Uważam, że serial został dobrze zrobiony i odzwierciedla książkę. Wszyscy aktorzy ( moim zdaniem ) są dobrze dobrani z wyjątkiem... Khaleesi.
Emilia Clarke wcale nie przypomina Daenerys z książki. Choć Emilia Clarke (moim zdaniem ) jest ładna to ani trochę nie przypomina Khaleesi. W książce Dany jest chuda i ma małe piersi.
Aktorka grająca jedną z trzech najważniejszych postaci powinna umieć choć trochę grać. http://www.youtube.com/watch?v=CT646cr9erY
Ilekroć oglądam ten fragment, zawsze mam wrażenie, że ona bardzo usilnie próbuje się nie uśmiechać, ale jej nie wychodzi i ma jakąś taką dziwną ekspresję, że łot de fak.
To prawda. Moim zdaniem Emilia Clarke nie pasuje do roli Daenerys. Zarówno z wyglądu, jak i z powodu słabej gry aktorskiej. Zresztą Kit Harington (Jon Snow) również jest trochę drewniany.
Nie napisałem, że w każdej scenie grała źle. Jednak ogólnie gra średnio. Moim zdaniem poniżej przeciętnej w obsadzie GoT.
Gra słabo, bardzo słabo, raz wypowiedziane "Dracarys" z władczą miną nie decyduje o tym, że jest dobrą aktorką
Świetnie brzmią jej kwestie po valyriańsku. Najepiej jej wychodzi granie naiwnei słodkiej dziewczyny. Dlatego najlepiej wypadla w 1 i 2 sezonie. W roli srogiej wladczyni wogóle nie jest przekonywująca.
Co ty mówisz? Jej gra aktorska woła o pomstę do nieba.
Przypomnij sobie Dom Nieśmiertelnych. Uważasz, że tam wypadła dobrze? Między Dothrakami też prezentowała się zaledwie średnio. To Viserys porywał publikę.
Rozumiem, że można ją lubić, ale drugi i pierwszy sezon w jej wydaniu polegał na wypychaniu ramion przed siebie.
Nie mówię, że jej rola w pierwszych sezonach była wybitna. Po prostu była całkiem przekonywująca jako wygnana ksieżniczka. Poźniej już coraz gorzej.
Daenerys Targaryen to szalona królowa podobnie jak jej ojciec i prawda jest taka że ostatecznie opowie się jako ktoś o złym obliczu zalążki tego ujawniają się gdzieś od 3 sezonu, im bardziej wydaje się szalona tym więcej traci fanów jako aktorka. Można nie lubić Daenerys ale to nie oznacza że jej rola jest źle grana.
Jack Glesson jako Joffrey Baratheon również miał wielu wrogów, mało tego dostawał nawet maile gdzie publika życzyła mu śmierci i mówiono o nim że jest kiepskim aktorem. Dziś jest wręcz odwrotnie, każdy mówi o nim jako o wybitnym aktorze gdzie odegrał czarny charakter wybitnie dobrze.
Rola Glessona jako Joffreya była jedną z najlepiej odegranych w całym serialu. Trzeba przyznać, że umial wzbudzic w widzu emocje.
Nie chodzi o to czy lubimy czy nie lubimy daną postać z ksiązki.
Prawdziwie skomplikowane sceny do odegrania miał Peter Dinkagle w roli Tyriona. Jedna z najlepszych rol bez wątpienia.
Wśród aktorów drugoplanowych też jest wiele perełek. Niestety odnoszę wrażenie, że wielu aktorów z pierwszego planu po prostu kopiuje w nieskończonośc w kółko jedno i to samo to samo. Tak jakby ćwiczyli ciąglę tę samą minę. Dany i te jej uniesione brwi, Cersei i jej podniesiony podbródek i wydęte usta, Litllefinger i jego usmieszek i akcent itd, Stannis i jego wieczny grymas dezaprobaty. To wszystko bylo walkowane do oporu i juz nie zaskakuje widza.
Daenerys nie jest szalona. Owszem, popełnia czasem błędy, ale nie ma skłonności sadystycznych i nie jest całkowicie oderwana od rzeczywistości. Szukanie zalążków zła w grze od 3 sezonu to nadinterpretacja. Inną sprawa, że serial jak zwykle nieco się różni od książki.
Joffrey'a od początku doceniano pod względem aktorskim. Jednak to zupełnie inna postać niż Danuta i nie do końca rozumem porównanie.
Jest szalona. Szaleństwo to niekoniecznie skłonności sadystyczne, od rzeczywistości zdecydowanie jest oderwana. A jej fani to hipokryci, którzy bronią jej działań w Zatoce, bo przecież "niewolnictwo jest złe" po czym nie mogą się doczekać jak na czele dothraków wyląduje w Westeros. Chociaż według swoich przekonań powinna spalić wszystkich dothraków, bo to złodzieje, gwałciciele, mordercy i też mają niewolników, których sprzedają do zatoki. Daenerys na pewno ma coś z głową, bo myśli, że to co robi jest dobre i szlachetne.
