Nie potrafię słowami opisać tego co właśnie zobaczyłem, wciąż jestem w szoku. Jak można w
taki sposób spieprzyć jedną z najlepszych, najbardziej emocjonujących sekwencji jakie powstały
w sadze!? Serialowa scena śmierci Tywina poziomem dorównuje chyba tylko temu co wyszło z
jego bebech, gdy Tyrion strzelił z kuszy. Równie dobrze lord mógł rozpieprzyć się na koniu o
kartony, tyle samo emocji, ale więcej śmiechu.
Rozumiem, że scenarzyści nie mogą pokazać wszystkiego 1:1 ale niech mi ktoś wytłumaczy po
jaką cholerę Tyrion wrócił do komnat ojca!? W książce miał jasną motywację, by urządzić sobie z
nim pogawędkę i poczęstować bełtem, ale w serialu? Zabił go tylko dlatego bo Tyrion nagle
uświadomił sobie że ojczulek go nie kocha i chce jego śmierci, przy okazji sypiając z ulubioną
prostytutką Krasnala.
Ok, załóżmy że niektórzy mogą nabrać się na takie motywy i posiadają w sobie jakąś logikę, ale
na bogów, jak można poprowadzić kluczową scenę, nie ukazując jakichkolwiek emocji!?
Tyrion otwiera drzwi, stojąc z kuszą, ale Tywinowi nawet powieka nie drgnie. Normalny człowiek
by się zdziwił, gdy siedzi na wychodku a tu nagle wchodzi uzbrojony syn, który jeszcze godzinę
temu gnił w lochach. Nie, Tywin wygląda jakbym oczywiste było, że syn go odwiedzi by uciąć
pogawędkę. Pewnie dlatego, że jest geniuszem i nic nie może go zaskoczyć, nawet na kiblu.
Dalej jest już tylko gorzej. Jak mawiał Gustaw Holoubek najważniejsza w aktorstwie jest "pauza".
Rozmowa Tyriona i Tywina to dyskusja dwóch profesorów erudytów, z emocjami na poziomie
debaty przedwyborczej. Tywin dostaje bełta w ramię i z niedowierzaniem sapie "Strzeliłeś do
mnie! Nie jesteś moim synem" i najbłyskotliwsza z ripost Tyriona w historii "Jestem twoim
synem". Kto to qrwa za przeproszeniem wymyślił? I dlaczego Charles Dance i Peter Dikndale
grali jak Izabela Trojanowska w "Klanie"??? Obrazili się na Martina i chcieli zrobić na złość? Nie
wiem, po prostu nie wiem.
O szarży Stannisa to już nawet nie mam siły pisać. Słynna stutysięczna armia Mance Raydera to
paru partyzantów w lesie i podnóżków w jego namiocie. W książce Stannis zaatakował Dzikich w
najbardziej newralgicznym momencie, wytłukł chamów i siał popłoch w ich szeregach.
Tutaj pewnie serialowcy zaczną się zastanawiać, ok, ale po co taka wielka odsiecz, kogo niby ten
Stannis uratował? To za co pokochałem tą postać, tu zostało jak zwykle spłycone i znów wyjdzie
na to, że to Deanerys jest najlepszą królową.
podzielam zdanie... upchali wszystko na sam koniec i to musiało się skończyć tragicznie... wszystko za krótkie, spłycone i na "odwal się". Żenada.
Jeszcze nie widziałem tego odcinka, ale to co piszesz o scenie w kiblu brzmi absurdalnie... :/ Zaczynam się na poważnie zastanawiać, czy to obejrzeć...
To, że Tywin padł na kiblu to ja wiem, ale autorowi tematu o co innego chodziło...
zanim obejrzałem odcinek niestety przeczytałem pare spoilerów na temat odcinka..przez 5min zastanawiałem się czy rzeczywiście ogladac ten final:D
No przecież to powinien być najbardziej miażdżący odcinek całego serialu, nie tylko tego sezonu, a jak poczytałem trochę co z tego wyszło, to poczułem się zniesmaczony... Obejrzeć obejrzę, ale generalnie zaczyna mnie to wszystko drażnić.
powinien być miazdzacy i LS na pewno utrwalila by final w pamięci widza, a wyszlo bardzo przeciętnie. jestem ciekaw czy wyświetlenia trailera 5 sezonu przebija trailer 4 sezonu - 22 miliony.
"Tyrion otwiera drzwi, stojąc z kuszą, ale Tywinowi nawet powieka nie drgnie. Normalny człowiek
by się zdziwił, gdy siedzi na wychodku a tu nagle wchodzi uzbrojony syn, który jeszcze godzinę
temu gnił w lochach. Nie, Tywin wygląda jakbym oczywiste było, że syn go odwiedzi by uciąć
pogawędkę. Pewnie dlatego, że jest geniuszem i nic nie może go zaskoczyć, nawet na kiblu."
dodam jeszcze, że mistrzowsko to opisałeś ;D Nic dodać, nic ująć...
