Nie wiem jak was ale mnie trochę drażni gra a Hugh Dancy'ego. Podczas kiedy coś opowiada lub przeżywa. Ta mimika twarzy wydaje mi się czasem bardzo sztuczna. Co innego Mads Mikkelsen, który nieźle przedstawia rolę Hannibala i jest godnym następcą Hopkinsa.
Zgadzam sięTa postać jest dla mnie mało wiarygodna. Jego wyobraźnia - fakt że ponadprzeciętna - została przedstawiona niemal jako moc nadprzyrodzona, a jego wiecznie drżący głos i hektolitry potu jakoś do mnie nie przemawiają.. uważam że przedstawiając tą postać Dancy posłużył się najprostszymi technikami i środkami przekazu, podając wszystko na tacy tak aby " na pewno każdy wiedział że to postać z problemami", zero kreatywności...
Sam na to nie wpadłem, ale przyznaję Ci rację. Też mnie to nieco drażni. Choć scena, jak zagroził wrednej dziennikarce, swietna.
Ja nie twierdzę że nie ma z nim dobrych scen, ale przez sposób w jaki została przedstawiona postać Grahama czuję lekkie rozczarowanie serialem. Zauważ że przed emisją serialu chyba każdy bardziej się zastanawiał nad Mikkelsenem, tym jak sobie poradzi i zmierzy się z Hannibalem którego wykreował Hopkins, a tym czasem spartaczona została postać do której chyba nikt nie przykładał aż takie wagi jak do Lectera, a okazuje się że to mocno rzutuje na cały serial.
Dancy gra poniżej swoich możliwości - myślę, że gdyby bardziej się postarał, to mógłby nadać swojej postaci więcej głębi.
trzepocze! tak, wiedziałam, że coś mi w moim zdaniu nie pasowało ;)
A szklany wzrok to swoją drogą - taka już chyba aktora uroda.
Mam wrażenie, że Dancy nie do końca identyfikuje się z osobą, którą ma grać. Słabo się wczuwa, sposób gry jest schematyczny i przewidywalny. U Mikkelsena moim zdaniem czuć jest, że facet chce wykreować taką czy inną postać Lectera, facet zdecydowanie używa mózgu, Dancy niestety nie :(
Mam takie wrażenie, że ani reżyser, ani aktor, nie mają jeszcze wyrobionego pomysłu na tą postać. Bo za bardzo kombinują próbując w jednej osobie zmieścić geniusza z supermocami oraz z problemami, który ma halucynacje i odkrywa w sobie przyjemność z zabijania, do tego nie radzi sobie w kontaktach międzyludzkich. Potrzeba dobrego warsztatu aktorskiego, żeby ogarnąć taką postać, że nie wspomnę o porządnych dialogach i scenach ukazujących bohatera, a tu to trochę wygląda jakby aktor nie wiedział jak, reżyser nie wiedział jak i postanowili ograniczyć się do zbolałej miny.
Dobrze zagrani, wiarygodni geniusze z solidnie rozpisaną charakterystyką to np. inteligentny i cyniczny Dr. House, czy zabawny i czarujący Mentalista :)
Brak wizji scenarzystów/reżysera nie zwalnia aktora z odpowiedzialności. Nawet przy ubogich dialogach można wnieść coś od siebie, dodać postaci głębi, wrażliwości itp. Dancy tego nie robi - albo trzepocze albo robi maślane oczy. Przecież mógłby zadać sobie trochę trudu i przemyśleć sposób, w jaki zamierza zagrać tę postać - przeczytać książkę, zapoznać się z rolą Nortona czy Petersena (nie po to, aby się wzorować, lecz aby zobaczyć inne interpretacje tej samej postaci) - jednym słowem: popracować trochę nad tematem. Dancy tego ewidentnie nie robi, zaczynam mieć wrażenie, że wychodzi sobie z założenia że publiczność będzie wdzięczna za samo jego bycie - to za mało...
Mi tego tłumaczyć nie musisz, chyba już zauważyłaś (jeżeli mogę pokornie oczekiwać, że przeczytałaś moje posty^^), że nie jestem entuzjastką zarówno postaci Grahama, jak i aktora :D
No słabo to mają opracowane, suabo...
Podpisuję się obiema rękami pod tym co podpisałaś...myślę że postać Willa Grahama powoduje że serial jest trochę nijaki i bezpłciowy
Zgadzam się. Gra Nortona była świetna. Widać było że że facet główkował ciężko na tych miejscach zbrodni i że często sprawiało mu to jakiś wewnętrzny ból był zmartwiony, a tutaj z kolei ten Dancy jest jakiś taki strasznie roztrzęsiony jakby miał zjazd po jakichś ciężkich narkotykach wywija tymi gałkami ocznymi, nazbyt przekolorował tą rolę i przesadza. W czerwonym smoku nie było tych efektów specjalnych co tutaj ale i tak można było poczuć jak głęboko wnika w sytuację Norton.
