PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620036}

House of Cards

2013 - 2018
8,3 180 tys. ocen
8,3 10 1 179636
8,2 47 krytyków
House of Cards
powrót do forum serialu House of Cards

Jestem po 2 odcinkach. To mało wiem, za mało żeby oceniać, ale bywało wielokrotnie, że już po 15 minutach wiedziałam, że obejrzę wszystkie sezony. Jak na razie bardzo średni, poza Kevinem (który jest świetny niezależnie co robi i w czym gra) oraz twarzą, figurą i fajnymi ciuchami Wright nie widzę nic więcej. Niech więc mi ktoś podsunie konkretne argumenty za tym, że się mylę:

1) thriller polityczny - w którym miejscu to jest thriller? Co czyni go mrocznym, jakim wielu go opisuje? Mroczne, dramatyczne i na pewno thrillerowe było Damages. HoC jest raczej zwiewnym, interesującym i na pewno prędzej zabawnym i komediowym niźli mrocznym komentarzem do amerykańskiej rzeczywistości.

2) To co u Finchera od niedawna występuje wszędzie: czyli komputery, jakaś sprytna dziewucha, szybka akcja i efekty, problem solved, koniec. A gdzie tu jakaś psychologia? Jakiś wysiłek bohatera, żeby postawić na swoim w słusznej sprawie? Jak na razie poczynania głównego bohatera obrażają moją inteligencję. Bohater postanawia zemścić się na kilku ludziach i PYK jeden kompromituje się sam, gadając głupoty do kamery, drugi PYK napisał ustawę, która wiadomo, że miała się nie spodobać (dlaczego go zatem wybrali in the first place, nie wiem). Super, świetnie, wszystkim kopary opadły, że taki cwaniaczek z tego Francisa, tak sobie nieźle czyni, tacy ci wszyscy ludzie wokół niego przygłupi, a on jeden jedyny wybrany mądry. Nie ma tak na świecie. Jak to się ma do świetnego Breaking Bad, w którym jak ktoś napisał w recenzji "scenariusz nie odejmuje inteligencji bohaterom, ani ich nie wywyższa" ? No sorry, chyba nie tego oczekuję po serialu w XXI wieku i określonym, jako rewelacyjny.

3) Świetne, perfekcyjne dialogi. Przykłady proszę, konkrety. Wielokrotnie na forach zakładane są tematy z cytatami z naszych ukochanych seriali, które nawet bez znajomości kontekstu i oglądania serialu śmieszą i fascynują. Co w takim razie oferuje House of Cards w tym temacie?

Mam nadzieję, że twórcy tych wszystkich ochów i achów pod spodem odniosą się do mojego posta i pokażą, że potrafią coś więcej napisać poza tym, że znany, komercyjny reżyser jest wielkim reżyserem i wszystkie jego znane i komercyjne dzieła są wielkimi dziełami. Bo o to łatwo w dzisiejszych czasach. Trudniej napisać konkretnie.

ocenił(a) serial na 10
slonica_smalec

Może powinniśmy zacząć od tego, że cały gatunek filmów, które określa się mianem politycznych thrillerów nie jest szczególnie bogaty. Tak naprawdę powstało tylko kilka filmów/seriali które można by określić tym mianem. Mówię oczywiście o gatunku czystym, nie rozmytym trupami, mafią, romantyczną historyjką.
Żeby zrozumieć ideę politycznego thrillera, intrygi która jest w nim opisana należy dobrze rozumieć ideę państwa, urzędu, znać jej podstawy i właściwą wartość. Bez zrozumienia dla współczesnej demokracji, nie da się wychwycić tego co przyciąga i buzuje.

Wątpię żeby serial zyskał dużą popularność wśród polskich widzów. Nasza wiedza o świecie i polityce wypaczona jest przez swojskie dość przaśne podwórko. Być może dlatego z trudem przychodzi Ci dostrzeżenie czegoś, co na 3 dni odciągnęło mnie od rzetelnej pracy.

ocenił(a) serial na 7
thethonator

prosiłam o konkrety, co Cię tak odciągnęło od tej pracy, a nie wykład z Teorii Pouczania. bo samym tylko stwierdzeniem, że taki jesteś kulturalno-oświatowy, kulturalno-oświatowego z siebie nie czynisz.
polscy widzowie mnie nie interesują, co im się podoba a co nie. na drugi raz proponuję zamienić w swojej wypowiedziach liczbę mnogą na pojedynczą oraz nie wnioskować o osobie na postawie jej jakiejkolwiek przynależności państwowej, rasowej, płciowej czy nawet gatunkowej.

ocenił(a) serial na 8
slonica_smalec

Ależ to był konkret. Koleś wyraźnie opisał, że aby polubić ten serial, trzeba orientować się trochę w polityce. To duży konkret. Nie chodzi o grę aktorską, zdjęcia czy jakąś wyjątkowo uniwersalną fabułę. Gra jest po prostu dobra, z jedną jasną gwiazdą Spaceya wybijającą się ponad bycie po prostu dobrym. Zdjęcia też się zwyczajnie poprawne, a fabuła może się wydawać nudna jeżeli polityka nie jest Twoim hobby. Może nie sama polityka musi być tu szczególnie ważna. Ogólnie chodzi o to jak ludzie władzy (w polityce, ale nie tylko w niej przecież, mamy tu fundacje, lobbystów, związki zawodowe, korporacje) myślą, jak knują i jaka jest ich moralność. Dla mnie to bardzo ciekawe spojrzenie na ludzki umysł, ale wiem, że jestem w tej kwestii dość wyjątkowy, bo często zastanawiam się nad sposobem myślenia innych ludzi. Jak ktoś tego nie lubi, to serial mu się pewnie nie spodoba. Bo widzisz, są ludzie którzy lubią życie brać takie jakim jest i nie analizować go zbyt mocno, cieszyć się, że coś jest a nie zastanawiać dla czego jest i skąd się wzięło. Są też ludzie, którzy lubią wnikać w każdy detal, jedni chcą po prostu zrozumieć inni chcą jeszcze kontrolować. O tych ostatnich jest ten serial, głównie dla tych przedostatnich. A co pierwsi niech idą pooglądać jakiś sitkom i niech się dobrze bawią. Szkoda ich czasu na ten serial.

ocenił(a) serial na 7
Sick_Fantasy

Wszystko fajnie do połowy Twojej wypowiedzi. Mogę się zgodzić, że serial o polityce nie zainteresuje niezainteresowanych polityką. Ale skąd najazd na niezainteresowanych polityką i dedukcja, że biorą życie takim jakie jest i nie analizują go zbyt mocno to nie wiem.
Oglądałam the Killing, Enlightened, Girls, Desperate Housewives, Six Feet under, Damages, Homeland, Extras, Dexter, Breaking Bad, Mad Men, Twin Peaks, Lost. Może nie jesteś to jakiś wielki powód do dumy, bo stanowczo poświęcam temu za wiele czasu i za dużo zastanawiam się, zamiast wstać od kompa i brać życie takim jakie jest, ale HA! Gotcha! Pokazałam Ci, że życie wcale nie jest takie proste, że po jednej strony jest dobry film o polityce House of Cards, a po drugiej jakiś sitkomik. Może nie jesteś wcale taki wyjątkowy?