W książce Tyrion idzie do ojca całkiem spontanicznie, w serialu - całkiem z du**. Brakowało mi pewnej konsekwencji, skoro zabił swoją kochankę i ojca to czemu się też nie przeszedł z kuszą do swojej ukochanej siostrzyczki? Beznadziejnie ukazano jedną z lepszych scen w całej sadze...
O, to całkiem logiczne! To był przecież powód dla którego Tyrion nic nie zrobił Joffreyowi...
Ktoś chyba słabo oglądał/czytał 4 sezon skoro uważa że to Tyrion otruł Joffreya;p
Podpowiedź: Gdy Baelish uwalnia Sanse na statku mówi jej jak Joffrey został otruty oraz mówi kto zabił (bądź to był mój domysł na podstawie wskazówek w filmie, już nie pamiętam sceny dokładnie)
Coś świta panie tc1987? :)
Odcinek do dupy, wszystko o czym piszesz to prawda, ale i tak najbardziej oburza mnie BRAK LADY STONEHEART, na którą czekam od samego początku serialu.
I najbardziej obawiam się, że twórcy serialu (jeżeli w ogóle postanowią przedstawić tę postać) oddadzą tę rolę ŻONIE ROBBA zamiast Catelyn.
To byłby samobój dla scenarzystów. LS jest chyba najbardziej wyczekiwaną postacią w GOT.
scenarzyści strzelają sobie samobója za samobójem, więc naprawdę nic mnie nie zdziwi.
Ja się zastanawiam, czy za rok, czekając na finał sezonu, też będziemy się zastanawiać, czy w końcu będzie LS, bo na dobrą sprawę rozciągają na maksa, a po spoilerach do kolejnego sezonu można wnioskować, że rozciągać będą jeszcze bardziej...
Powinni dać dodatkowe 8 minut na walkę z truposzami bo była za krótka. I na opowieści domowego nauczyciela-niewolnika z 5.
Scenie wychodkowej brakuje przede wszystkim ciekawej oprawy muzycznej i tła, którym mogły być zwierzenia Jaimiego, czyli motyw Tyshy.
A wzmianki o Lancelu nie było, bo przecież wtedy serialowy Jaimie musiałby się ostro wkurzyć, a oni pewnie zaplanowali na następny sezon już z 2 sceny seksu bliźniaków.
A jeśli chodzi o szarżę to mnie się akurat podobała. Widzieliśmy to oczyma Manca i Jona na tym konkretnym odcinku. Operacje poszczególnych skrzydeł z pewnością była rozszerzona.
I jeszcze jedno - D&D wycinają ciekawe postacie i wątki, ale akurat te, które u Martina były głupie zostawiają (scena z Górą wskazuje na to że w 5 sezonie będzie motyw Roberta Stronga, a to najgłupszy pomysł Georga).
jak dobrze, że ktoś podziela moje zdanie co do Góry.... Robert Strong to porażka, wychodzi na to, że można kogoś wskrzesić nie tylko magią, ale i medycyną, która w średniowiecznym Westeros stoi na wyższym poziomie niż ta współczesna...
Szarża Stannisa spoko, ale nie pokazali w seriali ani jednej sceny pokazującej liczebności armii Mance'a co jest minusem....
Co do śmierci Tywina to już powiedziano wszystko w tym temacie i ja tylko mogę podzielić wszelkie negatywne komentarze co do tego wątku...
Weź ochłoń trochę gościu, bo ci emocje rozum przyćmiły. Scena serialowa jest słaba, bo Tyrion nie ma tak naprawdę żadnego motywu i powodu, by iść odwiedzić starego, a potem posłać mu bełta w klatę, zamiast grzecznie czekać na ratunek. Naprawdę tego nie kumasz? Brak nawiązania do pierwszej żony Tyriona Tyshy i tego jak Tywin z nią postąpił to po prostu skandal. I zanim się uniesiesz, to przypominam, że wzmianka o niej pojawiała się wcześniej w serialu kilkukrotnie. Podkreślam - w SERIALU. Więc po ch*j było o niej mówić, skoro nic z tego nie wynikło w najważniejszym momencie, kiedy wreszcie ten wątek znalazłby piękny finał? W serialu wygląda to tak że Tyrion zabija swego ojca, bo ten - uwaga, uwaga! - nazwał Shae ku*wą :O Uwierzycie!? Tą samą Shae, którą wcześniej kilkukrotnie ku*wą nazwał sam Tyrion i za to ją zresztą udusił... No przecież to jest zwyczajnie słabe. Nie chodzi o to, że cokolwiek by nie było w książce jest lepsze, ale po prostu to się kupy nie trzyma. A o książce ludzie piszą, bo czemu mają nie pisać, skoro na niej serial bazuje i ci dwaj debile odpowiedzialnie za scenariusz nie musieli nawet wysilać makówek, wystarczyło przepisać świetny dialog z książki. Nawet tego nie potrafili.
