PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 323 tys. ocen
8,8 10 1 322803
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Po przypomnieniu sobie całego serialu podejmę się własnych ocen najważniejszych postaci, gdyż bez dwóch zdań to bohaterowie są najważniejsi w "Breaking Bad".

Walter - postać, która jak nic oddaje tytuł serialu (w ogóle tytuł jest jednym z najtrafniejszych tytułów filmowych w historii kina), ponieważ on rzeczywiście staje się zły, zły do szpiku kości. Jego przemiana jest imponująca, stopniowo człowiek ten traci wszelkie wartości, na koniec stając się uosobieniem zła. "BB" nie dostało ode mnie serduszka właśnie ze względu na Walta. Jak do pewnego momentu potrafiłem mu kibicować i z nim sympatyzować, tak później stał się kimś, kogo już nic nie usprawiedliwia. Zabijał, manipulował, kłamał, niszczył ludzi w imię własnej korzyści, nie mając już żadnych skrupułów. No bo patrzenie na śmierć Jane było ohydne, lecz w jakimś tam stopniu zrozumiałe. Przejechanie dilerów to uratowanie życie Jesemu. Bombka na Gusie jest czymś oczekiwanym, skoro wiemy, kim był właściciel LPH. Ale otrucie dziecka? Zlecenie zabicia Jessego? Niszczenie Hanka? Na końcu Walt się nie odkupuje, lecz przynajmniej kończy godnie, mszcząc się za Hanka i wyzwalając Jessego. Swoją drogą, mam wrażenie, że Walt nie był w stanie skrzywdzić tylko rodziny, to zawsze jakiś plus (nie mówię o krzywdach psychicznych).

Jesse - moja ulubiona postać. Zrobił wiele złego, ale do końca nie stłumił w sobie wrażliwości i woli życia. Dostał najwięcej w dupę z wszystkich bohaterów. To, co spotkało go po rozpoczęciu pichcenia z Waltem, jest niewyobrażalnym cierpieniem. Strata najukochańszych, odrzucenie przez rodzinę, mnóstwo fizycznego cierpienia. Sam nie należał do aniołków, lecz jego złe działania miały motywacje zemstowe, które nie doszłyby do skutku, gdyby nie działania innych.

Hank - nieugięty i twardy glina. Walczył do końca i nie puścił tropu. Złapał Heisenberga, dorwał go. Nie prosił bandziora o litość, kiedy miał spluwę wycelowaną w twarz. Myślę, że odszedł spełniony, powiedział żonie, że ją kocha, wykonał misję i zgasł w Panu. Jego portret budowały ataki paniki, które ukrywał za wszelką cenę, i "kruchość" twardego charakteru, pewna przyjęta poza, maska.

Skyler - nie do końca ją lubiłem. Działała nielogicznie, jak to kobiety, Sama nie wiedziała, czego chciała, Zobaczyła kasę i już wszystko grało. Nie rozumiem prób wybielania jej. Oczywiście, nie doszła do poziomu Walta, lecz swoje za uszami miała, mniej wymiernie, bardziej przez hipokryzję. Jakby nie patrzeć, skończyła dobrze, biorąc po uwagę jej machlojki finansowe. A romans z Tedem? Bez komentarza, nie będę się nad nią już pastwił.

Marie - rozhisteryzowana, skupiona na sobie kleptomanka. Miała za dobrze przy Hanku. Wg mnie niewiele wniosła do serialu.

Dziewczyny Jessego - jedyne udane (jeszcze może Lydia) postaci kobiece w "BB". Intrygujące, z niełatwymi charakterami i trudnymi losami.

Gus - geniusz zbrodni. Jeździł sobie starym volvo i czyścił frytkownicę w swoich restauracjach. Poznaliśmy jego tło, więc wiedzieliśmy, dlaczego to wszystko robi (zemsta i chęć bycia najlepszym), a zagadkowe pozostałe jego pochodzenie (w końcu nie dowiedzieliśmy się, kim był w Chile i dlaczego miał inną tożsamość).

Mike - rozumienie prawa zemsty połączyło go z Gusem, co wiemy z "Better Call Saul". Tutaj nie poznajemy jego przeszłości i historii z synem, za to poznajemy jego wielką fachowość. Świetny cyngiel i niezły cwaniak.

Saul - nie ma co wiele o nim mówić, bo w "BB" nie dostał dość czasu. To w ogóle jest ciekawe, że najpierw nie lubiłem go. Czekałem, aż zniknie z ekranu. Dopiero "BTS" sprawiło, że ta postać stała się jedną z moich ulubionych. Zagada każdego i w "BB" jest już chodzącym psem na kasę. Dlaczego tak się stało i co się za tym kryje, odsyłam do prequelu "Breaking Bad".