Warto dodać, że rzuciła na pożarcie swoim smokom żywego człowieka dlatego, że nie odpowiadał jej status społeczny tej osoby. Plus zamknęła Xaro i jego lachona w tym całym skarbcu czy co to tam było, przez co ginęli w męczarniach i to przez bardzo długi czas. Zanim ktoś powie, że to jego wina i tere fere, to zawsze można zapewnić komuś bardziej godną i szybką śmierć, jak np. ścięcie :P O wymordowaniu iluś tam ludzi (tudzież dzieciaków) powyżej 13 roku życia szkoda wspominać i to znowu oni zawinili, bo urodzili się w rodzinach o takich statusie,a nie innym. Gdyby Danka była postacią historyczną, wszyscy nazywaliby jej rządy tyranią.
*powyżej 12-stego roku. Trzynastolatkowie zostali wyrżnięci.
Ukrzyżowała 163 panów, bo uznała, że to sprawiedliwa kara. Gnili na pełnym słońcu przybici do palów. Uznała, że odpowiedziała na niesprawiedliwość sprawiedliwością, ale prawda jest taka, że odpowiedziała zbrodnią na zbrodnię. Jeszcze w książce żałowała, że nie zgotowała im gorszego losu.
Wcześniej Mądrzy Panowie wzdłuż drogi do Meereen ustawili słupy z wypatroszonymi dziećmi. Ponadto cała klasa utrzymuje się z okrutnego wykorzystywania niewolników. Z kolei krzyże stanowią element zastraszający i symboliczny. Starożytni Rzymianie niedobitki sił Spartakusa ukrzyżowali wzdłuż drogi do Rzymu. 6 tysięcy krzyży. Już nigdy więcej nie mieli problemów z nieposłusznymi niewolnikami. Daenerys powinna była całkowicie spacyfikować Meereen, 163 krzyże okazało się liczbą zbyt małą na zastraszenie panów. Danuta tak naprawdę była w tej sprawie zbyt łagodna. Tywin, Stannis lub inny doświadczony lord nie mieliby litości dla nikogo, kto stanąłby im na drodze do celu.
Chodziło mi raczej o skłonności sadystyczne- ukrzyżowanie ludzi zamiast dać im szybką, czystą śmierć. Odpowiedziała zbrodnią na zbrodnię.
Racja, ukrzyżowanie to przesada. Jedynie ci, którzy wydali rozkaz zabicia wspomnianych dzieci ewentualnie zasłużyli na taki los.
Ustawili słupy z wypatroszonymi dziećmi, a Danuta też dzieci zabiła, tyle że "z klasy wyższej" i w imię swoich idei, mord jest mordem. A że niby powinna powyrzynać jeszcze więcej panów, aby zastraszyć tych ludzi? No pewnie, najlepiej wprowadzać terror i to jeszcze w miejscu o zupełnie innej kulturze i sposobie funkcjonowania społeczeństwa. Bo po co wprowadzać stopniowe reformy, racjonalnym tempem dążące do zniesienia niewolnictwa, starając się przy tym ustabilizować gospodarkę, lepiej najechać, pozabijać i robić gwałtowny przewrót. Warto wspomnieć, że każdy kij ma dwa końce i nie każdy niewolnik był traktowany jak śmieć, byli panowie, którzy traktowali tych "podwładnych" jak równych sobie czy nawet członków rodziny, ale nikt się ich o to spytać nie raczył, Dany wymordowała ukrzyżowała wszystkich i kuniec.
Po zdobyciu Meereen były dwie drogi. Pokojowa lub terror. Pokojowa byla znacznie trudniejszą opcją. Myślisz, że panowie by się pogodzili ze zniesieniem niewolnictwa, nawet gdyby były to "stopniowe reformy" (łagodna reforma w tym przypadku jest niemożliwa, zniesienie niewolnictwa to rewolucja społeczna i nie może być wprowadzana stopniowo)? Ja wątpię. Daenerys i tak musiałaby walczyć z synami harpii. Terror trwałby krótko i unicestwił by większość wrogów Danuty. Trochę niewinnych by zginęło, ale czy Cezar, Oktawian August, Piotr Wielki i inni wielcy władcy przejmowali się losem swoich ofiar, gdy realizowali swoje wspaniałe plany? Wybitni władcy niemal zawsze szli do celu po trupach.
Wróćmy jednak do Daenerys. Ona wybrała drogę pośrednią i był to błąd. Trzeba było się ułożyć z panami (co byłoby bardzo trudne) lub ich zniszczyć. Dany nie ukrzyżowała wszystkich, a zaledwie część arystokracji. To było o 163 krzyże za dużo lub o kilkaset lub kilka tysięcy za mało w zależności od punktu widzenia.
