Jeżeli ktoś lubi seriale w tym stylu to polecam "Filary ziemi", według mnie tamten jest o wiele lepszy i estetyczniej zrobiony. Choć ten zły nie jest, wręcz jest fajny ale do mnie filary bardziej przemawiają.
Filary są ok. Przyjemnie się ogląda. Moim zdaniem jednak są słabsze od Gry o tron.
Najbardziej irytowało mnie to z jaką łatwością bohaterowie wpadają w kłopoty i jak łatwo z nich wychodzą.
Ale serial pozytywny
Thx, zobacze i z chęcią porównam. Jedno pytanie: fireballe są? Mam nadzieję że to nie jest w stylu Miecza Prawdy?
Nie oglądałam Miecza prawdy, chętnie zobaczę. Filary to jest tego typu serial tylko bez wątku fantasy, ale nie przeszkadza w oglądaniu, wręcz przeciwnie, staje się przez to mniej przewidywalny. No i jest krótki tylko 5 odcinków, ale ogląda się jednym tchem,
"staje się przez to mniej przewidywalny" bo nie ma w nim fantasy? no faking way...
No tak. Jakby dzięki wprowadzeniu wątków fantasy łatwo jest przewidzieć w jakich sytuacjach co można użyć. Bynajmniej mi się to zazwyczaj udaje. To takie ułatwienie sobie wyjść z sytuacji.
"przynajmniej" a nie "bynajmniej" (wybacz czepianie się, ale to wyjątkowo irytujący błąd)
Nie zgodzę się. Magia może sprawić, że fabuła stanie się o wiele bardziej nieprzewidywalna. Nie wierzysz? Przeczytaj Malazańską Księgę Poległych gdzie magii jest od ciula a na pewno żadnemu dziecku bym jej nie polecił.
Dokładnie. Czytałem juz dużo książek fantasy, ale Malazańska Księga Poległych jest jedną z najbardziej wielowątkowych, skomplikowanych fabularnie opowieści jakie czytałem. Rozmach fabuły, ilość bohaterów i ogromny świat( a także niektóre ważkie problemy poruszane w książkach) mogą przygnieść niejednego dorosłego czytelnika, a co dopiero dzieci czy młodzież. Tak więc uogólnienia typu: 'fantasy jest dla dzieci i młodzieży' są po prostu głupie. Radzę najpierw zorientować się w tej tematyce, poczytać parę książek a potem ferować wyroki.
Przeczytałem naprawdę bardzo dużo fantasy ale to prawda malazańskiej księgi poległych nie przeczytałem. Jestem za stary na czytanie książek, które nic mi nie dają poza płytką rozrywką. Nie mam już na to czasu. Jak coś czytam to chce przy okazji jakoś się ubogacić w wiedzę o świecie, technice czy o ludziach. Fantasy tego nie daje.
Dobrze napisane SF pozwala wzbogacić swoją wiedzę w info o technice (np. u mnie wymusza poszukiwanie informacji czy dana technika, mechanizm, wynalazek ma coś wspólnego z rzeczywistością).
A o ludziach można się wiele nauczyć z każdego gatunku literatury, no chyba, że chodzi o suche dane spotykane w biografiach, tego faktycznie w fantasy się nie uświadczy (ale czasami znajdzie się niezły smaczek). Ale rozumiem, że można nie przepadać, preferencje literackie też się zmieniają. Pozdrawiam;)
SF z nauką ma coraz mniej wspólnego. Już dawno z tego pisarze czy twórcy filmów/seriali zrezygnowali.
Ale masz rację w tym, że "wymusza poszukiwanie informacji" - jednak to nie zasługa SF, a wyłącznie Twojej pasji poznawczej. Wielu przyjmie niejeden bajer za fakt naukowy i nie będzie tego w żaden sposób weryfikować. Zdziwiłbyś się, ilu uważa "Wodny świat" za wierne i naukowe odzwierciedlenie przyszłości naszej planety, he he he...
SF z założenia pisze się o technice, której nie ma i w większości przypadków nigdy nie będzie. Jeżeli chodzi o fantasy to ja się nie spotkałem z książką, którą według moich kryteriów wartałoby w mojej sytuacji przeczytać. Na pewno jest mnóstwo książek, których nie przeczytałem ale bardzo dużo nie da się ukryć za młodu połknąłem. Była to fajna rozrywka. Natomiast teraz nie widzę sensu w czytaniu fantasy. Jest tyle sensownej, mądrej literatury, trudniejszej, że szkoda czasu. Nie mówiąc już o praktycznych książkach, które od czasu do czasu trzeba odwiedzić.
