Skacze z kwiatka na kwiatek. Jest z Karen, jest super, ale nagle pojawia się Elektra, potem przypomina sobie stare czasy, udaje, że jej nie lubi, w między czasie flirtuje z Claire, ale nadal jest z Karen, potem magicznie zakochuje się znowu w Elektrze i chce z nią uciec, choć pół sezonu narzekał na nią, a jak umarła to znowu wrócił do Karen.
Jeden z wielu wątków, które w tandetny sposób niszczą jakość serialu.
Aha, czyli według ciebie spotkanie w biurze, pokazanie maski i ujawnienie, że to on jest DD to randka? Z Karen nie łączyło go nic szczególnego. Umówili się chyba na jedną randkę, może dwie (już nie pamiętam) całowali się, ale oboje byli przy tym tak niezdecydowani, że nie ma nawet co tego kwalifikować jako poważny związek. Ona była zajęta sprawą Punishera, on współpracą z Elektrą, byli tym na tyle rozproszeni, że nic więcej nie mogło się między nimi rozwinąć.
Z Claire łączył go przelotny romans, nic więcej. Flirt nie jest jeszcze zbrodnią, choć ja tam flirtu i tak nie dostrzegłem. Teraz Claire będzie częścią serialu o Luke'u Cage'u, z którym również nawiąże romans. Ją też nazwiesz dziwką?
Natomiast Elektra była pierwszą wielką miłością Matta. Potem ich drogi się rozeszły, więc nie dziwne, że po pewnym czasie (a spędzali go wspólnie bardzo często i to w takich okolicznościach), zaczęło między nimi iskrzyć, a gdy zrobiło się gorąco (w sensie niebezpiecznie, na granicy śmierci), Matt rozważał ucieczkę.
Ja tu nie widzę tego co opisujesz czyli Matta jako męskiej prostytutki. Słabo interpretujesz.
Nazwałem tak temat, bo jak kobieta tak się zachowuje w serialu, to od razu się nazywa ją dziwką, bo jak to tak można? Skandal! Ale nie, Matt jest święty. Przecież on może robić wszystko. Posłuszny katolik, nie zabija, bo to przecież wielki grzech, ale już pobić do nieprzytomności, roztrzaskać kości, włamać się gdzieś i okłamać przyjaciół może. Kolejna irytująca sprawa dotycząca głównego bohatera, który jest hipokrytą i prawi kazania do każdego, kto zabił, a sam nie jest lepszy.
Wracając, był z Karen, bo sami o tym mówili, więc wybacz, nie wiem, jaki masz system wartości, ale według mnie jak jesteś z kimś w związku, a nawet jego początkowej fazie, jak w wypadku Karen i Matta, to nie latasz za dwoma innymi kobietami i próbujesz się do nich zbliżyć. Przy oglądaniu każdego odcinka łapałem się za głowę, co wyczynia główny bohater. Spławiaj Elektre przez pół sezonu, udawaj jaka to jest ci obojętna, żeby jak tylko Karen z tobą zerwie, pobiec do niej i prawić piękne teksty typu "TYLKO TY MNIE ROZUMIESZ", "JESTEŚ WYJĄTKOWA", "TY, TY, I TYLKO TY". Totalne banały, istny kicz.
I dlaczego miałbym nazwać Claire dziwką, skoro ona nie podrywa innych, będąc w związku z innym i nie skacze z kwiatka na kwiatek?
Niestety, ale Daredevil to nie jest wybitnie ambitny serial, żeby trzeba było tu cokolwiek analizować. Matt skacze z kwiatka na kwiatek i jak jedna go spławi, to leci do drugiej, waląc tak samo beznadziejnymi tekstami, jak to one są tymi jedynymi i tylko one go znają. Dramat. Drugi sezon zamienił ten serial w istny dowcip. Nie dziwię się, że tylko w Polsce go chwalą.
Zmieniłeś już awatara, ale nie zrozum mnie źle - lubię Igrzyska i doceniam je. Uważam, że poruszone przez Ciebie wątki miłosne tam są realizowane bardzo interesująco, np. to ciągłe rozdarcie Katniss między dwoma facetami. I w ,,Daredevilu" też są pokazane interesująco.
Matt w żadnym razie nie jest męską prostytutką. Po pierwsze, nie bierze za ,,to" kasy. Po drugie, serial poswięca dostatecznie wiele uwagi na pokazanie jego wątpliwości związanych ze sferą uczuciową. Matt nie jest żadnym zepsutym samcem alfa, który - niczym Hank Moody i inni bohaterowie z ,,Californication" - chce dobrać się do jak nawiększej liczby kobiet.
,,Daredevil" z pewnością nie ukazuje tego o czym piszesz - ani męskich, ani ,,normalnych" prostytutek. Możesz uważać go za kiczowaty i mało ambitny, lecz Twoje pozostałe zarzuty są chybione - oczywiscie moim zdaniem, no i wielu innych:)
No właśnie wątki miłosne to najsłabsze punkty w obu produkcjach (Igrzyska/DD). Bez tego uważałbym ten serial za sto razy lepszy. 1 sezon był ich praktycznie pozbawiony i oglądało się go mi lepiej niż 2, choć w 2 było więcej ciekawych postaci (Elektra była genialna). Daredevil nie jest nieambitne, ale też nie jest ambitne. Jeden z niewielu seriali na poziomie, który kuleje w miejscach przez wątek miłosny.