Bailey to wg mnie interesujaca postać niby taka twarda "CAPO" a z drugiej strony troszczyła sie o swoich stazystów jak nikt inny (np. operacja Christiny). A George był bardzo zabawny najlepsze sceny jak dostal kiłe albo jak był wtyczką Webbera:) Zreszta kazda z postaci miała ciekawe wątki... nawrt Karev którego nie cierpie... Pozdrawiam
tak Bailey jest genialna!!! bardzo ją lubię... jak Izzie przecieła tę rurkę Denne'mu to próbowała ją jakoś zachęcić do powrotu i porozmawiania z Richardem... albo jak miała raka a George zginoł rozmawiając z Derekiem pokazała że są dla niej bliscy jakby byli jej własnymi dziećmi choć temu naprzeczała :)
warto przypomnieć sobie bodajże 6x04 UWAGA SPOILER jak Bailey operowała Mer i powiedziała do niej "nie waż sie umrzeć. wszyscy wylądowali już na tym stole" czy coś w tym stylu. widac było, że bardzo sie o nich troszczyła.
no ;) niby twarda ale ma dobre serce... nie dawała ponieść się falom emocji ale z drugiej strony okazywała dobroć i współczucie :D
Zgadzam się, Bailey jest niesamowicie twardą osobą o silnym charakterze - ileż to razy pozostali bohaterowie miewali załamania i momenty zwątpienia, a ona jako jedyna trzymała wszystko w ryzach (no, może poza jedną akcją, z tą infekcją w szpitalu). A George był przesympatyczny i naprawdę szkoda, że odszedł. Shonda zabiła niemalże wszystkich moich ulubionych bohaterów ;d