Które postacie są dla was najbardziej irytujące? Oczywiście poza Joffreyem, wiadomo, że on jest
pierwszy do odstrzału :D U mnie na 2. miejscu jest Cersei - niesamowicie denerwująca, wredna,
kłamliwa itd.
Viserys xd ale mówię tylko o książce, bo serialu nie oglądałem. Jak na razie epizod kiedy Drogo go "ukoronował" jest moim ulubionym ;) Co do Cersei to rzeczywiście straszna menda, jednak żebraczy król bardziej mnie wyprowadzał z równowagi.
Z tych co pojawiły się w serialu to: Cathelyn, Davos, Shae, Talisa i Daenerys chyba w zdecydowanej czołówce!
Daenerys? :O To moja ulubiona postać, haha. Cathelyn jest według mnie trochę głupia i działa pochopnie, ale darzę ją sympatią. O Shae nie mam zdania, ale raczej ją lubię, jest taka tajemnicza.
Lol Dany jest Twoją ulubioną postacią a nazywasz Catelyn głupią i działającą pochopnie :D
To Dany jest dzieciakiem który podejmuje nieracjonalne decyzje. Catelyn jest całkiem mądra, to, że podejmuje emocjonalne decyzje to inna sprawa.
cathelyn wplatala w wojne swojego ojca i brata porywajac impa, na podstawie irracjonalnych przeslanek, a nawet gdyby miala 100% pewnosc i niezbite dowody to i tak aresztowanie impa w takiej sytuacji byloby glupota
Porwanie Tyriona nie było powodem, dla którego Tully'owie przyłączyli się do wojny.
Nie mówię, że była geniuszem i że nie popełniała błędów. Każdej postaci się to zdarza, Martin nikogo nie idealizuje. Problem jest taki, że Dany wszystko co próbuje zrobić jest głupie i pisanie że się ją lubi, a Catelyn się nie lubi bo jest głupia i działa pochopnie to trochę przeczenie samemu sobie ;p.
Mnie najbardziej denerwuje hipokryta Stannis. W serialu jego postać nie jest aż tak rozwinięta, ale w książce ciężko mi było czytać rozdziały z nim związane. Z kobiet chyba najgorsza jest Cersei, ale zaczęła mnie bardzo drażnić dopiero w dalszych częściach sagi.
Stannisa w miarę ceniłam za jego sprawiedliwość. Do czasu, gdy przekonałam się, że nie jest tak sprawiedliwy, jak próbuje siebie przedstawić. Najpierw obciął palce swojego poddanego mówiąc, że nie może mu odpuścić dawnych czynów. Potem oszczędził życie zdrajców (ludzi Renly'ego) bo byli mu oni potrzebni. Gdyby był sprawiedliwy, to by ich zabił za zdradę, a sam próbował jakoś sobie poradzić. Stannis nie jest sprawiedliwy, tylko przebiegły.
Poza tym nienawidzę narzucania innym swojej religii.
A mnie najbardziej wkurza Ramsay Bolton, i to właśnie on jest u mnie na 1 miejscu, Joffrey na drugim.
Joffreya nie mogłem znieść w książce, natomiast w serialu nie było tak źle. Pewnie wpływ na to miała genialna gra Jack Gleeson'a. Mimo wszystko najbardziej irytuje mnie Yigrett z tym jej powiedzeniem " Nic nie wiesz Jonie Snow". Za bardzo nie przepadam za Theonem, Viserysem i ciężko mi było znieść Tyriona w Starciu Królów.
Miło przeczytać, że nie tylko mnie potwornie denerwowało to powiedzenie Ygritte :) Bo z tego, co do tej pory czytałam, to ludzie najczęściej określali ten cytat jako ich ulubiony.
O miło widzieć, że nie tylko mnie Tyrion irytuje... Choć tak naprawdę do mnie wnerwia dopiero później...
Rozumiem! Po zakończeniu TzS to ogólnie w szoku byłam! Choć akurat z jego strony się tego spodziewałam!
