PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 323 tys. ocen
8,8 10 1 322803
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

W mojej opinii jest jeden jedyny -

- nie baw się w Boga i nie myśl, ze wiesz wszystko. Życie opiera się na współpracy z innymi ..
działasz sam .. przegrywasz i tracisz wszystko.

Jak u Was ?

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Powiedziałbym raczej że jak przekroczysz pewną granicę,w tym przypadku zabójstwo to nie istnieje dla człowieka już żadna granica moralna której przekroczyć by nie mógł.

Omnikoron

No jak tam .. zadnych przemyśleń?

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Wykorzystywać sytuacje, gdy jest na nie czas, a nie uciekać z podkulonym ogonem. (Gray Mattter). Później będziesz żył z zadrą w sercu...

użytkownik usunięty
Omnikoron

Jeżeli masz talent, nie zostawaj nauczycielem.

Jeżeli masz talent, wzbogać się na nim ;p

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Zło jest złem. Nie ważne jak bardzo byśmy chcieli je usprawiedliwiać, zawsze kończy to się tak samo. Miałem ogromną nadzieję, że serial zakończy się właśnie w taki sposób. Ścieżka zła krzywdzi wszystkich, bez względu na to, jak bardzo byśmy chcieli tego uniknąć.

użytkownik usunięty
basilica

Zło to pojęcie stworzone przez ludzi którzy myślą, że jakiś tam chopek na górze ich potem ukarze albo wynagrodzi. Nie ma zła i dobra - sami sobie takie bariery stworzyliśmy żeby w ogóle dało się w społeczeństwie funkcjonować.

ocenił(a) serial na 10

W dużej mierze muszę się zgodzić. Zło to pojęcie względne, w chrześcijaństwie mocno naciągane i przerysowane, by trzymać trzodę w stadzie.

ocenił(a) serial na 9
Omnikoron

Zawsze podążaj swoją drogą.

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

że nawet spokojny nauczyciel chemii może stać się bezwzględnym handlarzem narkotyków, jeśli ma dobry powód.

ocenił(a) serial na 10
jasiu9208

zawsze zdawaj sobie sprawę jakie mogą być konsekwencje tego co robisz , a jeszcze wracąjąc do tego , ze niektórzy mówią , że historia w serialu jest nie realistyczna , jak byłem w gimnazjum to do szkoły przyjechali policjanci ( ds. narkotyków) i wiadomo mówili o swojej pracy i raz wspomnieli , ze był taki przypadek , że nauczyciel z uczniem robili bardzo czystą heroinę bez jakich zanieczyszczeń oczywiście nie na taką skale jak w BB , ALE TAKICH HISTORII NIE TRZEBA DALEKO SZUKAĆ .

ocenił(a) serial na 7
Omnikoron

Morał jest dość prosty, jeśli ktoś ma jakąś wiedzę o przestępczości zorganizowanej. Większość ludzi w tej branży ginie tragiczną śmiercią albo kończy w więzieniu. Ich rodziny też są zagrożone. Oczywiście mam na myśli tzw. grube ryby. Większa kasa oznacza większą i groźniejszą konkurencję i tylko nielicznym udaje się długo utrzymać na powierzchni.

kinomanpl

Ja mam zupełnie inne zdanie na ten temat. Nie uważam by serial miał jakikolwiek wiodący morał.. Myślę, że totalnie kluczową sceną jest scena z ostatniego odcinka - ostatnia rozmowa walta z żoną. Mówi jej wtedy: zrobiłem to dla siebie, bo mi się podobało. Tu nie ma miejsca na morał. Walt poprostu zrobił to i tego nie żałuje. Poczuł, że żyje. Myślę, że zrobił by to raz jeszcze. Nie ma żałowania, przepraszania. Po prostu.

ocenił(a) serial na 9
kinomanianka

To może tak? :
Rób swoje, rób to co potrafisz, rób to co pozwoli rozwinąć ci skrzydła - nawet jeśli społeczeństwo ustaliło prawo które tego zabrania. Masz jedno życie i żyj tym życiem pomimo miliona głosów Cię potępiających - bo innego nie będziesz miał.
"live free or die"


