie chcę, żebyś decydowała pod presją" - w ramionach Bootha i przez niego całowana - Boże, jaka fantastyczna presja, mogłabym codziennie decydować o losch świata pod taką presją :)

ocenił(a) serial na 10
Mino

Brennan na końcu umrze. zginie zadźgana nożem albo coś takiego. raczej wróżę jej śmierć

ocenił(a) serial na 7
niobe_3

Niobe...czemu? Brennan powinna żyć i to z Boothem- szczęśliwie!

niobe_3

jak juz wcześniej napisałam, nie ma sprawy, o ile ten koniec nastąpi za jakieś trzy - cztery lata lub 150 odcinków ;)

niobe_3

poza tym Niobe, nie czas na wróżby :)
skoro rzuciłaś pomysł, to go jeszcze przemyśl , a następnie....... zapodaj nam w formie scenariusza, opowiadania lub po prostu rozwiń w jakąś scenkę, cwaniaro! :D

piegza

hej wam. już od dość dawna czytam wasze forum. jestem po ogromnym wrażeniem. piszecie naprawdę Boskie scenariusze! gratuluję pomysłowości! bardzo miło się czyta wasze historie, naprawde!

sama często też mam ochotę coś napisać. mam wiele pomysłów i może uda mi się je sklecić w jedną romantyczną całość. jeśli sie mi uda to napiszę.

aha, tak wogule, to zawsze przedstawiałam się jako roene, na blogu o KOŚCIach, i wogule. nie wiem co mi strzeliło, by tu zrobić sobie taki nik, ale już trudno.

będę tu wpadać!

roene_Alexx

ok, zmieniłam sobie nik, bo nie mogłam z nim wytrzymać :P

mam ogromną ochotę coś napisać, ale jeszcze pomyślę. :)

ocenił(a) serial na 10
roene_Alexx

Dobra dziewczyny, próbuje coś sklecić. Możecie krytykować. Chciałabym skorzystać z początku opowiadania Cynamonka, mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko. Więc w skrócie: poszli do tego klubu, Booth zazdrosny wyprowadza Brennan z budynku, mówi, że miał ochotę strzelić tamtemu facetowi kulkę między oczy. Teraz moja część:
Booth stoi na brzegu krawężnika, patrzy przed siebie. Brennan stoi za nim i uważnie mu się przygląda.
Booth: Bones, pamiętasz, jak mówiłem, że " jesteśmy Scully i Murder"?
Brennan: Nie wiem co to znaczy
Booth: Naprawdę powinnaś kupić sobie telewizor...- po chwili- Pracowali razem, ale czuli do siebie coś więcej niż przyjaźń. Kiedy w końcu byli razem, jego porwali kosmici. Nie chce, żeby tak było ze mną...
Brennan, po chwili zastanowienia: Booth, sugerujesz coś?
Booth odwraca się i ciągnie ją za rękę do samochodu. ( Nie, nie, nie jadą do domu! ;P)
Po niedługiej podróży autem wchodzą do pomieszczenia w którym przyjmują terapie od Lance'a.
Lance: Agent Booth, dr. Brennan, co wy tu robicie?
Booth: Słodko, musisz jej coś wyjaśnić.
(siadają)
Lance: Dr. Brennan?
Brennan: Booth powiedział, że jesteśmy Scully i Murder, i że nie chce, żeby porwali go kosmici.
Lance uśmiecha się pod nosem, ale Booth nie zwraca na to uwagi, bo w końcu traktuje go, jak dwunastolatka.
Lance: Dr. Brennan, musisz się zagłębić w jego słowa.
Brennan: Nienawidzę psychologii.
Lance: No dobrze, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś Scully, a Booth to Murder.
Brennan: Ale z antropologicznego punktu widzenia, to nie możliwe, żeby dwie osoby zajmowały tą samą przestrzeń.
Booth: Bones, po prostu spróbuj.
Brennan zamyka oczy. Następuje ta znienawidzona przez Booth'a cisza. Temperance nadal z zamkniętymi oczami uśmiecha się lekko jakby w końcu zrozumiała iluzję. Otwiera oczy i odwraca się powoli w stronę Booth'a.
Brennan: Nie pozwolę, żeby porwali cię kosmici Booth.
I oboje posyłają sobie czarujący uśmiech...

