Naprawdę polecam polski dubbing, w tym przypadku jest lepszy od oryginału.
Absolutnie nie mogę się z tym godzić. Polski dubbing jest w tym przypadku przeokropny, prawie tak samo zły jak w Adventure Time czy Rick and Morty. Angielski dubbing jest znakomity, świetnie oddaje klimat serialu i postaci, polski jest bezpłciowy, nudny, zniechęcający do oglądania. Zobaczyłem, dla porównania, jak to jest zrobione po niemiecku i tam była klasa sama w sobie, świetna robota. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w Polsce nie można zrobić czegoś na poziomie podobnym do tego z kreskówek dla dzieci, jak np. Spongebob, gdzie dubbing jest lepszy niż w oryginale.
Polski dubbing jest ok, ale nie potrafię oglądać BoJacka bez głosu Willa Arnetta. Geniusz po prostu.
Co? Właśnie głos Willa Arnetta nie pasuje do pstaci, która powinna mieć przechlaną i przejaraną barwę głosu. Zachrypnięty głos Wieczorka o wiele razy bardziej pasuje do BoJacka.
XDDD no nie. Rozumiem, że ktoś woli polski dubbing, ale w mojej ocenie Arnett zjada Wieczorka na śniadanie. Mocny, wyrazisty i niski głos w mojej ocenie idealnie pasuje.
Ciekawie skrajnie opinie jak widzę. Osobiście dubbingu szczerze nienawidzę ale w tym przypadku jakoś nawet jestem sporym fanem a oglądałem obie wersję.
Rick i morty ma zły dubbing trzymajcie mnie przecież to co robią polscy tłumacze to czyste złoto nie ma drugiego serialu który ma tak dobrze przetłumaczone i dopasowane do stylacji gagi i dialogi
Kocham te skrajne opinie: "POLSKI OKROPNY, ANGIELSKI DOSKONAŁY", "ANGIELSKI ZŁY, NIESAMOWITY POLSKI".
Zacząłem oglądać po polsku, bo tak zasugerował w pierwszym odcinie netflix i powiem Wam, że polski dubbing jest obiektywnie dobry. Zachrypnięty głos Jakuba Wieczorka bardzo dobrze komponuje się z osobowością Bojacka. Po jakimś czasie włączyłem na angielski i... też dobry, ale do polskiego przywykłem.
Zgodzę się, choć czasem tłumaczenia niektóre są nie na miejscu, mam na myśli te nawiązujące do Polski (gdzie w oryginale wcale a wcale tego nie było!)
Ja właśnie kocham te nawiązania do polskiej kultury, które lepiej pomagają ni zrozumieć o co chodzi. Gdy padło o T.Love, chłopaki nie płaczą itd. od razu wiedziałam o co chodzi, a jakby wyskoczoni mi tu z oryginałem nie miałabym pojęcia o czym właśnie się mówi.
Czy pamiętasz, w którym odcinku/sezonie/scenie było to odniesienie albo jakiekolwiek inne? :)
Właśnie i przez u polszczenie żartu wychodzi to lepiej aniżeli ktoś nawiązuje do postaci która większość ludzi nie zna bądź nie kojarzy wiec nawiązuje ro kogoś ok znamy i wtedy żart nabiera lepszego wdzięku
Miło widzieć podobne opinie :). Sam bardzo lubię polski dubbing, ale i ten angielski bardzo mi odpowiada ;)
Polski dubbing nie jest zły, ale traci się wtedy Aarona Paula.
Za to karniak należy się twórcom polskich napisów - wg mnie za dużo przekazu gubi się po drodze.
Zdecydowanie się zgadzam, oglądałem i taką i taką wersję kilka odcinków i zdecydowanie lepiej siada mi polski dubbing, szczególnie dla Peanutbuttera i Bojacka.
Douchebag to pewnie Allison, bo kto zakładałby specjalnie konto, tylko po to aby pochwalić rodzimy dubbing w tym akurat serialu?
A jak już przy nim jesteśmy, to abstrahując od samych podkładających głosy, oglądanie BoJacka z inną niż oryginalną ścieżką dźwiękową, ma sens tylko i wyłącznie jeśli nie znasz języka angielskiego. Jeśli zaś się nim sprawnie posługujesz to po prostu szkoda tracić te wszystkie językowe żarty, których nie da się przetłumaczyć, a jest ich w "BoJacku" od groma.
Również z miejsca przypasował mi polski dubbing, choć sam staram się zawsze oglądać wszystko w oryginale. Angielskie głosy są dziwaczne i brzmią jakby były oderwane od postaci, które je wypowiadają. Ale przyznaję, często przełączam się, żeby sprawdzić, który aktor pod kogo podkłada głos, bo serial zalicza sporo ciekawych gości.
Gdzie on komukolwiek narzucił swoje zdanie? Żałosne.
I tak: dubbing cholernie psuje wizje reżysera.
Nie zgodzę się kompletnie, chociaż nie można powiedzieć, że jest zły, jest bardzo dobry. Bo choć faktycznie Bojack jest zdubbingowany rewelacyjnie, nie będąc łatwą postacią, tak te przeciągane, zmulone sekwencje Aarona Paula jako Todda są genialne.
Specjalnie obejrzałam jeden odcinek z dubbingiem. I o ile BoJack może być, Princess Carolyn i Diane są oddane wiernie, to Todd i Mr. Peanutbutter mają po prostu fatalne głosy. Oryginalny PB ma pełen energii, wesoły głos, który nastraja mnie pozytywnie do tej postaci, w polskiej wersji zaś PB mnie w...wia i chciałabym, żeby zamknął japę.
jak jakakolwiek ingerencja w oryginalny obraz może być lepsza od oryginału ?
nie może
czy Ty właśnie porównałeś cover lub remix piosenki, który notabene jest już innym utworem niż oryginał do nakładania na filmowy obraz i dźwięk (przez co niszczenie oryginału) polskiego lektora ?
także nie, nigdy nie będzie lepszy film z lektorem czy dubbingiem (troszkę mniej ale jednak) od oryginału, choćby był po suahili czy w esperanto.
Remix to nie tylko dorobienie na kompie szybkiego beatu "łup, łup" i puszczenie szybciej oryginału, by mieć wakacyjny hit disco. Proponuję posłuchać dobrego DJ na dobrym festiwalu...
No ale właśnie słowo remix kojarzy mi się z tymi tandetnymi przeróbkami puszczanymi w rmf czy innej zetce. Pewnie też i masz rację z tymi dobrymi dj's, ci znają się na rzeczy i nie idą w komercyjną papkę, ale festiwale raczej nie dla mnie. Gustuję w muzyce gitarowej.
Nie wykluczam, ale widząc w napisach co tłumacze zrobili z wieloma żartami słownymi nie jestem w stanie przerzucić się na polską wersję.