:>

ocenił(a) serial na 10
kinomanianka

zgadzam się :)

ocenił(a) serial na 10
kinomanianka

Dokładnie. Też niekoniecznie odczuwam potrzebę doszukiwania się morału w tym serialu. Morałów może być dużo - i takich dosłownych i dalekich skojarzeń.

ocenił(a) serial na 9
kinomanpl

Ciekawe jest, jak bardzo różnie ludzie to widzą. Ja się skłaniam ku Twojej interpretacji, bo idea prowadzenia niebezpiecznego życia poza prawem podoba mi się tylko w filmie, na co dzień jestem... hmm... praworządną obywatelką i nie jest mi trudno zrozumieć racje, którymi kierują się opluwani tu jadem Skyler czy czasem Hank. Po prostu każda decyzja ma swoje konsekwencje i jeśli ktoś wybiera życie producenta narkotyków, to trudno oczekiwać, że wszyscy temu przyklasną, a jego życie będzie pasmem nieustających sukcesów i wszystko będzie szło po jego myśli. W sumie, to przeszło mi przez myśl, że być może cała rodzina Waltera zostanie uśmiercona - byłaby to dość sensowna konsekwencja jego działalności.

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Ja mam kilka:
1. Dobry człowiek podejmujący złe decyzje przestaje być dobrym człowiekiem.
2. Cel wcale nie uświęca środków (całę to zło wyrządzone niby dla dobra rodziny... sranie w banie jak się okazało)
3. Jak chcesz zbudować coś wielkiego to nigdy nie bierz do spółki ćpuna.
4. Jak robisz coś złego to nie mów żonie bo zaczną się płacze i sranie po gaciach jakbyś miał mało zmartwień w "pracy";P

ocenił(a) serial na 9
ronnie3000

4. Jak robisz coś złego to nie mów żonie bo zaczną się płacze i sranie po gaciach jakbyś miał mało zmartwień w "pracy";P

Przecież Walter nie powiedział żonie, w zasadzie do samego końca nie mówił prawdy. Miał po prostu pecha, że nie ożenił się z kretynką, która nie połączyłaby faktów tak jak Skyler. Jedyną opcją byłoby chyba odcięcie się od rodziny, zniknięcie, żeby na tyle na ile się dało, nie byli wmieszani w skutki jego działalności.

ocenił(a) serial na 9
Omnikoron

Umiar we wszystkim. W zarabianiu kasy najbardziej.

ocenił(a) serial na 9
Omnikoron

Masz jedno życie, wykorzystaj je.

Walter nie zrobił tego wszystkiego dla rodzi ale dla siebie. Niewykorzystane możliwości, porażki i nudne frustrujące życie pokierowały jego działaniami po tym jak dowiedział się o raku. Gdy nie czuł żalu do dawnych przyjaciół Gretchen i Eliota zapewne przyjął by od nich pieniądze na leczenie. Gdyby czuł się spełniony nie miał by potrzeby budowania narkotykowego imperium. Dopiero w obliczu zbliżającej się śmierci zrozumiał, że życie przeciekło mu między palcami.

I jeszcze banał: pieniądze szczęścia nie dają, ale ich wydawanie tak ;)

ocenił(a) serial na 8
zagraj_w_to

Oczywiście, że zrobił to też dla rodziny i jego ostatnia rozmowa ze Skyler niewiele zmienia. Liczą się czyny, a jak wiadomo bardzo mu zależało by dostali jego pieniądze.