Petersen dla mnie był zbyt impulsywny, nie spisał się też aktorsko, choćby scena gdy mówi "sku..ysynu dotykałeś ją" sam do siebie wygląda w moim oczuciu niewiarygodnie.
Do tego swoje wywody opierał na solidnej policyjnej robocie. Nie wchodził na miejsce zbrodni odstawiając czary-mary, nie dochodził do wniosków w supernaturalny sposób, tylko ślęczał nad aktami, zdjęciami i dowodami zbrodni.
Serialowy Will jak mówisz wygląda, jakby był naćpany. Nie podoba mi się to, że wygłasza skomplikowane, a jednak właściwe wnioski na podstawie jednego spojrzenia na miejsce zbrodni i tajemniczego "odpłynięcia". Człowiek się zastanawia, po co w takim razie jest policja, technicy - Will wszystko wyjaśni!
Will w książkach i w filmie Czerwony Smok był inteligentnym empatą. A nie cudotwórcą.
Zgadzam się z Wami w zupełności. Po pierwsze, ilekroć widzę Grahama, mam wrażenie, że facet ma problem. Poprawka, że aktor ma problem - jak to zagrać. Choć może patrzę na to trochę niesprawiedliwie, bo, po prostu, nie lubię Dancy'ego. Druga rzecz, która świadczy o kunszcie poprzedniego odtwórcy tej roli - E. Nortona. Myślę Graham - widzę Norton. Automatycznie. I przyznaję, że musiałam to samo przejść na początku z Mikkelsenem, bo Hopkins jest cudem w tej roli. Natomiast po kilku odcinkach stwierdzam, że facet ma w sobie to coś, co powoduje, że ja mu wierzę, gdy odgrywa psychopatę;).
Dobra, w Coquilles grał beznadziejnie, ale obejrzałam właśnie cały Oeuf i tutaj jest lepiej, jego rozmowa Hannibalem i tekst o "lazy psychiatry" był fajny :)
Wszyscy się tu rozpisali, więc nie będę powielał, tylko się dopisuję - strasznie mnie też drażni ten Graham!
Mogliby go upichcić w którymś odcinku :D
Mnie nie tyle irytuje aktor, ale to co kreuje. Postać Willa (de facto jedną z najlepszych postaci Harrisa) sprowadzili tu do jakiegoś chorego czy ździebko upośledzonego gościa z problemami. Te całe "wizje" i jego zachowanie to jakaś porażka. A przecież Will był tak ciekawą postacią...
Co do Madsa momentami mam wrażenie, że zbyt stara się być Hopkinsem, co momentami wygląda bardzo sztucznie... Niemniej idzie mu nieźle. Jak dotąd najlepiej kreuje postać z całej obsady, pewnie za jakiś czas wypracuje swój styl i będzie wszystko ładnie. Podoba mi się jego sposób mówienia. :)
Jestem na ósmym odcinku i wciąż staram się przekonać do Willa, to całkiem sympatyczna postać, ale momentami mimika jego twarzy jest okropna, jakby go coś bolało albo jakby był głęboko upośledzony. Wiem, ze gra neurotyka, ale mimo to nie ...
Trochę irytująca jest ta postać Willa.Zrobili z niego taką trochę sierotkę Marysię.Do tego te kiczowate wizje:( trochę lipa.O ile postać dr.Lectera
jest fajnie przedstawiona, tak biedny Willi ssie.Pytanie tylko czy to wina słabego aktora, czy scenariusza?Mi się wydaje że wszystkiego po trochu.
To chyba jednak wina scenariusza. Postać Willa jest po prostu źle napisana. Monotonne problemy, zwidy, ciągła deprecha. Było parę scen w których błysnął, ale 'parę' to trochę za mało na główną postać w serialu.
Według mnie jest to wina i aktora i scenariusza. W niektórych scenach to robi się po prostu śmieszne, normalna rozmowa, a Will Graham zachowuje się jakby miał zaraz zemdleć, patrzy się tymi wielkimi maślanymi oczami jakby zobaczył nie wiadomo co, masakra ;d.Oczywiście postać miała być rozchwiana emocjonalnie itp. ale Hugh Dancy przekombinował. Każda scena, nawet kiedy nie powinna, obfita jest w pełną ekspresji i bólu twarz Willa, na początku mi to nie przeszkadzało ale teraz już razi za każdym razem. Poza tym nie pokazują zupełnie tego, że koleś jest super inteligentny ( a przecież to zaimponowało w pewnym sensie Hannibalowi). Kolejne sprawy wyglądają tak, jakby w ogóle nie rozpracowywał zabójcy, nie przeglądał dowodów, nie główkował. Przecież to nie jest film fantasy o duchu świętym który powoduje natchnienie i nagle sprawia, że wszystko staje się jasne i klarowne. Zamiast jakiś dziwnych głosów i omamów wywołanych przez nadprzyrodzone wizje na miejscu zdarzeń powinien być na skraju załamania przez ślęczenie nad dowodami i myśleniu o zabójcy cały czas, a nie przez 5 minut na miejscu zbrodni po których wszystko już jest wyjaśnione. Ewentualnie chociaż mogliby dać jakąś bardziej rozbudowaną narrację w trakcie tych wizji która by pokazała jego tok myślenia.
