strasznie mi żal tego, co scenarzyści i Michelle Dockery zrobili z tą postacią. Mam wrażenie,
że inspirowali się Scarlet O'Harą, niestety, moim zdaniem, polegli w połowie drogi. zamiast
buntowniczej, pewnej siebie kokietki, która tak naprawdę ukrywa całą gamę emocji i
namiętności, wyszedł im zblazowany manekin. szkoda, bo uwielbiam takie postacie. i
przykro mi, że nie mogę jej tak polubić, jak powinnam. serial świetny. ,,pokonałam" dwa
sezony w dwa dni i chcę więcej!
Moim zdaniem Mary po prostu dojrzała i spokorniała a to co przeszła z Palmuk-gate chyba do końca ją wyleczyło z próżnego kokietowania. Pokazany jest cały proces przemiany z aroganckiej pannicy która ma wszystko do opanowanej, świadomej odpowiedzialności za błędy kobiety. Ukrywanie emocji było jej głównym zadaniem w całym drugim sezonie (więc wyszło że manekin), a to że zdobyła się na przyjazne, solidarne gesty w stosunku do Lagvini, kiedy jeszcze kilka miesięcy wcześniej każdego kto stawał jej na drodze mieszała z błotem, jest dla mnie najważniejszym dowodem jej przemiany.
Scenarzysta, fakt tak ją wykreował po 2 sezonie, że można mieć dość ciężkich, tęsknych spojrzeń i póz cierpiętnicy ale do gry Michelle osobiście nie mam zarzutów a wręcz twierdzę, że zagrała ponadprzeciętnie i uratowała tą nie do końca przemyślaną postać.
P.S niestety coraz mniej takich charakterów i postaci wyrazistych jak np. Scarlet ale w końcu jej kreacja jest opata na świetnej książce a DA jest "oparte" na tym co sprzeda się - czy spodoba się bardziej - ot zmieniona i upokorzona nieszczęśliwą miłością arystokratka i młodzian z dobrym sercem, Pozdrawiam ;)
no ładnie, wyszło na to, że w każdym poście bronię Lady Mary XD,,, chociaż to co zrobiła Lagvini na spółe z Matthew niczym, nawet uczuciem usprawiedliwić nie można....
Uważam, że serial jest naprawdę dobry. fabuła jest wciągająca, dialogi rewelacyjne. ale nie ma w tym serialu ani jednego bohatera, który byłby ,,porywający". Sybil była ciekawa, ale bardzo przycięto jej wątek. założenie spódnico-spodni i dostanie w łeb na liczeniu głosów to trochę za mało, żeby stała się intrygującą postacią. nie mogłam znieść też jej romansu z szoferem. chociaż ,,romans" to chyba za duże słowo- chodził za nią i tak długo wmawiał jej, że ona go kocha, aż uwierzyła. bardzo mało emocji, a szkoda. przez chwilę myślałam że Sir Richard Carlisle to będzie taki Rhett Butler, niestety, jak tylko scenarzyści dali mi nadzieję, urok prysł. Carlisle zamienił się w zrzędzącego zazdrośnika. moją ostatnią nadzieją jest Mary, mam nadzieję, że jeszcze odnajdzie swój charakterek. trudno oglądać tak dobry serial i nie mieć ani jednego bohatera, którego się lubi, (albo chociaż zdecydowanie nie lubi) w bardziej intensywny sposób.
a babcia Violet? chyba nie ma odcinka w którym któryś z jej tekstów nie można uznać za najlepszy tekst odcinka. no i bardzo mi się podoba że nie jest taka typową matroną arystokracji, której po prostu nie idzie ścierpieć bo ma tak ogromne mniemanie o sobie i swojej klasie a reszta motłochu to najlepiej niech trzyma się 10km z dala (jak np. ciotka darcy'ego w dumie i uprzedzeniu). wręcz przeciwnie, jest bardzo sympatyczna jak na taka stara arystokratkę i do tego te jej teksty :) nie wyobrażam sobie downton abbey bez maggie smith, ponieważ dla mnie violet jest najlepsza postacią
masz rację, Violet jest najbardziej jaskrawą postacią. szkoda, że nie ma równego jej, mniej wiekowego bohatera, bo cały czas żałuję, że nie ma w serialu jakiegoś naprawdę namiętnego romansu. no, może jeden miał szansę być taki, ale skończył się nagłą śmiercią ;)
Babcia Violet to mistrzyni ciętej riposty. Ale uwielbiam też momenty, w którym okazuje swoje dobre serce. Bo Babcia Violet po prostu chce dobrze dla swojej rodziny. Dla mnie to najlepsza postać zaraz obok Sybil, która ma swoją misję i jest bardzo konsekwentna.
jak wysłała pieniadze sybil i tomowi było świetne z jej strony :D i jeszcze mina ojca sybil jak o tym usłyszał tak jak i wszystkich innych przy stole ;) chociaż mój ulubiony tekst z 3x01 to "forigive perhaps, forget never"
^^ ognisty romans ... to by dodało wiele dramaturgi i możliwości intrygowania na wszystkie sposoby. Ożywił by grzeczną opowieść o rodzinnych losach, która obecnie bazuje na zmaganiach z historią i losem. To właśnie Mary i jej łóżkowe przygody napędziły akcję prawie całego I sezonu - i zaważyły na jej związku z M. II co do intryg był bardzo słaby - że niby Robert i wsadzona mu w ramiona ta gąska z synem? czy pocałunek M&M przy Lagvini? Ewentualnie szantaż mrs Beates i zazdrosny Ryszardo?
Dotąd miałam jeszcze nadzieje na wątek Edith, ale niestety skończy się na przelewaniu z ekranu brytyjskiej flegmy z dziadem ze sztuczną szczęką...!!!
Babcia Violet broni honoru Downton i całego serialu. ;)