Porażka życiowa po części też jest związana z jego rodziną. Syn niedorozwój i żona, która ciągle go trzyma na krótkiej smyczy, a potem sama przy byle okazji puszcza się. Za uszami też swoje miała przy rozliczeniach u Teda, a mimo to za wszystko winiła męża. Nic dziwnego, że facet nie mógł wytrzymać w takiej dziczy.

ocenił(a) serial na 9
giant enemy crab

Dlaczego nie wierzyć w to, co powiedział podczas tej rozmowy? Czekałam na to wyznanie odkąd tylko Walter zaczął tłumaczyć swoją działalność tym, że to dla rodziny, bo nijak się to kupy nie trzymało. Gdyby robił to dla rodziny, to skończyłby z tym o wiele wcześniej. Wszystko co robił, robił dla siebie, bo mu się to podobało po prostu. Jego rodzina nie chciała ani tych pieniędzy ani takiego życia, gdzie przez działalność ojca ginie wujek i różni mili panowie grozili składaniem równie miłych wizyt lub je składali. Walt po prostu nie potrafił z tym przestać. Kto mając pokój wyłożony kasą, której nie jest w stanie wyprać, brnie dalej w to bagno? Wzorowa głowa rodziny? No chyba raczej nie.
Niektórzy liczyli pewnie na to, że Walt Jr przejmie biznesik po ojcu, bo przecież trudno zrozumieć, że ktoś może nie chcieć mieć za ojca kryminalistę. Bo jakby fascynująca nie była przemiana Walta, to nie sposób się kłócić z tym, że facet został kryminalistą.

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Praca w szkole nie wychodzi na dobre...

Omnikoron

Wydaje mi się, ze Walter robił to dla siebie ale tłumaczył to sobie i innym w ten sposób, ze robi to dla rodziny. Był to jednak taki sprytny zabieg, który jego samego usprawiedliwiał w oczach siebie i innych.

Wydaje mi się również,że to choroba odmieniła go całkowicie. Świadomość tego, ze może odejść obudziła w nim zarówno swego rodzaju obojętność jak i chęć podjęcia ryzyka na zasadzie "jutro mnie już nie będzie, czy moje życie było czegoś warte?"

Pewną podpowiedz, zawarli w filmie sami scenarzyści. Walter sięga bowiem kilkukrotnie po książkę Waltera Whitmana (zabawne prawda - Walter White = Walter Whitman) autora, który w swej poezji często zadawał sobie pytanie nad możliwościami jednostki, która jest drobiną we wszechświecie. Pytania i odpowiedzi na temat filozofii, która"kładzie nacisk na świadomość własnych czynów, jak i na wyciąganie z nich wniosków i nauk" (za wikipedią)

Myślę, że Walter dojrzał dopiero w ostatnich odcinkach.

ocenił(a) serial na 9
Omnikoron

Spoiler

Też tak myślę i dziwi mnie zaślepienie, z jakim niektórzy usprawiedliwiają Walta przy okazji obwiniając wszystkich wokół o to, że w ogóle mieli czelność chcieć czegoś innego niż on. Jak ta wstrętna Skyler mogła nie chcieć być żoną kryminalisty? Jak Jesse mógł robić cokolwiek na własną rękę? Jak Walter Jr mógł być tak niewdzięczny i odwrócić się od ojca, który robił go w bambuko i doprowadził do rozłamu w rodzinie i śmierci jednego z jej członków? No naprawdę, co za niewdzięczna hołota;)

ocenił(a) serial na 10
El_Squonk

No tak, bo lepiej olać kompletnie ojca, a pogrążyć się w żałobie po Hanku. Bliższa księdzu koszula czy sutanna? Bo Hank to bohater, a Walt kryminalista. O nie, takich tatusiów to my nie chcemy, prawda?

ocenił(a) serial na 9
violin_j

Zgadza się, nie chciałabym mieć ojca, który produkuje dragi. Ludzie, którzy wybierają taki styl życia, nie powinni - moim zdaniem - zakładać rodziny. Gorzej jak go wybiorą, jak już ją mają.

