Bo czuł, że Mason nie ma szczerych intencji i w gruncie rzeczy uwolnił swojego oswobodziciela. :)
Poza tym śmierć Hannibala w świnkach raczej nie byłby udowodniona, byłaby opcja, że zniknął a to do śledztwa nie byłoby dobre. Will nie miał świadomości, że w piwnicy Hannibala mogą znajdować się pewne dowody a i tak pewnie znalazłyby się osoby, które mimo wszystko by w nie nie uwierzyły. Więc uwolnił Hannibala, aby ten mógł kiedyś przyjąć honory jako Rozpruwacz z Chasepeake.
Tego się nie spodziewałam - oczekiwałam szajsu, dostałam... komedię. Prawie wszystko mnie tu śmieszyło, nawet najbardziej przerażająca scena mnie śmieszyła, ale o tym za chwilę.
No i drugi raz odwróciłam wzrok (pierwszy był podczas rozrywania ciał w odcinku z okiem).
Podśmiechujki:
- dyndający na sznurku Hanni, wyluzowany, pewnie jeszcze mu komfortowo było, dał odpocząć stópkom
- Han Li, Jackie Han, Bruce Lec, Han Norris. No ludzie te półobroty pffffft. Hanni przecież zabija jak nindża, proszę przypomnieć sobie agentkę. To było bardzo nieeleganckie i mało dystyngowane :D
- głowa knura o matko
- wielokrotne zawały serca Hannibala podczas rozmowy z Masonem, było śmiesznie, chociaż czułam wtedy więź z Hannibalem
- Will i jego: czym ku*wa karmisz MOJE PSY WSIOKU
- miny Willa i Hannibala patrzących na Masona, który je swój kinol (właśnie to mnie śmieszyło, choć patrzyłam przez palce)
Miły akcent:
- Winston, który czeka na swojego pana, mimo że takie cudności w domu rozdają
Poza tym tylko dwa pozytywy:
- Bedalia. Nareszcie pojawił się ktoś, kto powiedział parę rzeczy wprost. W ogóle imponuje mi ta pani za to, że ona się nikomu nie podkłada, najpierw ucieka przed Hannibalem, potem nie mówi słowa, dopóki nie ma zapewnionej "nietykalności". No i nareszcie piękna kobieta w pięknym ubraniu i ten kolor :)
- brak cielnej krowy i rudej
Poza tym położyłam już lagę na tym serialu. Już się z niego śmieję :)
Emo, jak ja się z Tobą zgadzam xD z każdeńkim słowem. Byłam bardzo ciekawa Twojej opinii, no i proszę, podpisuję się rękoma i nogami. Komiks i komedia, c'nie? :D
"- dyndający na sznurku Hanni, wyluzowany, pewnie jeszcze mu komfortowo było, dał odpocząć stópkom". O borze... nie mogę przestać się śmiać xD
No mówię, mówię <podskakuje do góry uciechy> Willowi nawet powieka nie drgnęła, że jakiś gość zdziera sobie twarz u niego w domu - on się zniesmaczył tym, że Mason śmie napychać jego ukochane psy jakimś podłym żarciem :D
- Gdzie mało dystyngowane?! Zwróć uwagę na styl półobrotów, baletową płynność ciosów i zwinność ruchów - toż on sobie nawet kamizelki nie pogniótł... Ten paralizator to była okropna nieuprzejmość. Poza tym, ninja posługują się sztukami walk, Hanni ma ciotkę na Dalekim Wschodzie, pewno pobierał jakieś nauki, więc wszystko pasuje. Umiejętności pokazał też samotnie pokonując Masona i jego ludzi w ciągu tych kilku chwil nieprzytomności Willa.
Ja już nie potrafię traktować tego serialu poważnie... ten odcinek to był jakiś przełom. Trudno mi uwierzyć, że twórcy to traktują poważnie, dla mnie to było jak dobra parodia :D
No z gracją powalił tych oprychów :) A i dobry tekst, gdy ten wyciągnął ten skalpel z uda :)
Hanni na sznurku to było takie tiurli tiurli tiu, nie było w tej scenie NIC strasznego. Jeszcze jak nim Mason majtnął, to można było boki zrywać :D
Wiem, że podkoloryzowałam co powiedział Will do Masona. W oryginale było: czym ku*wa karmisz moje psy dzifko, przepraszam za wprowadzenie w błąd.