Ze skrajności w skrajność... Moim zdaniem wszystko się da jak się odpowiednio podziała i pomyśli, nie trzeba tu stosować ani przemocy ani to skrajnego pacyfizmu, część rzeczy można wynegocjować, tych najbardziej zagrażającym sytuacji panom i innym stworom trzeba wytoczyć procesy (a nie przybijać do pieprzonego krzyża). Terror nigdy nie unicestwi wszystkich wrogów, zawsze pojawi się ktoś, kto będzie chciał mu się postawić, terror wręcz nakręca ludzi ku powstaniu, a co z tego, że władca będzie okrzyknięty wybitnym, nieugiętym, skoro nikt nie wspomni go tym sprawiedliwym, dobrym. Ale tutaj już wchodzimy w kwestię tego kto ma jaką hierarchię wartości i kto by je stawiał na pierwszym miejscu, rządząc jakimś obszarem, nawet jeżeli nie szłyby one w parze ze swoim osobistym sukcesem tudzież sukcesem i potęgą państwa.
Można było spróbować procesów, ale znalezienie dowodów byłoby niezwykle trudne. Panowie by się nawzajem osłaniali, a niektórzy niewolnicy byliby zastraszenia/przekupieni, podczas gdy inni byliby gotowi składać fałszywe zeznania by doprowadzić do śmierci oskarżonych. To jednak, mimo wielu wad, byłby najlepszy pomysł, gdyby Daenerys się zdecydowala stosować łagodną politykę.
Cezara pamięta się jako wybitnego wodza i polityka, a nie pragmatyka, który wymordował lub sprzedał w niewolę setki tysięcy ludzi by zrealizować swoje cele. W samej Galii zginęło milion Galów (sic!), a kolejne dwa zostały sprzedane w niewolę. Oktawianowi również nikt nie wypomina proskrypcji, w wyniku których zamordowano wielu czołowych rzymskich polityków (w tym Cycerona), co przypomina politykę Daenerys wobec panów. Zwycięzców się nie sądzi, a cel uświęca środki.
1. Hipokryzja nie oznacza szaleństwa. Gdyby tak było, większość ludzi można by zakwalifikować jako szaleńców. Poza tym Daenerys kilka szlachetnych rzeczy jednak zrobiła.
2. Dothraków ma niewielu (nie wiadomo, czy ci napotkani w TzS się do niej przyłączą). A nawet jeśli, byłaby idiotką zabijając ich za zbrodnie. Pożytecznych ludzi się nie pozbywa, w końcu najemników też zatrzymała, bo ich potrzebuje. Stannis postępuje podobnie przyjmując do swoich wojsk heretyków i "zdrajców".
Porównanie do Stannisa nietrafione, bo ja go właśnie potępiam za to, że obiecał lordom Północy pomszczenie Robba, którego sam zabił przy pomocy czarnej magii. To jest fałszywe. Podobnie Daenerys jest fałszywa. Oboje wiemy, że dothrakowie do niej dołączą. Co to w ogóle znaczy "pożyteczni ludzie". Daenerys zaczęła akcję ratowania niewolników nie z jakichś pragmatycznych powodów tylko dlatego, że według niej niewolnictwo jest złe. i chciała je zakończyć. Już nie mówię o tym, że świat u niej dzieli się na czarny i biały czyli dobrych niewolników i złych panów. Dothrakowie to właśnie ci co zniewalają, gwałcą i kradną. Chyba nie myślisz, że przestaną tylko dlatego, że Daenerys ma smoka. Hipokryzja dotyczyła fanów Daenerys, nie chodziło mi o to, że hipokryzja oznacza szaleństwo XD Daenerys jest po prostu szalona, widać to po tym co robi.
Daenerys jest hipokrytką, ale jeszcze jej daleko do obłąkanego ojca. Widzenie świata w dwubiegunowy sposób świadczy z kolei o naiwności, z której Dany mam nadzieję wyrośnie. W następnych książkach zobaczymy, czy Dothrakowie będą posłuszni. Tak samo się dowiemy, czy Daenerys rzeczywiście jest szalona i kto ma tutaj rację. Pozostaje czekać na Wichry Zimy ;)
Zgadzam się. Daenerys jeszcze daleko do okrucieństwa swojego ojca, albo Tywina Lannistera, który stosował o wiele bardziej brutalne metody na wojnie.
O Tywinie nikt nie mówił, że jest szalony ponieważ jego metody były równie skuteczne co okrutne. Np zrównanie z ziemią Castamere. Kobiety, dzieci, szlachta, wieśniacy, to była masowa eksterminacja. Pokaz siły, żeby Westeros wiedziało jak kończą ci co zadzierają z Lannisterami.
Aerys II mordował ludzi i skazywał na męczarnie bo był paranoikiem. Wszędzie widział wrogów. Bał się ludzi, więc chciał żeby oni bali się go jeszcze bardziej. To było chore.
Daenerys nie wyróżnia się jakoś specjalnie na tle swoich królewskich przodków. Będąc władcą trzeba od czasu do czasu przelać krew. Tego chyba nikt z władców nie uniknął
"Daenerys jeszcze daleko do okrucieństwa swojego ojca, albo Tywina Lannistera, który stosował o wiele bardziej brutalne metody na wojnie.