Nie zgadzam się po części ze zdaniem w którym napisałeś: "Jest tyle sensownej, mądrej literatury, trudniejszej, że szkoda czasu.", to fakt jest takiej literatury dużo, ale ja nie lubię generalizowania, warto czytać różne rzeczy żeby się rozwijać, inna sprawa, że w Polsce przebierać w tytułach z literatury fantasy można w sumie od jakichś 10-15 lat, wcześniej tylko bardziej znane nazwiska trafiały do naszych krajowych księgarń – właśnie te bardziej znane a niekoniecznie piszące najlepiej. Moi rodzice mają podobne podejście jak Ty (w młodości zaczytywali się sf i fantasy, teraz raczej nie przepadają). Moda na fantasy też sporo zrobiła. Można byłoby stwierdzić, że fantasy jest raczej dla młodzików, ale ja sobie nie potrafię za bardzo wyobrazić nastolatka pochylonego nad książkami choćby Dukaja (chociaż są pewnie i tacy). Wobec tego co zrobić z tymi pisarzami, przestać wydawać? Jednak ktoś ich czyta. A o książkach praktycznych - wiadomo, zwłaszcza jak się jest inżynierem, lekarzem to kontakt z literaturą fachową musi być, bo po latach po studiach pamięta się niewiele a dokształcać się trzeba. Nie znam Twojej sytuacji, ale zakładam, że jesteś człowiekiem zajętym zawodowo i stąd taka selekcja.
A tak poza tym... to życie bywa czasami tak dokopać, że nie zawsze człowiek ma ochotę na trudną literaturę.
miało być potrafi czasami tak dokopać*
Pisane w lekkim pośpiechu, ale mam nadzieję, że oddałam zamysł ogólnie.
Podsumowując: na szczęście każdy i tak będzie czytać tylko to na co ma ochotę:)
PS. Jak przyjemnie czytać odpowiedzi na poziomie, to niestety rzadkość na filmwebie.
No jasne. A ja jestem Miss mokrego podkoszulka
Jeszcze się nie zdarzyło, żeby Generaljack coś mądrze prawił.
Mógłbyś być czasem poważny
W tym przypadku jestem śmiertelnie poważny.
Fantasy to literatura dla dzieci i młodzieży. Przeczytałem kilkanaście powieści i cykli, acz wielu nie przeczytałem i nie zamierzam tego nigdy uczynić (sagę Martina odłożyłem po pierwszym rozdziale, to marna literatura, wolę jego dawne opowiadania SF). Jestem za stary na czytanie książek, które niczego nie oferują - nawet przyzwoitej rozrywki. Uważam, iż taka lektura jest zwyczajnie zbyteczna. By raz jeszcze przytoczyć Lema: "No nie mogę, po prostu nie mogę". Kiedy coś czytam, to chcę, by to stanowiło dla mnie wyzwanie intelektualne i satysfakcjonowało pod względem artystycznym. Fantasy tego nie daje.
Jak porównasz to z wypowiedzią generaljacka, to odnotujesz liczne zbieżności. A on mądrze prawi. ;-)
I tak serio - ja naprawdę dość nisko oceniam fantasy. I niestety, nie mogę pojąć, jak dorośli mogą się tym pasjonować. Ale są rzeczy na niebie i ziemi...
Myślę, że w każdym gatunku, nawet najbardziej sztampowym, da się znaleźć wartościowe dzieło (romansem są "Wichrowe wzgórza", kryminałem "Imię róży" itp.).
Może niekoniecznie Martin, ale zastanawiam się nad Dukajem, czy Dickiem, to są pisarze wymagający wyrobionego czytelnika i mający sporo do zaoferowania. Sapkowski lub Grzędowicz piszą lżejszą literaturę, ale też trzeba mieć pewne pojęcie o kulturze, by w pełni cieszyć się ich książkami, które są zbudowane na odwołaniach, aluzjach i trawestacjach, są grą literacką, a przy tym dają też najbardziej pierwotną przyjemność czytelniczą - przyjemność z poznawania ciekawej fabuły. Poza tym istnieją osobnicze upodobania do pewnego sztafażu - jedni wolą kryminały, inni romanse, a pozostali fantasy.
