[SPOILERY] - zapomniałam zaznaczyć !!!!!
Nie wiem jak wy ale ja popłakałam sie bardziej niż gdy Tennat się zmieniał. I Capaldi nas odwiedził. 13 Doctorów ocaliło Gallifrey i to jest najważniejsze. Ja po prostu nie mogę. Moffat zrobił kawał dobrej roboty.
nawet więcej : Spektakularne ! Olśniewające, po prostu Geronimo !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja wiem, że krótko - ale przerósł moje oczekiwania. Nie spodziewałam się czegoś takiego, taka zmiana w fabule, Doctorzy - niesamowicie się to oglądało.
Początek mnie rozczarował, jakoś tak nudno było. Ale im dalej w las tym było coraz lepiej!!! Na pewno nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze.
Gallifrey ocalona. Czy tylko mi nie podobał sie ten odcinek? Byl taki "niedoktorowski". Ostatnie 10 minut było spoko, ale reszta to porażka. Mieli takie możliwości :/
ah.... narzekasz - taka zmiana była potrzebna, odświeżyła cały serial i pokazała nam nowa drogę - a najważniejsze jest uporządkowanie wydarzeń, które dotychczas miały miejsce a trudno sie było w nich odnaleźć
mnie też trochę rozczarował, oczekiwałam czegoś więcej, a odcinek dość przeciętny; ja akurat wolę mroczne odcinki, poza tym końcówka poprzedniego odcinka zapowiadała nadejście czegoś strasznego, a tutaj bez rewelacji
dokładnie tak, za czasów Ecclestona i Tennanta prawie w każdym odcinku ktoś ginął, później już tak złagodniało; tutaj też trochę za wesoło było ;p
U mnie zachwytów także nie ma... Gdyby był to odcinek kończący sezon, to mogłoby być super, ale na pięćdziesiątą rocznicę? Trochę słabiutko. Bardzo zawiodłam się, że większego udziału nie mieli pozostali Doktorzy i ich 'występ' ograniczył się do ostatniej sceny (no, poza Tomem Bakerem), liczyłam też na któregokolwiek z towarzyszy (bo o czymś takim jak w Journey's End bodajże, gdzie byli chyba wszyscy towarzysze Doctora z nowych serii+Sarah Jane, nawet nie śniłam, gdyż wiadome jest, że Moffat woli skupić się na samym Doktorze i akcji), a tu nikogo nam nie dali, bo Rose nawet nie była Rose i tego chyba nie przeboleję, bo baaaardzo wyczekiwałam jej powrotu. Niby podejrzewałam, że to nie będzie ona, ale mimo wszystko... Na plus zdecydowanie interakcje Doktorów, ostatnia scena z Gallifrey i ułamek sekundy, w którym dało się zobaczyć Capaldiego :D
Dla mnie to było niezwykłe wspaniałe niesamowite i doktor wie co jeszcze. Wzruszyłem się gdy zobaczyłem wszystkich doktorów, ważne że wszystko dobrze się skończyło :)
Niesamowita zmiana w fabule, Moffat poszedł na całego :D Na razie mam w głowie mnóstwo wibbly wobbly timey wimey poplątania i nie jestem w 100% pewna, czy mi się taki twist podoba. Jedno jest pewne: twarz mi się śmiała za każdym razem, gdy na ekranie pojawiało się trzech Doctorów, zwłaszcza nr 10 xD
Wspaniały odcinek, jestem naprawdę pod wrażeniem jak Moffat zgrabnie się wyplątał. No i Doktorzy... po prostu epicko! :D A Dziesiąty to już w ogóle, strasznie tęskniłam za nim w roli Doktora!
Podobało mi się, ale wątek z Zygonsami taki średni. I irytująca Elizabeth. Mogli tyle zrobić, a wstawili w sumie taki zapychacz. :)
Co mi się podoba, to, to, że odcinek ten w sumie otwiera tyle fascynujących możliwości dla serialu, że w sumie nie mogę się doczekać co będzie dalej.
No i nie było Rose jako towarzyszki - ale nas zrobili w bambuko. :P Brak tak wielu doktorów troszkę zawodzi.