Przed chwilą to przeczytałem. Co za menda. Właściwie mnie żadna postać nie denerwuje. Może czasem niektóre mają nudniejsze momenty, jak np. Tyrion na łodzi w Tańcu lub Sansa w Orlim Gnieździe. Ale wszystkie postaci odbieram pozytywnie, nawet te wredne,zawistne,zdradliwe i brutalne jak Cersei czy Ramsay.
Joffrey za to że nie ma skrupułów
Sansa za to że zdradziła rodzinę
Littlefinger za to że jest sprzedawczykiem
Najbardziej mnie wkurzała Lysa Arryn i ten jej Robercik. Jak można tak zepsuć dziecko? Co prawda Joffrey tez był zepsuty i też mnie wkurzał, ale Lysa bardziej.
O tak, zapomniałam o niej. Zdecydowanie jedna z najbardziej irytujących postaci.
I jeszcze wkurzał mnie Gregor Clegane, dręczyciel młodszego brata, gwałciciel księżniczek i zabójca niemowlaków. O Boltonach już chyba ktoś wspominał.
Z pierwszoplanowych postaci zdecydowanie nie przepadam za Cathelyn (irracjonalność, jest strasznie denerwująca, ma tylko chwilowe przebłyski) i okropną Sansą. Dawno nie lubiłam aż tak żadnej bohaterki.
u Catelyn denerwowało mnie jej podejście do Jona - zachowywała się tak, jakby to była jego wina, że Ned go spłodził :/
Nie była to jego wina, ale po części rozumiem czemu była taka niezadowolona. Chyba większość kobiet, które zostały zdradzone po ślubie nie pałałyby miłością do tej drugiej "rodziny".
Hatchin a która matka jeśli chodzi o dobro dzieci jest racjonalna? Przecież nawet wśród zwierząt wiadomo co zrobi matka, gdy wyczuje zagrożenie swoich młodych. Moim zdaniem starała się jak mogła żeby bronić swojej rodziny (patrz hasło Tullych -> rodzina na 1 miejscu), cierpiała po śmierci bliskich i choćby dlatego nie musiała działać w pełni racjonalnie. Ale rozumiem, że takie zachowanie się nie musi podobać, ale wtedy można do tej listy dopisać np. Cersei czy Lysę.
Sansa jest młodą dziewczyną, której ktoś za dużo naopowiadał bajek o rycerzach i ich dokonaniach. Osobiście mnie nie irytuje jej postawa, bo potem się przekonała, że pieśni mają mało wspólnego z rzeczywistością, co nie zmienia faktu, że choćby w Nawałnicy Mieczy ma trochę dziwne podejście do Lannisterów, ale widocznie tak ją nauczyli by być idealną damą i stawiać na 1 miejscu uprzejmość i puste formułki. Ja czekam na dalsze jej losy, chciałabym ją poznać np. 10 lat starszą ;)
Pamiętaj jednak, że kobiety były wychowywane ze świadomością, że mąż będzie mógł je zdradzać na każdym kroku, a im nic do tego. Cat i tak dobrze trafiła, że Eddard tylko raz pozwolił sobie na "skok w bok" ;) Nie dziwiłbym się jej, gdyby kochance Neda chciała wydrapać oczy, ale wg mnie zbyt ostro traktowała Snowa.
Może nie tyle obecność w Winterfell, co fakt, że Ned traktował go na równi z dziećmi, które ona mu urodziła. W książce było też, że Eddard nazwał Jona synem, i chyba to jej najbardziej dopiekło :/
Rozumiem takie stwierdzenie po pierwszej serii ale na pewno już nie po drugiej :) Podoba mi się jej przemiana, myślę że duży udział miał w tym Ogar. Widać, że cały drugi sezon Sansa udaje dobrze nastawiona do Lanisterów, żeby wśród nich przeżyć a najbardziej się cieszy kiedy Joffrey zrywa z nią zaręczyny.
