Zacznę od pytania: Czy dobrze zrozumiałam, że wreszcie oficjalnie wyjaśniono kwestię "ugryzienie jako przyspieszenie zombie-przemiany"?
Ogółem na plus, odcinek wreszcie pełen akcji i napięcia, zastanawiałam się kto pożegna się z serialem i po akcji w szpitalu byłam prawie pewna, że trafi na Lajzę. Trochę przewidywalne z tym, że wszyscy się odnaleźli, nikt nikogo nie zgwałcił, ktoś umrze, żołnierz się zemści, ALE... Jestem zdziwiona, że w tej grupie większość tak szybko straciła "resztki ludzkości", w TWD mam wrażenie, że dłużej się z tym motali.
Ciekawe tylko o czym będzie kolejny sezon.
Podsumowując: ludzie ludziom ludźmi.
Dokładnie tak ugryzienie powoduje infekcje co prowadzi do gorączki i zgonu , a wirusa ma każdy w sobie umierasz powracasz .
No potwierdzili coś o czym chyba każdy wiedział .
Ta grupa ogólnie jest jakby bardziej ogarnięta , szczególnie przeraża mnie ten Strand typ na wszystko ma plan :D
No i akcja z Salazarem " Lepiej oszczędzajcie amunicje " mistrz
O czym chyba każdy wiedział - no właśnie chyba, bo już wiele dyskusji o tym jak to działa czytałam i zawsze wydawało mi się to takie nieoczywiste.
Salazar to już jakby TWD obejrzał się zachowuje - oglądałam pierwszy sezon TWD dwa razy i naprawdę nie przypominam sobie, aby tam tak trzeźwo myśleli. Tutaj nawet jakoś mniej się kłócą i wszystko biorą na klatę. Młody Voldemort wzbudza we mnie największą sympatię, jemu kibicowałam najbardziej, zapewne myślę dokładnie tak jak chcą tfurcy :D.
"Salazar to już jakby TWD obejrzał się zachowuje" - przeleciał wszystkie sezony i kozaczy :D
Też się zgadzam, że odcinek na plus, po 5 średnich mamy jak zwykle ciekawy finał, pan murzyn fajnie ogarnia temat (ale znając życie, to szybko go uśmiercą -> patrz TWD i fajni murzyni). Co do grupy - stwierdzam to samo, wydają się być mądrzejsi od pierwszych bohaterów TWD, widać, że szybciej zaakceptowali nowy świat, a przynajmniej starają się trzeźwo myśleć. Myślałem tylko, że ten żołnierz się z nimi pogodzi i dołączy do paczki, a tu takie zaskoczenie.
Biznesmen z wypasionym zegarkiem i spinkami jeszcze im odwali numer, facet jest zimny jak ryba i wypracowany, najpierw testował kolesia w szlafroku a potem obcenil młodego cpuna pod względem przydatności do jego planów. Dwa ostatnie odcinki mnie pokrzepily jeszcze będzie zombie chleb z tej martwej mąki.
"Salazar to już jakby TWD obejrzał się zachowuje" - łapka w górę za ten tekst :)
facet który przeżył wojnę domową w Salwadorze plus był oprawcą wojskowego reżimu i robił to tylko dla tego żeby przetrwać chyba zna się na rzeczy
Na forach TWD fani prześcigali się w pomysłach jak uniknąć apokalipsy - i wygląda na to że zobaczymy jedną z najczęstszych opcji czyli wypłynięcie w morze.
Średnio to widzę, jak gość chce przetrwać na statku z ograniczonym zapasem wody pitnej i jedzenia?
Ciekawe też co to za czerwone plamy w ocenia w ostatnim ujęciu, choroba wykańcza ryby / zwierzęta czy może to dryfujące zombiaki?
Przecież w każdej chwili mogą wrócić na ląd i uzupełnić zapasy. Szkoda mi Stranda. Według naczelnej zasady TWD murzyn musi zginąć. Salazar jest świetną postacią, która dobrze panuje nad uczuciami. Po informacji o śmierci żony nie załamał się tylko dalej trzeźwo myślał jak ocalić siebie i córkę.
