Z pierwszego sezonu zdecydowanie najlepszy i godny polecenia, ciekawa wizja 'ziaren' i
konsekwencji płynących z ich powszechnego użytku. Dobrze przedstawione emocje, nie było czuć
zgrzytów w grze bohaterów. Perfekcyjny z wstępem, rozwinięciem i mocnym zakończeniem. +
świat niedalekiej przyszłości wykreowany dość konserwatywnie i z głową co mi się spodobało,
gdyż dodaje to historii autentyczności.
Zgadzam się w zupełności. O ile pierwszy odcinek szokował, tak drugi, a zwłaszcza trzeci poruszają do głębi. Koniec odcinka The Entire History o You wzruszył mnie, po prostu, choć nie spodziewałam się tego podczas oglądania go. Był dramatyczny, pełen smutku. Zastanawiam się, ilu z nas dziś pragnęłoby uczynić podobnie.
A seria - świetna, chciałabym, by doszło do powstania kolejnych sezonów. Niesamowity, na wskroś prawdziwy ironiczny portret nas, tego, jacy jesteśmy dziś i jacy będziemy jutro.
moim zdaniem to zakończenie było owszem poruszające, ale dość przewidywalne, po tym wszystkim co przeszedł bohater. o wiele bardziej zaskoczyło mnie zakończenie pierwszego odcinka [SPOJLER] kiedy okazało się, że premier nie musiałby dymać świni gdyby tylko ktoś zrezygnował z oglądania tv i wyszedł na ulicę.
[spoiler]
akurat w "cała prawda o tobie" przekaz jest dość prosty - w przyszłości jeszcze bardziej będziemy żyć przeszłością niż obecnie.
bohaterowie cały czas przewijają swoją przeszłość i ją oceniają czyli robią non - stop rzeczy, które ich oddalają od szczęścia, cieszenia się chwilą obecną itp.
możemy wziąć główny wątek kłamstwa żony i rozważyć czy mąż miał rację dociekając prawdy, jako facet wczuwam się w sytuację i dochodzę do wniosku, że też bym tak samo postąpił gdyby żona mnie okłamała, chciałbym znać prawdę i na pewno wk****bym się gdybym wiedział, że jakiś palant ją wcześniej wy****ał a ona dalej się śmieje z jego "żartów" (potem scenarzyści dolewają oliwy do ognia i dowiadujemy się, że doszło także do zdrady). Myślę, że producenci chcieli wzbudzić w nas refleksje jak byśmy my się zachowali w takiej sytuacji a także przedstawili nam swoje zdanie na ten temat a raczej rozwiązanie(końcowa scena jak "mąż" wyrywa sobie "ziarno").
Pytanie co bardziej niszczy relacje między ludźmi, życie przeszłością czy kłamstwo?
w całej tej zdradzie najbardziej absurdalny był jej motyw(zresztą słabo wyjaśniony), facet zniknął na kilka dni a ona zamiast się tym przejąć i go szukać to po kilku dniach nie wytrzymała i dała d**y, lol, co to k***a za kobieta? :P
dodam jeszcze, że doskonale zagrane role, szczególnie Fi (żona) w pierwszej scenie z Jonasem(kochankiem), widać zakłopotanie, poczucie winy na jej twarzy i można się domyślić, co będzie głównym wątkiem odcinka.
Ten odcinek był rewelacyjny, wgniotło mnie po prostu w fotel :D. Dodam, że obejrzałam go jako pierwszy odcinek, przez pomyłkę i choć wiem, że każdy z epizodów jest odrębną historią, to poprzeczka została ustawiona wysoko i mam spore oczekiwania wobec kolejnych odcinków. Mam nadzieję, że będą równie dobre.