"udaje dobrze nastawiona do Lanisterów"
Musialaby miec iloraz inteligencji meduzy zeby otwarcie okazywac im niechec. Dla mnie to typowa bezsilna, naiwna kobieta o dobrym sercu, ktora marzy o swoim rycerzu w lsniacej zbroi, przeciwienstwo Cersei.
Dla mnie najbardziej ze wszystkich Daenerys. Poza tym Ned mnie czasami bardzo irytował, jeszcze Catelyn, Jon, Arya i Sansa.
Zdecydowanie Daenerys. Żadna inna postać mnie tak nie irytuje jak ona, uważa, że wszystko jej się należy i ciągle te jej smoki i smoki.
Potem długo długo nic i Arya, muszę przyznać, że część jej rozdziałów przeskakiwałam, bo działo się tyle co nic.
Nie wyobrażam sobie, jak można czytać książkę i przeskakiwać rozdziały, choćby nie wiem jak były nudne.
Arya doskonale wie kim chce się stać i dąży do tego co sprawia, że rozdziały z nią wcale nie są nudne, przynajmniej ja tak uważam.
Nie rozdziały, a akapity. Każda z głównych postaci wie czego chce i w większości przypadków to władza :) A jeśli napiszę, że jest to jedno z wymienionych (władza, honor, rodzina, zemsta) to się chyba wiele nie pomylę, bo wszystko inne jest pochodną tego co wymieniłam.
A to czy ona "wie kim się chce stać" nie ma tu nic do rzeczy. Odkąd uciekła z KP jej losy są dla mnie dość nudne. Mnie po prostu ani jej pobyt w Harrenhall ani późniejsze losy (co by nie spoilerować) nie porwały, bo większość czasu była skazana głównie na siebie. Jeśli czytałeś/aś 3 tom to będziesz wiedzieć co mam na myśli.
EDIT Żeby nie było jestem w książce na początku Uczty dla wron i moje opinie są na podstawie 3 tomów sagi.
"EDIT Żeby nie było jestem w książce na początku Uczty dla wron i moje opinie są na podstawie 3 tomów sagi." To troszkę wyjaśnia, później robi się ciekawiej.
"bo większość czasu była skazana głównie na siebie. " i właśnie dlatego zasługuje na respekt. Arya jest jedną z najciekawszych postaci. Nie jest piękna jak Sansa czy Dany, doskonale radzi sobie z przeciwnościami losu, co jest rzeczą naprawdę rzadką, szczególnie u kogoś tak młodego.
Myślę, że trzeba też rozgraniczyć to, które rozdziały nudno się czyta, a która postać jest nieciekawa, bo jest jednak drobna różnica pomiędzy tym, że ktoś ma nudne życie, a tym, że ktoś jest sam w sobie nieciekawy :) Mnie na przykład przez pewien moment bardzo nudziły rozdziały Jona Snow. Zupełnie mi nie podpasowały fragmenty, w których wędruje on za Mur, a potem przyłącza się do Dzikich. Ale to jeszcze nie oznacza, że Jon jest głupią postacią. Po prostu trochę go rzuciło w niewłaściwe miejsce.
musze przyznac ze sam przeskakiwalem rozdzialy z Jonem wsrod dzikich. Caly czas przed oczyma mialem tego emo z serialu, snieg i ta jego ingrid. Dopiero potem jak zaczalem czytac o nim cos nowego moje wlasne wyobrazenie przeslonilo nieudana kreacje serialowa.
A to współczuje, bo po prostu nie cierpię Jona w serialu przez drętwą "grę" Kita Haringtona (serio, obsada składa się z fantastycznych aktorów, dlaczego więc do tak dużej roli wybrali kogoś grającego tak słabo:( ) i gdyby nie to, że książki były u mnie przed serialem, pewnie też narzuciłaby mi się ta serialowa wizja.
Jon nie należy może do moich ulubionych postaci w książkach, ale jest w porządku, a w serialu zrobili w niego właśnie takie wieczne emo bez charakteru, aż ciężko się go ogląda:(