Może mój temat pojawia się dosyć późno po premierze pierwszego i ostatniego odcinka, ale
chciałbym wyrazić swoje zdanie, na temat tego serialu.
Dosłownie sekundę temu skończyłem oglądać ostatni sezon BB.
Historia niby prosta - nauczyciel dowiaduje się o raku, chcąc zapewnić rodzinie byt po śmierci,
decyduje się na wejście do narkobiznesu. Już na początku wiedział, że pomóc w tym mu może
jego był uczeń.
Serial z sezonu na sezon co raz bardziej się rozkręca.
W pierwszym było wprowadzenie, w drugim "wejście" do biznesu i w tym momencie rodzi się
alterego (jeśli mogę to tak nazwać, takie drugie ja) Waltera - Heisenberg. Pozostałe sezony
przyznam szczerze, że mnie jako widza - zmiażdżyły. Nie potrafię tego inaczej określić.
Z końcem odcinka czekałem z niecierpliwością i podnieceniem na następny odcinek. Ani jeden
nie potrafił mnie zanudzić.
Czytając wiele recenzji oraz opinii na temat 5. sezonu Breaking Bad spotkałem się z
określeniem, że ostatni sezon był robiony dla pieniędzy i odbiegał od reszty. Nie zgadzam się z
tym, ponieważ w 5. sezonie było mniej akcji niż w pozostałych, ale były same konkrety, które
wyjaśniały dużo niezrozumiałych wątków.
Patrząc jeszcze z innej perspektywy, możemy odnieść wrażenie (ja odniosłem), że serial
pokazuje nam i zniechęca do narkotyków; co się po nich dzieje, co może się wydarzyć podczas
zażywania czy sprzedawania. Wezmę przykład Jane, która tak naprawdę sprowadziła Jessego na
złą drogę (Jesse był po odwyku), wstrzykując sobie razem z nim metamfetaminę. Skończyło się
to przedawkowaniem oraz śmiercią.
Nie chciałem się określać co do konkretnych postać, bo lepiej, żeby każdy kto chce zobaczyć ten
serial, sam poznał poszczególnych bohaterów.
Odniosę się jedynie do roli konkretnych osób:
Bryan Cranston - przyznam, tego Pana kojarzę tylko z serialu "Zwariowany Świat Malcolma",
zanim zacząłem oglądać ten serial, byłem sceptycznie nastawiony do jego w gry w tym serialu.
Dlaczego? Wydawało mi się, że jest aktorem komediowym i nie będzie pasował do dosyć
poważnej, a czasami komicznej postaci Waltera White. Myliłem się. Pan Cranston świetnie sobie
poradził, z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie, żeby W. Heisenbeg White mógł zagrać ktoś
inny. 10/10
Aaron Paul - nie znałem wcześniej go. Zadziwiła mnie jego gra. Jedno słowo przychodzi mi na
myśl ZNAKOMITY. To jak odegrał postać Jessego, to jest po poprostu majstersztyk i mistrzostwo!
W międzyczasie bardzo go polubiłem i zapoznałem się z jego biografią. Ocena za grę to 11/10.
Jest moim ulubionym aktorem w tej produkcji. Bitch! :)
Dean Norris - bardzo dobrze odegrał rolę Hanka. Komiczny, a zarazem twardy. Głowa na karku i
dąży do celu. 10/10
Była to trójka moich ulubionych aktorów w BB.
Moja ocena za tę produkcję to 10. Stawiam ją z czystym sumieniem i każdemu ją polecam!
Pozdrawiam
"Wezmę przykład Jane, która tak naprawdę sprowadziła Jessego na
złą drogę (Jesse był po odwyku), wstrzykując sobie razem z nim metamfetaminę."
Chyba coś brałeś ;D
Chyba jednak nie :p
Dobrze określiłem się w tym zdaniu. W odcinku możesz zobaczyć, że rozcieńczali i robili kompot z mety, więc nie pomyliłem się :)
No tak tylko że to już po tym, bo tak naprawdę to Jesse wciąż zachęcał Jane do brania. I w końcu mu się udało
On jej nie zachęcał, on tylko palił przy niej, a ona mu zaproponowała mete z tego co pamietam.
>"W odcinku możesz zobaczyć, że rozcieńczali i robili kompot z mety"
Jane była na odwyku od heroiny i właśnie herę zaczęli brać po tym, gdy Jessie zapalił z nią metę. Jessie nie był wcześniej na żadnym odwyku, po prostu okazjonalnie palił metę. Na odwyk poszedł dopiero po tym, gdy przez Jane uzależnił się od heroiny.
Sam nie poszedł, to Walt go zabrał. Pinkman bez niego by zdechł w jakiejś narkotykowej melinie.