Błędy historyczne, np. więzienie w Olkuszu zostało zlikwidowane w 1927, a stwierdzenie "Cię dojadę" to chyba raczej współczesne. Polecam sprawdzać fakty.... Rozumiem wizję artystyczną i fikcję literacką, ale bez przesady.
Pierwszy raz słyszę o tym, że w Olkuszu po wojnie działał zakład karny. To jest fikcja czy ja o czymś nie wiem?
A wiecie może kto napisał muzykę do filmu? Bo nigdzie nie mogę znaleźć a brzmi mega podobnie jak z Tajemnicy twierdzy szyfrów.....
Akurat to gdzie był ZK ma żadne znaczenie dla fabuły i całości. Co do języka i zwrotów, ciekawe gdzie wystudiowałeś jaki był slang w 1951 roku. Gdyby mieli zachować oryginalny język z epoki, ciężko by się to oglądało. Po wojnie, jeszcze masa ludzi(zwłaszcza ze wsi, ze wschodu) mówiło zupełnie inaczej.
mozna by to jakos wyposrodkowac. tak wspolczesne zwroty w serialu historycznym zawsze mnie raza, a pojawiaja sie notorycznie w tych nowych produkcjach tvp. wyglada to tanio i zaburza odbior.
Właśnie, na przykład zaproszenie pielęgniarki na DRINKA. Podobnie jak trzydniowy zarost w 1951 czyni to z postaci granej przez Małeckiego alkoholika-menela, chyba całkiem wbrew intencjom scenarzystów.
no wlasnie. a dziwi mnie, bo duzo osob pamietajacych tamta epoke (chocby z dziecinstwa) jest zaangazowane w tworzenie tego serialu- chocby sama Ewa Wisniewska. Ma dzisiaj 82 lata, nie moglaby dac wskazowek ewidentnie mlodszym pokoleniowo tworcom serialu, by bardziej trzymali sie detali? wiem, ze „ona tam tylko gra”, ale chyba pamieta jak to bylo za czasow „Doktor Ewy” .
A moze to zabieg specjalny by dotrzec do najmlodszych pokolen. Oni duzo zwrotow zrozumialychh dla starszych pokolen po prostu nie ogarniaja :) btw mysle, ze ludzie chodzili w tamtych czasach na drinka. Polska nie byla zasciankiem. Bylo duzo zapozyczen z innych jezykow.
Pan zapraszałby panią na kawę i nie ma znaczenia, że potem piliby wódki, likiery, koniaki tudzież jakieś koktajle (nie 'drinki').
jaki by to zabieg nie byl- jest sredni. potem mlodzi beda myslec, ze tak naprawde bylo. moze niech jeszcze zaczna jezdzic na elektrycznych hulajnogach, zeby te mloda widownie przyciagac?
dzieki! nie mialam pojecia! hahah. ale wyguglalam, ze rzeczywiscie elektryczne hulajnogi to wynalazek z przelomu XIX i XX wieku. a to bez sensu, ze nigdy wczesniej w zadnej “starej” produkcji ich nie widzialam, zaklamanie rzeczywistosci jak zwykle ;))
, Oni duzo zwrotow zrozumialych dla starszych pokolen po prostu nie ogarniaja, "-tzn -NIE ROZUMIEJA ?...- slowa mojej mamy -,,DZIECIAKU ,OGARNIJ SIE ,ZOBACZ JAK TY WYGLADASZ... PS.nie bylo pojecia -DRINKI !!!-po prostu wodka byla dosyc tania , a popularne byly ,,CWIARTKI" ...Tatus bral cwiartke i szedl do sasiada grac w,, tysiaca"-rocznik 1949.
Ja też zwróciłem uwagę na tego drinka. Ja jestem rocznik 1952 i pamiętam, co prawda lata tak od lat 60tych ale słowo drink nie było stosowane. I w zupełności zgadzam się, że taki zarost aktora w realiach lat 60tych i 70tych nie istniał.
Błędy historyczne błędami historycznymi, ale jak idzie o słownictwo to zanim się zabiera za komentarz wypadało by sprawdzić w odpowiednich słownikach, czy danego słowa nie używano już w przeszłości a nie według własnego widzimisię i tak słowo "dojechać" w znaczeniu używanym obecnie pojawia się już w słowniku Doroszewskiego, który napisano w latach 1958–1969 - https://sjp.pwn.pl/doroszewski/dojechac;5421393.html ;)
W Doroszewskim jest 'dojechać komuś' ("dojadę ci"), a nie dzisiejsze 'dojechać KOGOŚ' ("dojadę cię"). Doroszewskie 'dojechać komuś' jak dzisiejsze 'dowalić komuś'; ogromna różnica, naprawdę ogromna.
Gramatyka ma jednak moc. Dam przykład dla zobrazowania "znikomości" różnicy 'on go pier.olił przez godzinę' i 'on mu pier.olił przez godzinę'. Jest różnica, czy nie? On mówi, że jest;) To Doroszewskie "dojadę ci" nie jest już w użytku, nie istnieje we współczesnej polszczyźnie, jest za to "dojadę cię" (zniszczę, zgnoję, zakatuję) i śmiem twierdzić, że to całkiem nowy wynalazek, nie sądzę, by miał bodaj 20 lat, ale tu oczywiście trzeba by zrobić kwerendę.
Tak jak w przypadku omawianym różnica fleksyjna jest znikoma, tak podany przykład jest nieadekwatny do tego, o którym piszemy.
Jestem rocznik 1952 i w czasach mojej młodosci nigdy nie słyszałem wyrażenia"dojechać" kogos czy komus.
No cóż, w tej sytuacji raczej odpuszczę sobie ten serial. Skoro aż takie błędy. Więzienie w Olkuszu. Kto bo pomyślał. Pili drinki, też coś, Dojechać kogoś - aż nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nawet gdyby to była fikcja. Ale zaraz. To jest fikcja!
Przypomniałem sobie utwór "Śpiewać każdy może" wykonany przez Jerzego Stuhra na festiwalu w Opolu w 1977 roku. Z tekstu piosenki czy też melorecytacji wynika, że słowo "bis" ("bisować") nie było wtedy jeszcze powszechnie znane.
a teraz w ostatnim odcinku (niestety zdarza mi sie obejrzec)- pielegniarka po spedzonej nocy z maleckim, wywala go na klatke schodowa, a do zainteresowanej sytuacja sasiadki warczy “nie pani sprawa”. czy naprawde byla to standardowa sytuacja w powojennej Polsce? i w ogole ta pigula strasznie mnie denerwuje, strasznie sie panoszy, chleje po barach, sciaga gachow na kwadrat i jest nieuprzejma do wyzszych sobie ranga lekarzy. serio, chyba jednak takie osoby znaly swoje miejsce w szeregu, w tamtych czasach przynajmniej?…