_____________________________________________
Dziwne, że w końcu coś wyskrobałam xD Czekam na krytyki. Po za tym nie chciałam tak słodzić z całowaniem itd, bo znając ich charaktery to nie było by to takie proste, skoro Booth boi się, że oberwie, jak sie zbliży ;]
A tak na marginesie, to usunęli mi filmiki z YouTube, bo ktoś zgłosił, że naruszam prawa autorskie...( jakbym dziada dorwała to nie wiem co bym zrobiła!)

ocenił(a) serial na 8
andzia_45

Scenariusz bardzo fajny ! Naprawdę dobrze zrobiłaś że nie dałaś sceny z całowaniem tylko taką bardziej codzienną ;D




Też bym dorwała tego co na ciebie doniósł ! Jak można być takim . . . egoistą. Czekam na następne filmiki Andzia ;D Buziaki ;*

ocenił(a) serial na 7
Rogata

Andzia jak znajdę tego drania co to zgłosił to mu flaki powyrywam!!

Scenariusz bardzo fajny. Brennan powinna kupić sobie telewizor...:)

andzia_45

Oczywiście, że nie mam nic przeciwko ;-) Bardzo fajnie to pociągnęłaś dalej ^^

Mino

kala, służę moją wizją:

Pierwsze co usłyszała to pikanie. Nie mogła sobie skojarzyć, co w jej domu wydaje taki odgłos.
Później otworzyła oczy i zobaczyła nad tawarzą jakieś kabelki. Coś tkwiło w jej ustach, sprawiając lekki ucisk w gardle. Nie mogła się poruszyć. Bolało ją całe ciało, szczególnie brzuch, z lewej strony, i lewe ramię.
- Doktor Brennan odzyskała przytomność!!!
"Szpital?" - nie mogła uwierzyć..., kompletnie nie miała pojęcia, skąd się wzięła w szpitalnym łóżku - "Gdzie Booth, niech mi powie, co jest grane!?". Nad jej głową pojawiło się kilka osób. Przyglądała się uważnie, ale nie widziała znajomej twarzy. Poczuła się, jakby podniosła kilkutonowy ciężar. Oczy same się jej zamknęły. Zasnęła.

Cam, Angela, Hodgins i Zach siedzieli w szpitalnym pokoju odwiedzin. Wszedł Cullen, szef Bootha.
- Sprawa wygląda tak: przycisnęliśmy gang "Mara Muerte", oni chcieli nas postraszyć, przypomnieli sobie, że kiedyś był wyrok śmierci na doktor Brennan i że jest ona dla nas cenna, więc ostrzelali ją, kiedy jechała rano do pracy. Niestety, ma dwie rany: brzuch i ręka. Ktoś ją jeszcze stuknął na tym skrzyżowaniu, dlatego jest trochę poobijana. Groźnie to wszystko wyglądalo, ale na szczęście skutki nie są takie straszne. Gorzej, że....

Kiedy się budziła, pytała tylko o niego, ale żadna pielęgniarka go nie widziała. Nie chciała zasypiać, żeby nie przegapić jego wizyty. Nikt go jednak w szpitalu nie spotkał, koledzy udzielali wymijających odpowiedzi. Brennan poczuła panikę, w głowie zaczęła układać sobie przebieg zdarzeń: ona postrzelona, wypadek, jego nie ma..... Na pewno był z nią wtedy w samochodzie i ...
Nie żyje...
Booth nie żyje...

- Musimy powiedzieć jej, co się stało, musimy powiedzieć jej prawdę, widzicie,że zaczyna wariować. Na pewno połączyła już w głowie różne fakty i domyśla się, że go nie ma... Przecież wiecie, że przed nią tego nie ukryjemy... Widzicie, jak na nas patrzy.. - Angela nie mogła się uspokoić. - To straszne, jak ona to zniesie...