O Tywinie nikt nie mówił, że jest szalony"
Lol dlaczego stosujesz te dwa pojęcia jakby oznaczały to samo? Okrucieństwo niekoniecznie oznacza szaleństwo. Takim tokiem rozumowania każdy żelazny byłby szalony, każdy dothrak, dziki czy nawet Tyrion, bo przecież zabił mnóstwo ludzi używając dzikiego ognia. Czy Hoster Tully, który wymordował ludzi lojalnych wobec Targaryenów (czyli dokładnie to co Tywin zrobił z Reynami - ukarał za nieposłuszeństwo). Daenerys jest szalona, nie dlatego, że jest okrutna, to nie są synonimy.
Wiem, że szalony i okrutny to nie to samo. Przykładowo król Baelor Targaryen nie był okrutny, a był szaleńcem.
Użyłem porównań do Tywina i Aerysa dlatego, że na siłę próbujesz przyszyć jej łatkę okrutnicy, bezlitosnego potwora. a tak nie jest.
Zauważ, że jej obecni poddani zbudowali potęgę na okrucieństwie, człowieka zdegradowali do roli zwierzecia, które można więzić, chodować, rozmnażać i sprzedawać. Jak zapanować nad ludźmi, którzy przywykli do okrucieństwa? Łagodną postawą raczej ich nie przekonasz.
Czy Dany ma odchyły natury psychicznej? Może tak może nie. Na jakiej podstawie stwierdzasz, że Dany jest szalona?
Daenerys jest równie okrutna jak Tywin czy Stannis. Ja wolę porównanie do Stannisa, bo obydwoje palą ludzi żywcem. Tywin przede wszystkim był świetnym politykiem. Prawda, wrogów likwidował bezlitośnie, ale nie utrzymałby władzy, jeśli dałby sobie wejść na głowę jakimś Reynom. Daenerys królową jest beznadziejną, podobnie jak Robb radziła sobie tylko na polu walki (z tą różnicą, że ona tylko wydawała rozkazy i właściwie sama nic nie robiła). Ale rządzić nie potrafi.
"jej obecni poddani zbudowali potęgę na okrucieństwie, człowieka zdegradowali do roli zwierzecia, które można więzić, chodować, rozmnażać i sprzedawać"
Co nie przeszkadza Daenerys korzystać z Nieskalanych. W Westeros zresztą też jest niewolnictwo. Służba lordowi czy seniorowi to po prostu inna forma niewolnictwa. Np. Arya była podczaszym Boltona i musiała wykonać każdy jego rozkaz. To też jest rodzaj niewolnictwa. Dothrakowie niewolą ludzi (co tak jak mówię nie przeszkadza fanom Daenerys czekać niecierpliwie, aż dołączy do niej konnica). Samo niewolnictwo nie do końca jest złe, wszystko zależy od tego, jakiego niewolnik ma pana. Po tym całym bałaganie jakiego narobiła Daenerys wielu ludzi sprzedało się w niewolę do innych miast, była też scena, gdzie wyzwoleniec chciał dalej służyć rodzinie. Miały one pokazać, że świat nie jest czarno biały, nie dzieli się na szlachetnych niewolników i złych panów. A jednak Daenerys nie ukarała byłych niewolników-gwałcicieli. To nawet Theon ukarał swoich ludzi, gdy zgwałcili kobiety w Winterfell.
"Na jakiej podstawie stwierdzasz, że Dany jest szalona?"
Było wiele rozmów na temat szaleństwa Daenerys, więc tylko wrzucę cytat:
"The anger was fierce and hot inside her when she gave the command. It made her feel like an avenging dragon."
W tym świecie żeby rządzić trzeba być okrutnym. Jak to powiedział Ogar : "ten świat zbudowali zabójcy".
Co do Tywina Lannistera chyba nie pojmujesz ogromu okrucieństwa jaki spotkał Reyne'ów. Można to porównać do spuszczenia bomby atomowej.
Dla kontrastu Wyspy Żelazne zbuntowały się za rządów Roberta. Robert pokonał ich armię, zajął zamek, zmusił Balona do uległości, wziął zakładnika (Theon). Reszta rodziny Greyjoyów nie ucierpiała (oprócz 2 braci Theona, którzy zginęli w boju).
Tywin na jego miejscu zrównałby Wyspy z ziemią i zaorał, no i jeszcze upewnił się że nikt nie przeżył. Po Na tym polega różnica.
Z resztą mojego postu się zgadzasz?
Pojmuję ogrom okrucieństwa, ale w takim razie co sądzisz o tym jak Hoster Tully ukarał wiele rodów za to, że poparły Targaryenów, a nie swojego seniora? Też całe wioski zostały wymordowane. Moim zdaniem Tywin nie zrównałby Wysp z ziemią, bo Balon uklęknął, a Tywin wie, że jeżeli zabije kogoś kto się poddał, nikt więcej nie ugnie przed nim kolana.
