Nie rozumiem jednego, z jej chorobą. Wszyscy wiemy, że ma pląsawicę huntingtona, która jest nie wyleczalna ( mój tata 2 lata temu na nią umarł ) :( , i nie rozumiem tego jak pod koniec sezonu 8 rozmawia z Wilsonem ( chyba o śmierci ), bo Wilson już wiedział o grasiczaku, to nic jej nie jest. Minęło już kilka lat od tego jak potwierdziła, że jest chora, to powinna już mieć jakieś wyraźniejsze objawy, chociaż żeby miała jakąś laskę, albo kulę, bo ta choroba bardzo upośledza chodzenie. Co wy na to ? Piszcie :)
nie wiem nic na temat tej choroby, ale nie jesteś pierwszą osobą, która ma podobne spostrzeżenia, więc zapewne coś w tym jest
Choroba ta postępuje dość powoli i pełny obraz jej objawów pojawia się najczęściej dopiero po 40 r.ż., ale nie musi tak być. Pierwsze symptomy pojawiają się już w młodości, ale są one często na tyle dyskretne, że chory nie przywiązuje z do nich początku znacznej uwagi (o ile nikt w jego rodzinie nie miał tej choroby, a on sam nie miał przeprowadzonych badań genetycznych). A Hadley miała chyba objawy w postaci drżenia kończyn górnych i nawet brała jakiś eksperymentalny lek.
Aha, bo myślałem, że postępuję szybciej. Bo chyba dwa razy w serialu miała taki pojedynczy ruch mimowolny i raz drżenie ( ale drżenie było od tego, że House po tym jak upuściła papiery, to podstawiał jej prawdziwą kawę, bo ona piła bez kofeiny ) O tym jest w 8 odcinku 4 serii. ( z tym magikiem ), bardzo dobry odcinek. :) Pozdro
Jeszcze jedno :
Bo napisałeś "o ile nikt w jego rodzinie nie miał tej choroby". Pląsawica zawsze zdarza się po ojcu, albo matce, jest to choroba genetyczna. Znasz jakiś przypadek, żeby ktoś zachorował tak po prostu ? Nie genetycznie ? Napisz :)
Rzeczywiście, powinnam była napisać: "o ile w rodzinie choroba nigdy nie była stwierdzona" (mój błąd). Szansa, że dziecko chorej osoby będzie miało zmutowany gen wynosi za każdym razem 50%. Mogą być przypadki, że rodzic chorego dziecka zmarł w młodym wieku (powiedzmy ok. 30 roku życia) z innej przyczyny i objawy u niego jeszcze nie wystąpiły lub były dyskretne. Wtedy potomek może żyć w nieświadomości. Poza tym, nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpiła "pierwsza" mutacja w rodzinie i czy potem była przekazywana dalej.
Jakieś czynniki na pewno ją wywołują i muszą dotyczyć komórek rozrodczych tej "pierwszej" osoby. Ona nie zachoruje, ale jej potomek ma na to 50% szans.
A to nie jest tak, że 50 % potomstwa zachoruje ( tak na pewno ) ? A ta druga połowa jest zdrowa. Ale chyba NA PEWNO jakaś część potomstwa zachoruje. Myślę, że nie ma tak, że jeśli rodzic jest chory, to wszystkie jego dzieci pozostaną zdrowe. Myślę, że mutacja następuję ZAWSZE ( tylko u niektórych ) Jak Ty myślisz ?
Chodzi o to, że połowa komórek rozrodczych chorego rodzica będzie miała zmutowany gen i dlatego z każdym razem (przy urodzeniu każdego jednego dziecka) potomek będzie miał 50% szansy, że będzie chory. Równie dobrze wszystkie jego dzieci mogą być chore, jak i zdorwe (zależy od szczęścia). Jak napisał kolega wyżej, jest polska strona poświęcona temu schorzeniu - na pewno można tam znaleźć wiele informacji.