Wątek z Zygonami był bardzo "klasyczny". Moim zdaniem to ukłon w stronę konstrukcji odcinków starej serii. Całkiem sprawny ukłon, choć odrobinę nudny. Jak to większość klasycznych odcinków :)
Można i tak na to spojrzeć, nie zmienia faktu, że tak średnio wyszedł. I do tego został tak ucięty pod koniec.
Zgadzam się ze wszystkim. Na pewno przeciągną niektóre wątki na serial. Do końca wierzyłam też w pojawienie się Ecclestona :(.
O Rose wiedziałam że jej nie będzie. A tak w ogóle to jestem trochę rozbita. Trochę pod wrażeniem a trochę rozczarowana.
Oj tak szkoda Ecclestona. Miałam nadzieję, że specjalnie zaprzeczali, że się pojawi po to żeby nas miło zaskoczyć. :(
Tak, ja też tak bardzo czekałam na Dziewiątego :( gdy Hurt zaczął regenerować siedziałam jak na szpilkach wyczekując bodaj malutkiej scenki, chociaż paru słów.. a tu takie rozczarowanie... brak Rose jako Rose też mnie trochę zawiódł, jednak boleje nad tym mniej niż się spodziewałamc ;)
Ja wiedziałam że nie będzie Rose tzn. wiedziałam po trailerach żeby się nie nastawiać za bardzo. Ale na Ecclestona liczyłam jak głupia bo myślałam, że chcą nam zrobić niespodziankę. W momencie regeneracji pomyślałam "TAK" a potem [CENZURA]. :(
No ja po trailerach, też się Rose za bardzo nie spodziewałam, dlatego moja nadzieja była mniejsza, a tym samym zawód mniejszy. Ale wokół powrotu Ecclestona zrobiono taką tajemnicę, rzucano tyle aluzji, że mieliśmy pełne prawo sie na jego brak wku..rzyć. Mnie przed niecenzuralnym wybuchem gniewu powstrzymało tylko to, że oglądałam to razem z mamą ;P
Ale potwierdziło się jedno. Eccleston jest z nimi skłócony na poważnie. To już nie plotki.
No mógłby ktoś streścić :D. Bo sama nie wiem o co im poszło. Podobno Eccleton pokłócił się z RTD. Ale wychodzi na to że chyba pokłócił się bardziej i nie tylko z RTD.
To są tylko moje domysły. Ktoś twierdził że Eccleston inaczej widział swoją postać niż RTD i na tym polu się pokłócili. Prawdą jest też to że zanim pierwszy odcinek ruszył w telewizji RTD zdecydował się kręcić dalsze sezony a Eccleston nie przedłużył kontraktu. Być może nie chciał z nim(RTD) pracować bo się kłócili albo dostał inna rolę (Herosi) i zrezygnował dla "lepszego" serialu.
Cytat z wikipedii:
"Kilka godzin po zapowiedzi drugiej serii, dzienniki The Sun i Daily Express ogłosiły 'ekskluzywny' nius, że Eccleston zrezygnował z serii. Eccleston widocznie oświadczył przez BBC, że chciałby opuścić rolę na Boże Narodzenie obawiając się przypisania go na stałe do tej jednej roli.
Reakcje fanów na tę wiadomość sięgały od rozczarowania przez irytację po całkowitą złość. Niektorzy nie potrafili tego zrozumieć lub w ogóle przyjąć do wiadomości zapominając, że wyjątkowość tej serii polega właśnie na ciągłych zmianach, zwłaszcza w obsadzie. Liczba niezadowolonych komentarzy na popularnym wśród fanów forum Outpost Gallifrey była tak duża, że jego właściciel, Shaun Lyon, musiał je zamknąć na dwa dni, żeby emocje opadły.
Pojawiały się spekulacje na temat, jak długo zespół produkcyjny był świadomy decyzji Ecclestona. W końcu okazało się, że odejście w tym czasie było planowane i scenarzyści się do niego wręcz dostosowali, ale nie można było zrozumieć, dlaczego informacja wyszła na jaw dopiero po zakończeniu pierwszej serii. BBC przyznało, że faktycznie producenci znali plany aktora i je ukrywali, jednak obawiali się, że w innym przypadku publika mogłaby zmienić nastawienie do serialu. Wiadomość o rezygnacji Ecclestona wyszła na jaw podczas konferencji prasowej, która odbyła się 30 marca 2013 roku."