ocenił(a) serial na 10
El_Squonk

Nie chodzi o to, co byśmy chcieli, tylko jak się zachowamy, gdy coś stanie się faktem. Pewnie, że rodzina Walta nie chciała mieć ojca i męża ściganego przez prawo, ale jeśli tak się stało to co? Odwracamy się, wyrzekamy się człowieka, który przez lata był, pracował jak wół, kochał, szanował, opiekował się? Już nie jest ideałem, już nie jest bez skazy, to co? rzucić go kamieniem?
Nie powiem, Skyler długo trwała przy Walterze. Nawet go wspierała i chciała, by wszystko skończyło się dobrze. Ale potem chyba braknie jej sił i może uczucia? Syna kompletnie już nie rozumiem, nie będę nawet próbowała tłumaczyć tej sytuacji.
Tatuś jest zły, tatuś zabił mi wujka, ja tatusia nie chcę już znać. Straszne jak dla mnie. Ale super furką od tatusia to się chętnie jeździło, a gdy mamusia zabroniła, to też usłyszała, że jest suką. Gnojek po prostu.

ocenił(a) serial na 9
violin_j

Walter Jr był przez oboje rodziców trzymany w nieświadomości, co do tego, co się dzieje. Dość naiwny nastolatek, niezbyt dociekliwy i tyle. Ja tu nie widzę żadnego wyrachowania, raczej to, że nie skojarzył faktów tak jak Skyler. W jego odsunięciu się od ojca nie chodziło tylko o śmierć Hanka, ale o to, że poczuł się oszukany, osunięty od prawdziwych wydarzeń. Jak się nagle dowiadujesz, że ktoś Ci bliski jest zupełnie inną osobą, niż do tej pory się myślało, to nie jest to zbyt dziwna reakcja.

ocenił(a) serial na 10
El_Squonk

Tu się zgodzę. Na początku mamy szok i niedowierzanie. Ale Jr miał sporo czasu (do telefonu Waltera do szkoły), by wszystko przemyśleć i zrozumieć. I w końcu przyjąć jakąś dorosłą postawę. A on z ojcem nawet nie chce rozmawiać. Skreśla go, wyrzuca ze swojego życia. Chłopak okazuje się rozpieszczonym pustakiem jak dla mnie.

użytkownik usunięty
Omnikoron

Nigdy nie rozpuszczaj zwłok kwasem w wannie.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Omnikoron

"Nie chowaj dowodów w kiblu, zwłaszcza jeśli twój szwagier jest policjantem".

ocenił(a) serial na 7
Omnikoron

Dla mnie morał jest taki, że produkcja mety w przypadku Waltera, przyniosła jeszcze tragiczniejsze skutki niż sam rak płuc. Walt wyrzekł się jakichkolwiek wartości - liczyła się tylko kasa, która miała uratować rodzinę a zadziałała zupełnie odwrotnie. Wejście na kryminalną ścieżkę było niczym rak, który przemienił Waltera w potwora, którym zawsze był, lecz się nie miał możliwości ujawnienia się (Walt w ostatnim odcinku podkreśla, że działając w narkotykowym biznesie czuł, że naprawdę żyje).
Z drugiej strony jest Jessie, który z ćpuna, któremu na niczym nie zależy, zmienia się w obrońcę moralności- bardzo wszystko przeżywa i niestety nie jest w stanie sobie z tym wszystkim poradzić.
Dodałbym jeszcze Hank'a i Mike'a - są to postacie, które do końca trzymają się swoich zasad i wartości ( i osobiście bardzo mnie dziwi, że dają się zabić).
Muszę przyznać, że brakuje mi jakiegoś podsumowania w serialu (czegoś takiego czym się Piła zawsze kończyła, co dawało widzowi do myślenia) i przez to wszystko pozostaje mi jakiś niesmak i niedosyt.

ocenił(a) serial na 10
Greg_Kmk

Nie przesadzaj z tym potworem. Potwór, bo chciał się zrealizować w tym, co robił najlepiej? Potwór, bo metę gotował? Potwór, bo zabił kilku kryminalistów? Potwór, bo chciał być bogaty?
Obrońcy moralności się znaleźli. Ciekawe czy byś się odwrócił od wielkiej kasy gdybyś miał możliwość zarobienia takowej choć nielegalnie.
Już widzę jak kilku takich obrońców moralności mówi - "o nie, nie chcę góry kasy, bo ona jest nielegalna i mógłbym zrobić komuś krzywdę tym, że ją biorę/zarabiam". Ha, hipokryci.

użytkownik usunięty
Omnikoron

Morał dla mnie jest taki: nikt nie jest tym, na kogo wygląda.