Nadal nie wiem dlaczego uważasz, że Dany jest niepoczytalna.
Sorry kolego ale gdy czytam, że niewolnictwo nie jest takie złe to krew mnie zalewa. Postaw się w pozycji tych ludzi pozbawionych wszelkich praw,
Daenerys nauczyła Niieskalanych jak korzystać z ch prawa do bycia wolnym. Większść Meeren nie chce się dostosować. To efekt trwającego tysiąclecia reżimmu. Tych ludzi nie nauczy się od tak, że już nie ma panów i niewolników. Dla nich było tak od zawsze i było to normalne.W naszym świecie w Indiach taka mentalność przetrwałą aż do XX wieku, a to o czymś świadczy.
Co do systemu kar to wydaje się być uczciwy (za kradzież utrata ręki, przestępstwo na tle seksualnym genitalia itd.)
Zauważ też, że Dany startowała z trudniejszej pozycji niż Joffrey, Renly, Robb, Balon, a nawet Stannis, a nieźle sobie poradziła.
A przeczytałeś ten cytat? To mała wskazówka.
Wiesz co, to temat na dłuższą rozkminę, bo niewolnictwo jest również dzisiaj, Ty też jesteś niewolnikiem, choć pewnie myślisz, że jest inaczej. System feudalny nie jest taki zły, bo po prostu nie każdy człowiek jest zdolny do kierowania swoim życiem. Jest typ ludzi, którzy zakładają własną firmę i zarządzają, i jest typ ludzi, którzy wolą pracować u kogoś i dostawać rozkazy. Dla wielu rodzin niewolnik był jak członek rodziny. Raczej powinno się wprowadzić większą wolność dla niewolników na zasadzie wydania jakichś praw, np. w przypadku złego traktowania, bicia itd. Nie trzeba od razu PALIĆ żywcem wszystkich panów. Jak rozumiem jesteś też za spaleniem wszystkich dothraków? Chyba nie muszę mówić, że w ich kulturze gwałty, morderstwa, kradzieże i niewolenie ludzi z podbitych wiosek są na porządku dziennym. Nie bądź hipokrytą.
A co do reżimu, niby czym różnią się krwawe rządy Daenerys, która torturuje dziecko na oczach rodzica itd. nie kara za gwałt byłych niewolników (stawia ich ponad prawem). Jakoś te metody nie pasują do kogoś kto chce wolności i sprawiedliwości. W serialu z kolei jest przykład ze sprawiedliwymi procesami, które obiecała wszystkim mieszkańcom, po czym rzuciła (być może niewinnego) człowieka smoku na pożarcie. To wszystko świadczy o tym, że jest niezrównoważona i działa pod wpływem emocji, a to nie jest cecha dobrego władcy tylko właśnie szaleńca.
No i zapytam jeszcze raz, bo nie odpowiedziałeś co do tego ogromu okrucieństwa: "co sądzisz o tym jak Hoster Tully ukarał wiele rodów za to, że poparły Targaryenów, a nie swojego seniora? Też całe wioski zostały wymordowane."
Hoster miał prawo to zrobić. Równie dobrze lordowie z Dorzecza mogli to samo zrobić z nim. To była wojna, a Tully i ci lordowie z Dorzecza opowiedzieli się po różnych stronach konfliktu. De facto wypowiedzieli mu wojnę. Na wojnie wszystkie chwyty dozwolone (poza zdradzaniem sojuszników).
Wracając do Daenerys `- ona nie miała wpływu na to, że przyszło jej żyć między Dothrakami i trochę dziwne, że przypisujesz ich grzechy Daenerys jak by to była jej wina.
Ona wielokrotnie sprzeciwiała się tym praktykom, a Dothrakom, którzy teraz jej służą zakazała.
Nie chcę jej zbytnio wybielać (szczerze mówiąc to wolałbym nawet, żeby odezwały się w niej geny tatusia to by było ciekawe dla dalszej fabuły.)
Działanie pod wpływem nastroju jest zdecydowanie negatywną i szkodliwą wręcz cechą jeżeli jest się władcą. Sama zmienność nastrojów jednak jeszcze nie świadczy o chorobie psychicznej. Danka wydaje się być zdrowa bo często zadaje sobie pytania o to czy jest taka sama jak jej ojciec. Wariat nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest wariatem. Jeżeli ona sama się nad tym zastanawia to znaczy, że nie jest z nią jeszcze źle.
Jej impulsywne zachowania są raczej spowodowane brakiem dojrzałości. To trochę dziwne bo przeżyła więcej niż nie jedna postać z PLIO. Są momenty gdy zachowuje się infantylnie jak gimbusiara z plakatem Justina B na ścianie (np w obecności Dario). Myślę że Dany wyrządziła najwięcej cierpienia nie celowo, a przez swoją ignorancję.
Tywin tez mial prawo, reynowie zbuntowali sie przeciwko Casterly rock czyli swoim seniorom. Hoster tez wymordowal cale wioski, nie pojedyncze osoby.