Zwracam honor, byłam stronnicza. Faktycznie baletowe to było :P
"Ja już nie potrafię traktować tego serialu poważnie... ten odcinek to był jakiś przełom."
omujborze, czyli nie jestem sama
"Trudno mi uwierzyć, że twórcy to traktują poważnie, dla mnie to było jak dobra parodia"
Obawiam się, że jednak Fuller wciąż traktuje swoje dzieło śmiertelnie poważnie, wszak bohaterowi dalej popełniają Wielkie Mowy o Istocie Wszechrzeczy. Tylko że monsieur le sekszual nie zauważył, że przedobrzył. Dla mnie horror z elementami groteski jest jak najbardziej ok, ale to niebezpieczne terytorium i można łatwo wdepnąć na minę śmieszności, co też w tym odcinku się stało.
Przy czym to nawet nie była mina,tylko krowi placek :D
A może po prostu ja już tak mam, po tym jak przestałam się angażować emocjonalnie w ten serial. Przez chwilę nosiłam się z myślą, że napiszę tylko ja słodki jest profil Hugh i że loczki odrosły, no ale co tam, pofolguję sobie :)
Omg, tęcza i jednorożce, czyli nie tylko ja zauważyłam nieśmiały come back loczków? :D I nie tylko ja kontemplowałam profil Hugh (i oczęta)?
"Krowi placek" - i znowu leżę xD On już w tyle placków wdepnął, że ja nie mogę wyjść z podziwu, że mu pozwolili na 3 sezon... Ja bym nie pozwoliła.
Serio, załóżmy kółko wsparcia dla oglądających kolejne sezony z rozpędu... Bo to już trzeci serial, z którym tak mam i zaczynam się obawiać o stan swoich nerwów.
Ja tam jestem ortodoksyjna fanką loczków, profilu i ócz sarenki Hugh Dancy. A jeszcze jako Will jest tak kawaii i kjuti, że normalnie zamieniam się w jedną wielką śmiejżelkę jak go widzę.
Jaki masz inny taki serial (oprócz TWD ma się rozumieć),bo ja mam wstyd się przyznać, ale Teen Wolf, któremu teraz daję już ostatnią szansę :D
Oczy sarenki dobra rzecz :D W wakacje muszę koniecznie nadrobić filmografię uroczego pana Hugh <3
Wstyd się przyznać... no dobra: True Blood. Oglądam, zbieram szczękę z podłogi, po czym oglądam jeszcze trochę, bo nie mogę uwierzyć w świadectwo własnych oczu xD W czerwcu chyba rusza następny sezon, więc będę miała co hejtować po Hannibalu - nie wiem tylko, czy tym razem wytrzymam więcej niż 3 odcinki. W każdym razie - polecam :P
jak ja wam zazdroszczę dystansu
ja się wkurzam niestety na poważnie i to uwiera tu i ówdzie
Ale odnośnie Hannibala, Czystej krwi czy Teen Wolfa? ;)
Ja się wkurzałam w pierwszym sezonie - z każdym odcinkiem bardziej, bo coraz silniej zdawałam sobie sprawę, że Fuller "oszukuje na wadze", leje wodę i szpikuje serial zepsutym mięsem. Drugi sezon tak fajnie się zaczął, ale już zdałam sobie sprawę, że arcydzieła z tego nigdy nie będzie. A po tym odcinku... kurde, gdyby ta komedia i parodia była zamierzona, to mogłaby być świetna zabawa, przełamywanie konwencji opowieści o Hannibalu - a tak to ja się śmieję przez łzy, bo co więcej mogę zrobić...
Czysta krew stała się głupia w sposób, którym nie potrafię się bawić, więc obejrzę kolejny sezon na zimno
Wilkołaka nie oglądałam
do Hannibala wciąż mam słabość
dużą
Ja się przestałam wkurzać 3 czy 4 odcinki temu - stwierdziłam, że nie ma sensu liczyć na coś więcej, serial został wypłaszczony pod amerykańską publikę i tyle.
