Właśnie skończyłem oglądać po raz pierwszy „Jak poznałem waszą matkę” i z jednej strony czuję smutek i pustkę, że to koniec, a z drugiej strony zawód i żal jeśli chodzi o to jak zakończył się serial. Wiele osób twierdzi, że serial został dobrze zakończony, ale przypominam, że to serial KOMEDIOWY, więc smierć, rozwód i zgorzkniała Robin, która odsuwa się od grupy przyjaciół jest dla mnie nie na miejscu. Po obejrzeniu dwóch ostatnich odcinków chciałem żeby serial zakończył się weselem Robin i Barneya i poznaniem Tracy przez Teda i jak dowiedziałem się, że takie jest alternatywne zakończenie, to zacząłem zastanawiać się dlaczego serialu nie zakończyli w ten sposób. Co do samego serialu, to myślę, że nic by się nie stało jakby skończył się znacznie szybciej, bo ostatni sezon był mocno przeciągany. Cały ostatni sezon kręci się w koło ślubu, a jak już dochodzi do samego wesela, to trwa ono z 2 minuty, mamy przeskok kilka lat do przodu i nagle jeszcze szybszy rozwód. Serial opowiada nam jak Ted poznał matkę swoich dzieci, a tam naprawdę matkę widzimy w kilku odcinkach, po czym okazuje się, że cała historia opowiadana przez 9 sezonów ma być po, to żeby dzieci wyraziły zgodę na spotykanie się z ciotką Robin, co dla mnie też jest mega słabe, bo oni pasują do siebie jak świni siodło. Ona babochlop - podnieca się na widok hokeistów bez zębów, wali szkocką i lubi broń palną, on miłośnik kaligrafii, numizmatyki i innych dziwnych rzeczy - No idealne dopasowanie. Dla mnie powinni zostać na stopie przyjacielskiej, bo moim zdaniem o wiele lepsza ą chemię można było zauważyć z Barneyem. Podsumowując - serial fajny, ale z zupełnie niepotrzebnym 9 sezonem i fatalnym zakończeniem.