Anyway, dla mnie ludzie wysoko postawieni, z korporacji, którzy knują i pieprzą jakoś nie są specjalnie mnie interesują i są godni rozkmin, bo i nad czym się tu zastanawiać? Chyba, że mówimy o Damages (thriller niecopolityczny), ale to serial inny niż wszystkie i lepiej nie porównywać z HoC, bo to drugie nie tyle nie dorasta pierwszemu do pięt, co by zostało po prostu zdeptane.

ocenił(a) serial na 8
slonica_smalec

Wyciągasz pochopne wnioski. Szczerze, jeżeli już sprowadzamy to na ten poziom to owszem dokonałem pewnej generalizacji. Celowo nie chciałem się wdawać w szczegóły. Jednak dopiero 1+1 da Ci pełne 2. Nie można rozpatrywać mojej wypowiedzi po połowie, bo jest przekłamana wtedy. Zainteresowanie polityką + zainteresowanie detalami. Samo zainteresowanie detalami nic tu nie da, bo jak widać choćby po Twoim przykładzie, zainteresowanie detalami sprowadziło Cię do analizy gry aktorskiej, formy narracji i tym podobnych. Dopiero jak weźmiesz pod uwagę, że to zainteresowanie musi być wycelowane w odpowiedni punkt widzisz sedno mojej wypowiedzi. Twoje nie jest wycelowane w ten sam punkt co moje. Tobie się serial nie podoba, ja uważam go za dobry. To czysto subiektywna opinia. Gdybym skierował swoje zainteresowanie detalami na inny punkt moja opinia o serialu mogła by się zmienić, ale na potrzeby rozmowy z większością ludzi tego nie robię i upraszczam swoje wypowiedzi. Większość nie jest w stanie pojąć jak można mieć różne punkty widzenia i skrajne opnie na jeden i ten sam temat. Z jednej strony jestem urzeczony historią, która jest opowiadana w tym jak i w kilku innych serialach, które śledzę, z drugiej są ich wady, niedociągnięcia, braki warsztatowe, lub braki logiczne. Niemniej większość oczekuję jednej, jasnej i prostej oceny, albo coś Ci się podoba, albo nie. Więc ludzie tak oceniają, albo spuszczają serial do kanału albo są nim zachwyceni tak jak teraz. Ostateczna ocena opiera się na emocji, ten generalny sum up.

ocenił(a) serial na 7
Sick_Fantasy

7 to nie taka znowu wysoka ocena i zachwyt :)
No ok, widać po prostu nie trafił swój na swego. Są seriale, kiedy dosłownie w 7s wiem, że to jest to. Tutaj nie mogę się przekonać jeszcze po 4 odcinku - zazwyczaj cały sezon trafia wtedy do kosza i nie wraca, tu jeszcze dla dobra sprawy spróbuję dobrnąć do końca, ale później. Jak obejrzę fajniejsze rzeczy :)
pzdr

ocenił(a) serial na 8
slonica_smalec

7 w skali filmweb oznacza dobry. Jak coś jest dobre to moim zdaniem jest to już dość wysoka ocena, choć widać na FW że ludzie o tym zapominają.

ocenił(a) serial na 8
Sick_Fantasy

Ja nigdy jakoś specjalnie nie interesowałam się polityką, a serial bardzo mnie wciągnął. Czy to oznacza, że czegoś o sobie nie wiem? Uważam, że serial jest bardzo dobry. Naprawdę świetny! Wszystko jest na wysokim poziomie. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.

ocenił(a) serial na 8
pitoresk

Przeczytaj całą dyskusje, bo Twoja wypowiedź jest trochę jakby z.... ;)

ocenił(a) serial na 8
Sick_Fantasy

Bynajmniej. Przeczytałam całą dyskusję, ale chciałam się odnieść bezpośrednio do Twojego argumentu, że żeby polubić ten serial trzeba się chociaż trochę interesować polityką. Gdybym napisała to na samym końcu dyskusji, to pewnie byś tego nie przeczytał. Po prostu zaciekawiło mnie to i tyle ;)

ocenił(a) serial na 8
pitoresk

Ależ nie rozumiesz. Dobierałem argumenty pod wsparcie tezy thethonator, że aby docenić w pełni ten film trzeba się orientować w polityce. To logiczne, wymaga tego każdy thriller polityczny. Widocznie Tobie spodobały się inne wątki skoro polityką się nie interesujesz, nijak jednak nie zmienia to sytuacji, że aby w pełni docenić thriller polityczny trzeba być zainteresowanym polityką. Nawet jak byś dawał 10/10 to nie znaczy, że dostrzegasz i doceniasz 100% filmu, znaczy jedynie że lubisz to co dostrzegasz.

ocenił(a) serial na 10
slonica_smalec

1) Moim zdaniem, sęk może właśnie tkwić w tym, że aby to dojrzeć, musisz się trochu znać na tym, jak funkcjonuje państwo i polityka. Dla "mroczne" zaczyna się dopiero w kolejnych odcinkach, a kulminacja zaskoczyła nawet mnie, chociaż niby wiedziałem, czego się spodziewać po Franku. Nie chcę Ci jednak spoilować. Cała kreacja głównego bohatera, jego relacje z żoną i innymi nastraja klimat w tym kierunku - bezwzględność, dążenie po trupach do celu, skrajny cynizm wylewający się z kwestii Underwooda, kiedy opisuje swoje motywy. Kiedy ja zaczynałem oglądać ten serial, nie obchodziło mnie jednak, jaki to gatunek - rozkoszowałem się tym, co widzę, a widzę Spacey'a, którego jedno mrugnięcie do kamery czy spojrzenie po uprzednim "zapowiedzeniu", co się wydarzy/bohater chce zrobić, sprawia, że zbieram szczękę z podłogi. Najbardziej podoba mi się w HoC splot intryg, zwroty akcji, to knucie Franka, którego widz nie jest w stanie często przewidzieć, kiedy on nagle robi woltę w przeciwnym kierunku.