A ja miałam kryzys przy okazji poprzedniego odcinka. Teraz już mam zen :) Jestem śmiejącym się Buddą.
Ja mam z tym serialem taki problem, że wzięli na warsztat historię kultową - czy książki, czy film to klasyka. Czyli świetną fabułę mamy. Do tego aktorzy - Scully, Mads, Hugh, Laurence... Pierwsza liga. Każdy z tego towarzystwa na swoich barkach udźwignąłby oddzielny serial. I co Fuller z tym robi? Pieprzy koncertowo. Bo to jest niezły serial, z kilkoma świetnymi elementami (wizualnie jest czym się zachwycać), ale przez bycie właśnie ą i ę i celowanie w widownię 'my też jesteśmy tacy wyrafinowani', powstaje bełkot. Ostatnio oglądałam sobie właśnie filmy i samą lekkością narracji zostawiają serial trzy długości za sobą. A szkoda. Bo potencjał ogromny i niestety niezrealizowany. Dlatego dość surowo to oceniam. Frustru frustru
PS tylko Mason kozak i szkoda, że psychol w swojej pierwotnej postaci nie zabawił trochę dłużej
Oj materiał na pierwszą ligę, a my kręcimy się za własnym ogonem w okręgówce :)
Ciekawa uwaga o lekkości narracji. Tutaj tego nie mamy. Zamiast tego są pseudo-poważne bzdury i bełkot, który mamy w jakimś pietyzmem traktować, ale nie ma czego.
Oj wiele łez wylanych nad potencjałem mam za sobą xD Najgorsze jest dla mnie ukatrupienie pomysłu na następne 10-20lat.
Nie można traktować żadnego z Hannibali poważnie, bo tacy ludzie nie istnieją. Jakiś prawdziwy psychiatra powiedział, że Hannibal to najmniej realny socjopata.
Nie rozumiem zarzutów co do walki z oprychami. Hannibal nie umiałby ubić muchy w kiblu, a co dopiero polować na ludzi, gdyby nie znał jakichś sztuk walki i nie był w doskonałej kondycji fizycznej, którą ukrywa pod kraciastym garniturkiem i całym tym zamiłowaniem do sztuki. Gdy masz 3 przeciwników to nie da rady zabijać ich po kolei, trzeba rozdać powalające ciosy by ich dokończyć. Niestety Carlo miał tasera i dzięki temu przedłużył sobie żywot o jakieś 3 godziny. A może lepiej by mu było dać się szybko zabić wtedy, bo wiadomo jaki go spotkał los w rezydencji Masona.
Zaraz, zaraz, chwileczkę... wiem, że elfy nie istnieją, ale to mi nie przeszkadza traktować Galadrieli poważnie. Wiem, że superbohaterowie nie istnieją, ale to mi nie przeszkadza traktować Batmana poważnie. Wiem, że Jedi nie istnieją, ale to mi nie przeszkadza traktować Mistrza Yody poważnie...
Istnieje coś takiego jak wewnętrzna spójność utworu - i jeśli w jej obrębie wszystko gra, to bez mrugnięcia okiem uwierzę w całą konwencję. I nawet najbardziej "dzika" postać będzie dla mnie wiarygodna. A w tym serialu niestety spójność nie gra.
Niby masz rację, ale moim zdaniem ta scena im trochę nie wyszła. Walka z Jackiem była świetna, ale tam, jak ktoś kiedyś napisał, to było rzetelne, męskie mordobicie, bez zbędnego efekciarstwa - dwóch wku*wionych facetów za wszelką cenę starających się dorwać tego drugiego. A tutaj, uniki, półobroty i ciosy Hannibala wyglądały baletowo i sztucznie - co innego przyłożyć komuś prawym sierpowym, a co innego dokonywać ewolucji, jak Bruce Lee.