Najbardziej podobała mi się oczywiście końcówka. Boleśnie szczera, smutna, mocno skłaniająca do refleksji. Historia niby niezwykle prosta, wręcz banalna, a przedstawiona w taki sposób, że ciężko wyjść z podziwu po skończeniu seansu. Po prostu rewelacja.
jabym zrobił to inaczej: mąż powinien wyciąć ziarno żonie i wsadzić sobie , ostatecznie sie pogrążyć w szaleństwie
Zakonczenie akurat bylo najglupsze, bo implant ktory pozwolil mu na dojscie do prawdy wycial sobie z glowy. W przyszlosci moze jeszcze by sie przydal w podobnym celu. Nie przyjmuje wyjasnienia ze tak cierpial, ze stwierdzil, ze wolalby nie wiedziec... To znaczy ze godzil sie na zycie (ewentualnie) dymany jak frajer? To po co w ogole dazyc do prawdy, niech zaakceptuje, ze jego dupa daje na boku, on sobie jawnie pobzyka wzamian przynajmniej:) Lepiej pozostawic ukochana przy sobie, ale dopuszczac mozliwosc, ze zdradza (byc moze, nawet przy wpadajacych w oczy podejrzeniach nie wnikam dalej, moze zdradza co mi tam)? Kompletna bzdura...
ja to odebrałam tak, że on sobie wyjął ziarno, żeby ciągle nie widzieć żony w każdym miejscu mieszkania, tak jak to robił, przed wyjęciem ziarna:)
Wystarczy skasować wszystkie nagrania z żoną, po co odrazu robić sobie wiwisekcję głowy?
Zrobił to, żeby zapomnieć o tragedii, która go spotkała. Podczas kolacji ze znajomymi była przecież kobieta, która nie miała ziarna i mówiła, że nic nie pamięta, ale teraz czuje się lepiej. On zrobił to samo.
Ty już któryś raz piszesz łzawe elaboraty na Filmwebie o tym, jakie to kobiety są złe ;) Zapisz Ty się może na jakieś forum dla frustratów, może tam Ci ktoś doradzi, wspomoże psychicznie w jakiś sposób. Widać, że masz z sobą jakiś problem.
Dzięki za ten jakże niepotrzebny wywód myślowy, zapewne sfrustrowanego faceta, który nie ma pojęcia o kobietach.
I to super że swoje poglądy opierasz na stereotypach, to takie dojrzałe...
Może zamiast rozpisywać się na forach, poszerz horyzonty albo znajdź sobie dziewczynę.
Pozdrawiam
Jak rozumiem Twoja żona i matka też były szmatami dla pierwszych lepszych? No to współczuję.
"Moim zdaniem ciężko znaleźć choć jeden powód na tym świecie, by współczuć kobietom obojętnie co je złego spotyka ze strony facetów" - czyli jak psychopata napadnie i zgwałci Twoją żonę, to powiesz jej, żeby się nie mazała, bo nie będziesz jej współczuł?
Czytałam już te wynurzenia, nie zauważyłeś, że powtarzasz treści z komentarza, na który już w tym wątku odpowiedziałam o.O ? Już to świadczy o tym, że coś jest z Tobą nie tak, returner. Nie spamuj - zwłaszcza, że chyba nie przemyślałeś do końca tych mądrości. Gdyby było tak, jak piszesz w pkt. 1 "argumentów", nisko sytuowani mężczyźni bez większych walorów nie mieliby szans intelektualnych lub aparycji nie mieliby szans tworzyć rodzin - a przecież je zakładają. Co do reszty - podobny zbiór bzdur można by stworzyć pisząc o tym, jacy to faceci są okropni. Przecież lecą na puste ślicznotki, opuszczają żony po latach małżeństwa dla młodszych duper, nie wspominając o tym, że gdy rodzi się niepełnosprawne dziecko, to facet zazwyczaj znika i pozostawia je do opieki kobiecie. Nie wspominając już o Twoich zabawnych dowodach - równie dopsz można zrobić "testy" na czacie i pisać do facetów jako dwie różne postaci. Chętna cycatka oczywiście będzie mieć powodzenie, spokojna i skromna dziewczyna szukająca związku - o wiele mniejsze.
No cóż, pozostaje mi współczuć Ci jako synowi i mężowi eks-szmat :( Jak się z tym czujesz?
PS W sumie to mi Ciebie szkoda, returner. Widać, że musiałeś wyrosnąć i obracać się w środowisku, w którym opisywane przez Ciebie zachowania kobiet były tak często powtarzalne, że uznałeś je za normę. Nie wiem, może napatrzyłeś się za dzieciaka, jak Twoja matka sypiała co tydzień z innym konkubentem, który ją lał i wykorzystywał? Może zanim poznałeś swoją żonę, która przed ślubem była szmatą, cierpiałeś z powodu odrzucenia przez kobiety, które w porę dostrzegły, że coś z Tobą nie halo i dorobiłeś ideologię do swojego nieudacznictwa? Ciekawi mnie to w sumie.
