Nic wartego uwagi, odcinek to typowy zapychacz w środku sezonu. Nie wiem naprawdę, który
wątek nudniejszy i bardziej robiony na siłę - czy pierścionka Robin czy Teda, który nie dał, a się
okazało że dał prezent ślubny Lily i Marschalowi. Kolejnymi minusami są: - kompletny brak
matki i kompletny brak rozwoju fabuły. No i scenka na końcu przepowiadająca kłótnie Robin z
matką Barneya - przewiduję, że z tego nic dobrego, a w zasadzie śmiesznego nie wyniknie. Na
plus mogę w zasadzie tylko przyznać pojawienie się postaci Stuarta.
I moje takie ogólne spostrzeżenia: Coś za bardzo nie tak dzieje się z tym serialem. Fabuła
zaczyna przynudzać, a postacie irytować. Barney już z żadnej strony nie jest awesome (gdzie
się się podziały: wait for it albo true story?); Ted stał się strasznym mazgajem i ofermą życiową
(a przecież na początku serialu w ogóle taki nie był - bardzo pozytywny człowiek, niepoprawny
romantyk i lekko zwariowany); Robin jakby się cofnęła w rozwoju - kiedyś była kobietą kariery,
bardzo poważnie do tego podchodziła, a przy tym lubiła pozytywnie odpalać - teraz zachowuje
się jak gimbuska mająca frajdę z rozwalnia cudzych związków. Myślałem, że przez związek z
Barneyem to on spoważnieje, ale stało się na odwrót - to Robin zniżyła się do Barneya przez co
obydwoje stali się irytujący. No i bez przerwy krzyczy, zrobiono z niej wręcz babochłopa, a
pomyśleć, że ja ją kiedyś uważałem za naprawdę pociągającą kobietę... Co do Lily to jakoś
nigdy za nią nie przepadałem, więc się dla mnie nie zmieniła; nie irytuje mnie tylko Marschall,
który jest tak samo pozytywnym człowiekim i dobrym przyjacielem dla wszystkich co zawsze. Co
do 9 sezonu to jest to wręcz instrumentalny przykład jak nisko można upaść dla kasy. Szkoda.
Dwa ostatnie odcinki ogólnie nudne. Mogliby to wszystko lepiej rozwiązać. Matke zobaczymy pewnie pod koniec sezonu. Moim zdaniem Ted mógłbym już poznać matke, a reszta sezonu opowiadałaby o rozwoju ich miłości na zasadzie że to Ted z matką sobie wspominają jak to było :)
P.S.: Zauważył ktoś slutty pumpkin ?:D
nie niestety i ja zawiodłem się na tym odcinku... właściwie to chyba żaden odcinek himyma nie dłużył mi się tak jak ten. Mam nadzieję, że to chwilowy spadek formy bo chciałbym zachować pozytywne wspomnienia po ostatnim odcinku tego serialu, nie przysłonięte właśnie taką tragedią, jaką był ten odcinek :D
Żeby nie było, że tylko narzekam to muszę przyznać, że walka Robin-Matka Barneya mnie zaciekawił-w tym jest potencjał! Pytanie tylko jak go wykorzystają...