Jak dla mnie wyglądało to efektownie ale też w miarę wiarygodnie. Przypomniała mi się scena z Madsem z "Valhalla Rising".
https://www.youtube.com/watch?v=kJhoZCLkyos
Chcieli ukazać szybkość Hannibala, z którym nawet 3 ludzi może mieć problem. Przez co robią ładny wstęp do walki Jacka z Hannibalem, by pokazać, że nasz czarny koleżka nie jest jakims biurwą w kapelutku ale też potrafi walczyć. Chociaż jak wiemy z początku sezonu chyba bez pomocy kogoś trzeciego sobie nie poradzi. A raczej go nie zabiją. Na 99,9% Alana sie pojawi z pukawką od Willa i strzeli do Hannibala parę razy, nie śmiertelnie ale wystarczająco by go schwytać.
Poza tym Hannibal wiedział, że mają go przyprowadzić żywego Masonowi, więc jego przeciwnicy mieli troche ograniczone pole manewru.
Oooo, Valhalla - chyba moje pierwsze spotkanie z Madsem, miałam potem straszną ochotę dowiedzieć się co to za jeden z taką niezwykłą twarzą :D Ale Valhalla to inna para kaloszy. Jednooki nie dokonuje tam efekciarskich ewolucji, zwróć uwagę, że sposób, w jaki ucieka jest raczej mało widowiskowy ;)
Mamy po prostu inne spojrzenie na tę scenę, rzecz gustu ;)
Ale Hannibal jest piękną postacią. Może nierealną w punktu widzenia psychiatrii, ale to chyba nie jest zamknięta nauka? Kontrast pomiędzy umiłowaniem piękna jak i przemocy i bólu jest fascynujący.
Naukowcy przebadali dziesiątki socjopatów, to są ludzie niezdolni do takiego grania normalnego człowieka dla otoczenia. Prawdziwy Hannibal, o ile miałby talent malarski i muzyczny to wpadłby na kontaktach z ludźmi. Żyłby więc raczej na uboczu, nie organizując wydarzeń kulturalnych w swoim domu.
Może jest nieprawdopodobny, ale dopóki takowy nie pojawi się realu, wszystko jest możliwe. Zresztą ktoś tam był jego prekursorem, ale nie znam szczegółów.
Nie znasz zbyt wielu socjopatów widać. W bliższych kontaktach z ludźmi, fakt, trudno im odgrywać rolę i uczucia tak, by nie wypadały sztucznie. Ale przy okazji takich 'oficjalnych' przyjęć i rozmów, jak najbardziej są jak ryba w wodzie.
A Ty ilu niby znasz i skąd? :D Bo ja powtarzam to co powiedział specjalista badający socjopatów i dla mnie jest on lepszym autorytetem i źródłem informacji od anonimowego usera filmwebu. To co opinia publiczna wie o poszczególnych socjopatach np Ted Bundy, to tylko wierzchołek góry lodowej, reszta informacji jest tylko dla policji i biegłych.
Może i o to, i o to? Trudno mi rozstrzygać, czy Willowi bardziej chodziło o psie żołądki czy dusze :D
Dziczy łeb to była wiocha jakich mało, grafika komputerowego wywaliłabym z roboty za takie cuś.
Co ciekawe, mnie scena z twarzyczką Masona niespecjalnie ruszyła, moim zdaniem Fuller wzorował się na scenie z 12 chyba odcinka Hemlock Grove, która była dużo bardziej obrzydliwa, chociaż koleś został ukąszony przez wilkołaka, a nie skalpował samego siebie...
O której scenie piszesz, bo mi z HG utkwiła najlepsza przemiana w wilkołaka jaką w życiu widziałam (też była łeeee).
Tu masz:
http://static.tvtome.com/images/genie_images/news_hub/uploaded/jtrolionews137168 416945/faceee.jpg
Fakt, przemiana była genialna a jednocześnie przerażająca. Przyznam Ci się, że po pierwszym obejrzeniu nie mogłam tknąć jedzenia przez pół dnia.
HG to wilkołactwo i wampirzenie z prawdziwego zdarzenia, nie jakieś sterylne i przeestetyzowane Zmierzchy czy cuś :D
Dużo było fajnych rzeczy w tym serialu, ale sporo mi się niestety też nie podobało.