witam szanowną panią
Dick jest dla BARDZO wyrobionego czytelnika, bowiem pisze w niesłychanie tandetnej rekwizytorni sf lat 50, 60 ;D
niesamowicie polecam, to prawdopodobnie największa indywidualność literacka XX wieku - jeśli dopiero się zastanawiasz, koniecznie zacznij od "Człowieka z Wysokiego Zamku"
nie rób dziewczynie wody z mózgu, to już książka bardzo dickowska, trzeba najpierw wejść w klimat - zdecydowanie "Człowiek" - potem coś lżejszego z tymi różnymi telepatami i innymi świrami dla przyzwyczajenia, a dopiero później można nadgryźć "Ubika"
Nie doceniasz jej. Jeżeli nie pokocha "Ubika" - nie pokocha Dicka. Główny i jedyny atut tego pisarza to "dickowskość", a tej najwięcej i na najwyższym poziomie znajdziesz w "Ubiku".
Znam wielu studentów, którzy po "Człowieku..." po żadną więcej książkę Dicka nie sięgnęli. Po prostu - to tylko alternatywna historia. Zobacz, jak długo w zafascynowanych SF Niemczech funkcjonały katedry zajmujące się taką dziedziną. ;-)
"to tylko alternatywna historia" - bosz, ty widzisz i nie grzmisz,
takie herezje!!
Taro, nie słuchaj tego profana, nie o żadną alternatywną historię w tej książce chodzi
a gdyby nawet, to jest to alternatywna historia w alternatywnej historii i do tego księga I Cing ukazująca przez chwile prawdziwy świat
no nie mogę napisać co na końcu odkrywa o świecie i sobie samej bohaterka, bo będzie straszny spoiler, ech...
Wiesz - nie poznaje się "I Cing" poprzez... tłumaczenia! To zawsze będzie niby-I-Cing, he he he...
Niestety, tylko na tyle było Dicka stać.
Nie piję "Cin Cin", nie piję, nawet zdesperowany - nie piję!!!
jeśli znasz ubiegłoerową chińszczyznę, to rewelacyjnie i zazdroszczę, niemniej jednak filozofię czuć nawet w tłumaczeniach
poza tym - w to już nikt normalny nie uwierzy - to działa ;) nawet w tłumaczeniu na polski
Ci, którzy zajmują się tym na poważnie, studiują to w oryginale. Dla pozostałych zostaje wersja uproszczona. To znajdziesz u Dicka. Aż żałośnie - uproszczone wszystko. Podobnie było z jego pojmowaniem buddyzmu, gnozy, itp.
I - na poważnym poziomie, nie czytasz ani filozofów, ani poetów w tłumaczeniach. To nonsens.
Znajdź dzieło Heideggera, w którym usiłuje on wytłumaczyć jedno jedyne greckie pojęcie. Naczytasz się, naczytasz. Niezła jazda. ;-)
Ale tutaj mówimy już o poziomie bardziej eksperckim tak? Na samych studiach jest to i tak mocno okrojone (dopóki nie są to studia specjalizujące sie w jednej jedynej dziedzinie).
Proszę, przeczytaj chociażby to:
http://www.culture.pl/baza-literatura-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN 5/content/malgorzata-lukasiewicz-sylwetka-tworcza
Ja o to tylko proszę, nie żądam tego. Szczerze.
Zatem?
Pozdrawiam.
Witam, witam:)
Dicka znam i kocham od dawna, zastanawiałam się raczej nad polecaniem, nad tym, czy jest wystarczającym wyzwaniem;)
Ale mało pamiętam, więc może skorzystam z podpowiedzi, gdy będę chciała sobie przypomnieć te klimaty:)
dobrze, dobrze, pewnie wiesz więcej od nas obu razem wziętych
ale tak naprawdę - czy komuś, kto Dicka nie widział na oczy, dałabyś od razu "Ubika"?
To nie na tym polega.
Daj jednemu inteligentnemu licealiście "Ubika", a będzie zafascynowany, daj innemu, równie inteligentnemu, a tylko Cię wyśmieje. Nie ma zasady, albo też jest, jeżeli znasz tę osobę, rozeznałeś się w jej doświadczeniach lekturowych i kompetencjach kulturowych. Itd.
Nie chce mi się już, sorry.
Przeceniasz mnie:), ja mam strasznie krótką pamięć, co ma swoje zalety, bo mogę po parę razy przeżywać przyjemność lektury;) Czytam najczęściej tematycznie albo autorami, miałam fazę na Dicka i przeczytałam wszystko, co mogłam dostać, a na koniec jego biografię. Potem miałam lekki przesyt i dłuższa przerwę, ale opinię sobie wyrobiłam, uczucia pamiętam i kiedyś sobie powtórzę. Ciekawe jest sobie tak czasem skonfrontować dawne lektury, widać, jak człowiek się zmienia przez lata.