jak dla mnie to ma aż nadto motywów, a wam wszystkim chodzi o brak pokazania tego jednego konkretnego, o ile dla realcji braterskich owszem jest to duża zmiana (pytanie czy odsunięta w czasie, czy Tyrion pozostanie z tą niewiedzą) to dla samego zabicia tywina, nie sądzę, w końcu nagrabił sobie przez całe życie, i to że Tyrion kochał Tyshę nie znaczy że nie mógł też Shae, myslę że dla osób,. które nie czytały książki nie ma tu większych nieścisłości.
A słowem na K rzucali na prawo i lewo i Tyrion i Tywin i sama Shae więc tego nawet nie skomentuje.
Ale to miało głęboki sens, bo Tyrion nigdy nie zapomniał tego co się stało z Tyshą, nosił w sobie tą ranę przez lata, a wyznanie Jaime'a przelało kielich goryczy. Po to właśnie Tyrion poszedł do komnat ojca - by mu odpłacić. W serialu idzie nie wiadomo po co, bo przecież skąd mógł wiedzieć, że zastanie tam Shae? Jaki był impuls? To, że ojciec nim pomiatał? Z tym się Tyrion nauczył żyć, miał grubą skórę na zwykły brak szacunku. Ale prawda o Tyshy go złamała.
No tak wydanie wyroku śmierci to istotnie nic w porównaniu z wątkiem Tyshy, którego brak moim zdaniem nie robi różnicy serialowi, muszą z czegoś rezygnowac bo książka jest ogromna, na pewno jeszcze nie jedną rzecz pominą i to jest całkowicie zrozumiałe z punktu widzenia tak ogromnej realizacji.
Mogli zamiast rozmowy o rozbijaniu żuków przed walką Góry z Oberynem wstawić rozmowę o Tyshy...
I byłoby git.
A tak to było smash them beatles. lol.
chyba nie myślisz, że się jakoś odniosę do twojego bełkotu.... chociaż jeśli sugerujesz, że mogę lizać dupe Martinowi to ja zaproponuję, abyś wylizał dupcie parze scenarzystów D&D... oni nawet lubią takie homoseksualne zabawy.
Nigdzie nie było powiedziane iż Góra został wskrzeszony samą medycyną. Zresztą trudno byłoby mu potem latać bez głowy...
Qyburna wyrzucono z cytadeli za nekromancje, zresztą wiedza tajemna jest jedną z dyscyplin wykładanych w Cytadeli.
Dokładnie. Powiem więcej: on pewnie został wyrzucony z Cytadeli za pałanie się 'magią' w formie 'nekromancji' czy pochodnych - a jak magia to wiemy z rozdziałów, zwłaszcza, Sama z 'UdW' że Cytadela nie wyznaje zasady magii w świecie Westeros, oni chcą wszystko logicznie rozumieć, są pragmatyczni - Qyburn poszedł o kro dalej <swoją drogą dlatego jest tak fascynujący xd> : )
Ekhm, ekhm, a kto powiedział, że Westeros to nasze średniowiecze? To zupełnie inny świat, mają tam smoki, ludzie wskrzeszają się, używając czarów, mamy maszerującą armię zombie, ale ciężko jest uwierzyć akurat w jakąś eksperymentalną medycynę? Zresztą do końca nie znane są zabiegi Qyburna. To fantasy, a nie dokument.
Co nie zmienia faktu, że Qyburn to nie żaden magik, czarodziej albo bóg, więc nie pasuje mi to, że jako zwykły człowiek może kogoś wskrzesić
Może i tak, tyle że Qyburn w sumie nie wskrzesił Góry, bo Góra chyba nie umarł - po prostu był umierający. Może gdyby przekroczył granicę życia i śmierci to Q by już go nie odratował? Fajnie by było, gdyby jego techniki się wyjaśniły, ale raczej tak się nie stanie.
JA PIE**OLE !!! JEDYNE CO MI SIĘ PODOBAŁO W TYM ODCINKU TO SZARŻA STANNISA I TO, ŻE NA CAŁE SZCZĘŚCIE PODRICK ŻYJE ! BRAK MI SŁÓW ! SKANDAL !
Dobrze, że chociaż Arya pomyślała przez parę chwil o tym aby pojechać do Jona na mur i dopiero do Bravoos. !!
Najgorszy odcinek 4 serii i jeden z najgorszych całego serialu a tak bardzo się napaliłem ! Kompromitacja ! 2/10 ! Wszystko było do dupy !