Wszystkie chwyty sa dozwolone, dlaczego zdrada sojusznika nie (jezeli byloby to korzystne). Zawsze broniles Robba a on zdradzil sojusznika. Dopiero po jakims czasie wrocil z podkulonym ogonem bo nagle zdal sobie sprawe ze ich potrzebuje. A co ze zdrada sojusznika ktory najpierw zdradzil ciebie? Albo ze zdrada krola ktory pograzy twoj rod? Nawet nie chce zaczynac tego tematu, po prostu zdziwil mnie ten jeden jedyny wyjatek. Wydaje mi sie zreszta ze stronniczo podchodzisz - Bolton nie moze zdradzic Starkow chociaz pomscil w ten sposob przodkow, ale juz Manderly moze zdradzic, prawda? A oba rody Boltonow i Manderlych zmuszone byly ukleknac.
Przypomnij sobie jak Daenerys zareagowala po przemowie Droga jak to najedzie Westros, spladruje ziemie i zgwalci kobiety. Nagle przestalo przeszkadac jej okrucienstwo. To miedzy innymi pokazuje jej niezrownowazenie, z jednej strony tanczy i spiewa mordujac ludzi z wyzszej klasy spolecznej od 12 roku zycia zeby za chwile byc przerazona widokiem walk na arenie. Osoba ktora slyszy krzyk i czuje smrod palonych zywcem ludzi. Lepiej jakby ktos inny wzial sie za sprawe niewolnikow, pokazujac ze mozna inaczej, wydajac karte swobod i karajac za lamanie. Daenerys ma gdzies spisanie prawa, woli sama wymierzac sprawiedliwosc chociaz nie ma do tego kompetencji. Woli krzyzowac ludzi zamiast pokazac ze nie chce faworyzowac niewolnikow tylko sprawiedliwie rzadzic. Co do cytatu wlasnie pokazuje jak sie czula ukrzyzowujac panow (plus viserysowe brednie o smoku) a za chwile zastanawiala sie czy postapila wlasciwie. To tez miedzy innymi swiadczy o szalenstwie. Skojarzylo mi sie to zreszta z Cersei palaca wieze namiestnika co Jaimemu z kolei skojarzylo sie z Aerysem. Jeszcze wszystko przed Daenerys, jej ojciec tez nie urodzil sie szalencem.
Hoster po prostu ostro dowalił lordom, zadał im określone straty. Tywin nie ograniczył się do palenia wiosek. Zniszczył cały ród Reynów i wszystko co zbudowali. Dosłownie zmiótł ich z powierzchni ziemi. Nie pozwolił im przetrwać. To samo zrobił z Tarbeckami i zamierzał też to zrobić z Duskendale (nie ważne, że w lochu siedział prawowity król Aerys). Wtedy Tywin ogłosił ultimatum albo oddajecie nam króla w ciągu doby albo robimy z Duskendale kupę gruzu i mordujemy wszystkich jak leci. Gdyby Barristan nie uwolnił Aerysa na czas na pewno by tak było. Splądrowanie Królewskiej Przystani to też robota Tywina. Przybył tam jako przyjaciel i sojusznik.
Tywin raczej nie przejmował się rzeczami typu honor czy moralność. Wszystko robił w określonym celu, doskonale wykalkulowanym.
To jest podstawowa różnica między ludźmi pokroju Tywina, Roberta Baratheona,, a Daenerys. Oni wiedzieli co robią jakie będą konsekwencje. Dany nie, a straty w ludziach u wszystkich są porównywalne.
Co do tego cytatu: "The anger was fierce and hot inside her when she gave the command. It made her feel like an avenging dragon" Danka wyraźnie poczuła satysfakcję rzucając komendę do spalenia tego człowieka. Dewiza Targaryenów brzmi: "ogień i krew". Jorah Mormont próbował uświadomić Dany, że jej przeznaczeniem nie jest być "Matką Teresą niewolników" tylko zdobywcą Westeros, a na tej drodze krwi i ognia nie da się uniknąć.
Z resztą Targaryenowie byli najeźdźcami, którzy narzucili mieszkańcom Westeros swoje warunki. Sądzę, że przy okazji tego cytatu w Dany odezwała się ta żyłka Targaryena. W końcu była wychowywana na patryiotkę.
Nie chodzi o to, żeby się wyliczać. Hoster i Tywin zrobili dokładnie to samo - ukarali za nielojalność. Postąpili okrutnie, ale skutecznie.
"Przybył tam jako przyjaciel i sojusznik."
Zabawne, że o tym wspominasz, bo Daenerys również w Astaporze była przyjęta jako gość. Po czym wymordowała gospodarzy. W ten sposób zyskała armię, za którą nie była w stanie zapłacić.