Zgadzam się z Tobą w 100%. HIMYM powinno skończyć się na 7 sezonie, od 8 zrobił się z tego gniot. 4 uważam za bardzo dobry, 5 też, od połowy 6 poziom serialu zaczął zjeżdżać w dół, jednak w 7 znów zaczęło robić się ciekawie odcinki z krawatem w kaczuszki, czy drunk train, tik-tok były świetne. Liczyłem, że 9 sezon będzie naprawdę dobry, tymczasem jest to kompletna klapa. Pierwsze 2 odcinki otwierające sezon były dobre, 3 nawet, nawet ale 4 i 5 to porażka... Zacząłem tydzień temu oglądać Przyjaciół, jestem na 6 sezonie i skupię się na tym serialu, HIMYM idzie w odstawkę na jakiś czas, potem do niego wrócę i obejrzę kilka odcinków na raz bo w tym sezonie oglądanie po jednym nic ciekawego nie wnosi. Zawsze czekałem na kolejny odcinek, oglądałem z angielskimi napisami nie mogąc się doczekać na polskie a teraz zwyczajnie mam to gdzieś, bo 9 sezon jest do dupy, co się w ogóle stało z tym dawnym HIMYM. Matka pojawiła się tylko w dwóch odcinkach, a miała być kluczową postacią. Z tego co czytałem na spojler.tv w najbliższym czasie nie mamy co liczyć, ze znów się pojawi, Marshall też nie prędko pojawi się w Farhampton wśród paczki, a on ratuje 9 sezon. Lilly mnie irytuje jak nigdy z tym płaczem, B&R pozostawię bez komentarza bo gawlacki już napisał wszystko na ich temat, Ted w sumie mnie tak nie irytuje jak choćby w 8 sezonie.
aaaah kocham how i met, zawsze broniłam tego serialu, ale kurczę...
inaczej to sobie wyobrażałam,że wszystkie wątki niedokończone zostaną wyjaśniane...jak np. dzień świętego patryka,
mieszkanie matki dzieci teda z lokatorką Cindy, żółty parasol, odcienk ktorym ted mowi do dzieci ''zaraz po tym odrazu zadzwonilem do waszej matki '' takie tam drobne zdania były wplątywane odcinki...sceny, ale ni chu...chu...nie jest nic wyjaśniane tylko robią z siebie głupków te postacie.
po drugie, widać,że aktorzy są zmęczeni już graniem, nie dają 100% z siebie przez co są mało śmieszni.
wyjaśnią wątek ananasa ale mnie ciekawi wątek Robin z bykami, nie pamiętam już o co dokładnie chodziło ale Ted kiedyś bodajże w 7 sezonie wspomniał o takiej akcji i że jeszcze do tego wróci. Natomiast wątek ananasa nie wiem jak wyjaśnią skoro Ted miał wtedy kaca i nie wiedział nawet kto leży obok niego w łóżku, myślał że to Robin i nagle sobie przypomni? Na koniec Ted powiedział, że nie wie skąd się wziął ten ananas ale był smaczny, pozostali z paczki też nic nie wiedzieli na jego temat... Poza tym takie wyjaśnianie zagadkowych wątków to kolejny zabieg twórców żeby jeszcze utrzymać widzów, będą wywlekać takie pierdoły zamiast pociągnąć fabułę do przodu i pokazać matkę bo to o niej jest ten serial a tymczasem jej nie ma ostatnio w ogóle tylko wciskają jakieś debilne, w ogóle nie śmieszne historię o prezencie ślubnym Lilly i Marshalla a w następnym odcinku B&R zmyślą historię jak się poznali i będą opowiadać historię Lilly i Marshalla, czyli kolejny zapychacz, którego nawet nie mam zamiaru oglądać
W serialu nie pokazano jeszcze jak Robin wyjeżdża do Maroka i Grecji (a wspomninał o tym Ted-narrator), nie wiem jak chcą rozwiązać sprawę z bykami (w końcu chyba nie darmo o tym wspomnieli), możliwe, że ujrzymy jeszcze jakiś odcinkk z przyszłości, może Barney i Robin w podróż poślubną polecą do Hiszpanii?
ano tak, Ted wspominał, że Robin nie została słynną tyczkarką ale została kobietą sukcesu i dużo podróżowała, więc ciekawe co się stanie że zacznie tak dużo podróżować, może zostanie zagraniczną korespondentką. Czekam aż wreszcie opowiedzą coś ciekawego, coś znaczącego a nie próbują zrobić śmieszny odcinek tylko im się to nie udaje, wychodzi totalne dno bez żadnej ciekawej fabuły tylko jakieś powroty do przeszłości, które są cholernie żenujące. Czekam na odcinek z perspektywy matki, kiedy ona będzie opowiadała co porabiała przez te 8 lat zanim poznała Teda, to może być ciekawe no i oczywiście odcinek o trzecim liściu, póki co jedyną sceną w tym odcinku która zapadła mi w pamięci był Stuart i jego rozmowa z Lilly.