2) Myślę, że idea całego serialu zasadza się właśnie na tym, że nie istnieją żadne "słuszne sprawy". Jest tylko partykularny interes, cel, do którego główny bohater dąży. Sekretarz stanu nie kompromituje się sam, tylko zostaje postawiony w sytuacji wykreowanej przez jego przeciwnika politycznego - nie na braku argumentów polegała jego porażka, wyrok zapadł już wcześniej, gdy Frank nakręcił burzę medialną w związku z jego [rzekomo kompromitującą] przeszłością. Dla Ciebie Frank mówi głupoty (warto przy tym zacytować i powiedzieć, dlaczego), ale masz prawo się z nim nie zgadzać. Dla mnie to idealny sposób na dialog z widzem, który toczy się nieustannie i stanowi narzędzie jeszcze precyzyjniejszego ukazania mechanizmów politycznych - Frank podaje w nich motywy i mówi, co tak naprawdę myśli, a widz patrzy na to, co robi - tworzy się kontrast, dodający bohaterowi cynizmu w jego oczach. Staje się bohaterem-narratorem wydarzeń, kustoszem oprowadzającym widza-wizytatora po swoim politycznym muzeum. Ten, co napisał ustawę został "wybrany", bo od paru dekad pracował nad projektem reformy szkolnictwa i to była jego "działka, specjalność" w Izbie. Zanim nie doszło do wycieku (sprowokowanego przez Franka), nie było podstaw, żeby go "nie wybrać".

3) Dla mnie lepsze od dialogów są monologi Underwooda, perfekcyjnie oddające pewne "prawdy, zasady" jego światopoglądu, ale i w kwestiach innych bohaterów można znaleźć dużo takich uniwersalnych, trafiających w sedno "sentencji' (przez cały sezon znajdowałem fragmenty, w których scenarzysta ustosunkowuje się [wg mojej subiektywnej interpretacji] chyba do większości problemów współczesnego społeczeństwa i ogólniej - kondycji człowieka). Myślę, że ok. 90% kwestii Underwooda to coś na tapetę, ale ostatnio spodobało mi się: "After all, we are nothing more or less than what we choose to reveal".

ocenił(a) serial na 7
lulek_gronostaj

Mnie również podobał się ten ułamek sekundy ujęcia, w którym Kevin mruga do kamery, ale nie żebym od razu orgazmu miała od tego dostać. Ten sposób narracji jest fajny (cieszy tak samo jak w Dniu Świra głos z offu), ale jest ŁATWY. Lepiej ode mnie ujął to Kaufman w "Adaptacji" podczas warsztatów ze scenopisarstwa:
"I niech Bóg ma was w swej opiece,
Jeśli będziecie nadużywali głosu w tle w swej pracy, przyjaciele.
Nie Bóg wam dopomoże! To jest płaskie i niechlujne pisanie!
Każdy idiota może napisać głos w tle, zamiast narracji, żeby wyjaśnić myśli postaci"

Tu nie ma głosu w tle, ale jest inna równie prosta forma ukazania cynizmu i gierek głównego bohatera. Forma którą mogę sobie kupić w kiosku za 5zł. Podczas gdy przykładowo na Dona Drapera z Mad Men musiałabym zaciągnąć kredyt na 30 lat. No ale dobra, o Homeland też mówiłam, że jest płaskie i cofa telewizję o 10 lat, a jednak zaintrygował mnie bardzo i do dziś po skończeniu ostatniego sezonu często o nim myślę.

Więc zaczynam odc. 4 i pogadamy później.
Ok, zaczynam 4, tak więc odniosę się do reszty później.

ocenił(a) serial na 7
slonica_smalec

tak, może jeszcze raz powtórzę, zaczynam 4 i do później.
;]

ocenił(a) serial na 10
slonica_smalec

A w moim odczuciu, w każdym odcinku jest coś - zaskakująca intryga [albo mini-intryga], komentarz, gest, spojrzenie, mrugnięcie, które spokojnie mogą przyprawić widza o ten "orgazm". Możliwe, że dialogi jakoś tam trafiają do mnie, bo są zgodne z moimi wcześniejszymi refleksjami, przemyśleniami, doświadczeniami, dlatego parę razy czułem się "zmiażdżony" albo przynajmniej jakby mi ktoś czytał w myślach. Na pewno nie byłoby też tak magnetyzująco, gdyby nie Spacey i to jego charakterystyczne spojrzenie, twarz, głos, sposób mówienia.

Oglądam teraz HoC od początku i mam wrażenie, jakbym odkrywał drugie dno, tzn. po pierwsze od samego początku plan Underwooda był konsekwentnie realizowany i to, co za pierwszym razem interpretowało się w jeden sposób, nabiera innej wymowy w kontekście tego, co stało się później, inaczej też patrzę na bohaterów. Na początku byłem zachwycony głównym bohaterem, jego żona i Zoe - ich skutecznością, intrygą, ale i zimną bezwzględnością, z jaką Frank najpierw przyjmuje porażkę, a potem przekuwa to w swój sukces. Pod tym względem, myślę, uwodzi większość napalonych na ten serial widzów (jak mówi fragment jednej z amerykańskich recenzji serialu: "(...) Głęboko cyniczny odnośnie ludzi i świata polityki oraz niemal zachwycony nieograniczoną ambicją"). Teraz nagle wyglądają mi tak naprawdę na nieszczęśliwych ludzi.

ocenił(a) serial na 10
lulek_gronostaj

"Kocham tę kobietę. Kocham ją bardziej, niż rekiny kochają ludzką krew".

ocenił(a) serial na 10
lulek_gronostaj

"Wolno ci tak pomyśleć. Ja jednak nie mogę tego w ogóle skomentować". - osobliwy sposób Franka na ujawnianie przecieków w rozmowach z Zoe.

slonica_smalec

Dla mnie - bohaterem tragicznym jest Peter Russo (jestem po 4 odcinkach). Zoe, taka trochę zagubiona, ale pewna siebie młoda dziennikarka. (kim by była gdyby nie Underwood?). Z drugiej strony główny bohater - momenty, kiedy puszcza oczko do widza, komentuje to co się wydarzy, co myśli - to dla mnie element klimatu tego serialu.
Z drugiej strony akcja wyraźnie zastopowała.
Odpowiadając jednak na pytanie zadanie w tytule:
- po pierwsze to dobrze zrobiony, serial polityczny, współczneśnie osadzony, ze świetną rolą główną, fajnym montarzem i scenariuszem. I do tego tematyka - jednak w ten sposób niezbyt często się przewijająca.
- po drugie serial przedstawia wiele elementów, których jako przeciętni odbiorcy (zwykli obywatele) po prostu nie widzimy. Choćby motyw zamknięcia stoczni - ile razy byliśmy świadkami nieracjonalnej decyzji rządzących, która wynikała nie wiadomo z czego? (np. do jakiego regionu dać więcej pieniędzy na drogi, gdzie zbudować bibliotekę, etc). Teraz widzimy podłoże tych decyzji.
- po trzecie - przy całej bezwzględności, zakłamaniu głównego bohatera trudno go nie lubić.:)
- po czwarte bądźmy szczerzy - to nie jest serial dla każdego. Jeżeli ktoś na bieżąco nie interesuje się polityką, jeżeli nie zna się chociaż trochę na polityce wewnętrznej USA i jeżeli woli seriale z trupami, szybkimi pościgami, albo gagami co parę sekund - to nie jest to serial dla niego.
Osobiście polecam - jak dla mnie to serial, który oglądam z równą przyjemnością co pierwszą serię "The Newsroom". Może nawet bardziej - bo tutaj wątków pobocznych jest mniej niż we wspomnianym "The Newsroom".