- Angela, proszę, powiedz mi. Gdzie jest Booth? Muszę wiedzieć! Muszę poznać prawdę! Błagam cię!
Agela opuściła głowę. Oczy przyjaciółki wyrażały tak ogromną trwogę i ból, że nie mogła w nie dłużej patrzeć.
- Temperance, Booth......, on już nie wróci. Pogrzeb był dwa dni temu...

Cztery dni później Brennan wychodziła ze szpitala. Hodgins wiózł ją korytarzem do wyjścia. Wszyscy milczeli. Brennan nie odzywała się od czterech dni.
Raptem dogoniła ich kobieta.
- Proszę pani, znalazłam to pod poduszką na pani łóżku!
Wcisnęła coś małego w ściśniętą pięść Brennan, ale ona nie zwróciła na to uwagi.

Leżała w swoim łóżku, ale czuła się jak zakopana pod ziemią. Odrętwiała. Pusta. Wydawało się, że już tak pozostanie do końca życia. Na szczęście natura zrobiła swoje. Strasznie zaswędział ją nos. Musiała się podrapać. Wtedy poczuła, że trzyma coś w dłoni. Otworzyła ją i zobaczyła... (delfina!! - nie, nie delfina:)... maciupeńką, plastikową, różową świnkę...

Już nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć: była na jego grobie, widziała napis, postawiła kwiaty. Cullen był naprawdę smutny, wręcz załamany, kiedy z nią rozmawiał.
No, ale był też "mniniJasper"... Chyba, że to jakiś kosmiczny przypadek, że właśnie pod jej poduszką w szpitalu znalazła się świnka...
"Boże" - pomyślała niepewnie Brennan - "jeśli istniejesz..."

Minęły dwa miesiące od wypadku Brennan.
Którejś nocy ktoś zapukał do jej drzwi. Otworzyła. Nie było nikogo. Przed progiem stała świnka - malutka, różowa, plastikowa...
Zamarła, wpatrując się w koniec korytarza, gdzie dostrzegła sylwetkę mężczyzny. Podszedł. Brennan nie widziała go dokładnie. Płakała. Objął ją i bardzo mocno prztulił.

- Kiedy dowiedziałem się, że cię zaatakowała "Mara Muerte", chciałem iść do ich szefa i..., wiesz,... Wpadłem na Cullena, powiedział, że mnie wyleją z FBI, że wszystko stracę, ale co mi tam... Musiał mnie, wiesz, siłą zatrzymać. Potem przygotowali akcję, w czasie której miałem "zginąć". Szef gangu musiał uwierzyć, że jest bezpieczny. Wam FBI nie mogła powiedzieć prawdy, bo oni was obserwowali. Udało mi się przekonująco polec w czasie strzelaniny, potem mnie wywieźli do kryjówki, ale zdążyłem jeszcze wpaść na sekundę do szpitala..
- Tak, Booth, wiem...
- Zrobili mój "pogrzeb"... ","Mara muerte" poczuła się silna, bezkarna, wtedy popełnili błąd i nasi mogli ich wyłapać, i wsadzić do więzienia na bardzo długo... A ja mogłem "zmartwychwstać" i wrócić do ciebie,hmmm, chciałem powiedzieć, do pracy...
- Booth, cieszę się,że wróciłeś, naprawdę... Dobrze,że dałeś znak, że żyjesz, bo ja już...
- Wiesz, pomyślałem sobie, że kiedy te dwie świnki się znowu spotkają, będą najszczęśliwsze na świecie...