dokładnie o tym też pomyślałam, jeśli nie będzie Robin z bykami to urwę im jaja...
jeszcze ok.19 odcinków, powinni już wyjaśniać te wszystkie niedokończone wątki, boże ile jeszcze takich zapychaczy...
do 5 może 6 serii, how i met miał klimat, to ''coś'' :D straszną metamorfozę przeszli..niestety.
Ogladałem wszystkie odcinki, ale za nic nie jestem w stanie przypomnieć sobie epizodu z bykami ... który to był odcinek?
sory ale nie pamiętam, w każdym razie stary ted mówił,że ciotka robin dużo podróżowała i nawet walczyła z bykami ale o tym troche pozniej...i chyba kilka sezonow czekam już na to ''pozniej ''
7 sezon, odcinek 12 "Symphony of Illumination". Ted-narrator o tym wspomina na końcu odcinka.
Nie lubię krytykować, ale niestety nie mam wyjścia. Na tym odcinku nie zaśmiałam się ANI RAZU, więc ciężko mi napisać coś pozytywnego. Lekko uśmiechnęłam się tylko, jak Marshall opisywał jedzenie pizzy (coś w tym jest :D) i podobał mi się moment, kiedy Barney zwalił na Robin odcięcie się od brata i matki. Mam nadzieję, że z tej wojny Robin i matki Barneya coś śmiesznego wyniknie.
tragedia.... jedyna osoba ktora w miare "ratuje" odcinek jest Ted - o dziwo w tym sezonie jak dla mnie najlepiej sie go oglada :)
jedynym serialem komediowym trzymajacym poziom od pierwszego odcinka do ostatniego sa FRIENDS! taka prawda
Odcinek nudnawy. Zainteresowały mnie jedynie te kilkuletnie podchody między Marshallem a Tedem dotyczące prezentu ślubnego, wątek Barneya i Robin bardzo kiepski, w ogóle mnie w tym sezonie nie śmieszą.
Powrót matki Barneya też jakiś słabiutki, może jak to rozwiną to będzie ciekawiej.
Nie pamiętam gorszego odcinka tego serialu. Całe zamieszanie z tym pierścionkiem nudne i żałosne. Matka wpadła na początek sezonu, żeby dać trochę świeżości, a teraz pewnie jej nie będzie do końca sezonu.
Obejrzałem moze z 3 minuty odcinka. Resztę przewijałem. Widzę, że wraca schemat z ostatnihc sezonów. Odcinki premierowe są ciekawe, popychaja fabułę do przodu. Potem sporo zapychaczy, znowu jeden odcinek fajny(ten przed dłuższą przerwa. potem do finałowych odcinków zapychacze.
Zgadzam się z każdym zdaniem.
Warto jeszcze zauważyć kompletną żenadę jeżeli chodzi o postacie drugoplanowe, trzecioplanowe i epizodyczne. W poprzednich sezonach był np. szef Teda, siostra Teda, jego niektóre panienki, Sandy Rivers, Don, Blitz, nawet Britney Spears i Kate Perry dały radę. W tym sezonie w miarę zabawny był tylko recepcjonista z 1 odcinka, reszta to kompletne dno. Wątek starych ciotek i wujków państwa młodych to jakaś żenada, murzynka jadąca z Marshallem jest irytująco nijaka a na dodatek w każdym odcinku "bryluje" James, który rzuca jakieś głupawe teksty o małżeństwie i nie jest przy tym ani trochę zabawny.