ocenił(a) serial na 7
eskobor

"jeżeli nie zna się chociaż trochę na polityce wewnętrznej USA i jeżeli woli seriale z trupami, szybkimi pościgami, albo gagami co parę sekund - to nie jest to serial dla niego"
no masz ci los! następny, który lubuje się w stawianiu po jednej stronie zajebistego politycznego HoC, a po drugiej sitkomików z trupami i pościgami. jakby już nic innego między tym nie istniało.

ocenił(a) serial na 10
eskobor

Według mnie, jeśli komuś nie podoba się odcinek nr 1 czy 2 , to raczej serial nie jest dla niego. Jeśli się nie lubi polityki, to po co oglądać coś co o niej traktuje? Ja właśnie po pierwszych trzech odcinkach stwierdziłem, że jest to najlepszy serial ostatnich lat ( nie licząc komedii bo przecież ciężko je porównać)
Narracja Kevina - powala... np. S01E02 motyw z solniczką ;p

ocenił(a) serial na 10
91EMIL

Pierwszym takim motywem z kategorii mrugnięć i ukradkowych, porozumiewawczych spojrzeń do kamery jest chyba moment, w którym prezydent zapowiada przeprowadzenie reformy edukacji w przeciągu 100 następnych dni, co sztab ustami Lindy Vasquez wcześniej z nim samym uzgadniał - zderza się to, co oficjalne z kulisowymi ustaleniami. Co buduje klimat i specyfikę HoC to chyba właśnie to, że dzieje się równocześnie na dwóch płaszczyznach, polityczno-medialnym i "politykierskim". Ta pierwsza to tylko fasada, z której Underwood swoimi komentarzami wyrywa umysł nadmiernie skupionego widza, kiedy akcja "pauzuje" (najlepiej to wyglądało podczas kazania na mszy u Południowców). Bohater pokazuje swoje prawdziwe motywacje i myśli, które tym bardziej zaskakują, im bardziej różnią się od tego, co mówi do innych postaci. Stek pięknych, dyplomatycznych fraz okraszonych czułym uśmieszkiem kontra sprowadzenie sytuacji do krótkiego, przyziemnego, wulgarnego podsumowania w stylu: "Actually, I don't give a damn about it". Przypomina w tym trochę "Dzień świra" który pokazywał na ekranie, co tak naprawdę wszyscy myślimy w codziennych sytuacjach społecznych. Imho to jedna z "cegiełek" budujących zajebistość HoC.

ocenił(a) serial na 10
lulek_gronostaj

"(...) z nim samym", czyli z Frankiem.

slonica_smalec

>>"drugi PYK napisał ustawę, która wiadomo, że miała się nie spodobać (dlaczego go zatem wybrali in the first place, nie wiem)"
W Ameryce kazda ustawa ma sponsora, wybrali tego goscia nie po to zeby napisal ustawe, ale po to zeby firmowal ja swoim nazwiskiem. Z kontekstu wynikalo ze ten kongresman byl szanowany i kojarzony z edukacja. Wiadomo bylo ze ten kongresman mial lewackie poglady, ale chodzilo o to, zeby po cichu za zamknietymi drzwiami, uzgodnic cos co ma szanse na wiekszosc w kongresie. Kiedy lewacki projekt ukazal sie w prasie rozpetala sie burza...

ocenił(a) serial na 7
przemek_m_2

No ale gdyby Frank jej nie wywalił do kosza, tylko ją poparł i gdyby ona przeszła, to i tak byłaby burza i nagonka na nowego prezydenta (jeszcze większa). Ja tego nie kumam.
Tyle tylko, że dzięki całej zagrywce udało się Frankowi zrobić trochę więcej miejsca dla siebie. Nic nie musiał robić. Ludzie sami podsunęli mu człowieka, który miał przegrać życie. Więc nad czym tu się zachwycać??

slonica_smalec

Ustawa nigdy by nie przeszla, ale gdyby Frank ja poparl i udostepnil mediom, to prezydent winilby jego za medialna burze. Tymczasem odpowiedzialnosc poniosl poprzedni sponsor, ktorego obwiniono za przeciek. Underwood wkroczyl tu jako wybawiciel, ktory posprzatal balagan.

ocenił(a) serial na 10
slonica_smalec

No i tu sobie sama odpowiedziałaś i strzeliłaś w kolano zarazem, cyt. "Ja tego nie kumam."

Pozdrowienia z Kapitolu ;)

ocenił(a) serial na 7
Rising

Najwyraźniej nie zrozumiałeś, spieszę ci z pomocą:
http://lmgtfy.com/?q=kuma%C4%87

widzisz jakie to proste? INNYMI słowami napisałam, że tego nie rozumiem, czyli inaczej proszę o pomoc w zrozumieniu, jako że piszę to forum, gdzie ludzie se gadają i wymieniają myślami. niektórzy jak kolega nad tobą są skłonni wyjaśnić pewne kwestie, niektórzy, jak ty to bezużyteczne wypowiedziospamy, których nikt nie potrzebuje, a wszyscy tylko gardzą.

slonica_smalec

>>3) Świetne, perfekcyjne dialogi. Przykłady proszę, konkrety. Wielokrotnie na forach zakładane są tematy z cytatami z naszych ukochanych seriali, które nawet bez znajomości kontekstu i oglądania serialu śmieszą i fascynują. Co w takim razie oferuje House of Cards w tym temacie?