Hahah, tak jak myślałam - kobiety to szmaty i kur**y, ale Twoja mamusia i żona to nie :)
Jeśli randkowałeś z kobietami, które były skłonne do wybierania partnerów pod katem wyglądu albo zamożności zamiast cech charakteru, to znaczy, że po prostu na takie zwracałeś uwagę. Obracałeś się w takim, a nie innym środowisku. Nie twierdzę, że puste materialistki nie istnieją, bo oczywiście takie kobiety są i jest ich niemało - ponieważ niemało jest pustych ludzi. Ludzi płytkich, złych, małostkowych, stosujących podwójne standardy, idących na łatwiznę, oportunistów. Nie ma tu znaczenia płeć, chociaż to prawda, że ewolucyjnie jesteśmy przystosowani tak, aby dobierać sobie partnera również pod kątem jakości materiału genetycznego i zdolności do utrzymania/wychowania potomstwa. Tylko tutaj znów dotyczy ta kwestia obydwu płci.
Twoje "badania" na kobietach w realu, dyskotece i w internecie :) W jaki sposób dobierałeś próbę docelową? Masz gdzieś zestawienie ich wieku, miejsc zamieszkania, zawodów, wykształcenia, pochodzenia? jesteś w stanie podać jakąś metodologię takiego badania? Jeśli bierzesz na warsztat jakąś konkretną grupę - na przykład dziewczyny z dyskoteki (jaka to dyskoteka? w jakim mieście/wsi? targetowana na jaki rodzaj klienteli?), to powinieneś mieć świadomość, że nie jest to grupa reprezentatywna dla ogólnej populacji kobiet. Po raz kolejny potwierdzasz, że wyciągasz wnioski na podstawie nieciekawego najwyraźniej środowiska, w jakim się obracasz.
I skąd tą dyskotekę wystrzeliłaś ?
"w sklepach różnych, centrach handlowych,
w parku, na ulicy, na przystankach, w pociągu, autobusie,
w muzeach, bibliotekach, dyskotece, u znajomych, podczas podróży"
Gdzie tu masz tylko dyskotekę ?
Masz jak każda kobieta brak umiejętności logicznego myślenia i cały czas hipokryzja.
"To co zaobserwowałem na dyskotece" - ostatni akapit wypowiedzi, którą skomentowałam, do niego się odniosłam. Skup się, jeśli nie na tym, co piszę, to chociaż na tym, co sam napisałeś.
Ośmieszasz się, owszem, ale Ty :) "Badając" młode, niezamężne kobiety na dyskotece badasz głównie pewne siebie ekstrawertyczki, które lubią poznawać nowych ludzi i dobrze bawią się w tłumie i przy głośnej muzyce. Jesteś pewien, że gdybyś wybrał szare myszki, dla których pójście na domówkę jest mniej atrakcyjne od wieczoru z książką, wyniki miałbyś takie same? Na jakiej podstawie? No właśnie - nie badałeś takiej grupy, więc nie masz podstaw wyciągania wniosków. Społeczność uwodziciel - rozumiem, że oprócz wieku są podane jakieś inne cechy kobiet z badanej grupy? Czy ci uwodziciele prowadzili badania terenowe w bibliotece, w muzeum i w spożywczaku, czy może zaczepiali kobiety w klubach - gdzie wielu ludzi przychodzi, żeby kogoś poznać - lub na ulicy, dobierając dziewczyny/kobiety pod kątem wyglądu?
W świecie zamkniętych fantazji to żyjesz Ty. Czy podnieca Cię w jakiś sposób wizja świata, w którym każda kobieta to sucz, którą gdybyś chciał, mógłbyś natychmiast zaciągnąć do łóżka? Może to o to chodzi - może kompensujesz sobie swoim myśleniem jakieś braku lub masturbujesz się mentalnie fantazjami? To tak niestety nie działa.
