Tak, tak, temat maturalny. Szukam przykładów rozmaitych postaw wobec cudzego cierpienia w filmach (tudzież serialach). Temat założyłam tutaj, ponieważ jeden z moich przykładów pochodzi z "House of Cards". Mam na myśli główną postać, typowego psychopatę nieznającego ludzkich uczuć, a sceną ukazującą to jest chociażby moment, gdy Frank przyjmuje Petera w domu, pakuje go do wanny i sucho proponuje mu samobójstwo.
Swoją drogą - wie ktoś, który to odcinek?
Inne przykłady to "Myszy i ludzie", a z literatury "Dżuma", "Ludzie bezdomni", ewentualnie "Opowieść wigilijna".
Zna ktoś może dobre przykłady FILMOWE? Byłabym wdzięczna.
Tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że matura to bzdura.
Powinnaś mieć jakąś tezę tej pracy, żeby to było jednak spójne. Chodzi Ci wyłącznie o przykłady negatywne?
"W Ciemności" Holland może się nadaje, przy okazji nie będzie to wyglądało bardzo głupio. Facet pomaga ukrywającym się Żydom - najpierw dla zarobku, później już z czystej empatii, sporo ryzykując.
http://www.filmweb.pl/film/W+ciemno%C5%9Bci-2011-525620
Capote (oparty na prawdziwych wydarzeniach) - tu masz pisarza, który wykorzystuje więźnia, czekającego na wykonanie wyrok śmierci bo pisze o Jego historii dokumentalizowaną powieść. Miota się w tym związku - raz jawi się jako fircyk, innym razem widać, że mu na typie zależy. Książka o sprawie była zresztą ostatnią jaką napisał, a film sugeruje, że w ten sposób odchorował tę całą sytuację.
http://www.filmweb.pl/Capote
Fotograf wojenny
Film o pracy znanego fotografa wojennego. Przypuszczam, że znalazłabyś coś dla siebie. Na pewno mówi coś o tym, jak radzi sobie z ładunkiem emocjonalnym tej pracy. Szczegółów jednak nie pamiętam.
http://www.filmweb.pl/user/creep_/films#voteStart=8&voteEnd=10
Tezy jeszcze nie ma, bo nawet temat nie jest jeszcze zawężony. Pełny temat brzmi "Postawy wobec cierpienia postaci literackich i pozaliterackich". Można na to spojrzeć z wielu stron, ciągle się waham, więc zbieram przykłady, żeby móc podjąć decyzję i odnaleźć "kręgosłup" czyli tezę pracy. Obecnie zastanawiam się na postawą wobec cudzego cierpienia a postawą wobec własnego, niezawinionego cierpienia, które wynika np. z fałszywego oskarżenia.
Nie chcę się ograniczać do jednego spojrzenia na sprawę, a właśnie pokazać różnorodność postaw.
Co do matury - sama często stwierdzam, że tak jest, ale zastanawia mnie, czemu mój post temu dowodzi.
Bynajmniej nie jest to uwaga ad personam. Po prostu do czego to komukolwiek jest potrzebne. Zmieszanie oklepanych motywów z lektur, seriali, filmów... No może jest to trening dla kreatywności bo wymaga dość abstrakcyjnego myślenia, ale szczególna wartość intelektualna tak na poważnie to to nie jest. Wiele rzeczy tak naprawdę będziesz musiała sama tu naciągnąć pod tezę. Żadnej poważnej analizy HoC nie znajdziesz. To trochę jak pytanie o interpretacje wiersza, co autor miał na myśli. A nie wiadomo, co miał na myśli. Można z grubsza lać wodę byle w ramach oczekiwań osoby pytanie zadającej. No, ale maturę trzeba mieć.
Wydaje mi się, że powinnaś ten motyw jakoś ukierunkować i zawęzić, chociażby na postawie lektur. Filmy, seriale znajdziesz wówczas z łatwością. Szukać książek spoza listy lektur chyba nie ma sensu (za dużo zachodu).
A może np. cierpienie jako jakaś forma niezgody na rzeczywistość, prowadząca do romantycznego buntu / zrywu - to takie dość popularne literacko, zwłaszcza męczone w LO (ta cała martyrologia).
Tu np. pasowałby film z Pacino "...I sprawiedliwość dla wszystkich", w którym mamy dobrodusznego prawnika, któremu zależy na klientach, walczy z bezdusznym, skostniałym systemem sprawiedliwości (jeden z Jego klientów trafia do więzienia, chociaż wszyscy wiedzą, że jest niewinny, chłopak pada tam ofiarą gwałtu, w końcu się zabija). Na koniec łamie prawo, rzuca na szalę karierę bo zmuszony jest reprezentować sędziego, który oskarżony jest o gwałt na sekretarce. Prawnik ów wie, że Jego klient (o wyjątkowo podłym charakterze) jest winien i... wykrzykuje to przed sądem, podczas mowy końcowej.
http://www.filmweb.pl/film/...I+sprawiedliwo%C5%9B%C4%87+dla+wszystkich-1979-345 6
Zgadzam się. Także od strony praktycznej - wyniki egzaminów ustnych nie liczą się nigdzie, więc tak naprawdę są tylko po to, żeby je zdać (ale honor każe porządnie wziąć się za temat, wiadomo). Samo układanie tezy - według różnych opinii jest konieczna lub zbędna. Czasem trudno ułożyć jakąś tezę i jej bronić, w moim przypadku pasowałaby jedynie teza o różnorodności.
Co do romantycznego buntu/zrywu, właśnie to wymęczenie w liceum mnie trochę zniechęca, ale jeszcze nad tym pomyślę.
Z tezą czy nie mogłabyś to sobie jednak ograniczyć. Np. cierpienie jako asumpt do sanacji lub kompletnego upadku (od razu z motywem drogi :P). Pokazać pogodzonych z losem nihilistów, albo bohaterów się miotających. Przyjąć kryterium przedmiotowe, czyli skupić się na przyczynie (jednej?) cierpienia: miłość, sytuacja polityczna czy jakieś inne 'uciski' (ta cała martylogia).
Mój znajomy oblał maturę przez ustny polski. Cała dzielnica o Nim słyszała. Był bezimiennie sławny. Ludzie, którzy słyszeli Jego historię uważali ją za rodzaj legendy ku przestrodze. A On istniał naprawdę... i wcale nie był głupi.
Sama swoją maturę zdałam byle jak. Napisałam porządną pracę, ale nie nauczyłam się jej na pamięć. Prezentacja wyszła mi dość żałosna, bo ja nie lubię takich drętwych wystąpień. Poza jeszcze jedną osobą reszta ludzi wkuwała te swoje wypieszczone prace na blachę. Nie wiem jaki jest w tym sens. To jak konkurs recytatorski. Nawet nie wiedziałam, że nie bierze się tego nigdzie pod uwagę (to akurat dobrze), to już w ogóle nie wiem po co to komu potrzebne. Zwłaszcza, że te prace można przecież kupić. Przez tyle lat od reformy edukacji już pewnie istnieje niezła baza takich prac na każdy temat. W końcu ile tych motywów literackich można naliczyć.
Jestem ostatnim rocznikiem z taką maturą ustną, kolejne będą objęte czymś w rodzaju starej matury (pytania "na twarz").
No i właśnie przedmiotowe kryterium zamierzałam przyjąć, o czym gdzieś wyżej wspomniałam ;)