Nie wiem czy ktoś jeszcze zauważył jak bardzo postać Britty zmieniła się na przestrzeni sezonów. Przestałam oglądać Community nie tylko przez ogólny spadek formy serialu ale przez Brittę z której scenarzyści robią coraz to gorszą idiotkę...
W pierwszym sezonie była nieustraszoną feministką, chciała o coś walczyć i miała opinie innych gdzieś (oczywiście na ten swój pokraczny sposób).
Od połowy 2 sezonu jest zsuniętą na 2 plan idiotką a aktorka tak przerysowuje postać, że nie jestem w stanie na nią patrzeć...
Łyknąłem cały sezon całkiem szybko i ledwie pamiętam, że Britta była przynajmniej rozgarnięta. Generalnie postać ta była zdecydowanie najsłabsza ze wszystkich ważniejszych. Choć w pewnym momencie nawet twórcy zauważyli, iż Britta zidiociała, więc do końca cisnęli z niej bekę.
ta, to przedstawienie jest tak obrzydliwe... ale nie dziwi mnie to w ogóle, biorąc pod uwagę, kto to pisał
Twoja opinia brzmi jakby pisała ją sama Britta. Czytając ją uniosłem oczy do góry i wzdechnąłem jakbym siedział przy stoliku z bohaterami serialu.
Masz rację. Wystarczy spojrzeć na jej wyrazy twarzy. Reszta komentarzy po prostu ssie xd
Oj, mnie również boli ta zmiana choć odrobinę mniej. Jednak zauważyłem tę zmianę wyraźnie dopiero w 3. sezonie. Uwielbiałem ją w pierwszym sezonie, w drugim była ok, później - eh... (obecnie jestem w połowie 5. sezonu)
Dodatkowo boli mnie, że wątek miłosny między nią a Jeffem został wygaszony i pominięty niczym Jackie i Hyde w 8. sezonie Różowych Lat 70tych.