Czy tylko ja widzę, że serial przedstawia Maxa jako bezwzględnego i aroganckiego zawodnika, który dąży do celu po trupach? Lando cierpi z powodu braku snu, Leclerc zmaga się z przeszłością po stracie ojca, a Russell usilnie próbuje udowodnić, że jest lepszy od Hamiltona. Całość sprawia wrażenie typowo brytyjskiej...
Dziwi mnie to że w konkretny weekend nagrywane są 2-3 zespoły ale na umawiane spotkania typu kolacje, wywiady w hotelach to czasu mają multum. W kółko dostajemy ulubieńców Netflixa jakby połowa stawki nie istniała. Dostajemy również sztuczną rywalizację Lando z Maxem na etapie w którym o tym wspomina Norris już dawno...
więcej