Szczerze, Dicka to bym mało komu z moich znajomych poleciła, bo to zazwyczaj osoby lekturowo mocno zachowawcze, więc w moim świecie istnieje Dick i ja;)
to fajny świat ;)
ja niestety nie umiem tematycznie i jestem strasznie nieporządny, zwykle czytam piętnaście rzeczy z najrozmaitszych parafii na raz, a jeśli coś mi nie przypasuje, to długo nie mogę skończyć
natomiast czasem mam fazy na powtórzenie czegoś z Dicka - i właśnie znowu zaczynam się zastanawiać nad Człowiekiem, Eldritchem lub Ubikiem (to w zasadzie u mnie taka jego Św. Trójca, trzy ulubione rzeczy)
No nie wiem, mnie świat Dicka zawsze lekko przerażał;) Teraz mam fazę na Rosję i okolicę w wydaniu nie nazbyt ciężkim, więc do Dicka trochę daleko, ale wszystko przede mną:). Z kończeniem książek, które mi nie leżą mam podobnie do Ciebie, męczę, ale muszę skończyć (zamiast zamknąć, odłożyć, zapomnieć), to chyba jakieś natręctwo;)
Jeżeli szukasz satysfakcji artystycznej i intelektualnej polecam "Lód" Dukaja, spełnia te warunki. Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki i mam zamiar sięgnąć po resztę dzieł Dukaja.
Dziękuję.
Niestety, moja przygoda z Dukajem do szczęśliwych nie należy. Co do Sapkowskiego, również nie. A o Grzędowiczu to nawet nie chcę wspominać. To się już nie zmieni.
Co do Dicka, to fakt - jest fenomenem. Nazywają go "twórcą tandetnych arcydzieł". To niemal nie do wytłumaczenia, jak ktoś, kto tworzył tak głupawe historyjki i posługiwał się tak prymitywnymi metodami, potrafił stworzyć literaturę tak genialną. Nie bez przyczyny jednym z pierwszych, którzy się na nim poznali, był Stanisław Lem.
Mnie Dick kojarzy się z Bolesławem Leśmianem. Metafizyka, absurd, makabra.
Jeżeli Ci to nie przeszkadza, również podam Ci współczesne dzieła, które warto przeczytać. To ani kryminały, ani romanse, ani fantasy. Jednak nic na siłę.
Pozdrawiam.
Wobec tego co warto przeczytać? Tak z ciekawości, rzadko trafia się na osoby, które po jednym rozdziale potrafią oszacować wartość całego cyklu powieściowego, też bym tak chciała. Pochwal się koniecznie jak to robisz, przyda mi się ta umiejętność przy wyławianiu literackich perełek.
Do Twojej wiadomości - nie potrzebuję nawet jednego rozdziału.
Jak to możliwe?
Cóż, nie da się tym pochwalić. To rozeznanie w kulturze nabywane przez dziesiątki lat. Ot, typowa młodzież - wszystko by chcieli już, od razu, natychmiast. Przydałoby się kształtować cnoty cierpliwości i wytrwałości. ;-)
Co do do zestawu lektur, to tak naprędce zmontowany:
1. Wasilij Grossman - "Życie i los";
2. Ernesto Sabato - "O bohaterach i grobach";
3. Josef Skvorecky - "Przypadki inżyniera ludzkich dusz";
4. Roberto Bolano - "Dzicy detektywi";
5. Harry Mulisch - "Odkrycie nieba";
6. Thomas Bernhard - "Wymazywanie"
7. Claudio Magris - "Dunaj";
8. Georges Perec - "Życie instrukcja obsługi";
9. W. G. Sebald - "Austerlitz: powieść";
10. Lawrence Durrell - "Kwartet aleksandryjski".
Mógłbym tak bez końca, ale na tym poprzestanę. Przyjemnej lektury życzę.
Pozdrawiam.
PS.
Mam nadzieję, że obyło się bez literówek.
Nie wierzę, że wziąłeś na poważnie mojego posta. No nie wierzę! A taki znawca słowa pisanego!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ironia
A ja nie wierzę, iż nie zauważyłem, że jesteś kobietą. Znowu. :-(
Powtarzam - przyjemnej lektury życzę.
Pozdrawiam.
Pewnie przez moje wąsy i brodę.
Również pozdrawiam i dziękuję za listę książek.