"Tak, Booth, oby tylko nie musiały się już nigdy tak rozstawać, nie chcę nigdy więcej tego przechodzić" - westchnęła Brennan.
"Dzięki Ci, Boże!" - westchnął Booth.


ocenił(a) serial na 10
piegza

No ładnie, ładnie Piegża... Dobrze, że go do końca nie uśmierciłaś, bo jeszcze bym sie tu rozczuliła za bardzo :)

piegza

Jejku Piegża to jest cudowne!!! Dziewczyno masz talent. Cieszę się że wykorzystałaś mój pomysł i dzięki Tobie powstało na forum kolejne świetne opowiadanko! Po prostu brak mi słów. Brennan skrycie przyżywająca śmierć Booth'a i świnka i wogóle fajnie."A ja mogłem "zmartwychwstać" i wrócić do ciebie" Ten tekst-boski!!! I te odwiedziny w szpitalu i "Kiedy dowiedziałem się, że cię zaatakowała "Mara Muerte", chciałem iść do ich szefa i..., wiesz,... Wpadłem na Cullena, powiedział, że mnie wyleją z FBI, że wszystko stracę, ale co mi tam... Musiał mnie, wiesz, siłą zatrzymać." Pokazałaś że mu zależy na niej!!! I na szzęście bez żadnych pocałunków, wyczułaś, że zmieniło by to nastrój!!! Na razie mnie zatkało, jak się odetkam to napiszę więcej!!! A ty Piegża jak możesz to szybciutko do klawiaturki i napisz coś jeszcze. A może ktoś inny coś napisze??? Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam Was wszystkie gorąco ;-)

ocenił(a) serial na 8
Kala_24

Popłakałam się ze wzruszenia ! Naprawdę ! Ten scenariusz jest najlepszy ! Po prostu masz taki talent że to niewyobrażalne ! Jesteś boska. Jak dobrze że to się tak skończyło a nie inaczej ;D Jesteś po prostu genialna, nic nie równa się z twoimi scenariuszami. Ja za chwilę biorę się za napisanie scenariusza ale wiem na pewno że nie będzie tak wspaniały jak twój ! ;D

Kala_24

kala, przyznaję, że jak przeczytałam Twój pomysł, wydał mi się zbyt okrutny, szkoda mi się Brennan zrobiło, ale z drugiej strony - szkoda tak dobrego pomyłsu nie wykorzystać :)

nie zabiłabym Bootha ani Brennan, nie miałabym potem o czym pisać :D

piegza

Wiesz co zainspirował mnie ten teledysk i tak się zaczęłam zastanawiać jak zachowałaby się Brennan, gdyby dowiedziała się że Booth nie żyje. Oczywiście zamierzeniem początkowym miała to być udawana śmierć!!! Ale i tak uważam że twój scenariusz jest świetny. Mam już parę pomysłów na nowe, ale chyba nie będę próbować swoich sił jako pisarka tylko zostawię je lepszym ode mnie!!! Pozdrawiam...

piegza

Pięknie to napisałaś! Po prostu niesamowita historia ;-) Dobrze, że jednak nie uśmierciłaś Bootha.

ocenił(a) serial na 7
piegza

Biję pokłony, padam na ziemię i po prostu wielbię!! piegża przebiłaś wszystko. WSZYSTKO.

po prostu genialne

piegza

dzięki, dzięki

czekam... :)

na Wasze...:)

ocenił(a) serial na 10
piegza

kiedys wspominałam, że coś napiszę. To moje pierwsze opowiadanie o 'Bones'. wcześniej pisałam o wampirach. Opowiadanie właśnie skończyłam. Fanfary proszę.