PS do euzebii, żeby nie tworzyć kilku komentarzy:
Może i bohaterowie są bardziej ogarnięci, ale to idzie na ogromny plus dla scenarzysty. Po co bohaterowie mają się motać i przynudzać na ekranie przez kilka sezonów? Przemiana Travisa błyskawiczna, ale ja to kupuję. Ocalił gościowi życie i to się zemściło, tak jak w finale 5 sezonu TWD. Myślę, że w kolejnym sezonie po tym co się stało w garażu Travis zaakceptuje myślenie Salazara i będziemy mieli o wiele cięższe wybory moralne.
Mnie się podoba wizja wypłynięcia na morze, także to na duży plus. Ogólnie dobre zakończenie sezonu, była akcja i dobrze się to oglądało, bardzo zaskoczył mnie moment, kiedy to jeden z żołnierzy po ugryzieniu wszedł pod śmigło helikoptera, uhh. Liza była irytująca i przeszkadzała mi ta obecność ex jak i aktualnej żony Travisa, także dobrze, że się jej pozbyli. Niepokoi mnie fakt, że serial przez cały sezon prowadził schemat TWD, czyli mocny początek, bardzo powolny i momentami nudzący środek, po czym mocny koniec, oby się to zmieniło w drugim sezonie.
Można sobie łowić rybki. W morzu wody jest dużo. Tylko trzeba oczyścić. Skoro gość taki podobno przygotowany może wszystko to ma. Zostaje szkorbut, ale to "łódeczka" raczej sporawa, może i o tym pomyślał i ma zapasy owocków.
Pomysł z łodzią całkiem OK.
Salazar jest twardy i tyle. Wojny się niczym nie różnią. I czy II, światowa czy domowa. Albo złamie albo wzmocni. Jego wzmocniła.
Żołnierz to oczywiste było. Do kogo strzeli też było do przewidzenia. W końcu to wszystko przez nią. Tortury go złamały i zrobiły z niego psychola. Nie jego wina w sumie, ale trzeba było odstrzelić, a nie puszczać.
Z tym, że są tacy "nieludzcy" też bym się nie zgodził. Czarny pozamykanych olał. Oni wypuszczali, tracili czas. Swoją drogą ciekawy bohater. Traktuje ludzi jak zasoby. Ciekawe co zrobi jak ratowanie zasobów będzie potencjalnie bardziej ryzykowne niż pogodzenie się ze stratą owego zasobu.
Radzą sobie bez wątpienia lepiej niż Riki na początku, ale to głównie zasługa Salazara.
To, że żołnierze nie zabrali sobie Alicji to bardzo dziwne. Może jakieś homo :P
Lepsze moim zdaniem by było jakby "grupa ratunkowa" przyszła "w trakcie, ale takim 16, a nie 18+" i zabiła żołnierzy. I, żeby jeszcze żeby krew jednego z nich obryzgała Alicji twarz.
To by była prawdziwa walka. Koniec zabawy, zabijasz, albo giniesz.
No ale dobra to jeszcze nie ten czas, jeszcze jest trochę "ludzi w ludziach" i żołnierze nie byli tacy "źli".
W następnym sezonie powinni jednak zostać tylko "utwardzeni" i psychole tak ja w TWD.
Tak swoją drogą często granica między psycholami, a "utwardzonymi" jest bardzo cienka.
nie mogę tylko jednego zrozumieć - dlaczego ta ugryziona laska na końcu chciała od razu umrzeć. Mogła jeszcze dzień czy dwa pożyć i nacieszyć się życiem. Mogli jej do czegoś użyć (tak jak np. T-dog) - a jak by już zachorowała to wtedy odstrzelić - brutalne? ale takie jest TWD, taki jest tamten świat.
Też mnie to dziwi, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej znajomość medycyny, dość ważny atrybut w takich sytuacjach.
dokładnie o to chodzi, kto wie mogła nawet i kilka dni pożyć i do czegoś się jeszcze przydać - choćby w razie czego pomóc swojemu synowi. Pożegnać się jakoś epicko i przed gorączkom odejść...
No ale z drugiej strony załatwiła sprawę zdecydowanie i bez przeciągających się emocji - być może oszczędziła dłuższego bólu swoim bliskim.
glupio gdyby ktos chcial zostac uzyty jako mieso dla zombi od tak. jak umrzec to nie zjedzony zywcem.
w TWD jakoś ludzie są jedzeni żywcem... wystarczy w razie męki strzelić w głowę i po bólu ..
