Z poważnego i ciężkiego tematu jakim jest rak płuc zrobiono pretekst do pokazania zwykłej kryminalnej popłuczyny dla gimbów. Najpierw gość nie chce chemioterapii, bo przecież i tak umrze, a na chemii będzie tylko rośliną i cieżarem dla rodziny. A gdy dochodzi do chemioterapii, to nic takiego się nie dzieje, mało tego, twórcy próbują wmówić widzowi, że chemia jest super, bo Walt czuje się coraz lepiej i wygląda lepiej, a łysieje tylko dlatego, że sam się zgolił. Twórcy serialu kompletnie wypaczają rzeczywistość. W dodatku chemioterapia okazała się tak skuteczna, że niemal zlikwidowała raka mimo że lekarze z serialu sami przyznają, że to tylko opieka paliatywna. Większej bredni nie można było wymyślić? Kaszel znika, wszystko u Walta się poprawia, nie występuje nawet chwila pokory, żeby powiedział np, jak bardzo się mylił z tą chemią na początku. Problem oczywiście polega na tym, że się nie mylił, tylko twórcy mieli zbyt wybujałą wyobraźnię i poszli w złą stronę. Przede wszystkim chemia powinna bardzo osłabić tego pseudobohatera (ciągle życzyłem mu śmierci), a nie wywoływać psychozy i agresję. Powiem szcerze - pierwszy sezon był naprawdę dobry, bo miałem wrażenie, że jest tu jakaś powaga, ciężar tematu, psychologiczne cierpienie rodziny przedstawione w prawdziwy sposób. Ale potem z każdym kolejnym sezonem pierwotne osiągnięcie zostało zniszczone staczając się w komercyjną papkę, w dodatku z bohatera zrobili egocentrycznego psychopatę, a w ogóle serial powinien się nazywać O zje bach, bo każdej pozytywnej postaci odbija prędzej czy później.
Na szczęście wszyscy wiemy, że próbujesz po prostu sprowokować wszystkich do odpowiedzi i dyskusji i mam nadzieję, że Ci się to nie uda. Także... oczywiście, że masz rację. Temat można uznać za zamknięty.