Swoją drogą to ciekawe czy pojawią się jeszcze ojciec Barney'a i jego przyrodnia rodzeństwo (siostra i brat). Z jednej strony powinni być na ślubie, bo to w końcu rodzina, ale z drugiej to są tak nudne postacie, że lepiej by ich nie było. ;) No i ciekawe czy scenarzyści pamiętają, że Robin ma siostrę.
Niestety muszę się z Wami zgodzić. Początek sezonu nie był zły, ale najnowszy odcinek nie jest dla mnie ani trochę śmieszny. Oglądałam go i zastanawiałam się kiedy się skończy. Nigdy nie byłam fanką Marshalla i Lily, więc jestem zdziwiona tym, że to oni najmniej mnie irytowali w tym odcinku. Chyba najgorszy w odcinku był James i Robin, którzy zachowywali się jak małe dzieci. I żarty Jamesa wcale nie były śmieszne tylko żenujące, a Robin również zachowywała się jak małe dziecko. Szkoda. Prócz HIMYM oglądam TBBT i jest ona o wiele bardziej zabawna niż ostatnie odcinki HIMYM.
Coś mi się nie zgadza w fabule. Ted czekał na Zdzirowata Dynie przed ślubem L&M, a nie po?? Ktoś potrafi to wyjaśnić?
Ojciec Barney'a wraz z jego rodziną mają się pojawić w bodajże 7 odcinku, sporo ma być powrotów w tym ostatnim sezonie. Ma być też matka Robin, której nigdy wcześniej nie pokazali, mimo że poznaliśmy rodziców wszystkich bohaterów to o rodzinie Robin była mowa dopiero później jakieś wzmianki z przeszłości gdzie pokazano ojca Robin a poznać go mogliśmy dopiero w odcinku 8x13 więc dosyć późno. Ogólnie lubię postać Jamesa, może w ostatnim odcinku nie był tak błyskotliwy jak w poprzednich ale na pewno lepiej się spisuje niż Daphne czy właśnie tamci starcy. Nie wiem co miało być śmiesznego w tym odcinku, kiedy przyjechali do Farhampton i B&R ukrywali się przed nimi to była totalna żenada. Te narrator mówił w poprzednich sezonach że ten ślub zakończy się katastrofą, ale w Przyjaciołach ślub Moniki i Chandlera też miał być katastrofą a wszystko zakończyło się dobrze. Mimo wszystko jaki by ten ślub nie był to póki co ten sezon jest totalną porażką. Najbliższy odcinek jaki mnie ciekawi to 10 zatytuowany "Bass Player Wanted" bo tutaj wreszcie pojawi się znów matka ale ten odcinek dopiero za miesiąc 18.11. Od tego odcinka następne zapowiadają się ciekawie a tuż po przerwie świątecznej będzie 3 część Slapsgiving.
Wiecie czy to jest ostatni sezon, czy czeka nas jeszcze jeden? Btw, odcinek zdecydowanie na minus, pozostaje czekać na ostatnie - może poziom trochę wzrośnie.
Ostatni ostatni.... na szczęście ;]
Ja nie wiem jak mogli tak spartaczyć postać Robin. W pierwszych sezonach taka urokliwa, że nic dziwnego, że Ted ciągle się w niech podkochiwał, a teraz, tak jak już ktoś wcześniej wspomniał, taki babochłop... A szkoda.
Jeszcze zobaczymy... już 8 sezon miał być ostatnim, nawet serialowy Marschall deklarował, że dla niego to już ostatnie chwile z serialem, ale w momencie gdy na stół wykłada się pieniądze... w taki właśnie sposób powstał 9 sezon HIMYM. Nie zdziwiłbym się więc jakby powstał 10 sezon opowiadający o losach przyjaciół po ślubie. Albo (co nawet już kiedyś jeden z twórców wspominał, ze powstał taki pomysł) spin-off - "Jak poznałam waszego ojca" - historia od strony matki. Więc nie byłbym zaskoczony specjalnie jakby jeszcze powstał jakiś twór, na którym można by zgarnąć jeszcze troszkę dolarów...