W pełni się z Tobą zgadzam, co do tych scen, gdzie jego mimika jest nieadekwatna to idealnie jest to pokazane w ostatnim odcinku jak Hannibal wspomina mu o tym czego dowiedział się Tobiasu. Reakcja Willa wprost śmieszna. Hannibal powinien go rzytulić i byloby po zwidach :/
Dokładnie o tę scenę mi chodziło ale nie chciałam spojlować ;dd. Myślałam, że zaraz straci przytomność czy coś.
Dokładnie! W pełni się z Tobą zgadzam. Książkowego Willa uwielbiam zwłaszcza za tą inteligencję... a tu jakoś wcale inteligencji nie widzę tylko biedną sierotkę z zaburzeniami i omamami, która tylko chodzi i cierpi, bo ma zwidy jeleni :P
Tak jak mówisz: przekombinowali. Zarówno twórcy jak i aktor (bo w końcu sam sobie scenariusza nie układał). Postać Willa zaczęła mnie niesamowicie denerwować (mimo iż oryginalny Will należy do grona moich ulubionych postaci). Może z czasem coś się zmieni (mam tylko nadzieję, że nie na gorsze) i Will choć trochę "znormalnieje" i zacznie używać swojego błyskotliwego umysłu zamiast "super mocy".
Nic, tylko się zgodzić. Kategorycznie najgorsza postać serialu, chodzi mi zarówno o postać, która jest do bólu sztampowa (superinteligentny detektyw z problemami, łykający miliard tabletek, już to przerabialiśmy miliard razy), jak i o aktora, który w moim mniemaniu zwyczajnie się nie spisuje - z odcinka na odcinek widzimy to samo. W przeciwieństwie do drugiego głównego bohatera, któremu NIC nie można zarzucić, Hannibal, zarówno na poziomie kreacji postaci jak i jej odegrania, perfekcja.
Mam mieszane uczucia do postaci Willa.Na początku Dancy mi się podobał w tej roli,ale teraz jest przekombinowany.Może WIll był trochę zacofany ale nie wydaję mi się, żeby był aspołecznym dziwakiem,który nawet nie potrafi nawiązać kontaktu wzrokowego.Wiecznie tylko widzi te jelenie,ale i tak jego wizję przebijają wszystko.Co to ma być supernatural?Uważam,że postać grana przez Nortona była lepiej napisana,dokładnie było ukazane jak analizował wszystkie dowody itd.Z drugiej strony Norton też nie był idealny,bo przez cały czas miałam wrażenie,że chce powiedzieć ,, Co ja tu robię?".
Przypomina cierpiętnika, który boleje nad swoim "darem", losem zamordowanych i tych, którzy dopiero polegną. Mam nadzieję, że Dr Lecter przygotuje z niego jakąś wykwintną kolacyjkę ;)
Podpisuję się obiema rękami ! Tylko Mikkelsen sprawia ,że oglądam ten serial . Od siebie dodam jeszcze ,że chociaż Fishberne nie jest zły ,to agent Crawford nadal kojarzy mi się tylko ze Scottem Glennem z Milczenia Owiec .
zgadzam się, źle tą osobę rozegrano. Jestem po pierwszym odcinku i miałem nadzieję że Lecter go zarąbie jak przyszedł do niego z jajecznicą. Ja tak bym to napisał.
Przeczytałam cały wątek i widzę, że wszyscy nie znosicie Willa :(
Pewnie Wam się teraz narażę i mnie pojedziecie (trudno :P), ale ja z kolei bardzo lubię jego postać.
Uważam, że świetnie gra neurotyka.
To dynamiczna i niełatwa rola w porównaniu do statycznej, kamiennej maski na twarzy, którą musi utrzymać Hannibal.
Myślę, że Will, to postać skrajnie empatyczna (przeciwległy biegun do Hannibala), odbiera bodźce niemal każdym neuronem.
Stąd te drgawki i omdlenia na miejscu zbrodni.
Dlatego też lituje się nad porzuconymi psami, których przygarnął już cały tabun.
Leki zapisane przez Hannibala się do tego dokładają, powodują gorączkę i objawy zapalenia mózgu.
Ja się dziwię, że Will w tym stanie jeszcze w ogóle funkcjonuje, że znalazł w sobie na tyle sił, żeby ocalić Panią Doktor.
Zmasowaną krytykę jego postaci, którą przeczytałam powyżej, uważam za krzywdzącą.
Ale taka jest Wasza opinia i macie do niej prawo, tak samo mam nadzieję, że uszanujecie i moją.
Pozdrawiam :)