Porównajmy sobie wszystkie postacie, jaki obraz wyłaniał się w pierwszym sezonie, a jaki w ostatnim.
Walt w pierwszym odcinku to typowy, niczym nie wyróżniający się facet, nudziarz, nauczyciel dorabiający w myjni. Wiadomość o raku stopniowo uwalnia jego prawdziwe oblicze. Początkowo nieśmiało, z czasem coraz bardziej pewnie, wyłania się prawdziwy Walter White. Przez calutki serial mydli oczy dosłownie każdemu. Stopniowo traci wszelkie opory i dopuszcza się coraz okrutniejszych czynów. W pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że to nie jest tylko ktoś, kto był dobrym człowiekiem, ale postanowił dać szczęście swoim bliskim korzystając ze złych środków. Jest wręcz odwrotnie - w serialu zostaje ukazane jego prawdziwe oblicze. To nie Walter skrywa się pod maską Heisenberga - to Heisenberg skrywał się latami pod maską Waltera! Nie można oczywiście od razu przekreślić wszystkiego, całkowicie zaprzeczyć, jakoby zależało mu na kimkolwiek. Zapewne kochał swoją rodzinę do końca, ba!, uważam, że i Jessie był faktycznie dla niego ważny - problem w tym, że nikt nie był dla niego ważniejszy od niego samego. Mówił, że chciał dać szczęście rodzinie, ale tak naprawdę chciał dać je sobie i tylko sobie. Zarobienie pieniędzy dla rodziny było jedynie pretekstem i formą usprawiedliwiania się. Ale w końcu i on przyznał się przed sobą do swoich motywów. W ostatnim odcinku widzimy Walta cierpiącego... samotność i nudę. Nie cierpiącego z powodu pośredniego, ale jednak, zabicia swojego szwagra, nie z powodu wydania wyroku śmierci na partnera, ani nie z powodu zniszczenia dobrego imienia jego rodziny. Walt cierpiał, ale tylko i wyłącznie dlatego, że skończyła się przygoda jego życia. Jego ostatnie czyny - uwolnienie Jessiego (którego wcześniej sam wydał! mógł przecież przemilczeć to, że jego były partner ukrywa się pod samochodem), wizyta u Skyler - w najmniejszym stopniu go nie rehabilitują. Nietrudno się domyślić, dlaczego pozbył się Todda i jego wujka. Chciał tylko, żeby JEGO towar zniknął wraz z nim. Umiera zadowolony z tego, czego dokonał. Wielkimi wprawdzie kosztami, ale w końcu dopiął swego i w końcu zaznał w życiu szczęścia.
Jessie wydaje się być wręcz kimś odwrotnym. W pierwszych odcinkach jawi się jako typowy ćpun (i tak zresztą postrzega go wiele postaci do samego końca). Ma wprawdzie opory przed rozpuszczeniem Emilio w kwasie i przed zabiciem Krazy-8, ale to niewiele zmienia - dla widza jest "tym gorszym" i koniec. Sytuacja zmienia się w miarę rozwoju akcji. Początkowo jest niezbyt ogarniętym chemikiem, ale z czasem wychodzi na jaw jego ogromny potencjał - po kilku "odpałach" przygotowanych przez Heisenberga i jemu zaczyna to wychodzić (chociaż jego nauczyciel długo nie chce tego przyznać). Poznajemy go od bardziej ludzkiej strony. Okazuje się, że ma duszę artysty, jednak jego potencjał został zmarnowany (kto wie, może przez niego samego, a może przez rodziców, którzy zmuszali go do bycia najlepszym, podobnie jak później zaczęli robić z młodszym synem). Co więcej, Jessie jest zdolny do miłości. I to