9 już będzie na pewno tym ostatnim, to potwierdzone. Twórcy nie mają już nic do opowiedzenia żeby pokazywać następny sezon, poza tym 9 musiałby mieć wysoką oglądalność a tymczasem zbiera same negatywne opinie i nie będzie im się to opłacać, nikt by 10 sezonu nie oglądał bo matka została już pokazana i w 9 sezonie zobaczymy jak się poznają z Tedem, a tak brzmi właśnie tytuł serialu. W 9 sezonie zostanie wszystko wyjaśnione, stare wątki zostaną zamknięte więc kto by oglądał to dalej. Poza tym jeden z odcinków 9 sezonu nosi tytuł "How Your Mother Met Me" i w nim będzie opowiedziana historia z perspektywy matki więc to też wyklucza spin-off. Spin-offy seriali kończą się klapą. Powstał spin-off Przyjaciół - Joey. Pierwszy odcinek w USA obejrzało prawie 19 mln widzów, ostatni już tylko 4 mln i po 36 odcinkach zdjęli go z anteny, spin-off Różowych lat 70 - That 80' Show też zakończono na jednym sezonie ze znikomą oglądalnością, niektórzy fani pewnie nawet nie wiedzą że taki spin-off jest, więc mało prawdopodobne żeby po takiej padace jaką HIMYM prezentuje od 7 sezonu zdecydowali się na ciągnięcie tego dalej albo robienie spin-off'u. Poza tym wiązałoby się to z nowymi kontraktami dla aktorów czyli również podwyżkami żeby ich zatrzymać a oni już wspominali w wywiadach że są zmęczeni grą w HIMYM zwłaszcza Segel i Radnor.
Uwielbiam Scrubs, obejrzałem go już 3 razy i mimo że jestem fanem to nie miałem pojęcia że istnieje coś takiego jak Scrubs: Interns więc to potwierdza tylko, że robienie takich spin-offów to pomyłka. W ogóle 9 sezon Scrubs to pomyłka. 8 sezon genialnie się zakończył a potem inna stacja odkupiła prawa emisji i zrobiła jeszcze jeden żałosny sezon w którym zabrakło JD, Dozorcy, Eliot czyli głównych postaci. Eliot pojawiła się bodajże w 1 odcinku, JD zagrał jeszcze w 2 czy 3 ogólnie klapa, obejrzałem 3 odcinki i dałem sobie spokój, dla mnie 8 sezon jest ostatnim.
Już nie mam siły na ten serial... Jeszcze jeden taki denny odcinek i zmieniam moją ocenę na góra 6:/ to, co dzieje się z serialem jest żenujące. A pomyśleć, że jeszcze do niedawna był to mój ulubiony serial. Dzisiaj nawet nie chce mi się czekać na napisy, bo wiem, że i tak nie będzie żadnych śmiesznych tekstów. Nie warto po prostu.
Zgadzam się z Waszymi wypowiedziami. Odcinek tak nudny, że jedyne w sumie co mnie rozbawiło (a raczej wywołało lekki uśmiech), to któraś tam mina czy odpowiedź Lily (której, swoją drogą nigdy nie lubiłam).
Stare odcinki były takie, że można było się popłakać ze śmiechu. Ale nie był to kolejny głupkowaty serial, bo czasami były takie zdania czy rozkminy bohaterów, które naprawdę skłaniały mnie do jakiejś tam refleksji, co tym bardziej budziło mój podziw, w końcu to serial komediowy. Jednak podejmował on sprawy trudne, a narrator często mówił coś po prostu mądrego, życiowego.