A tam szkorbut :P bierzesz zapasy soczków owocowych, rutinoscrobin do tego i już szkorbut nie straszny :P
To namorzyny i coś mi w pamięci przebłyskuje, ze w pierwszym sezonie był wątek by na nie uwarząć - może zaplątały się w nie zombiaki?
Może ten statek ma jakieś filtry wodne, zresztą czarny mówił że ma wszystko opracowane. + wiemy z TWD że martwi nie pływają i statek może pływać blisko wybrzeża tak aby można było robić wypady po zasoby. Oczywiście pozostaje pytanie co z paliwem, zważając na to co powiedziałem... statek nie musi wypływać na ocean, wystarczy zakotwiczyć kawałeczek od plaży i tak pewnie będzie. Mnie bardziej ciekawi jak tego azylu się pozbędą ponieważ jakoś muszą wypłoszyć ekpię z Abigali. W innym wypadku nie byłoby co oglądać ^^
O właśnie, czerwone plamy też mnie zastanowiły, ale to bardziej niż pewne, że nie znalazły tam się przypadkowo :-) To zapewne mieszkańcy LA, trochę rozszarpani przez rekiny. Oby rekiny tez nie zmieniały się w zombie, bo będzie krwawo w 2 sezonie ;-)
Jak dla mnie to były chyba te charakterystyczne dla kalifornijskich wybrzeży Pacyfiku wodorosty:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/c3/77/c1/c377c1d6b62122ca461ebdc6 3d41e7af.jpg
W programach przyrodniczych całe podwodne łąki tego widać ;)
Możliwe, oby, bo jeśli to zombiaki to nie będą mieli spokoju na tej łódce Bols ;-)
Mam pytanie do "Abigail". Skoro jest ona na otwartym morzu, a nie przy porcie to zapewne musi mieć jakąś załogę, gdyż wątpię, że specjalnie zostawił statek pełen zapasów na środku oceanu "w razie niespodziewanej apokalipsy" i taki elegancik zapieprzał kilometr motorówką lub pontonem na brzeg. W dodatku nie widziałem u niego na tej wysepce żadnego portu, ale co ja tam wiem, może jestem ślepy lub po prostu nie pokazali go :P Mógłby ktoś mi wyjaśnić te kwestie? :)
imo właśnie jak by stała w porcie to ktoś by ją ukradł, albo zamieszkał na niej (ja bym dokładnie tak zrobił), albo też port by mogł być niedostępny i opanowany przez duża ilość zombie
Co tu dużo pisać, genialny serial, moim zdaniem lepszy nawet od oryginału, bohaterowie są mi bliżsi, bardziej prawdziwi i kibicuje im mocniej niż ekipie Ricka. Pięknie od początku budowany suspens, aż do wybuchowego finału.
Brand to prawdziwy wymiatacz, myślałem, że Abigail to jego żona a zarazem pięta achillesowa, przez którą zginie szukając jej a tu miłe zaskoczenie, facet od początku ma wszystko wykombinowane, działa długofalowo, z rozmachem.
Salazar też jak zwykle w formie, choć pomysł z wypuszczeniem 2000 szwendaczy by odwrócić uwagę wojska to jak leczenie dżumy cholerą. Nie mówiąc już o tym, że jednym ruchem pozbawił pewnie życia dziesiątki niewinnych ludzi, którym nie udało się uciec z kompleksu. Torturowanie człowieka to przy tym grzeczna zabawa dla dzieci.
No cóż Salazar myśli w pierwszej kolejności o sobie i swoich najbliższych, to był jego priorytet inni niewinni ludzie go w ogóle nie obchodzili.
Moim zdaniem jest to o wiele lepsze niż The Walking Dead i z niecierpliwością czekam na drugi sezon. Wie ktoś może jak nazywa się piosenka, która leciała na koniec odcinka? Z góry dziękuję.
