Oglądałem z przyjemnością ale jednocześnie z przekonaniem, że to dłużyzna. Film znakomicie wpisuje się w politykę Netflix. Niestety jak zwykle w Netflixie mija się z prawdą.
Nie znam kobiet, które wygrały z arcymistrzami szachowymi. W swojej nieświadomości znam tylko nazwiska Karpow i Kasparow. Słyszałem też o tym, że komputery pokonały arcymistrzów. Nie słyszałem o kobietach, które zostały arcymistrzynami.
(https://www.chess.com/pl/article/view/10-najlepszych-szachistow-wszech-czasow)
Gdyby film został zakwalifikowany jako science fiction pokochałbym go jak inne netflixowe gnioty. Szach, mat.
To nie dokument, więc argument o mijaniu się z prawdą jest kompletnie chybiony.
Zrobienie z głównego bohatera kobiety, w tych czasach i w tym środowisku, nadało historii dramatyzmu, otworzyło też drogę pewnym wątkom, które inaczej by się nie pojawiły. Jak dla mnie znakomite posunięcie twórców.