A teraz? Śmiechu nie ma, no chyba że brat Barneya albo dyskusja o prezencie ślubnym prezentują jakiś nowy rodzaj żartów, który do mnie nie trafia. Życiowe sprawy też już się nie pojawiają, raczej głupkowate zapychacze albo problemy z telenoweli. Gdzie jest matka? Skoro to ostatni sezon to niech poświęcą chociaż kilka odcinków na jakieś solidne wyjaśnienia (jak mijała Teda z parasolem, jej współlokatorka, matka-studentka i jeszcze trochę tego było) - a wiemy, że potrafią czasem świetnie nawiązywać do czegoś, co miało miejsce kilka sezonów temu. Jeśli matka nie będzie chociaż w połowie sezonu z wyjaśnieniami i sytuacjami, w których była bliska poznania Teda itd, to srogo się zawiodę. Choć jej pojawienie się było dla mnie klapą i beznadziejnie to pokazali.
Nie mówiąc o tym, że Wayne Brady to świetny komik.
Kiepsko i coraz "kiepściej".
Brady w roli Jamesa jest w miarę dobry na tle głównych bohaterów, Barney z poziomu awesome/legendary zniżył się do totalnego mięczaka-pantofla a Robin zidiociałej nastolatki ale i tak na miano najbardziej irytującej postaci tego sezonu jak i 8 zasługuje matka Barney'a już Linus albo recepcjonista wypadli lepiej niż ona
A matka barneya przy wszystkich w/w aktorach to dopiero świetna aktorka :). Zaskakujące.
nie mówię że jest złą aktorką bo ma na koncie m.in nagrodę Emmy i Złoty Glob ale jej postać irytuje i ona nie pasuje do takiej roli.
A mnie się odcinek podobał. Zwłaszcza rozbroiła mnie scena jak Barney wyrzeka się rodziny. No i wątek z prezentem też spoko.
ogółem uważam ten związek robin-barney za porażkę. obydwoje byli przeciwni małżeństwu, nie chcieli dzieci, a teraz tyle romantyzmu, wielkie wesele dla całej rodziny! powinni albo wziąć skromny , ale pomysłowy legendarny ślub ,albo ślubu nie brać wcale tylko być sobie parą bez ślubu. zrobili z ich związku przesłodzoną kupę
Claudia i Stuart pobrali się w s01e12. Lily i Marshal w sezonie drugim. Więc czemu Stauart twierdzi, że od tego prezentu zbudowali swój związek? Scenarzyści twierdzą ze najpierw się zenią dopiero potem przychodzi miłość?
Dla zbudowania jakiejkolwiek fabuły scenarzyści wytrzasnęli właśnie parę takich mocno naciąganych wątków. To z tym budowaniem związku po ślubie Stuarta jest właśnie jednym z nich. Na dodatek musieli jeszcze zrobić z niego sku****** zdradzającego własną żonę po 8 latach małżeństwa. James oczywiście też musiał się takim okazać, bo inaczej byłoby nudno. Minęła dopiero 1/3 część sezonu, a my się już dowiedzieliśmy, że Barney i Robin tworzą kazirodczy związek + wątki wymienione powyżej. Aż strach oglądać kolejne odcinki.
"Więc czemu Stauart twierdzi, że od tego prezentu zbudowali swój związek? Scenarzyści twierdzą ze najpierw się zenią dopiero potem przychodzi miłość?" - no nie, wzieli slub, ale zwiazek sie zepsul, claudia chciala stuarta opuscic, ale dzieki prezentowi usiawdomila sobie, ze musi mu dac druga szanse. oczywiscie, ze watek naciagany, w koncu to tylko sitcom i wszelkie sytuacje sa podpozadkowane i uzasadnione przez humor (oczywiscie moze kogos to nie smieszyc i tak dalej, no ale to juz inna kwestia). musze tez troche obronic watek niby to "kazirodczego" zwiazku B&R - po pierwsze okazalo sie, ze jednak nie maja wspolnego kuzyna, ale po drugie nawet gdyby mieli to przeciez byloby to pokrewienstwo tak dalekiego stopnia, ze nie mialoby i tak znaczenia, wiec nie przesadzajmy ^^'