Po pierwszej części książki, która średnio przypadła mi do gustu myślałem że dam sobie spokój, ale ostatnio przeczytałem dwie kolejne części i nawet fajnie się to rozkręca. Co prawda takie trochę romansidłowate i gorsze od przygód Anity Blake, ale jednak zaciekawiło mnie na tyle że rozważam obejrzenie serialu. I teraz mam pytanie. Jak bardzo książki odstają od serialu? Dużo pozmieniali? Czy może każda książka to nowy sezon? Bo gdzieś mi się "obiło o oczy" że Sam zmienia się w muchę co jest moim zdaniem lekko głupawe. W książce zmieniał się w owczarka collie. No i jeśli będzie więcej takich dziwnych zmian to raczej dam sobie spokój.
No wiec pierwsza seria w ok 90% zgadza sie z ksiazka, natomiast w drugiej jest wiele watkow, ktorych nie ma w ksiazkach, a te ktore sa, zostaly nieco zmodyfikowane przez Balla.
Moim zdaniem wychodzi to tylko serialowi na dobre, bo widzimy swiat nie tylko oczami Sookie, jak to ma miejsce w ksiazkach. Na minus jest tylko przesadzony watek z menada, ale da sie to zniesc.
Natomiast liczba sezonow na pewno nie bedzie odpowiadac liczbie ksiazek (13 serii to troche za duzo). W pierwszych 2 seriach wydarzenia zgadzaly sie z pierwszymi 2 ksiazkami, ale z tego co widze, w 3 sezonie bedzie sie to zmieniac. Np wprowadzeni zostana bohaterzy pojawiajacy sie dopiero w 4 czy 5 z kolei ksiazce.
Co do Sama i muchy (;P) to nawet w ksiazkach jest mowa ze moze sie on zmieniac w jakiekolwiek zwierze zechce, ale preferuje owczarka Collie. W serialu to sytuacja go zmusza do zmienienia sie w cos tak malego jak mucha. Ale tylko raz czy dwa, zwylke zmienia sie w Collie ;)
Przede wszystkim do oglądania serialu trzeba podejść na luzie i z otwartym umysłem. Pamiętam, że gdy włączyłam pierwszy odcinek wiedziałam jedynie, że to serial o wampirach, które ujawniły się przed światem i mniej więcej żyją jak inni obywatele. Ale nawet przeczytanie książek nie przygotowało mnie do tego co zobaczyłam. Już 2 scena w sklepie przy stacji benzynowej totalnie rozwaliła mnie na łopatki i być może gdybym nie należała do osób, które kurczowo trzymają się utartych schematów oraz gdybym należała do osób, które nie dają serialowi szansy na przynajmniej kilka odcinków zanim zrezygnują to od razu bym wymiękła. Ale to był tylko chwilowy szok, bo świat wykreowany przez Alana Balla jest niepodobny do żadnego innego filmowego, gdzie pojawiały się wampiry. Gdy już na to się otworzyłam - wsiąkłam na dobre i TB stał się jednym z moich 2 najulubieńszych seriali (jako pierwszy - Dexter).
Prawdopodobnie, gdybym tylko przeczytała gdzieś, że Sam w serialu zmienia się w muchę, to także uznałabym to za głupawe, ale Sam zmienia się w muchę tylko 2 razy w 2 serii i gdy robi to za drugim razem jest to jedna z najbardziej komicznych sytuacji w serialu (pod warunkiem, że potrafi się wczuć w specyficzny klimat True Blood), w czasie tej sceny ze śmiechu bolały mnie policzki i mięśnie brzucha ;)
Zgadzam się z Desiree w tej kwestii "Moim zdaniem wychodzi to tylko serialowi na dobre, bo widzimy swiat nie tylko oczami Sookie, jak to ma miejsce w ksiazkach."
Wątek Menady w 2 serii jest rzeczywiście dziwnie poprowadzony, ale mnie jeszcze bardziej drażniło zbytnie rozwlekanie pobocznych wątków związanych z Bractwem Słońca.