"Power is a lot like real estate. It's all about location, location, location. The closer you are to the source, the higher your property value
(Moje kiepskie tlumaczenie: Wladza jest jak rynek nieruchomosci, cena zalezy od lokalizacji, lokalizacji, lokalizacji. Im blizej jestes jej zrodla tym wiecej jestes wart)

"There is no solace above or below. Only us. Small. Solitary. Striving. Battling one another. I pray to myself. For myself."
(Moje kiepskie tlumaczenie: Ani na dole ani na gorze nie ma zadnego ukojenia. Jestesmy tylko my. Samotni, zmagajacy nawzajem ze soba. Modle sie do siebie, o siebie)

"Speculation is a poor form of investment and equally poor form of politics."
(Moje kiepskie tlumaczenie: Spekulacja to kiepska forma inwestycji i rownie kiepska forma polityki)


ocenił(a) serial na 10
przemek_m_2

Moje typy na dziś:

1. "Polityka jest jak rynek nieruchomości - najważniejsza jest lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja. Im bliżej źródła się znajdujesz, tym więcej jesteś wart."
2. "Ani nad, ani pod nami nie ma żadnego ukojenia. Jesteśmy tylko my. Mali. Samotni. Ciągle ze sobą walczący. Modlę się do siebie. I o siebie".
3. "Spekulacja to kiepska forma inwestycji i równie kiepska forma uprawiania polityki".
4. "Jest tak mało rzeczy, które kiedykolwiek przede mną odkryje. I ja jej. Idę o zakład, że nawet jej ojciec wie mniej ode mnie. Na pewno mówi teraz o pół oktawy głośniej - tym samym tonem, kiedy miała 16 lat. Mówi mu wszystko o swojej pracy, jak za nim tęskni i jak żałuje, że nie wysłała mu kartki. Mówi mu wszystko, poza prawdą. W końcu nie jesteśmy niczym innym jak to, co zechcemy ujawnić. To kim jestem dla Claire nie jest tym, co dla Zoe. Tak jak Zoe jest dla mnie kim innym, niż dla jej ojca. Jest pewna wartość w utrzymywaniu tajemnic. Stworzenia takie jak ja, jak Claire, jak Zoe - nie bylibyśmy bez nich sobą. Peter Russo - z drugiej strony - jest przez swoje tajemnic osaczony. To, co staram się zrobić ma mu pomóc w uwolnieniu się od nich." - w mieszkaniu Zoe, kiedy ona - namówiona przez niego - dzwoni przed domem do domu z okazji Dnia Ojca.
5. "Co za strata czasu. Pieniądze są jak rezydencja z Sarasoty, która po 10 latach zaczyna się sypać. Władza jest za to trwałym, kamiennym gmachem, który stoi przez wieki. Nie mogę szanować kogoś, kto nie widzi różnicy."
6. "Są dwa rodzaje bólu. Ten, który czyni cię mocniejszym i ten bezużyteczny. Ten, który powoduje tylko cierpienie. Nie mam cierpliwości do rzeczy bezużytecznych. Chwile, jak ja ta wymagają obecności kogoś, kto będzie działał, zrobi to, co nieprzyjemne, ale konieczne. No, i po bólu". - w trakcie dobijania rannego psa.

ocenił(a) serial na 10
lulek_gronostaj

"Wolno ci tak pomyśleć. Ja jednak nie mogę tego w ogóle skomentować". - osobliwy sposób Franka na ujawnianie przecieków w rozmowach z Zoe.

ocenił(a) serial na 10
lulek_gronostaj

"Kocham tę kobietę. Kocham ją bardziej, niż rekiny kochają ludzką krew".

lulek_gronostaj

Odcinek 4: ,, zapamiętaj, w tych czasach, kiedy rozmawiasz z jedną osobą, mówisz do tysięcy." Świetne określenie zinformatyzowanego społeczeństwa.

lulek_gronostaj

Co wy widzicie w tych tekstach, oscylują IMO między grafomaństwem a oczywistą oczywistością, w rodzaju "Polityka jest jak rój szerszeni, uważaj".

ocenił(a) serial na 10
marckoza

W podobnym tonie wypowiedział się autor jednej z amerykańskich recenzji: "Momentami teksty trącą banałem, jednak sposób, w jaki odgrywa je Spacey sprawia, że widz zachwyca się nimi prawie jak fragmentami z Szekspira".

ocenił(a) serial na 7
lulek_gronostaj

Zgadza się, Spacey jest doskonały. Ja jednak wolałam jego monologi w American Beauty niż tutaj.

marckoza

Lepsze takie teksty niż niekończące się monologii o brzozach, wrakach, budżecie, warcholstwie, korupcjach... można wymieniać do rana i jeszcze dłużej.

ocenił(a) serial na 7
camillo_kp

hahaha <3 przyrównanie monologów z serialu amerykańskiego do naszej polskiej rzeczywistości :D
to prawie jak porównanie ostatniego filmu "Lot" i aspektów opowiedzianej w nim katastrofy samolotowej do Smoleńska oraz opracowanie z tej racji argumentów prozamachowych.

http://natemat.pl/52095,prawica-dopatruje-sie-watkow-smolenskich-w-filmie-lot-z- denzelem-washingtonem

slonica_smalec

Nie porównuje wypowiedzie Underwooda do wypowiedzi Kaczyńskiego, Tuska czy innych polityków. Stwierdzam fakt, że lepsze jest sluchanie takich tekstów w serialu niż wysłuchiwanie tego kto, co i dlaczego coś zrobil lub powiedział w polskiej polityce (co najczęściej związane jest z niskim poziomem kultury osobistej i intelektualności). Różnica zauważalna

ocenił(a) serial na 8
slonica_smalec

1) Zdecydowanie nie rozumiesz pojęcia "thriller polityczny", ale zapytam: jak ty byś widział/a serial z gatunku: thriller polityczny ?

2) Zoey nie jest komputerowym geniuszem, szybkim i meginteligentny - póki co zauważyłem jedynie, że pisze dużo sms-ów, jaki problem niby rozwiązała za pomocą komputera ? Dla jasności, Underwood jest ANTYBOHATEREM, niemoralnym, zimnym skur*****, oglądaj dalej a zobaczysz do czego jest zdolny. Zoey podobnie, stawia się na równi z ku*wą, ba, sama się do tego przyznaje. Wart też zauważyć,. że między odcinkami są nawet 2 miesięczne odstępy, wiec twierdzenie, że coś jest pyk zrobione jest błędne.

3) Nie wiem czy masz facebooka, na stronie HoC jest temat z ulubionymi cytatami, jest tego cała masa, pytanie tylko czy jesteś w stanie je docenić. Wiesz, to jednak nie Tarantino żeby sypać cytatami na imprezie wśród znajomych. Mnie osobiście zniszczyła scena w której Frank spotyka błagającego o pomoc bezdomnego i mówi: No one can hear you.No one cares. Nothing will come of this.

