Potem... no cóż... nie bardzo było komu. No bo komu?
Nic takiego. Po prostu charyzma nie jest wymienialna. Ot tyle. Szkoda, że Seana już nie ma.
Troche przesada z tym Seanem..., lubie go bardzo, ale nawet w GoT sa od niego lepsi i bardziej charyzmatyczni aktorzy, mysle ze po prostu jest dla ciebie wyznacznikiem to ze byl on najglosniejszym nazwiskiem 1 sezonu.
Ee to chyba nie do mnie, tylko do autora pierwszego posta ;). Lubię Beana, ale bez przesady. Moim zdaniem, cała ekipa jest nieźle dobrana.
Charles Dance, Peter Dinklage, Lena Headey, Michelle Fairley - aktorska czołówka serialu, którzy doskonale jak to ująłeś "trzymają za pysk" widowisko.
Młode pokolenie jest bardzo nierówne - Kit Harrington, Emilia Clarke, Richard Madden - dużo, dużo do poprawy. Ale już młodsi Starkowie moim zdaniem radzą sobie dobrze.
No i moi młodzi faworyci jeszcze są - Reedowie (chociaż ich mało) i diaboliczny Joffrey... znaczy się Jack Gleeson (świetny, świetny)
co nie zmienia faktu że uśmiercenie go było epickie (rzadko używam tego słowa bo mi się z gówniarami kojarzy ale nie mogę się tu powstrzymać). tu przekonanie że dostanie łaskę i nagle przyznał się do zdrady i dla króla stracił głowę
A w trzecim sezonie doszła jeszcze Diana Rigg;-)
Poza tym całkiem nieźle wyszła Dormer (miałam co do niej obawy i to duże, biorąc pod uwagę, że zakorzeniła się w moim umyśle jako Anna Boleyn, no i jest sporo starsza niż książkowa Margaery), jest dobrą aktorką i ciekawie prowadzi swoją postać. Ponadto oczywiście Conleth Hill i Aidan Gillen - naprawdę nieźli.
Jeśli chodzi o młodych - Clarke jest dobra tylko w interakcji z innymi - np. z Glenem (którego tutaj NIE POZNAŁAM, mimo, że Góry Księżycowe widziałam kilkanaście razy, to jeden z moich ulubionych filmów, a on grał tam jedną z głównych ról;-), z jej okrzyku "Where are my dragons" śmiało się pół internetu (i słusznie), Harrington i Madden... O ile Madden się starał, o tyle Harington gra wszystko mniej więcej na jednej nucie.