W serialu znacznie fajniej, niż w książce przedstawione są osobowości głównych bohaterów, czy się ich lubi, czy nie, z pewnością są barwni, złożeni i interesujący. Dialogi są znacznie lepsze niż w książce. Jeśli ktoś w miarę szybko wczuje się w specyficzny klimat True Blood to pokocha ten humor. Jason serialowy i jego teksty zasługuje już na miano kultowego. Tara zupełnie jest inna niż w książce. Postać Lafayette'a jest zaczerpnięta z książki, ale znacznie bardziej rozwinięta. Arlene jest taka jak w książce, Terry Bellefleur trochę inny.
Moim zdaniem film potraktowano jako parodię horrorów i filmów o wampirach w ogóle. Jak dla mnie świetny, niestandardowy, daleki od łzawości i "romasidłowości" np. "Zmierzchu" (ale może trzeba mieć 14 lat żeby się w ten klimat wczuć, ja niestety za stara jestem).
Co do podobieństw i różnic, to pierwszy sezon bardzo podobny do książki, drugi już zaczyna od niej odbiegać, ciężko powiedzieć co będzie w trzecim.
Osobiście uważam nawet, że serial jest lepszy od książki, bardziej komiczny, mniej erotyczny (choć w sumie to i tak dość, jak na serialowe realia), krwawy, a w swej krwawości przybiera formy makabraski. Polecam :)
A książka jest erotyczna? Jestem dopiero po trzech częściach, ale jakoś nie zauważyłem tam przesytu erotyki do tej pory - no może poza Ericiem, który pchał łapy w majtki Sookie :P Tak poza tym to tylko gadają o seksie i czasem jakaś wampirzyca w samej bieliźnie wyjdzie z nory Gorsze rzeczy się czytało :P
Moni_11 zgodzę się z Tobą, iż serial ten potraktowano jako parodię i chyba dlatego ja nie mogę się przekonać. Nie mogę przebrnąć przez pierwszy sezon, choć nie rezygnuję, bo znajomi trują mi za uszami, że powinnam go obejrzeć. Jestem po przeczytaniu na razie 3 części serii, co za tym idzie mam swoje wyobrażenie o postaciach...
jestem właśnie po przeczytaniu 10. części przygód Soookie Stackhouse, i bardzo podoba mi się ten cykl. Całkowicie odpowiada mi rozwój książkowych wydarzeń :) W serialu wprowadzono dużo(!) zmian, chociaż rozwinięta postać Lafayetta jest super. W książce zawartych też jest sporo erotycznych wątków, ale nie jest ich tak dużo jak w serialu (trzeba przyciągnąć widza..). Mam nadzieję, że pod względem życia prywatnego/uczuciowego Sookie, historia nie bedzie odbiegać znacznie od tej książkowej(chociaż już trochę odbiega). Mam ochotę wyłożyć kawę na ławę i walnąć spoilerami, ale spróbuję się powstrzymać :) Powiem tylko tyle, że Bill może i być pierwszym, ale na pewno nie ostatnim... ;p Co odpowiada mi z resztą, ponieważ nie lubię postaci Billa.
Ja wlasnie po raz drugi obejrzalam 2 serie (tak dla przypomnienia) i cos mi sie rzucilo w oczy, czego nie zauwazylam za pierwszym razem. A mianowicie kiedy Bill przychodzi do krolowej po rade w sprawie menady, ta nagle wie gdzie on teraz mieszka i ze jego dziewczyna ma na imie Sookie. Wiec pewnie ten watek bedzie podobny jak w ksiazce, czyli okaze sie ze Sophie-Ann maczala we wszystkim palce... Wiec sie ciesze, ze przynajmniej w tej kwestii serial nie odejdzie od ksiazek i Bill okaze sie wcale nie taki slodki i mily... uff :D
Nie moge uwierzyc ze przegapilam taka istotna kwestie przy pierwszym ogladaniu ;P