Zbliża się dzień porodu. Booth i Bones siedzą w jej miszkaniu.
-Mam ochotę na coś słodkiego. - mói i idzie do lodówki.
-Co tam znalazłaś?
-Nie ma ogórków. - mówi zrozpaczona.
-Nie ma sprawy. Pojadę do sklepu i zanim sie obejrzysz będziesz miała kiszone ogórki z bitą śmietaną. - uśmiechnął się tym swoim megasuperuśmiechem.
-Nie musisz jechać - odpowiedziała mu.
-Z antropologicznego punktu widzenia to zadanie znależy do przyszłego ojca dziecka. - rzekł przedrzeźniając ton Tempe. Przy tym spojrzał na jej brzuch.
-To kup jeszcze... - nie dokończyła, gdyż Booth wsiadł do auta. Zrobiła herbatę i usłyszała pukanie do drzwi.
-Booth? To ty? - otworzyła drzwi lecz to nie był Booth. Obudziła się w jakimś ciasnym pomieszczeniu. Było ciemno, lecz Bones potrafiła cało wyjść z tej opresji. Znalazła jakiś patyk i trochę wyschniętego mchu. Ogień zajaśniał żywym płomieniem. Tempe rozejrzała się i stwierdziła, że znajduje sie w kontenerze. Nagle ją olśniło. Grabarz. To znowu on.
***w mieszkaniu Tempe***
-Bones? Jesteś tu? - to Booth wszedł do mieszkania z torbą zakupów. Zobaczył jakieś papiery, rozrzucone w przedpokoju. Zaniepokoił się. Złapał telefon.
-Goodman? Bones gdzieś zniknęła. Boję się o nią.
-Seeley! Wiesz która to godzina?
-Dziesiąta dochodzi. BONES ZNIKNĘŁA!! DOCIERA TO DO CIEBIE?
-Dobra. Gdzie jesteś?
-W mieszkaniu Tempe.
-Zaraz przyjadę.
-Czekam. - Booth chodził w tę i z powrótem zdezorientowany. Do tej pory zawsze miał zachowywał zimną krew. Lecz dotarło do niego, że osobe, którą kocha, może już nie zobaczyć. Goodman wszedł.
-Gdzie się do tej pory podziewałeś!!! - krzyknął Booth.
-Zbierałem ekipę. No dobra. Gdzie ostatnio widziałeś Tempe?
-Tutaj. Jakieś pół godziny temu. Poszedłem do sklepu.
-Jestes pewien, że nie ma jej u żadnej sąsiadki lub w łazience?
-W łazience sprwadzałem. A gdyby poszła do sąsiadki zostawiłaby kartkę. - Booth znowu spacerował w tę i z powrótem. Usłyszeli pukanie. To Angela, Hodgins i Zach.
-Słyszeliśmy co się stało. - powiedziała Angela.
-Co możemy zrobić? - odezwał się Hodgins. Zach wyglądał na przerażonego. W końcu wykrztusił:
-Jak możemy pomóc? - ledwo skończył, rozległ się dzwonek telefonu Tempe.
-To pewnie ona. - rzekł Goodman. Booth podniósł słuchawkę i włączył aparat głośnomówiący, tak że wszyscy słyszeli.
-Co Booth? Brakuje ci czegoś? Mam tu tę twoją ślicznotkę. Swoją droga, niezła jest.
-Tylko ją tkniesz, a nogi z d* ci powyrywam!
-Co, zdenerwowałeś się Booth? - usłyszeli piskliwy śmiech.
-Pobawimy sie w zagadki. Jeśli chcesz odzyskać swoją małą, rozwiąż ją.
-Dawaj.
-Co ma cztery nogi i lubi podróże? - Grabarz rozłączył się.
-Cztery nogi? - Angela.
-Lubi podróże? - Hodgins.
-Chyba coś kojarzę. Ale nie mogę sobie przypomnieć... - Zach znowu wyglądał na przerażonego. Wszyscy usiedli. Wiedzieli, że znaleźć Bones będzie trudno.
***kontener***
Bones wciąż rozglądała się. Zauważyła, że powietrza wystarczy tylko na 48 godzin, i to tylko wtedy gdy nie będzie panikowała. Zastanawiała się, co tez Grabarz może mieć do niej. Nic nie przychodziło jej do głowy, więc dla dobra dziecka położyła sie spać.
***Instytut Jeffersona***
Wrócili do Instytutu tylko dlatego, że większa część ekipy czuła się tutaj jak w domu. Spędzili tam noc.
Rano wrócili do poszukiwań. Wszyscy byli jacyś niemrawi, zdezorientowani brakiem ich szefowej. Nawet Booth nie brał udziału w poszukiwaniach. Wciążpatrzył w jedno miejsce. Zdjęcie Tempe. Powoli docierało do niego, że może więcej nie zobaczyć ukochanej. I dziecka.