No cóż, pozostaje mi życzyć Ci, żeby na drodze Twojej żony nigdy nie stanął nikt przystojniejszy, bardziej wygadany i zamożniejszy od Ciebie - bo wówczas, wedle swojego toku myślenia, zostaniesz z ręką w nocniku :)
A właśnie - wspominałeś, że ponoć jesteś przystojny, miałeś w życiu z górki etc. Z którego powodu Twoja żona postanowiła, że to właśnie Tobie będzie dawać d*py?
W ogóle to bardzo chciałabym poznać Twoją żonę - ciekawa jestem, co sądzi o tym, że masz ją za ku**wę. Bo przecież pisząc "jesteście KU..WAMI" o kobietach piszesz także o niej.
Haha, komarzyca, dobre :D Nie przyczepiłam się, tylko interesuje mnie dyskusja, co nie zmienia faktu, że widać, iż żadne z nas drugiego nie przekona, bo najwyraźniej mamy zupełnie inne doświadczenia życiowe i obserwacje. Co nie zmienia faktu, że dyskusja służy wymianie poglądów, a nie nawracaniu na swoje, więc pogadać można.
Siksą nie jestem, bo mam już 3 dychy na karku, ale nie mogę utożsamić się z kobietami, o których piszesz, ponieważ mając jednego partnera od niemal 10 lat i nie mając zasadniczo innych doświadczeń w temacie relacji damsko-męskich nigdy nie myślałam w taki sposób, jak wg Ciebie kobiety myślą. Mój partner jest zupełnie zwyczajny, tak samo jak i ja - większość ludzi bowiem, jak wspominałam, jest przeciętna. Jestem ładna, ale nie piękna, on wygląda normalnie, mi się podoba, niektórym kobietom pewnie też, innym niespecjalnie. Zarabiam dobrze jak na miasto, w którym mieszkam, on mniej, co nie ma dla mnie znaczenia, bo i tak od lat mamy wspólny budżet. Bajery to on nie ma, ma za to poczucie humoru podobne do mojego, co mi się w nim spodobało i podoba do tej pory. Ma wiele zalet i dużo wad, które wku**wiają - tak samo zresztą jak i ja. Oboje jesteśmy po prostu zwyczajni. Zdarzało mi się, że byłam celem "podrywu" mężczyzn bardzo przystojnych i bardzo dobrze sytuowanych, wygadani też byli, co nie zmienia faktu, że nie byłam zainteresowana, bo nie. Odrzuciłam wiele opcji, o których powiedziałbyś, że dla kobiety byłyby bardziej opłacalne z powodów, jakie wymieniłeś, czyli męska uroda, cwaniactwo, zawartość portfela. Bo nie szukam niczego lepszego od tego, co mam, bo mój facet mi odpowiada i nie zamienię go na innego mimo, że czasami mnie wkurza i mam ochotę wówczas go uropić w łyżce wody, wreszcie - bo ani wygląd, ani pieniądze, ani bajera mi nie jest w stanie zaimponować tak, żebym się rzuciła na faceta z okrzykiem "jestem cała Twoja". Być może też dlatego, że zasadniczo w ogóle niewiele rzeczy jest w stanie mi zaimponować, a na pewno nie przedmioty, uroda o której wiadomo, że zniknie czy pieniądze, za które można wspomniane przedmioty (w większości zbędne) kupić. Jako że otaczam się ludźmi, którzy są do mnie podobni, w moim otoczeniu nie ma głupich cip, tylko rozsądne kobiety, które nie gardzą ludźmi dlatego, że inni wydają się przystojniejsi, mają lepszą bajerę czy grubszy portfel. Owszem, takie laski istnieją - ale istnieją też faceci, którzy puszczają w trąbę żonę z dziećmi i wymieniają ją na lepszy model, niczym nasz dawny pan premier Kazio Marcinkiewicz, którego znudziła i Isabel, nieprzeciętnie zresztą głupia kobieta. Owszem, istnieją kobiety, które zostawiają faceta po wypadku, oszpeconego i sparaliżowanego, ale istnieją też faceci, którzy wypinają się w analogicznej sytuacji na żonę/dziewczynę. Lepiej - większość facetów wypina się tyłkiem, kiedy rodzi się niepełnosprawne dziecko. Wiesz, że większość takich dzieci w Polsce jest wychowywana tylko przez matkę? Niestety, tatusiowie mają tendencję do wiania, gdzie pieprz rośnie, kiedy robi się za trudno i staje się jasne, że potomkowi do końca życia trzeba będzie podawać papkę łyżeczką. I czego to dowodzi? Że skur**syństwo to natura mężczyzn? A może tylko niektórzy są palantami, a inni nie?