Podobno chodzi o to, że na planie panowała nieprzyjemna atmosfera. RTD nie dogadywał się z Ecclestonem, źle go traktował i generalnie Chris czuł się niechciany, więc odszedł po pierwszym sezonie.
Nie jest sklocony, tylko slusznie obawial sie, ze na wieki wiekow amen zostanie Doktorem. Tak jak zostana nim pozostali wykonawcy. Podobno nie jets milym czlowiekiem, to i dziobkow na planie nie bylo. Jednak na bank zrezygnowal z roli na rzecz hollywoodzkiego snu. W koncu jego najlepszy kolega McGregor robil tam kariere. No trzeba przyznac, ze Eccleston zaczepil sie w duzych produkcjach. Srednio wartosciowych, ale na pewno okrzyczanych.
Ale i tak został Doctorem bo Doctorem zostaje się do końca życia. Nawet McGann, który zagrał tylko w jednym filmie jest już Doctorem. Mógł wrócić na coś tak ważnego jak 50lecie i tą jedną scenę regeneracji zagrać.
Ja tak samo :-) gdy Hurt zaczął regenerować mówiłam sobie w myślach "Czy to To co ja myślę!?" też liczyłam na Chrisa, choć wiedziałam, że nie zagra, bo nie chce być kojarzony z Niebieską budką, ale miałam jeszcze pomyk nadziei. Capaldi? To mi uświadomiło, że już nie pocieszę się długo Mattem... Ale cóż.. zobaczymy jakim będzie Doktorem, chociaż nie przepadam za tym aktorem, widziałam go w "Torchowod" Cieszę się, że zobaczyłam "mojego Doktora" tęskniłam za nim :-) Wiedziałam, że Rose to nie Rose, bo mi na nią nie wyglądała, lecz myślałam, że znowu otworzyła serce TARDIS.. Miło było zobaczyć legendowego Toma Bakera, tylko jako kogo?
https://www.youtube.com/watch?v=261kokk03oQ
https://www.youtube.com/watch?v=Mkb_V6qZn3E
Kiedyś robiłam do Doomsady i jeszcze do czegoś, już byłam w połowie, ale projekty mi się zepsuły i muszę od nowa
Właściwie to czemu Ecclestone nie chce być kojarzony z niebieską budką? Whovianem jestem od niedawna i dopiero teraz się dowiedziałem że Ecclestone nie chce już być Dokotorem, ale dlaczego?
Nie wiem, ale słyszałam, że coś przez politykę, że z czymś nie zgadzał, pokłócił się z kimś i zrezygnował
A ja jestem...zagubiony po tym odcinku. Tak wiele pytań, na które nigdy nie dostaniemy odpowiedzi. Czy Gallifrey zawsze była zamrożona, czy może stało się to w momencie kiedy Bad Wolf zakończył Wojnę Czasu jeszcze pod koniec Dziewiątego, czy historia przepisała się dopiero teraz... Moffat, draniu, to rozwiązałeś idealnie!
Czy "Rose" skłamała, mówiąc że jest interfejsem momentu i tak naprawdę była Bad Wolfem? Raczej tak...
CZYM, DO CHOLERY, WŁAŚCIWIE BYŁ "CZWARTY"?? Tego się już na bank nigdy nie dowiemy.
Ale mimo wszystko, jestem odrobinę rozczarowany. Mnóstwo luk i uproszczeń, motyw z trzynastoma Doktorami mimo że epicki, był odrobinę bez sensu, chyba że ich obliczenia zadziałały tak jak obliczenia śrubokręta...
No i Hurt. Dobra, może oficjalnie nie liczy się jako Doktor, jako że po powrocie do swojego strumienia zapomni o wszystkim, ale jednak na moment stał się Doktorem. I nie ważne co twierdzi Moffat, nie ważne jak wygląda właściwy strumień czasowy, dla mnie cała numeracja się rozwaliła. Jedenasty jest Dwunastym.
Swoją drogą tu jest duża dziura logiczna moim zdaniem. Hurt nie użył momentu, a Doktor będzie pamiętał, że go użył. Jak? Wszystko potrafię sobie wyjaśnić w miarę, oprócz tego.
Ogólnie to bardziej mnie rozwaliła przedwczorajsza 'Przygoda w Czasie i Przestrzeni', niż 'Dzień Doktora'