nie miłości polegającej tylko na wspólnym ćpaniu (choć to najczęściej robi z Jane), lecz miłości jak najbardziej prawdziwej. Jego wizyta u pary ćpunów z dzieckiem pokazuje też jego wielką wrażliwość i wyjątkową troskę o dzieci. Kiedy mierzy z broni do Gale'a, gdy później zamierza załatwić dwóch dilerów wykorzystujących dzieci, kiedy próbuje się przemóc i podać truciznę Gusowi, gdy celuje do samego Heisenberga - okazuje się, że nie potrafi zabijać. Faktem jest, że pod naciskiem ze strony Walta w końcu strzela do Gale'a, ale czy to czyni z niego mordercę? Po wykonaniu "wyroku" Jessie szuka usprawiedliwienia, pyta Waltera, czy to na pewno było konieczne, jednak nie doznaje ukojenia, gdy ten odpowiada mu, że musiał to zrobić, aby ocalić ich obu. Jessie dużo szybciej, niż Walt, ma dość prowadzenia "biznesu" (zresztą, czy ten drugi w ogóle ma dość?). Podczas jednej z wielu kłótni z Walterem otwarcie mówi, że chemik odebrał mu wszystko, na czym mu zależało. Z jednej strony to prawda, z drugiej nie do końca. Z pewnością początkowo wpływa Waltera na Jessiego był dobry. Później jednak wyszło na jaw, że w rzeczywistości to Jessie jest "tym dobrym", zaś Heisenberg był jedynie uśpionym potworem. Kiedy ostatni raz widzimy Jessiego, uciekającego z miejsca, w którym był więziony przez rok, nie możemy powiedzieć, że w końcu jest szczęśliwy. Nie ma już nikogo, pieniądze (których i tak już nie ma) nic dla niego nie znaczą. Nie może tak po prostu wrócić do społeczeństwa. Można z tym polemizować, ja jednak z czystym sumieniem stwierdzam, że Heisenberg zmarnował Jessiemu życie.
Skyler - początkowo nie wyróżnia się niczym. Wydaje się być żoną z gatunku wiecznie niezadowolonych, ale kochających. Wszystko się zmienia, gdy poznaje prawdę o mężu. Nie decyduje się wtedy pójść na policję, lecz stawia dobro rodziny wyżej. Można powiedzieć, że Skyler realizuje w serialu to, czego realizację deklaruje Walt - to ona robi wszystko dla rodziny. Jej skok w bok nie jest niczym więcej, jak chwilą słabości. W duchu wciąż kocha Waltera, choć w końcu miarka się przebiera do tego stopnia, że atakuje go nożem. Przez pewien czas jest zaślepiona przez męża, chociaż wydaje się, że jest jedną z bardziej "ogarniętych" postaci.
Hank - w mojej opinii jedyna postać bez skazy w tym serialu. W pierwszym odcinku robi wrażenie prostaka, przygłupiego policjanta z parciem na szkło. To niezwykle mylne wrażenie. Okazuje się, że Hank ma głowę na karku, jest bystrzejszy, niż jego współpracownicy. Jest w pełni oddany swojej pracy, a ściganie Heisenberga przeradza się wręcz w obsesję. Jest w tym trochę podobny do Walta, który również kilka razy usiłuje bezskutecznie porzucić swoje zajęcie. Hank jednak w odróżnieniu od szwagra nikogo nie okłamuje, a wręcz jest szczery do bólu, a poza tym nie robi niczego złego. Po prostu zatraca się w swojej pracy, w poszukiwaniu "ducha", który przez cały czas gra mu na nosie. Gubi go jego ufność. Po prostu nie bierze pod uwagę, że ktoś, kogo zna od lat, kto jest członkiem jego rodziny, może być w rzeczywistości zupełnie innych.