I tu zbliżamy się do sedna tematu - nie chodzi o to, że kobiety to k**rwy czy faceci to ch**je. Chodzi o to, że ludzie są albo przyzwoici, albo nie. Albo mądrzy i dobrzy, albo głupi i okrutni. Sam zresztą napisałeś: "Świat niestety jest brutalny. Taka smutna prawda. Nie zmienię świata i naturę ludzi. Choćbym chciał.
Wystarczy, że gdzieś jest wojna lub anarchia i zaczynają się masowe gwałty i mordy, bo ludzie czują się bezkarni" - i tu masz rację. Ale piszesz o ludziach, a nie kobietach i mężczyznach.
Ech, zmęczyłam się. Za świętami nie przepadam, ale życzę Ci, abyś spędził je w miłej atmosferze z rodziną. No i oczywiście, żeby Twoja ukochana nigdy nie spotkała na swojej drodze kogoś, kto będzie miał lepszą bajerę, grubszy portfel i lepszy wygląd od Ciebie ;) Pozdrowienia!
Gdzieś na FW był ogłaszany konkurs na najdłuższy wpis, proponuję abyś się tym zainteresował bo wygrana jest wręcz pewna. Treść merytoryczna jest tutaj mniej istotna - tym bardziej szanse są ogromne.
No stary, zatem Twoje wątpliwej jakości "badania" nie mogą zawierać wniosków na temat zachowań czy predylekcji wszystkich kobiet per se, tylko młodych kobiet z wyższym wykształceniem zamieszkujących duże aglomeracje. Każdy, absolutnie każdy ośrodek badawczy, socjolog czy nawet szeregowy ankieter po prostu Cię wyśmieje. Poczytaj trochę o metodologii badań socjologicznych, zanim zaczniesz się w nie bawić. Bo na razie Twoje badania to po prostu próby terenowe Seby na dysce.
No nie :) Nie przyznaję Ci racji, ponieważ stawiasz twierdzenia, które aż roją się od cech falsyfikowalnych i które nie mają żadnego uzasadnienia jeżeli chodzi o płeć. Kobiety nie uwielbiają facetów, którzy zaliczają najwięcej i traktują kobiety jak ku**y, mogą natomiast preferować partnerów, którzy swoimi cechami będą wskazywać na to, iż będą odpowiednim materiałem na ojca ich dzieci. Przyznasz, że jest różnica.
Jest coś pomiędzy posiadaniem dobrego wyglądu a byciem nikim - facet może być przystojny, zwyczajny, lub nieatrakcyjny. Większość jest zwyczajnych - tak samo jak większość kobiet jest przeciętna - i znajdują oni sobie żony bez większych problemów.
W realnym świecie nie istnieje sytuacja, w której facet albo ma kasę, albo jest nikim - może być zwyczajnym człowiekiem, który zarabia akurat tyle, żeby wspólnie z żoną zacząć budowę własnego ogniska domowego. Nie ma kasy = jest nikim i kobiety go olewają? Niesamowite, skąd zatem ci wszyscy ochroniarze, pracownicy marketów i przedstawiciele innych niskopłatnych zawodów mają żony, które rodzą im dzieci? A rolnicy na drobnych gospodarstwach rolnych? A salowi? A sprzątacze? Świat nie kończy się na tej dyskotece, do której chodzą panny po studiach w wielkim mieście, naprawdę.
Masz przebojowy charakter albo jesteś nikim - serio, nie ma nic pośrodku? Gdzie ci nieśmiali, skromni ludzie, którzy nie lubią zwracać na siebie uwagi, znajdują żony, naprawdę...
Wyjdź poza ramy swojego środowiska, które najwyraźniej jest jakieś spaczone (w moim otoczeniu nie ma kobiet, o jakich piszesz, szok - same pary z długim stażem, w których wszyscy są po prostu zwyczajni, ani bogaci, ani przebojowi, ani o wyglądzie top model), może dostrzeżesz więcej.