Mnie bardzo nurtuj postać Stranda. Wygląda na to, jakby to był jakiś mega bogacz który... jest w pełni przygotowany i świadomy tego co się dzieje ( i tego co miało się stać, bo jak wiadomo miał dużo wcześniej przed zamknięciem całą chatę w zaopatrzeniu). Być może, ta cała fala ZOMBIE jest wynikiem działalności jakiś nieprawowitych korporacji lub rząd ?? heh :D
Może nie aż tak. Mamy dopiero 6 odcinków więc ciężko to porównać. Pierwszy serial TWD też był dobry. Było kilka takic odcinków, że oglądałem z otwartą gębą :D. Były też nudniejsze, ale... właśnie one fajnie pokazywały jak jest na świecie "pusto". Po prostu szli wzdłuż szosy, ani człowieka, ani, domu, ani nic, cisza... To było też fajne, bo nie codziennie coś się dzieje. Świat wymarł, więc.... Wszędzie są plusy i minusy :)
Jestem zachwycony i wkurzony jednocześnie.
Zachwyt, bo odcinek wreszcie, o jakim marzyłem - sporo ostrej akcji, zombiaki a między tym wszystkim dramat ludzkich wyborów i konfliktów rodzinnych.
Ale jestem strasznie wściekły za zabicie Lizy!!! Czemu? Ano bo w chwili, kiedy w szpitalu dano jej wybór kogo ratować, wykazała się intrygującym pragmatyzmem koniecznie chcąc uratować ex-męża i momentalnie stała się jedną z najfajniejszych w moich oczach postaci. Już się napalałem, że w przyszłym sezonie będziemy oglądać losy przedziwnego modelu rodziny (facet z podwójnymi obowiązkami), że będą jakieś cięcia na linii Liza - Madison, a tu dupa, nie będzie, bo odstrzelili. Nosz kurfa.
Na pewno udało się temu sezonowi zrobić mi niezły hajp na kolejny. No i z jeszcze większą niecierpliwością czekam na TWD.
Jestem mega pozytywnie zaskoczony tym odcinkiem :) Pokładałem w nim ogromne nadzieje i się nie zawiodłem :) Dużo akcji, trzymającej w napięciu (scena z zamkniętymi drzwiami Stranda i Nicka). Podobało mi się ukazanie załamania doktor Exner, chciała pomóc wszystkim, a i tak skończyła z dziurką w głowie :D Żołnierzyk Adams - postać której pomieszało się w główce od tortur i do przewidzenia było, że się będzie mścił. Chociaż szczerze mówiąc ogromnie bałem się, że zastrzeli Salazara. Dziwiło mnie nie używanie "ciężkiej" broni na zombiaków, tj: granatów i innych materiałów wybuchowych (ale to tylko moje gdybanie). Ostatnia akcja z Lizą, dobrze, że się tak stało. Nie pasowała mi do tego serialu :p
Salazar - psychol! PSYCHOL! Jego "you should save your ammunition" :D wygrało odcinek! moja ulubiona postać w tym serialu!
Strand - koleś, który ma plan na wszystko. Bezwzględny koleś, który ludzi postrzega jako coś co może użyć, kiedy jest mu to potrzebne. To mi się podoba! :D
Na plus ogólnie wszyscy z ogarnięciem i walką z zombiakami w szpitalu, podobało mi się ich "ogarnięcie". Nikt nie panikował, nie rzygał, nie bał się tylko walił zombiaki po łbie bez żadnych grymasów.
Nie zawiodłem się. Według mnie serial o wiele lepiej poprowadzony niż 1szy sezon TWD. Ma ogromny potencjał i mam nadzieję, że nie zostanie zmarnowany :)
Wreszcie dobry odcinek. A już myślałam, że mi się nie spodoba :) Ostatnia scena bardzo piękna.
Chociaż jak dla mnie porównując cały sezon do pierwszego sezonu TWD to i tak jest w tyle.
Odcinek zaczął się bardzo klimatycznie (ogólnie mówiąc miał parę dobrych "filmowych" ujęć) ale nie obył się bez absurdów - przecież to TWD! :D
Od czego by tu zacząć. Może od tego - czego nam potrzeba, by uratować chorą żonę i "matka ćpie, że wiesz?!" Nicka, czyli dwie osoby?
Hmmm... może... HORDĘ DWÓCH TYSIĘCY ŁOKERÓW? Faked ap ajdia? Not hir!