Mam zupełnie odmienne zdaniem odnośnie wielu kwestii, ale miło, ze ktoś tak szczegółowo opisał swoją wizję. Wobec tego nie można przejść obojętnie. Przeczytane - Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
Omnikoron

Bardzo się cieszę, że doceniłeś moją wypowiedź. Oczywiście - każdy ma prawo do odmiennego zdania, zdaję też sobie sprawę, że moja "wizja" ma słabe punkty (przyznam szczerze, że nie miałem już siły pisać o pozostałych postaciach, ale chyba zawarłem tu wszystko, co najistotniejsze). Dziękuję i również pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 8

Fajnie się czytało. Jednak co do Hanka, to bym się nie zgodził, że jest bez skazy. Zatracił się w dopadnięciu Walta tak mocno, że był w stanie poświęcić Jessego, jedynego świadka. W rozmowie z Gomezem, sam wspomniał, że dowody mogą nie wystarczyć (w końcu to tylko zeznania ćpuna), dlatego liczył, że Walt zabije go w miejscu publicznym, a ten złapie go na gorącym uczynku.

Była jeszcze taka scena, gdy Marie przyniosła prezent dla dziecka White'ów. Okazało się, że ukradła to ze sklepu. Hank o tym doskonale wiedział, mimo to przemilczał sprawę, bo nie spodziewał się, że Skyler pójdzie zwrócić prezent.

W tym serialu każdy poza dzieciakami miał coś za uszami.

ocenił(a) serial na 10

Hank też poniekąd krzywdzi żonę pracując w Policji. Biedaczka za każdym razem, gdy ten wychodzi na misje musi się zastanawiać , czy mąż powróci do domu żywy, czy powróci w jednym kawałku, a może w wielu. Robi wszystko co może, by zmotywować Hanka do zdobycia awansu i wyjazdu bodajże do Waszyngtonu, gdzie byliby bezpieczniejszy, a praca męża nie wiązałaby się z tak ogromnym ryzykiem.
Walt też pracuje - gotuje metę i podobnie jak Hank naraża rodzinę na różnego rodzaju problemy i niedogodności.
Hank nie jest bez skazy, nie jest ideałem. Również w nim jest wiele i ignoranta i egocentryka.

Omnikoron

Morał jest taki że rób to co kochasz. Jeśli masz talent nie marnuj go np. zostając nauczycielem w podrzędnym liceum.
WW dowiedziawszy się o raku poczuł że tak naprawdę przez 50lat marnował się. Był stworzony do czegoś wielkiego.

ocenił(a) serial na 9
Omnikoron

Dla mnie moral jest taki :
Jesli kochasz cos robic to rob to bez wzgledu na wszystko.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Jak dla mnie bardzo wiele różnych morałów płynie z treści całego serialu natomiast tymi głównymi chyba są : " chciwość nie popłaca " i " nie ma nic za darmo " ( negatywne) i " do odważnych świat należy " i "kto nie ryzykuje ten nie żyje " (pozytywne)

użytkownik usunięty
Omnikoron

poczujesz się lepiej ukrywając się przed żoną, policją i znajomymi, mordując i kradnąc niż nauczając w liceum.

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

Zawsze możesz zmienić swoje życie, ale nigdy nie wiesz, czy ta zmiana będzie dla ciebie lepsza. Czasami najlepiej jest tak jak jest...

ocenił(a) serial na 10
Omnikoron

myślę, że morał w "Breaking Bad" to nie jest taka prosta sprawa. myślę, że głównym morałem serialu jest to, że niezależnie od tego jak bardzo jesteś dobry, możesz być szanowanym i lubianym nauczycielem, tak jak Walt, a pod wpływem pewnych wydarzeń możesz stać się potworem. może inaczej: niezależnie od tego kim jesteś, w nie wiadomo którym momencie możesz stać się złym, a twoje dawne frustracje i niepowodzenia jeszcze bardziej napędzać tego potwora w tobie. przynajmniej ja tak odbieram ten serial. :)

Omnikoron

Płaćcie więcej nauczycielom

scooter0079

o taki morał nic nie robiłem! Polać mu!