A najbardziej mnie dziwił brak związku miedzy głównymi bohaterami, przecież oni mieli (dla mnie przynajmniej) TAKĄ chemię, jak dziesięć Hannigramów! Za to ze swoimi dziewczynami nie mieli ani w połowie takiej pary, jak między sobą :o
Ta przemiana w łeb dzika to trochę nawiązanie do jednej sceny z filmu "Drabina jakubowa". Co ciekawe jak się wpisze w youtube "Jacob's Ladder head shake" to wyskakuje sporo filmików nawiązujących do tej sceny, zrobionych przez jakichs fanów.
Oj biedaczka, do tyłu ze spoilerami jesteś. Już był taniec radości na Twitterze :)
No to faktycznie jestem do tyłu, bo jestem jeszcze na etapie Willa błagającego o głosy fanów zza krat w wianku na głowie :)
Dla mnie beznadziejny odcinek.Jak Hannibal został porwany,i zabił tego Matteo to tylko się wkurzyłem,bo nieźle przyśpieszyli wątek z książki Hannibal.I w takim razie nie widzę by serial miał zacząć w kolejnych sezonach pokazywać wątki z książek bo była to już powtórka.
Zmasakrowanie Masona byłe słabe,i lepiej by było jakby zrobili tak jak w książce.Powinien był zawisnąć,i wtedy odkrajać swoją twarz.Byłoby bardziej "dramatycznie".Tak to było dla mnie komicznie.
Odnoszę też wrażenie ze jakość seriali można ocenić sprawdzając czy ma taką masę fanów w postaci płci żeńskiej.Bo ta głównie kieruję się emocjami(fangirling xD).Bo czasem aż się dziwię jak można się tak zachwycać(oo tumbler oszalał Yolo swag,oo Hanii <3, ciul że to seryjny morderca i psychol ale co tam) nad serialem w którym głupota goni głupotę.Bez obrazy,jak pisałem,takie odnoszę czasem wrażenie(emo akurat Ciebie aż tak to się nie tyczy xD)
No cóż, poruszyłeś bardzo ciekawy aspekt kulturowy, o którym często zapominają twórcy seriali oraz filmów - tak, tak, również tych "menskich" - a mianowicie masa odbiorców popkultury to właśnie kobiety. Nie dysponuję rzetelnymi statystykami, więc nie powiem jak jest w realu, ale bazując na fanowskiej aktywności, najbardziej widoczne - i co przez to idzie odpowiedzialne za darmową reklamę w sieci - są właśnie kobiety. Całkiem możliwe, że chodzi o aspekt emocjonalny. Facet obejrzy Avengers, powie: było ok, pójdzie dalej. Kobita obejrzy Avengers, powiem omfg i zaleje internet wezbranymi uczuciami, gifami, fanartami, fanfikami, śmiesznostkami oraz poważnymi rozprawkami. I będzie wałkować temat przez następne 5 lat bo jest stała w uczuciach - dlatego Kapitan Ameryka może się planować na 2016 rok, bo ma żelazny, prawidłowo wychowany i uwiązany na smyczy fanbase, który poleci na to w podskokach.
Dla przykładu na co poszłam w tym roku do kina? Hobbit, 300, Kapitan Ameryka i teraz lecę na Godzillę :) Jaram się nadchodzącą Planetą Małp i Strażnikami Galaktyki. Jednym słowem jestem mentalnie na poziomie 12letniego chłopca :D
Z serialami jest podobnie, czy to będzie BB, Vikings, GoT, czy Hannibal - prawie same baby się udzielają.
Na internetach spotkałam masę dziewczyn fanek "babskich" produkcji, jak i zapalonych graczy zabijanek, azjatyckich horrorów.
Oczywiście atrakcyjni panowie są w cenie :) ale też masa kobiet fangirluje panów, którym daleko do ideału - coś czego w drugą stronę NIGDY nie widziałam. Nie ma najmniejszej szansy, żeby brzydka, ale z ciekawą osobowością bohaterka miała tylu męskich fanów, co brzydki, ale z ciekawą osobowością bohater miał fanek. Nie widziałam tego i na pewno nigdy nie zobaczę. I dlatego ZAWSZE będzie atrakcyjna obsada płci żeńskiej, a męskiej może być pół na pół. Sorry, ale tak jest, widzę to też często w komentarzach na fw :)
Ja to całkowicie rozumiem, bo również emocjonalnie podchodzę do wielu produkcji, ale też mam pewne granice, które wolałabym, żeby seriale czy filmy nie przekraczały :D Niestety Hannibal wjechał na tę granicę czołgiem, co wywołało we mnie reakcje obronną. Teraz już pogodziłam się z czołgiem za granicą i nawet umaiłam go kwiatkami (i nabaźgrałam na nim dużego penisa sprejem, ale o tym pssst).