Do Instytutu weszli agenci FBI.
-Seeley Booth?
-Macie już coś? Znaleźliście ją?
-Mmamy przekazac Panu informację.
-Szczerze Pamu współczujemy, lecz z każdą godziną szanse na odnalezienie dr Brennan maleją.
-Spodziewaliśmy się weselszych wieści. - rzekła Angela i wygoniła agentów.
Cały dzień spędzili na poszukiwaniach.
***pod ziemią***
Tempe szukała sposobów na zdobycie choćby trochę powietrza. Było jej coraz bardziej słabo. Grabarz nie pomyślał, że kobieta w ciąży potrzebuje więcej powietrza. A może on tak specjelnie? Może już więcej nie zobaczy Booth'a?
***Instytut Jeffersona***
Nadszedł wieczór, a po Tempe nie było żadnych śladów. Żadnych śladów, ani wieśći o miejscu jej przebywania. Agenci tracili już nadzieję, lecz Booth wciąż wierzył w to, że Bones sie odnajdzie.
Następnego dnia Booth miał odebrac Parkera ze szkoły i chłopiec miał spędzić weekend z nim i z 'ta mądrą panią z imstytutu'.
Booth pojechał po Parkera do szkoły. W czasie drogi nie mówił nic, jego syn również. W Instytucie ekipa wciąż powtarzała zagadkę. 'Cztery nogi i lubi podróże'. Nikt nie znał rozwiązania. W pewnej chwili Parker usłyszał wierszyk.
-Słoń! - krzyknął.
-Co mówiłeś chłopcze? - spytał go jakiś agent.
-Mówię, że w tym wierszyku chodzi o słonia. Angent pobiegł szybko doo Bootha i powiedział, że Parker zna rozwiązanie. Po chwili wszyscy zaczęli główkować co może kojarzyć się ze słoniem. Parker spojrzał na nich jak na wariatów.
-Niby tacy mądrzy, a nie wiedzą. Słonie są w ZOO! - po tych słowach jakby sie wszyscy obudzili. Booth pojechał szybko do ZOO. Jakiś agent zobaczył niedawno zakopaną dziurę i technicy zaczęli kopać.
***pod ziemią***
Bones czuła się coraz gorzej. Wiedziała, że nie zobaczy nigdy twarzy swoich bliskich.
Nagle usłyszała jakiś hałas. Jakby ktoś coś kopał. Znikąd dobiegły ją promienie słońca.
-Tempe? Jesteś tam? - usłyszała kochany dźwięk. Głos Seeley'a.
-Booth... - wyszeptała i zemdlała. Natychmiast Booth ją wyciągnął z koneneru i połozył na nosze. Tempe pojechała do szpitala.
Po kilku godzinach, lekarz pozwolił wejść 'zezowatym'. Booth nie chciał być teraz przy Bones. Namyślał sie nad bardzo ważnym gestem. 'Zezowaci' wchodzili po kolei i każdy mówił Tempe po kilka ciepłych słów i życzeń powrotu do zdrowia. W końcu wszedł Booth. W ręku trzymał małe pudełeczko. Bones wciąż się nie budziła.
-Tęskiniłem za Tobą... Myślałem, że nigdy nie będę czuł smaku twoich ust, migdałowego zapachu włosów... Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. Ta krótka chwila rozłąki, która wydawała się być wiecznością, dała mi do myślenia. Teraz już wiem, że resztę życia chcę być z Tobą. Wyjdziesz za Mnie? - 'głupi' pomyślał. Przecież wiesz, że ona tego nie słyszy.
Zamknął oczy. Jednak słyszała.
-Ja sie również nad tym zastanawiałam. - Booth wzdrygnął się.
-Słyszałaś?
-Oczywiście. W tym kontenerze miałam mnóstwo czasu na przemyślenie łączących nas relacji.
-Więc czekam na odpowiedź.
-No to sobie poczekasz. - powiedziała, z trudem podniosła się z łóżka i gorąco pocałowała Bootha. Usłyszeli brawa. Booth odwrócił głowę i zobaczył Angelę, Hodginsa, Zacha i Goodmana.
-Szczęścia młodej parze! - krzyknęła Angela.
-Nie krzycz. Przecież wiesz, że Bones jest w ciąży. - rzekł Booth i wygonił ekipę z sali. Bones i Booth zostali sami.