Nie umiem tego wytłumaczyć, irytuje mnie w niej prawie wszystko, cała ta postać wydaje mi się nieziemsko absurdalna. Rozumiem oczywiście sam wątek, ale jej kreacja, jej
zachowania( niedojrzałość przede wszystkim, jakieś fochy, manifestacje wyższości i władzy której nie posiada, absolutny egoizm) sprawiają że odjęłam jedną gwiazdkę. Zdaję
sobie sprawę, że te wyżej wymienione cechy pasują też niby do Underwooda, ale mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodzi. :-)
Dla równowagi powiem, że wątek Russo to absolutne fabularne mistrzostwo!
tak, tylko Ciebie ;-) W każdym serialu są postacie, których zadaniem jest irytowanie widza, bez nich odbiór filmu byłby nudny i nie wzbudzał emocji:-)
Scenarzyści (albo ogólniej: beletryści) w Stanach po prostu nie bardzo potrafią pisać kobiece postaci. Nie wypada już pisać fabuł, gdzie kobiety to tylko ozdoby - i słusznie, bo ileż można? No i jest kłopot. Zazwyczaj stosowane są dwa wątpliwe rozwiązania: albo pisze się rolę faceta-macho, ale daje się mu cycki (przypadek Michonne z Walking Dead), albo zastępuje się jakiekolwiek autonomiczne działanie tych postaci kwękaniem i kwestionowaniem lub przesadną emocjonalnością (przypadki Lori z Walking Dead, Skyler z Breaking Bad). Pierwszy rodzaj jest nudny, z drugiego zaś mogą powstać tylko postaci, na które fani serialu narzekają przez lata na forach - postaci, które tylko narzekają, a jak już coś zrobią, to chujowo.
Zoe niestety stopniowo spada do drugiej kategorii. Po kilku pierwszych odcinkach jej podmiotowość gdzieś znika, a jej miejsce zajmuje dziecinada. Na szczęście serial ma kilka innych interesujących osobowości, więc nie odczuwam wielkiej straty.
Myślałem, że sukces Gry o Tron poskutkuje wysypem porządnie przemyślanych, interesujących, kobiecych charakterów... albo przynajmniej kopii tych podanych na tacy przez Martina i adaptatorów jego sagi na szklany ekran. Ale, zgrozo, zamiast z Daenerys, pisarze masowo czerpią natchnienie z Catelyn Stark.
mam te same odczucia, niby wyścig szczurów i pogoń za karierą, ale niby za co mści się troszkę na Franku? gdyby nie on byłaby nikim ehh...