"Dla przykładu na co poszłam w tym roku do kina? Hobbit, 300, Kapitan Ameryka i teraz lecę na Godzillę :) Jaram się nadchodzącą Planetą Małp i Strażnikami Galaktyki. Jednym słowem jestem mentalnie na poziomie 12letniego chłopca :D"
Ej no w takim razie ja też xD.Na Godzille lece jutro(mój must see bo godzillą jarałem się za młodu,więc szykuję się nerdgasm)
" Nie ma najmniejszej szansy, żeby brzydka, ale z ciekawą osobowością bohaterka miała tylu męskich fanów"
"Sorry, ale tak jest, widzę to też często w komentarzach na fw :)"
Może może.Facet napiszę tylko "ruchałbym" i tyle xD.Fanki bardziej się rozwodzą jak to napisałaś.
" i co przez to idzie odpowiedzialne za darmową reklamę w sieci "
Masz absolutną rację xD,ale czasem ta reklama potrafi odrzucić potencjalnego widza,bo z jednej strony widzi jakiś film,powazne postacie czy coś a w internecie trafia na jakieś "słitaśne" fanarty fanek którym się marzy homoseksualny zwązek danych postaci itd.Potem taki widz już powaznie traktować serialu/filmu/postaci nie będzie potrafił.
Ja też idę jutro :)
No cóż, w fandomie jak wszędzie spotyka się ogarniętych ludzi i poyebów. Mnie też drażnią piszczące fanki robiące wiochę, jak i chamy, czy narzekający na wszystko krytycy. Skrajności są zawsze irytujące.
Ja mam na to taką metodę, że nie zapuszczam się w podejrzane rejony internetu, w których mogą czaić się Dziwni Ludzie. Trzeba dbać o higienę psychiczną i minimalizoważ zagrożenie :)
Ciekawa rzecz - kobieta i mężczyzna jako odbiorcy kultury :) Ostatnio byłam w szoku, gdy kapnęłam się, że niektóre z moich blogów dla jaraczy prowadzone są przez mężczyzn xD
Myślę, że mimo wszystko kobiety cechuje większy sentymentalizm i emocjonalność, ale chyba to się zmienia, gdyż zmienia się mentalność ludzi i podział na sprawy "kobiece" i "męskie" nie jest już kwestią życia i śmierci :) Dodatkowo chyba trzeba byłoby rozpatrywać sprawę w danym kręgu kulturalnym i demograficznym.
@emo
Myślę, że postać kobieca, która nie grzeszyłaby urodą a mimo wszystko byłaby tak skonstruowana, aby zainteresować płeć męską to byłaby postać genialna :) Ale wydaje mi się, że to jedynie mogłoby wypalić (w szerszym gronie odbiorców) na zasadzie zgrabnego i niezbyt nachalnego, acz zauważalnego kontrastu z jakąś piękną panią, której postać wykorzystywałaby mężczyzn ^^ Oczywiście nie dosłownie :) To trochę można zaobserwować na przykładzie Alany i Freddie, ten sam mechanizm. Alana - no wiadomo. Freddie sama z siebie jest irytującą nawet nie tabloidową dziennikarką. W porównaniu z Alaną nagle jest kobietą z charakterkiem, jakąś siłą i pasją. Teraz gdyby na przeciwległym biegunie była inteligentna, pewna siebie i charakterka pani doktor, nagle Freddie stałaby się rudą wiewiórką, na którą na pewno znalazłby się jakiś egzotyczny przepis No zakładając, że obydwie miałaby odpowiednie ciałko ;) Ach ten nasz świat tak oparty na jednym :D
Ja mam świetny przykład tego mechanizmu w GoT:
- panowie brzydale się podobają i mają swoje zagorzałe fanki (żeby daleko nie szukać ja osobiście fangirluję Bronna, Roose'a czy Stannisa, którzy nie są przystojni, ale ich osobowość mnie intryguje). Osobiście spotkałam się opiniami kobiet, które uważają Tyriona/ Petera za seksownego gościa
- jedyna brzydula w całym serialu - Yara, mimo badassowości oraz ciekawej osobowości - zero zainteresowania, jedyne co czytam, to westchnienia zawodu "bo w książce jest piękna" oraz "czy musi być taka brzydka". Bo kobieta wojowniczka może być tylko piękna i madżestik jak Lagherta z Vikings :)
Najśmieszniejsze jest to, że to działa zarówno u mężczyzn, jak i kobiet. Obie płcie zachwycają się przystojnym Oberynem, obie płcie przechodzą obok Yary praktycznie bez zainteresowania.