Cóż mogę powiedzieć, serial Finchera to nie kolejny serial z hangclifferem po każdym odcinku, czyli najtańszym chwytem serialowym na świecie, zimny, bezkompromisowy - trudno tu znaleźć postać z którą można sympatyzować, tutaj nie ma nic za darmo, każdy uśmiech coś kosztuje, każde podanie ręki - moim zdaniem doskonały serial polityczny Nie ważne czy opierasz swoją opinię na 2 odcinkach - ten serial trzyma dokładnie taki poziom do samego końca sezonu. I powiem krótko - lepszego serialu politycznego chyba długo nie zobaczymy.

slonica_smalec

u podstaw twojego postu leży bezsensowne założenie.

wnioskując logicznie, opinia widza na temat dzieła sztuki (mocno komercyjnego, ale jednak) opiera się wprawdzie na na pewnych obiektywnych walorach danego tworu, ale w dużej, jeśli nie przeważającej mierze jest powodowana jego prywatnym gustem, osobistym sposobem odbioru itp. pytanie: "Proszę o konkrety dlaczego taki świetny" jest zatem sformułowane w sposób co najmniej niefortunny.

definicje gatunków filmowych są w swej naturze nieostre. pojęcie nastroju w filmie, mrocznego lub nie, to osobiste odczucie widza. ukazywanie młodych inteligentnych kobiet i świata komputerów w kinie i serialach to realne odzwierciedlenie zachodzących w nim przemian. kwestia głębi psychologicznego przedstawienia głównych bohaterów to rzecz sporna, ale kończąc dodam moją prywatną opinię, że nie wystarczy poważna choroba i narkotyki w tle dla zbudowania wielowymiarowego bohatera - braking bad jest mierne ;)

ocenił(a) serial na 7
aniol.rowerowy

hahah. nawet nie będę się odnosić do treści tego posta. końcowe zdanie mi wystarczy. papa :)

slonica_smalec

heh czyli ponieważ nie podoba mi się serial powszechnie uznany za genialny nie warto ze mną rozmawiać ? :D
fiu fiu niezła hipokryzja

ocenił(a) serial na 7
aniol.rowerowy

nie, ponieważ napisałeś "nie wystarczy choroba i narkotyki w tle dla zbudowania wielowymiarowego bohatera", insynuując, że Twój umysł nie wysilił się na dostrzeżenie w tym genialnym dziele WIELU INNYCH znacznie poważniejszych aspektów psychologicznych (nieważne, czy się podobają czy nie). jako rozmówca jesteś więc nierzetelny i niewiarygodny i nie warto z kimś takim rozmawiać :D

p.s. moje pytanie jest świetnie skonstruowane, dlatego, że to filmweb. na filmwebie rozmawiam z nieznajomymi, dlatego nie interesują mnie ich subiektywne opinie i guściki jak w przypadku rodziny czy przyjaciół. gdyby było inaczej niepotrzebne byłyby recenzje na tym portalu. chyba, że to tylko ja tak mam.

slonica_smalec

nie insynuuje się przeciwko samemu sobie, to nonsens. aspekt psychologiczny to szerszy kontekst w ramach, którego można coś rozważać. narkotyki i ciężka choroba to zaś ewentualne czynniki wpływające na coś/kogoś, również w aspekcie psychologicznym. ja nie twierdzę, że breaking bad nie ma więcej takich czynników. ja twierdzę, że nie wystarczył dość ciekawy pomysł, aby stworzyć wiarygodną, wielowymiarową postać, co w moim odczuciu twórcą bb się to nie udało, a to z kolei nie ma nic wspólnego z moją rzetelnością czy wiarygodnością!!

twoje pytanie jest źle skonstruowane bo pytasz o 'konkrety' wyjaśniające dlaczego ten serial w opinii filmwebowiczów jest 'świetny'. konkrety i dowody, jak i sam proces dowodzenia to domena nauk ścisłych i nijak się mają do opinii dotyczących sztuki. recenzje zawsze pozostają subiektywną opinią ich autorów i nawet nie trzeba dodawać, że zdanie to jest tym bardziej prawdziwe odnośnie prac amatorskich, których filmweb jest pełen. no i oczywiście pytasz się o to w sekcji zatytułowanej dyskusje - co jak nie własne opinie użytkownicy mieliby tu wygłaszać?

nie ma obiektywnej prawdy sztuce i tyle. czy serial jest świetny - to rzecz gustu, a nie dowodów.

ocenił(a) serial na 7
aniol.rowerowy

o jezu, sztuka dla sztuki no wiadomo. seriale też w nią wliczam. ale czizys, nie pytam o konkrety dlaczego "Pies Andaluzyjski" taki dobry albo dowolny film Jodorowsky'ego taki dobry.

myślę, że się jednak nie dogadamy, bo w Twoich wypowiedziach brakuje mi jakichkolwiek konkretów, nie tylko dlaczego HoC jest taki dobry.
"aspekt psychologiczny to szerszy kontekst w ramach, którego można coś rozważać. narkotyki i ciężka choroba to zaś ewentualne czynniki wpływające na coś/kogoś, również w aspekcie psychologicznym." - no porwała mnie ta historia, masło jest maślane, a motylki latają. dla Twojego info, to co jest powalające w BB to przede wszystkim czynniki wewnętrzne bohaterów, które na nich wpływają, a nie narkotyki i takie tam.

"ja twierdzę, że nie wystarczył dość ciekawy pomysł, aby stworzyć wiarygodną, wielowymiarową postać" - nie wiem ocb w tym zdaniu. naprawdę. przecież mówiłam, że narkotyki i choroba w tym serialu to nie wszystko, a w zasadzie to nic. jak nie dostrzegłeś tego i owego, to sorry.

Anyway, mogłabym wypisać szereg obiektywnych powodów, dla których twórcOM BB się bardzo udało, ale nie wiem czy jest sens. sztukę w dużym stopniu odbiera się przez pryzmat własnych przeżyć, doświadczeń, refleksji i wiedzy. są ludzie którzy mają to wszystko w rozwiniętym stopniu, inni słabo i swoją oceną na temat dzieła opierają wyłącznie na podstawie "podoba się czy się nie podoba. nie podoba, dobra dalej. podoba, fajne. dalej". ci pierwsi zaś potrafią swoją ocenę rozwinąć, a nawet przedstawić na forum. ci jeszcze mądrzejsi opowiadają o niej na wykładach z reżyserii filmowej i różnych powiązanych z nią teoretycznych i praktycznych zagadnień np. "Reżyseria filmowa jako forma diagnozy psychospołecznej", na jaki uczęszczałam.

jak dalej nie widzisz i nie wiesz, to po prostu poczytaj wypowiedzi innych na filmwebie.

slonica_smalec

gratulacje dostania się na studia.

