Były to czasy, gdy na świat zstąpiła straszliwa ciemność. By stawić jej czoło, bohater potrzebował godnego siebie miecza, takiego, jakiego nigdy jeszcze nie widziano. Dlatego Azor Ahai przez trzydzieści dni i trzydzieści nocy trudził się w świątyni bez chwili snu, wykuwając miecz w świętym ogniu. Rozżarzał, kuł i rozklepywał, rozżarzał, kuł i rozklepywał, właśnie tak, dopóki robota nie była wykonana. Niestety, gdy zanurzył oręż w wodzie, by go zahartować, stal pękła.
—Starcie królów—
Zaczął od nowa. Za drugim razem praca zajęła mu pięćdziesiąt dni i pięćdziesiąt nocy, a miecz wyglądał jeszcze piękniej od pierwszego. Azor Ahai schwytał lwa, by zahartować oręż, wbijając go w czerwone serce bestii, lecz stal znowu się skruszyła i popękała. Ogarnął go wielki smutek i żałość, zrozumiał bowiem, co musi uczynić. Nad trzecim mieczem trudził się sto dni i sto nocy, aż broń rozżarzyła się w świętym ogniu do białości. Potem wezwał żonę. Rzekł do niej: „Nisso Nisso”, bo miała na imię Nissa Nissa, „obnaż pierś i wiedz, że kocham cię najbardziej na świecie”. Zrobiła to, nie mam pojęcia dlaczego, i Azor Ahai wbił dymiący miecz w jej bijące serce. Powiadają, że od jej krzyku bólu i ekstazy na twarzy księżyca pojawiła się rysa, lecz jej krew i dusza, jej siła i odwaga, w całości przeszły w stal. Tak brzmi opowieść o wykuciu Światłonoścy, Czerwonego Miecza Bohaterów.
—Starcie królów—
Może mi ktoś wytłumaczyć jak Arya się kwalifikuje?
Kwalifikuje się na mocy glajszlachtowania "inteligencji" odbiorców. Legenda o Azor Ahai pochodzi z książki, nie z serialu. Książki są dla ludzi zainteresowanych uniwersum Got, natomiast serial jest po prostu rozrywką dla widzów telewizyjnych od których nie trzeba a nawet nie należy zbyt wiele wymagać. Dlatego, chociaż "Pieśń lodu i ognia" ma swoje wady (nawet spore) to jednak nie ma tam takich 'deus ex machina' niedorzeczności jak Arya spadająca z nieba albo Snow krzyczący na smoka. Innymi słowy - jest to serial po prostu głupiutki i tak można go odbierać, jako rozrywkę, bez roszczeń wobec realizmu (względem uniwersum lub względem logiki).
Nijak, bo Arya to wymysł DD a nie Martina, z odpowiedzia na to kto bedzie AA musisz poczekać na Sen o Wiośnie // miało byc do autora tematu :)
Mała poprawka:
W pierwszych czterech sezonach 1-4 serial był dojrzałym dark fantasy z dobrze prowadzoną fabułą
Serial w sezonach 5-8 to już bardziej lekkie fantasy pod nastolatków z bardzo niedopracowanym scenariuszem, dziurami logicznymi, kiepskimi dialogami, mało spójnymi postaciami.
No tak, tyle że twórcy GOT doskonale wiedzą jak wedle zamierzeń Martina ma skończyć się książka. Można robić "deus ex niedorzeczności" ale plot fabularny musi zostać podtrzymany zgodnie z założeniami.
"Zgodnie z przepowiednią ze starych ksiąg Asshai sprzed ponad pięciu tysięcy lat, Azor Ahai narodzi się ponownie by stawić czoło Innym. Nastąpi to po długim lecie, kiedy zła i zimna ciemność zstąpi na świat.[1] Jest powiedziane, że dzierżąc raz jeszcze Światłonoścę, Azor Ahai stanie przeciwko Innym i jeżeli padnie, świat upadnie razem z nim".
Czekam aż Brandon Stark ujawni się jako Prawdziwy Nocny Król, (nie ten przywódca Innych zabity w Bożym Gaju) a naprzeciw niego stanie Aegon Targaryen dzierżąc miecz zahartowany w krwi Daenerys Targaryen.
I albo Biali Wędrowcy zostaną na zawsze zniszczeni, albo Aegon padnie, a Westeros upadnie wraz z nim.
Innej historii nie dopuszczam i nie akceptuję.
Czekam.
To byłby dopiero epicki finał. Generalnie wycięcie całego wątku Aegona jest moim zdaniem działaniem nad wyraz lekkomyślnym ze strony Dedeków, bo chłopak jest jak na razie na bardzo dobrej pozycji strategicznej i ma mocne prawa do tronu. Kto wie, czy romans Jona i Danki w serialu nie jest tak naprawdę przekształceniem romansu Aegona i Danki z książki? Sam Jon po stracie Ygritte nijak mi pasuje do zakochania się w ledwo co poznanej przyjezdnej. Wątek Brana w serialu to straszny niewypał, postać Trójokiej Wrony kreowana na jedną z najpotężniejszych w sadze jak na razie ogranicza się do siedzenia na wózku i prawienia komplementów.
ja wie, wy byście chcieli, żeby Jon na białym koniu jak rycerz niechał i zabił NK. Haha albo, Danka zginęła, Jon eis wykrwawiał a Aria w tym czasie weszła na złego smoka i lecąc na nim, rzuciła sztyletem prosto w serce NK. Bran w tym czasie wymawiał jakieś zaklęcia, które usuwały by tą burze znad nich.
poczekamy zobaczymy jak będzie, bo mnie sie wydaje ,ze jeszcze cos bedzie co nas zaskoczy nie tylko zelazny tron
To jest przecież cale piękno GOT. W innych tego typu serialach, Ci wszyscy bohaterowie którzy przeżyli pewnie walczyli by z Białymi wędrowcami. A tutaj co nam pokazano? Tak w życiu nie jest, że jesteś wybitny, że największy, że masz dwa potężne smoki, wielkie pochodzenie jak Jon, albo magiczne moce jak Bran. Właściwie w obronie przed śmiercią coś pomogli? Nie dali rady, zawiedli. A to ta najmniejsza, jak się okazuje, zupełnie z drugiego szeregu wyskakuje i załatwia największego antagonistę. Pokarz mi taki drugi serial w Historii? Ba pokarz mi taki serial, gdzie główne zło ginie na kilka odcinków przed końcem filmu. To jest to wielkie GOT na które czekałem!
W czym to miało być wielkie? Główny anatagonista ginie w bitwie zasztyletowany przez dziewczynkę. Śmiechu wart taki Zły.
Tak tak, Danke miał zabić Nocy Król, rzucając oszczepem z ognia , którym dmuchnęła ona swoim smokiem, na niego, a Jona miał zjeść zły smok, po czym Aria miała na niego wejść i rzucić z niego tym sztyletem który miał trafić w pierś nocnego króla. Sama Arya po rozpadzie smoka, spada i się zabija. Salasa gromadzi armie i wygrywa grę o tron.