Witam. Mam pytanie głównie do osób które czytały książki. Otóż w początkowej fazie serialu biło kilka momentów które robiły serial rzeczywiście z gatunku fantasy. Natomiast im dalszy odcinek tym mniej jest takich momentów. W piątym epizodzie w ogóle niczego się nie doszukałem. Trochę mnie to smuci gdyż po pierwszym odcinku naprawdę sobie zrobiłem smaka jak zostali ukazani "mieszkańcy" drugiej strony muru czy wilkory i smocze jaja. Teraz te tematy są pomijane:( Dlatego oglądając kolejne odcinki mam wrażenie iż z dobrej fantasy zaczyna się robić kolejna opowieść osadzona gdzieś w średniowieczu. Wracając do pytania. Czy tak książka przedstawia ten bieg wydarzeń czy scenarzyści gdzieś się zatracili i zapominają że to jednak fantasy? Bardzo jestem ciekaw waszych opinii zarówno osób które czytały książki jak i tych którzy tak jak ja podchodzą do serialu nie znając prozy Martina. Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam
Udzielając szczerej i wyczerpującej odpowiedzi walnę kilka SPOILERÓW - ale sam chciałeś - wszak zapytałeś.
Wszystko jest tak jak powinno być.
Cała saga w pewnej mierze opiera się na Fantasy, ale w niewielkim stopniu, są Inni (i będą niebawem zapewne w 6/7 odcinku, choć na "małą skalę" - szerzej pojawią się w 2/3 Tomie, tam będzie ich dużo), są smoki, nie martw się, zobaczysz żywe osobniki, będą też czary, są wronie sny Brana - niedługo się dowiesz dlaczego on w ogóle je ma - gdy pojawią się Reedowie, będą też pewne elementy czarów w wątku Dany.
Jednak wszystko to w małych ilościach i bardzo stonowanym stopniu. Siła i magia cyku nie opiera się na fantasy, jest on takim dodatkiem, i nie najważniejszym. Nie nastawiaj się na wiele scen z magią czy mitycznymi potworami.
Lepiej się na to przygotuj, bo Fantasy nie będzie strasznie dużo, owszem będą pewne fragmenty gdzie trochę tego się uraczy, ale jak pisałem, główną siłą napędową serii jest co innego ;)
Dzięki serdeczne za rzeczowa odpowiedź. Teraz już wiem czego się spodziewać. Kolega mi to niestety troszkę inaczej przedstawił. Dlatego mi trochę brakowało takiego czystego fantasy. Niestety jak wspomniałem książek nie czytałem więc stąd moja niewiedza. Chyba trzeba się będzie zabrać za lekturkę bo przyznam że serial mnie zachęca:) Pozdrawiam
Jeśli sięgniesz głębiej do tej Sagi (o ile Twoije gusta to strawią :P) to zrozumiesz, że Fantasy nie musi być czymś co decyduje o ciekawości i atrakcyjności serii.
To tak jak reklamy epatujące sexem. Można zrobić ciekawą reklamę bez sexu, ale jest to trudniejsze i wymaga więcej wysiłku. I tutaj mamy podobnie, wątki niefantastyczne w tym wydaniu są arcy ciekawe i wciągające, i Saga bez problemu daje radę z tak niską zawartością "cukru w cukrze" ;P, ma inne atuty.
A co do 1 postu, wiesz, scenarzyści chyba pokazują więcej fantasy niż go było w rzeczywistości. Choćby (co jest zrozumiałe) pierwszy odcinek i scena z Innymi. Wiadomo trzeba przyciągnąć widza. W rzeczywistości nie było to takie spektakularne ;) Choć bardziej klimatyczne.
W pełni się z tobą zgadzam. Być może trochę mnie źle zrozumiałeś bo wcale nie uważam iż ilość fantasy w tej serii wpływa na moją ocenę. Chciałem tylko się dowiedzieć czy tak mniej więcej książka podaje. Fantasy nie jest mi obce gdyż głównie takie książki czytam:) Natomiast przyznam iż z Martinem nie miałem do czynienia. Zawsze mnie przerażała objętość tych tomisk:) Natomiast mój problem polega na tym iż wyrobiłem sobie złudne wyobrażenie o tej serii na podstawie opinii mojego kumpla. On przedstawił mi sagę porównując ja do Władcy Pierścieni. Tam jak sam pewnie bardzo dobrze wiesz mnogość ras, magi stworów jest ogromna. Po twoim poscie wiem czego się spodziewać:) Kumplowi powiem iż chyba nie do końca zrozumiał co czyta:) Podkreślam jednak iż, jak to ładnie określiłeś ilość "cukru w cukrze" wcale nie wpłynie negatywnie na ocenę całości:)
Ja mam wrażenie, póki co, że fantastyczność serialu (bo książki nie czytałam jeszcze więc wypowiadam się na razie tylko o serialu) polega głównie na tym, że akcja rozgrywa się w świecie nierzeczywistym, wykreowanym przez autora :)
Też prawda, no i odległości, przecież na Ziemi trzeba sporo tysięcy kilometrów przebyć by klimat z zimniejszego zmienił się na taki bardziej ciepły jak np w Dorne.
A w świecie Martina są one odpowiednio mniejsze, wszak koń/statek to nie samochód ni samolot ;P
to taka wariacja świata np "smocza stal" to obsydian sfiltrowany przez mózg Martina, wg jego słów
Westeros ma rozmiary Ameryki Południowej, więc róznice klimatu między Dorne a północą są jak najbardziej realistyczne. Odległości jakie pokonują bohaterowie są całkiem spore.
O ile mi się nie pozajączkowało, to król jechał do Winterfell miesiąc, a to mniej niż połowa Westeros.
Z orszakiem i wozami, czyli ile oni mogli przebyć dziennie? max 30-40 km. Dalej łatwo policzyć.
Na razie tak, przy czym ta inność świata jest wbrew pozorom już teraz jest spora i stanowi i stanowi czynnik warunkujący przebieg akcji. Wbrew pozorom 7 Królestw to nie jest nieznacznie zmieniona średniowieczna Europa. Różnic jest tyle samo, co podobieństw. Nie ma Kościoła Katolickiego, najważniejszej instytucji średniowiecznej Europy. Są za to świeckie zakony, których członkowie mają ogromny wpływ na akcję. Ustój społeczno - gospodarczy nie zmienia się od tysięcy lat, zapewne za sprawą klimatu - kolejna ogromna różnica. Mur to budowla nieporównywalna z niczym w średniowiecznej Europie. Chiński Mur to przy nim to jak zamek z piasku w porównaniu z zamkiem w Malborku.
A co do elementów typowo fantastycznych, to w kolejnych tomach stopniowo smoki, Inni, wronie sny, Ludzie Bez Twarzy czy też kapłanka władająca wredną magią będą mieli coraz większy wpływ na akcję. Mam nadzieję, że to nie spojler :)