skup się. jeśli pytasz się o to co czyni film 'mrocznym' oraz skąd w nim tyle komputerów i sprytnych dziewuch, jeśli w temacie masz pytanie dlaczego film jest ŚWIETNY, to nie prosisz o rzetelną analizę filmową, tylko właśnie o czyjąś opinię. a jeśli o opinie Ci chodzi to nie oczekuj twardych dowodów bo to prośba absurdalna!
( jeśli jednak prosisz o prawdziwą analizę to pomyśl trochę gdzie to robisz - anonimowe wypowiedzi w dziale dyskusji internetowej bazy filmowej - prawdziwa wyrocznia i niekwestionowany autorytet w dziedzinie filmu)

wyjaśniając jedną kwestię: użyłem BB ponieważ napisałaś, że jest to świetny serial i byłem ciekawy jak zareagujesz na opinię odmienną od swojej. nie interesują mnie twoje argumenty dlaczego uważasz go za dzieło tak wybitne, a twoja reakcja dużo o tobie mówi. jeśli masz zamiar doskonalić swoją percepcję sztuki na filmwebie, ufając doświadczeniu, refleksji i wiedzy innych - to pogratulować.

jak widzę jesteś przekonana, że twój "pryzmat własnych przeżyć, doświadczeń, refleksji i wiedzy" nie wystarczają, aby ocenić czy serial jest 'świetny' i masz już nawet cytaty, dzięki którym przynajmniej wiesz, że BB jest na całe szczęście genialne. oczywiście przeszukiwanie internetu jest ciężkie, zwłaszcza przy tak alternatywnych produkcjach więc służę pomocą odnośnie house of cards:

brytyjskie independent: http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/features/urquhart-is-deliciou sly-diabolical-kevin-spacey-is-back-in-a-remake-of-house-of-cards-8473834.html

i jeszcze new york times: http://tv.nytimes.com/2013/02/01/arts/television/house-of-cards-on-netflix-stars -kevin-spacey.html?_r=0

i nie wklejaj cytatów w odpowiedzi bo mój post od początku nie dotyczył twojego gustu, a już tym bardziej mojego, tylko braku logiki w twoim pytaniu, który jest faktem. kończmy to bo jak wykazałaś niezbicie nie mam wiedzy i ubogi jestem w doświadczenia osobiste, a emocjonalnie nie dorosłem to breaking bad pełnego delikatnych niuansów. miałaś to wszystko na studiach, gdzie mądrzy ludzie mówią otwarcie co myślą i mają nawet dowody na to, że są fajni, a podejście do sztuki musi opierać się na wiedzy. nie podoba się dalej

ocenił(a) serial na 7
aniol.rowerowy

w twoich wypowiedziach widać albo zakompleksienie albo szamotaninę człowieka wspinającego się po drzewie, gdy sika na niego małpa. Bo nie wiem jak inaczej wyjaśnić fakt, że kiedy ja w swoim skromnym wywodzie na temat oceniania sztuki podaję, że OBOK oczywistych subiektywnych czynników oceny takich jak własne przeżycia, doświadczenia etc.liczy się również wiedza odbiorcy i za dowód takiego stanu rzeczy podaję tytuł jednego spośród milionów istniejących na świecie wykładów dotyczących WIEDZY o filmie, ty tylko widzisz i odczytujesz STUDIA STUDIA STUDIA STUDIA chwalę się chwalę się chwalę. nie wiem z czego to wynika, ale musisz się zastanowić nad sobą, koleś.

nie wiem o jakich cytatach nt. BB, które sprawiły, że pokochałam ten serial mówisz. seriously, nie wiem o czym ty do mnie gadasz. chyba, że chodzi o cytaty w postaci krótkich fragmentów BB dostępnych na youtube.

jeżeli tak w życiu na każdym kroku tak mocno i słownikowo rozpatrujesz każde przeczytane albo zasłyszane słowo, to współczuję twoim rozmówcOM. skrótowo- myślowo z Tobą ni cha nie pogadają.
jakbym chciała szczegółową analizę napisałabym do władz filmweba z prośbą o to, to chyba oczywiste. Moje pytanie, mimo że połączyłam w nim słowo "konkrety" (obiektywnie) z "mrocznym" (atrybut nastroju, subiektywnie), w jakiś dziwny i niemożliwy dla ciebie sposób zostało zrozumiane przez innych uczestników tego tematu. poświęcili mi trochę swojego cennego czasu, by zasunąć ciekawymi cytatami z filmu czy swoją opinią, dlaczego HoC może mi się nie podobać (i'm not into politics). po prostu potrafili domyślić się o co chodzi w tym moim rażącym uproszczeniu znajdującym się w temacie tego wątku. to też miałam na myśli, pisząc, żebyś se looknął na wypowiedzi innych i porównał ze swoją. bo najwyraźniej tego również nie zrozumiałeś i od razu zwróciłeś się do swojego ulubionego przekonania o cytatach. cytaty cytaty.

dobra. to już mój ostatni post z tobą. absolutnie NIC nie wyniosłam z tej przekomarzanki, w przeciwieństwie do interakcji z innymi w tym wątku. może po prostu następnym razem, jak WIESZ jak odpowiedzieć na pytanie zadane w temacie, odpowiada, jak nie i uważasz go za debilny, nie trać czasu i just keep your mouth shut. będzie nam wszystkim milej :) nara

slonica_smalec

Nie dałem rady łyknąć całości. Niemniej jednak doceniam film bo:
1. Wymyślony, wyprodukowany i sprzedawany przez pierwszą i największą internetową wypożyczalnie filmów - tego to jeszcze nie było.
2. Innowacyjnie dystrybułowany. Udostępnione wszystkie odcinki serii na raz - a ja lubię obejrzeć cały sezon jeden weekend na raz (z tym serialem się nie udało).
3. Ciekawie promowany, choć przyznam że oszukańczo i się nabrałem. Np reżyser F krecił tylko kilka pierwszych odcinków, potem dorwał się drugi garnitur specjalistów.
4. Niezaprzeczalnie świeży temat, mi nie znany dotychczas.

Z łatwością mogę zrozumieć dlaczego się podoba ale wiem też dlaczego może się znudzić. Wszystkim którym smakuje życzę dobrej zabawy.

ocenił(a) serial na 7
slonica_smalec

Istotnym problemem większości seriali jest to, że po 3-4 odcinkach stają się mniej interesujące, schematyczne oraz monotonne. W tym widać niestety ewidentną różnicę pomiędzy pierwszymi 4 odcinkami, a kolejnymi, w których pewne rzeczy stają się (zbyt) oczywiste, inne z kolei kompletnie nierealne.