"Danka wyraźnie poczuła satysfakcję rzucając komendę do spalenia tego człowieka. Dewiza Targaryenów brzmi: "ogień i krew""
Ale zdajesz sobie sprawę, że to co napisałeś nie jest na korzyść Daenerys? To tak jakby napisać: "Bolton wyraźnie poczuł satysfakcję obdzierając tego człowieka ze skóry. Dewiza Boltonów brzmi "Nasze ostrza są ostre" XD
Poza tym cytat dotyczył ukrzyżowania panów. Chwilę po tym zastanawiała się czy dobrze postąpiła, i zaczęła sobie wmawiać, że tak, bo robi to dla dzieci. Typowy psychol.
"Sądzę, że przy okazji tego cytatu w Dany odezwała się ta żyłka Targaryena."
Raczej nauki Viserysa nie poszły w las.
Parę słów na temat zdrady. Jest zdrada i zdrada - jak by to powiedział Stannis. Należy to rozumieć po prostu, że zdrada zdradzie nierówna. Robb fakt postąpił jak debil, ale nie chciał przecież zrobić krzywdy Freyom. Nawet próbował im to wynagrodzić, a oni zarżnęli jego i jego ludzi jak świnie. Rozumiem fakt, że Robb ich wystawił ale że Freyowie znizyli się aż do tego stopnia dla korzyści majatkowych. Nie sądzę żeby w Dorzeczu, Reach, Dolinie był ród, który dałby się tak poniżyć tylko po to żeby zdobyć majątek po wrogu. Ród Freyów jest przeklęty. Chyba nie fajnie jest gdy ludzie spluwają na twój widok, a Freyów właśnie czeka taki los.
Boltonowie okazali się być jeszcze bardziej perfidni, a ich panowanie Północą jest oparte na kłamstwie i zdradzie. Oczywiste jes,t że takie działanie ma krótkie nogi.
Nie cytuj Stannisa, dopiero teraz do mnie dotarło jaki to fałszywy człowiek. Sam nie postępuje właściwie, więc nie ma prawa żądać tego od innych.
Co do Freyów nie chce mi się znowu pisać tego samego co zawsze. Nie mieli wyjścia, Robb ich zdradził, okrył sojusznika wstydem, wrócił z podkulonym ogonem tylko dlatego, że potrzebował więcej pionków, i dobrze, że mu się nie udało. Myślał, że zawsze wszystko ujdzie mu płazem, bo jest królem, jeszcze kazał Edmurowi płacić za błędy, a ze swojej strony żadnego poświęcenia, tylko nic nie warte "przepraszam, nie chciałem".
"Boltonowie okazali się być jeszcze bardziej perfidni"
Przeciwnie, zdradę Boltona rozumiem bardziej, niż jakąkolwiek. Zrobiłbyś to samo na jego miejscu tylko tego nie przyznasz. Gdyby twój król podejmował beznadziejne decyzje, a Ty miałbyś jednego dziedzica - bękarta uważanego za zmarłego i wiedziałbyś, że śmierć oznacza upadek twojego rodu. Śmierć za króla z rodu, który twoi przodkowie uważają za wrogi Boltonom. Tak jak mówię nie bądź hipokrytą, jeżeli odbierasz Boltonowi prawo do zdrady to musisz też Manderlyemu odebrać prawo do zdrady króla, przed którym uklęknął. Boltonowie walczyli ze Starkami, zmuszeni byli ugiąć kolano, ale nie zapomnieli (północ pamięta). Roose pomścił przodków, którzy zginęli walcząc ze Starkami. Gorzej, gdyby lojalnie poszedł ze Starkiem na dno. Bo niby dlaczego? Manderly też ma teraz być lojalny wobec Tommena? Teraz powiedz szczerze: potępiłbyś Manderlyego za to, że zdradził króla, przed którym ugiął po wojnie kolano? Wiem, że nie. To dlaczego w identycznej sytuacji potępiasz Boltona? Jakoś nie wierzę, że będąc Boltonem i znając historię rodu lojalnie umarłbyś za Starka tylko dlatego, że jest twoim seniorem.
Nazywam Boltona perfidnym nie tylko dlatego, że zdradził Robba. Rozumiem, że między Starkami, a Boltonami jest "zła krew". Roose zdradził całą Północ nie tylko Starków. Knuł praktycznie od początku kampanii Robba gdy sytuacja na froncie była jeszcze korzystna. Posyłał nieświadomych żołnierzy w pułapkę na bitwy, których nie dało się wygrać, aby maksymalnie wykruszyć armię Robba. I tak pozbył się z armii wszystkich ludzi lojalnych Starkom, a oszczędził swoich. Metody godne bolszewickiego generała. Do KG z 18 tys ludzi zostało mu tylko 3000 samych swoich plus trochę "bezpańskich" Karstarków. Każdy ród na Północy doznał jakiejś tragedii lub został wyrolowany przez Boltona tylko dlatego, że on w tym bałaganie zauważył jakąś szansę dla siebie. Piszesz mi o jego problemach związanych z dziedzictwem. Jakie to smutne. Co mają powiedzieć biedni Hornwoodowie, których mężczyźni zginęli w bitwach, a lady Hornwood została brutalnie zamordowana przez jego synalka? Albo inne rody, których członków Roose celowo pchał na śmierć albo zamordował na krwawych godach?