Mi też się podobała, jako scena militarystyczna, świetnie zrobili te szarżujące flanki, ale przypomnij sobie jak było w książce. Armia Mance'a była więcej niż ogromna, jego obóz zajmował pewnie powierzchnię dużego średniowiecznego miasta a w serialu pokazali parę ognisk, las i namiot. Scena w książce opisana była w niezwykle emocjonujący sposób, bo Jon miał za chwilę zginąć z ręki Mance'a a tu nagle rozległ się tumult kopyt i dźwięk bojowych rogów a potem zaczęło się piekło.
Armia Stannisa, mimo, że miała kilkakrotnie mniejszą przewagę liczebną była niezwykle zdyscyplinowana, Dzicy nie wiedzieli co się dzieje, niektórzy próbowali walczyć, większość uciekać, to był jeden wielki chaos. W serialu to wyglądało to tak jakby wielka armia wycięła paru partyzantów. Potem pojawia się Stannis i co? Nic. Zero emocji. Ja czytając książkę, niemal wyskoczyłem z fotela z pięściami uniesionymi w geście triumfu, sam miałem ochotę razem z żołnierzami wykrzykiwać imię króla, a tu jak zwykle Stannis wyszedł jak wyszedł.
To przykład sowieckiej nowomowy, tak jak szybkie postępy Wehrmachtu w '41, w sowieckiej prasie propagandowej opisywano w stylu "Osłabiony wróg tchórzliwie zajął kolejne radzieckie miasto".
Tak do Stronga, nie wycinanie tego wątku po zastanowieniu wcale mnie nie dziwi. Istnieje teoria jakoby w WoWinter miało dojść do masakry w stolicy, w ktorej mialby zginac Tommen, polowa ludzi Lannisterów i Tyrellów. Prowodyrem tej masakry mieliby być Connington, ktory w tych swoich dwoch rozdziałach głownie lamentuje nad porazka w Bitwie Dzwonów i jak to powinien był spalić całą wioskę, być bardziej okrutny, zachować się tak jakby zachował się Tywin Lannister. Drugimi sprawcami byłyby oczywiscie bękarcice, ktore zmierzaja do stolicy i przy okazji były bardzo sceptyczne co do tego czy Swann naprawde przywiózł czaszkę Góry. Nie mówiąc już o tym, że Strong reprezentuje Cersei w próbie walki.
Ta, reprezentuje. Ale można by zmienić wątek w taki sposób że Qyburn po prostu go uzdrawia i pasie jakimś specyfikiem, który daje mu więcej siły i całkowicie likwiduje odczuwanie bólu. Ale koleś bez głowy - toż to komiczne (tak w książce jak i w filmie/serialu).
Troche masz racje, aczkolwiek tu nalezy kierować zazalenia w strone Martina. Dla mnie osobiscie bardziej dziwaczny w piątym tomie jest motyw z naszyjnikiem i Mancem, spokojnie mogloby sie obejsc bez niego w 5 sezonie. Mam nadzieje, ze Tormund przezyl nie po to zeby zastepowac Grzechoczaca Koszulę. Swoją drogą watek na murze zapowiada sie ciekawie w 5 sezonie, licze ze nie pominą propozycji Winterfell, aczkolwiek wcale bym sie nie zdziwil.
"Tywin dostaje bełta w ramię i z niedowierzaniem sapie "Strzeliłeś do
mnie! Nie jesteś moim synem" i najbłyskotliwsza z ripost Tyriona w historii "Jestem twoim
synem". Kto to qrwa za przeproszeniem wymyślił? "
Ten tekst wymyślił Martin, czytałeś książkę i nie pamiętasz? Było dokładnie jak w ksiażce. Tywin był opanowany jak jasna cholera, zero zdziwienia i paniki.
– Strzeliłeś do mnie – stwierdził z niedowierzaniem w głosie. Oczy zaszkliły mu się na skutek szoku.
– Zawsze potrafiłeś szybko ocenić sytuację, panie – zauważył Tyrion. – Pewnie dlatego jesteś królewskim namiestnikiem.
– Nie... nie jesteś moim synem.
– I tu się właśnie mylisz, ojcze. Sądzę, że jestem po prostu miniaturką ciebie. Bądź tak uprzejmy i umrzyj szybko. Śpieszę się na statek.
Tak to wyglądało w książce. A w serialu zostało spłycone do dialogów rodem z "Klanu". W serialu "Nie jesteś moim synem' zostało wypowiedziane w kontekście tego, że Tyrion odważył się strzelić do ojca więc ten walnął focha. Przynajmniej tak to zostało zagrane przez aktorów, w książce te słowa mają wiele głębszych znaczeń i teorii, ale trzeba by było wklejać wiele fragmentów, które tłumaczą co miał na myśli Tywin.