To świetny pomysł! Otwieramy jedne drzwi, machamy latareczką ("Halo grupa! Proszę za przewodnikiem! Za chwilę będzie poczęstunek, może trochę strzelać ale większość się naje! Ej Ty! Nie oddalać się od wycieczki!!")
Później okazuje się, że żonka iz det, więc wykonaliśmy tylko 50% planu, czyli uratowaliśmy jednego przećpanego nastolatka (czarnego nie liczę, załapał się na farcie), kosztem życia niezliczonych żołnierzy oraz postronnych osób, które będą miały szczęście zetknąć się z trupami do tej pory bezpiecznie zamkniętymi na stadionie... ta... bardzo legitymacyjne.
Innym paradoksem jest wojak, który konał po tym, jak Salazar zrobił mu skaryfykejszyn-modyfykejszyn na ramieniu, a mimo to później w magiczny sposób odzyskał siły by prześlizgnąć się przez bazę opanowaną przez szwędy, celem odstrzelenia swojego oprawcy. Oczywiście, taki był plan główny, ale że córa Salazara postanowiła zabawić się w negocjatora, zarobiła kulę w łapę. Może w kolejnym sezonie pójdzie jej lepiej.
Travis jak to Travis, biega ze strzelbą jak ciul, zupełnie z niej nie korzystając, uwalnia żołnierzyka którego nie chce zabijać by później zatłuc go niemal na śmierć. Fak lodżik normalnie;)
(Przy okazji ktoś z komentujących zauważył jego zdolności regeneracyjne. Czyżby niu wolwerine konfirmed?)
Później wiadomka - wycieczka krajoznawcza na otwartej pace pik-apa (w czasie łokero-apokalipsy - such much bezpieczne), dotarcie do domu tytułowego "góód mena", sielanka, cisza, spokój i tu nagle JEB ZWROT AKCJI JAK MOKRĄ SZMATĄ PO RYJU!!!
Co się stao?! Trup w szafie, czarny oszalał, Nick znalazł zapas cholinexu i złapał tripa szlachtując wszystkich wokół?
Nie. Co się zatem stało? "Łoker mnie podrapał" - nosz kur...
Kończąc - co uważam za najlepszą scenę w tym epizodzie? Płacz córy Salazara nad stosem spalonych i przysypanych piachem ciał.
Nie wiem, czym była tajemnicza choreografia szczęki w stylu "góra-dół-góra-dół-jeszcze w dół-jeszcze niżej w dół-nagle góra!-teraz dół" i to dziwne wycie, podczas którego trwania musiałem ściszyć głośniki, w obawie że mi się wilki pod blokiem zlecą, ale eksperci twierdzą, że to był płacz.
Taki trochę jak Wytrzeszczowo-Daryleu'owy, tyle że bardziej.
Podsumowując - Fir był bardzo dobrym czasoumilaczem :) Akcji w nim tyle, co kot napłakał, ale to w sumie dobrze - chyba nie chcielibyście dostać sześciu epizodów pełnych wybuchów, strzelanin i walki tylko po to, by później zderzyć się z sielankową atmosferą Aleksandrii?
lodżik, stao, konfirmed, złapał tripa?
normalnie nie dało się tego komentarza napisać?
kolego to nie jest jakis atak na ciebie z mojej strony. mogłby byc z tego co napisales nawet ciekawy komentarz gdyby nie te kretyńskie wstawki.
Mega słabo sie czyta takie wyrażenia wplątane w zdanie :) Zawsze mnie to śmieszyło. Jeśli zaczynamy pisać po polsku to kurde piszmy po polsku całą wypowiedz ;)
Chciałbym tak bardzo się przejąć tą opinią - chociażby w połowie tak jak obecnie się nią nie przejmuję ;]
Niestety obecnie panuje durna moda na stosowanie tego typu zwrotów. Dołączmy do tego bardzo częste błędy ortograficzne, których popełnianie tłumaczy się w sposób: "kolega nowy w internetach?" i mamy wizerunek współczesnej młodzieży, która na lekcjach języka polskiego woli wysyłać sobie snapy. Nic na to nie poradzimy. Można mieć jedynie nadzieję, że to irytujące zjawisko przeminie.