Początek idealny, po kolejnych odcinkach zaczęła mnie martwić jednak fala intryg i zawiłe rozgrywki polityczne, chwilami łudząco podobne do tych w serialu „Damages”. O ile jednak w „Damages” schemat każdego sezonu wyglądał tak samo (intryga – zemsta – szantaż - przestępstwo w tle), o tyle w „House of Cards” scenarzyści zadali sobie nieco więcej trudu. Mamy trochę schematów, jednak całkiem znośnych. Pewne elementy są też podobne to -kiepskiego moim zdaniem- „Political Animals”, co jest zrozumiałe, gdyż obie produkcje są o życiu politycznym w Stanach.

Co do samej oceny - to bardzo dobry serial, wciągający, zapewniający odpowiednią dawkę rozrywki, trzymający w napięciu. Pewne rozwiązania bardzo nowatorskie, inne z kolei zaczerpnięte z seriali politycznych/prawniczych. Kevin Spacey genialny, podobnie jak Robin Wright, z kolei mocno reklamowana Kate Mara - pomimo ciekawie napisanej roli - całkiem przeciętna. Mara nie wykorzystała kompletnie możliwości, jakie dała jej postać nadgorliwej dziennikarki, do tego jakoś ciężko obserwuje się ją w roli pięknej, zniewalającej, zmysłowej i kuszącej (problem z tym miałem już w „American Horror Story), ale to zapewne kwestia gustu...

To daleko idące stwierdzenie, że to serial typowo o polityce, dla mnie to produkcja o przede wszystkich o dążeniu do władzy, nie w ujęciu politycznym, a bardziej w ujęciu behawioralnym, czyli o dążeniu do całkowitej kontroli ludzkich zachowań, ich modyfikowania, wpływania na potrzeby, lobbowaniu, uzależnianiu od siebie itp. Tłem do rozwinięcia fabuły mogłyby być równie dobrze pojedynki pomiędzy elitą intelektualną, lobbystami , gigantami medialnymi czy najbogatszymi ludźmi w USA. Oczywiście, główne ‘rozgrywki’ odbywają się na arenie politycznej pomiędzy kongresmenami, ale zauważmy jak pomysłowo wprowadzono temat władzy nawet w aspekcie związku małżeńskiego, romansu, przyjaźni, w relacji pracodawca–pracownik czy chociażby rodzic – dziecko. To całkiem niegłupi zabieg, gdyż samo życie parlamentarne stałoby się dla widza nudne już po pierwszym epizodzie.
Trochę obawiałem się, że pierwszy sezon zakończy się już oklepanym morałem jak to ofiara staje się oprawcą… no i słusznie się obawiałem, ale żeby wyciągnąć dalsze wnioski musimy poczekać na sezon drugi.


Na koniec może konkretnie na temat Twojej wypowiedzi, w tym kilku zadanych pytań.
O gatunkach wiele by można dyskutować; ostatnio bardzo modne jest określanie filmów mianem thrillera-politycznego, thrillera-… czy – mój ulubiony: komedia-dramat -thriller. Dla mnie thriller polityczny to nie jest. Prędzej dramat o tematyce politycznej.
Czy ‘ach i och’…nie wiem, w mojej ocenie: dobry, solidny serial, wart uwagi, ale na kolana z pewnością nie powala. Chyba nie było takiej intencji.
A gdzie Ty tam widzisz dziewczynę biegłą w komputerach?! Zoe jedzie na smartfonie a Claire na iPodzie :)
Co do „wiarygodności” dialogów, scen, konstrukcji postaci można by dyskutować w kilkuset kolejnych postach. Weźmy pod uwagę, że serial jest amerykański, gdzie tłem jest polityka Stanów Zjednoczonych, niejednokrotnie ograniczana do polityki/prawa konkretnego stanu. Starałem się kiedyś z czystej ludzkiej ciekawości zagłębić w temat i nie jest to tak proste jak by się nam wydawało. Chociażby sama elekcja kongresmenów, mianowanie wiceprezydenta czy wybory stanowe - ogarniecie tego przez osobę nie mającą wyksztalcenia politologa/amerykanisty graniczy z cudem.
Podobnie tez postacie i ich reakcje - dla Polaka, Europejczyka wiele kwestii jest niedorzecznych, dla Amerykanów to kolejny serial o nich tworzony przez nich. Nie posunąłbym się jednak do stwierdzenia, iż postacie w „House of cards” są w jakikolwiek sposób niewiarygodne tudzież przerysowane.
Oceniam pierwszy sezon dobrze, jednak mam przeczucia, że coś zostanie skopane w kolejnych :).

ocenił(a) serial na 7
davidmth

wow, dzięki za obszerną wypowiedź.
może najpierw się odniosę do Zoe. nie chodziło mi o podobieństwo dziennikarki do wspaniałej hakerki z Dziewczyny z tatuażem (prędzej jej karykatury), a raczej typowego ostatnio "zagrania" u Finchera , które dla mnie osobiście (jestem pewna, że jestem w tym całkowicie wyobcowana) nie stanowią smakowitego kąska. Czyli łupu cupu, coś się dzieje, bohater siedzi nad kompem, emocje sięgają zenitu i problem solved. Kiedy ja potrzebuję klimatu z "Siedem", dostaję komputery, komputery, szybka muzyczka, jak ta Trenta Reznora w "Social Network" i koniec. Tak było również w przypadku rozwiązywania tajemnicy morderstwa w "Dziewczynie...", gdzie bohaterka przesiedziała 30 min filmu przy kompie w bibliotece. Zoe przy tym wszystkim wypada jeszcze gorzej, bo sama geneza jej znajomości z Frankiem jest licha. Ktoś jej zrobił focię, na której Frank patrzy się na jej tyłek, ona sprawnie wygooglowała gościa, po czym nasza blogerka i mało poważana dziennikarka zawitała do domu jednego z najważniejszych ludzi w państwie. bardzo realistyczne.

Damages. Tak, intrygi intrygi. Ale jednak niesamowity klimat filmu, aktorzy, najlepszy montaż, jaki widziałam w serialu, sprawiły, że dotrzymałam do końca serii. Dla mnie thriller 100%, przy którym HoC wypada raczej pastiszowo, a nie poważnie. nawet ta tragiczna postać łysego kongresmena jest dla mnie jakaś taka zabawna i groteskowa. no kompletnie go nie łykam.
do tego te studenciaki, które w tydzień opracowały ustawę, nad którą głowią się najważniejsi politycy. nie będę tego komentować.

ja również nie kumam do końca ustroju i smaczków elekcyjnych w USA i kiedy dochodzi do tego jakaś moja pogarda dla spraw wizerunkowo- politycznych (jak w naszym kraju albo przy sprawie tego brzoskwiniowego słupa HoC), to faktycznie nie dziw, że serial mnie nie porwał. nie dotrwałam do końca 4 odcinka, to chyba nie moje klimaty.