Przyznam, że serial oglądało mi się nas początku całkiem dobrze, po czym lekko zaczął mnie nużyć. Mimo wszystko obejrzałam do końca i pozostał mi wielki niedosyt, bo zakończenie jest otwarte. Jak myślicie, kto ostatecznie ucierpiał w potrąceniu/wypadku? Z jednej strony żal mi było Pawła, z drugiej nieco Janka, bo mocno w Kasi się zadurzył, choć nie wiem czy po dłuższym czasie ich małżeństwo nie byłoby takie same, jak małżeństwa ich rodziców.
mam nadzieję, że wreszcie się opamiętał i zdał sobie sprawę, że przez swoje manipulacje doprowadził do wielu nieporozumień i dlatego wszedł pod samochód. chciał wziąć ślub z zemsty na rodzicach, przecież zdradzał Kasię z Dorotą, a Kasia była zabawką w jego rękach, wiedział, że to nie było jego dziecko.
Też tak myślę, w sumie on jej mówił, że wie, że to nie jego dziecko, w sumie było widać, że chce wziąć ten ślub, by na wszystkich się zemścić, no ale coś czuję, że jednak gdzieś się tam w niej zadurzył, bo nieco inaczej by się zachowywał już po tej rozmowie z nią w karetce, po prostu byłby spokojny, gdyby mu nie zależało, a tam było widać w nim jakiś ból.
W sumie myślę podobnie, że mógł się rzucić pod ciężarówkę. Z drugiej strony może być też tak, że popchnął Pawła i razem pod nią wpadli. Na sam koniec nieco dziwnie się zrobiło, bo wątpię by szanse na 2 sezon były, bo raczej tu już nie ma co dopowiadać w tym serialu,, wszystko zostało wyjaśnione, ale kurczę no dziwnie nieco.
Na pewno Jan. Jakby popchnął Pawła to wszystko co zrobił w ostatnim odcinku nie miałoby sensu.
Po odjeździe chłodni nie było widać żadnego, a za krótki był czas by któryś mógł umknąć. Chłodnia ruszała po tej stronie gdzie stała Kaśka. To były chwile a po drugiej stronie gdzie byli Jan i Paweł nie przejeżdżało żadne auto. Cudowne zniknięcie by stworzyć sezon II
Taa, tylko na serio nie mam pojęcia co oni wymyśliliby na ten 2 sezon. Tu wszystko jest w miarę dopięte, nie ma już za bardzo co wyjaśniać. Egh, 2 sezonu nie zrobią a mały niedosyt pozostaje.
To moim zdaniem ich niedopatrzenie, reżyserskie, gdzir i jak przejezdzalo auto, po ktorej stronie…. Chodzilo tylko o to by zostawic znak zapytania: co sie stalo…
Dokładnie, zwłaszcza, że jeśli Jan chciałby sam się rzucić pod samochód czy zabić to mógłby to zrobić gdziekolwiek i jakkolwiek, a nie lecieć za Kaśką po Warszawie i zrobić to w miejscu obok Pawła.
Mi Pawła nie szkoda, bo ona go bombardowała wiadomościami, a on nie reagował, nie kontaktował się, odciął, a wystarczyło się spotkać i wszystko by się wyjaśniło. Faceci tak nie robią, tym bardziej ci, którym zależy, no ale takie było założenie scenariusza. Kto ucierpiał, to się dowiemy w II sezonie - ale pytanie, kto potrącił. Może znowu pani Jaworowicz? W końcu odjechała sprzed kościoła. Otwarte zakończenie na plus, lepiej tak, niżby się rzucili sobie w ramiona. Jeśli II sezon będzie miał zupełnie inny scenariusz i niewiele będzie miał wspólnego z I sezonem, to jest szansa, że może powstać.
Zgadzam się, Paweł zachował się tu nie fair. Nie dał znaku życia, nie pomyślał o tym, że jego dziewczyna może mieć kłopoty, nawet nie napisał jej, że został przeniesiony do innego miasta. Dlatego i tak kibicowałam bardzo Janowi, a gdy na zakończenie ona mimo wszystko go nie wybrała, to było dla mnie smutnawe lekko.
Ale z drugiej strony tak patrząc to Jan opiekował się Kaśką, był przy niej cały czas, jakby nie patrzeć chciał zaopiekować się nie swoim dzieckiem i wspierał ją na każdym kroku, a Paweł w ostatniej chwili wybrał się na ten ślub i to tak jakby ,,z wielką łaską".
Tyle tylko, że mam wrażenie, że chciano tu pokazać nie tylko całą tę otoczkę, rodzinne dramaty, ale i to, że jakby ta osoba nie wspierała nas i nie kochała itd, to i tak nie wygra z prawdziwą miłością. Co prawda w przypadku Kaśki mam wrażenie, że to była ,,ślepa miłość" do Pawła, ale miłość.
Z kolei Jan zaopiekował się nią i chciała dać mu szansę, chciała być z nim dla dobra dziecka, by miało pełną rodzinę. I obstawiam, że gdyby Kaśka odwzajemniła nieco te uczucia Jana, to on chyba by jej nie zdradzał, bo dobrze widział, do czego to prowadzi, nawet patrząc na rodziców Kaśki, czy jego samych. A on chyba też czuł się bezsilny, jakby zamknięty w klatce, bo on dawał z siebie multum, a Kasia choć się starała, nie była w stanie dać mu nic. A może po prostu nie chciała/łudziła się, że w końcu Paweł do niej wróci? Może nieco kuriozalnie to brzmi, bo zdrada zawsze jest zdradą i nie ma tu żadnych usprawiedliwień, no ale tak rozpatrując to pod tym kątem, to mam wrażenie, że jest tu sporo racji.
Jakby nie było, ja jestem #teamJanek.