W taki sposób pokonał Starków. Jego ojcowie przewracaliby się w grobie, gdyby Bolton lojalnie walczył za Starka i ludzi, którzy Starków kochają. Spójrz z takiej perspektywy. W innym temacie bronisz Stannisa, że Bolton jako sojusznik Lannisterów tak czy siak pozostaje wrogiem Stannisa i dlatego jego kampania przeciwko Boltonowi, który zamordował uzurpatora będąc jedynie narzędziem w rękach Czerwonego boga ma sens i nie jest fałszywa. Tutaj identycznie, sojusznicy Starka to wrogowie Boltona. Nie zdradził całej Północy, Karstarkowie, Dustinowie i inne rody nie ucierpiały przez Boltona tylko przez Starków. Sam Bolton wreszcie wygonił żelaznych z Północy, uwolnił Północ od najeźdźców. Bez żadnych strat odebrał Moat cailin, Robb zamierzał wywołać kolejną wielką wojnę, zaś mnóstwo osób by zginęło, w dodatku jeszcze zostawił lordów Dorzecza cały czas narażonych na gniew Tywina.
W każdym razie Bolton miał prawo zdradzić seniora, bo Boltonowie byli poddanymi Starków tylko dlatego, że zostali zmuszeni do ugięcia kolana. Wiadomo, że czekali z zemstą na odpowiednią chwilę, która teraz wreszcie nadeszła.
W takich chwilach przyznaj, że Starkowie powinni postąpić z Boltonami sposobem Tywina.
To samo robi teraz Manderly, któremu wiem, że kibicujesz. Ja go nie lubię, ale zawsze oceniam obiektywnie i jak najbardziej ma prawo pomścić syna. Potępiam go oczywiście za kanibalizm, ale nie uważam, że ma obowiązek być lojalny wobec króla Tommena i obecnego seniora, Roosa Boltona. Czeka na zemstę i na pewno wykorzysta szansę na obalenie Boltonów. Tak jak Bolton wykorzystał swoją. Jego przodkowie byliby dumni. Obaj Bolton i Manderly nie różnią się bardzo od siebie, to tylko fani oceniają stronniczo. Jeżeli twierdzisz, że Bolton nie miał prawa zdradzić swojego króla to nie bądź hipokrytą, Manderly też nie ma takiego prawa. Albo obaj mają prawo knuć przeciwko tym, którzy zmusili ich do ugięcia kolana i co za tym idzie, wszystkim ich sojusznikom. Na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone, poza zdradą sojusznika, to Twoje słowa. A Manderly teraz oficjalnie jest sojusznikiem Lannisterów.
Trochę słaby ten argument z mszczeniem przodków.
Wg Ciebie jest ok, że Bolton wybił się na tragedii większości rodów Północy i jeszcze przy okazji pokonał Starków. Przodkowie na pewno są z niego dumni. Co Boltonowi zawinili inni lordowie, choćby np Manderly. Dlaczego jego synowie musieli zginąć na KG, dlaczego wystawił Wylisa i jego ludzi na pewną śmierć, a sam uciekł na drugą stronę rzeki. (Wiem, wiem Wylis przeżył i dostał się do niewoli).
Jeszcze raz podkreślam może i Roose miał coś do Starków ale to nie usprawiedliwia tego, że posłał pół Północy na śmierć z tego powodu. Pozostałych próbuje oszukać podstawianą Aryą Stark. Przecież to dziecinada.
To jest bardzo dobry argument. Pytasz co zawinili inni lordowie. Po prostu byli wiernymi sojusznikami Starków. Tak to już jest na wojnie. W serialu Talisa zapytała Robba co zrobił mu chłopak, który stracił nogę. Nawet nie znał Joffreya, musiał iść na wojnę, nie miał wyboru. Tak to niestety działa. Robb też swoich ludzi traktował jak pionki, choćby lordów Dorzecza. Był zły, że Edmure zmniejszył mu armię, gdy pozwolił swoim ludziom bronić swoich ziem i rodzin przed Górą co było bardzo szlachetne z jego strony. Robba to nie obchodziło, chciał tylko więcej pionków.
"Jeszcze raz podkreślam może i Roose miał coś do Starków ale to nie usprawiedliwia tego, że posłał pół Północy na śmierć z tego powodu."
Lol i mówi to ktoś, kto wcześniej bronił Daenerys i spalenie wszystkich szlachetnie urodzonych powyżej 12 roku życia.
Czyli uważasz, że wszyscy zasłużyli?
Wiadomo, że obalając króla musisz też pozbyć się jego sojuszników, czasem nawet zamordować dzieci. Stannis to niby jest mniej brutalny? Pomijasz też fakt, że Bolton uratował Północ przed żelaznymi w bardzo krótkim czasie. Za to każdy mieszkaniec powinien być mu wdzięczny.