Konkluzja: bohater męski może być brzydki. Bohaterka kobieca już nie. A jak jest brzydka, lub uchowaj Odynie gruba - to taki serial jest traktowany jako nowatorski, kontrowersyjny i inne cuda na kiju.
Wolę myśleć, że to się powoli, a powoli zmienia :) I już za dużo cycków na tych szlakach, więc robią się nudne :D. Ale ten świat od tysięcy lat tak działa :) Tutaj teraz pojawia się pytanie na ile media kształtują odbiorce. Czy jeśli sukcesywnie wprowadzać odstępstwa od świata opartego na jednym i tym samym to z czasem ukształtuje się innego odbiorcę niż pragnącego jedynie popaczeć?:) Trochę widzę nadziei w skandynawskich produkcjach, gdzie blask bije nie tylko od tego, co mama w genach dała :) Ale znowu wszelkie remake namiętnie zmieniają stronę wizualną choć troszeczkę xD
A jak Lysa zmarła to jakie były odczucia? Ogólnie jak odbierano te postać? Bo ja brzydka jestem i oglądam od 4 sezonu dopiero i nadrabiałam Wikipedią, kto jest kto :) Co chyba pozwala mi inaczej ocenić postaci, bo nie wiem, co kto ma na sumieniu :P Tak samo Brienne... Budzi sympatię, obrzydzenie czy może obojętność?
Coś tam idzie ku lepszemu :)
"Czy jeśli sukcesywnie wprowadzać odstępstwa od świata opartego na jednym i tym samym to z czasem ukształtuje się innego odbiorcę"
tak uważam całym sercem. Dlatego jestem za fajną reprezentacją kobiet w popkulturze - a także mniejszości seksualnych. Spartacus czy Moden Family ma kapitalne przedstawicielstwo w kwestii gejów, Orange is the new black ma świetne lesbijki oraz osobę trans, Spartacus ma swoje wspaniałe, kobiece kobiety (kobiece nie oznacza w tym znaczeniu krągłości^^). Jak odpalam po czymś takim Hannibala z cielną krową na zmianę z irytującą biczą, to mnie skręca.
Tak samo cieszę się, że są twórcy, którzy potrafią zrobić "chłopięcą" rozrywkę jak Stargate Atlanatis, Firefly, Avengers, Kapitan Ameryka, Vikings z kobitami - często seksownymi, które nie są sprowadzone do bycia dodatkiem do męskich bohaterów, ani nie służą im jako środki do rozwoju.
Lysa u mnie budzi współczucie. A Brienne jest spoko, choć też bywa drażniąca :) najbardziej lubię te chłopczyce, jak Arya i Yara, ale też Margery (ale to dlatego, że czuję miętę do aktorki).
Ja mam słabość do chłopczyc, "brzydkich" kobiet i wszelkich suczit pod warunkiem, że nie robią za "seksi bicz". I do wszystkich ludzi łamiących stereotypy ^^
Dokładnie takie są moje odczucia. Wyręczyłaś mnie w pisaniu! Dzięki.
A scena z Masonem u Willa - dawno się tak nie uśmiałam. Bardziej brzydziły mnie nie wiedzieć czemu te rybki w hannusinej galarecie. Chyba przez te oczka. I jeszcze rozczulił widok wódeczki u Hanniego na stole xD