Serial dla patologii o patologii. Miało być śmiesznie a wyszło jak zwykle. Tragikomizm bardzo wymuszony, jedyne co przychodzi mi do głowy po seansie tego dzieła, to pijackie opowieści znajomego "patologa" co on to nie zrobił po pijaku. Zresztą mamy tam nawet podobną scenę. Włosok był drętwy i drewniany, Balicki nie stworzył niczego nowego, zwykła postać wsiawego głupka jakich niemało, jedynie Czernecki wydawał się zagrać poprawnie. Humor rynsztokowy bo nawet nie czarny, czy sarkastyczny. Płytki jak postacie w serialu.
Będąc kimś na emigracji miałem to szczęście nie spotkać takich ludzi jacy pojawiają się w tym serialu, mimo że wiem, że tacy istnieją, na ich i nasze nieszczęście. Stereotypy o Polakach za granicą nie biorą się z niczego, ale nie oznacza to, że wszyscy tacy są, a co innego wynika z tego serialu.
Dawno temu na kontrakcie za granicą byłem w grupie z Polakami z różnych miejscowości , wśród nich byli : 4 nałogowi alkoholicy, 3 nałogowi hazardziści , nałogowy gracz PS4, 30 latek wygladający na 40 a o umyśle 13 latka, socjopata, rozwodnik i alimenciarz , depresant, nadpobudliwy sportowiec walczący w klatkach, wiejski sknerus , miejski sknerus niemyjący się , sknerus trzymający brudne rzeczy w worku bo za drogo je prać, uzależniony od solarium, uciekinier od stalkerki psychopatki , 2 nałogowych od "wiadra" 1 wyrzucony z Polski przez żonę. Wariatkowo w pracy.......... Za komuny nie było lepiej co ujawniła ksiązka : "Donos na konsula "
Pozostaje tylko współczuć, towarzystwo tak barwne jak w "Locie nad kukułczym gniazdem".