PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=150481}

Biuro

The Office
2001 - 2003
7,7 7,8 tys. ocen
7,7 10 1 7778
8,6 10 krytyków
Biuro
powrót do forum serialu Biuro

Może nie powinnam robić porównać, bo w sumie te dwa seriale są dla mnie tak różne, że oprócz tytułu i głównego zamysłu nie widzę więcej podobieństw. The Office UK wydaje się nędzną karykaturą wersji amerykańskiej. Z sentymentu po skończonym The Office US postanowiłam zobaczyć, czy wersja UK jest równie wciągająca i śmieszna. Niestety UK w niczym nie dorównuje US i z ledwością dobrnęłam do ostatnich odcinków drugiego sezonu (jak dobrze, że więcej nie kręcili), choć już miałam ochotę wyłączyć w trakcie jednego odcinka jak był dzień charytatywny i ściągnęli jednemu facetowi spodnie.. Litości. Nie wiem co to miało mieć na celu, zniesmaczyć widza ? Bo śmieszne na pewno nie było. Zresztą nie tylko ta scena była dziwna (w negatywnym sensie tego słowa), było ich więcej, ale znacznie więcej było tam nudy i nijakości.
Zapewne (tak, jak The Office US) miała być pokazana normalna praca z domieszką specyficznych ludzi. Moim zdaniem niestety nie wyszło. Całość okazała się po prostu tak żenująca i bylejaka, że naprawdę ciężko się ogląda ten serial. Nawet w "Little Britain" była zachowana jakaś granica dobrego smaku, choć nie zawsze, to ten serial przynajmniej był śmieszny przez swój absurd, czego nie można powiedzieć o The Office UK.
Podsumowując UK: żenujący, strasznie nudny, bezbarwny, obsceniczny i mało zabawny.
Przeciwieństwem (i prawdziwą perełką wśród seriali komediowych) jest The Office US. Tam mimo, że też mamy do czynienia z szefem, który swoim zachowaniem potrafi wprowadzić widza i współpracowników w zażenowanie to jest to tak zachowane, że po pewnym czasie lubisz Michaela i jego sposób bycia (mimo, że nie raz masz ochotę złapać się za głowę) ;) W atmosferze tego biura poza tym wyczuwa się zażyłość między współpracownikami pomimo tego, że niektórzy wydają się nie przepadać za sobą. Poza tym każdy bohater jest na swój sposób inny i zabawny, co więcej każdy z nich jest przedstawiony w serialu, każdy z nich ma swoją chwilę przed kamerą, swoje głupie-śmieszne teksty itd. Razem tworzą niesamowitą całość, dzięki czemu ten serial jest właśnie zabawny, nieprzewidywalny i absurdalnie rzeczywisty. Polecam każdemu The Office US, kto chce się pośmiać, wzruszyć i "zaprzyjaźnić" z bohaterami (ci, co oglądali to wiedzą o czym mówię) ;)
Podsumowując US: niesamowicie śmieszny, rozbrajający, nieprzewidywalny, wzruszający i jedyny w swoim rodzaju.
Oczywiście, to rzecz gustu co się komu podoba, ale jak dla mnie wersja UK nie dorasta do pięt wersji US ;) Uważam, że jeśli chodzi o seriale komediowe to granica dobrego smaku i humoru powinna być zachowana. Czasem nie trzeba pokazywać/mówić czegoś dosadnie, żeby osiągnąć zamierzony efekt.

ocenił(a) serial na 6

byc moze amerykanie doszli do podobnych wnioskow po zobaczeniu brytyjskiego serialu i swoja wersje postanowili zrobic nieco inaczej

Szczerze mówiąc nie oglądałam brytyjskiej wersji, ale obejrzałam całą amerykańską. I masz absolutną rację! Amerykańska wersja serialu właśnie sprawia, że się "zaprzyjaźniamy" z bohaterami. Każdego bohatera da się polubić :) Ale nie wiem, co sądzić o brytyjskiej wersji... Podobał mi się ten moment, w którym pojawił się na moment zdaje się "brytyjski Michael" i wydawało mi się, że ta postać może być naprawdę ciekawa :) I teraz właśnie nie wiem, bo widzę, że mamy te same odczucia co do amerykańskiej wersji... To i chyba mi się również nie spodoba brytyjska :(

użytkownik usunięty
gabrysia994

Jeśli nie widziałaś brytyjskiej, to zobacz koniecznie. Nie widziałwem amerykańskiej to fakt. Wydaje mi się jednak, ze lepiej zapoznać się z oryginałem, który ma wiele do zaoferowania. Brytyjska wersja jest naprawdę cudowna. To mieszanina śmieszności i smutku. Zwyczajnie groteska. Życie w korporacji- śmieszne, straszne, smutne bez ubarwień.

To czy The Office brytyjskie będzie bawić, to zapewne kwestia poczucia humoru widza (ja uważam je za zabawne, niektóre żarty są "grube", ale nie nazwałabym serialu wulgarnym). Nie sądzę (przynajmniej tak ja to odebrałam), by celem twórców było stworzenie "przytulnego" serialu, z bohaterami, z którymi "możemy się zaprzyjaźnić." To nie jest serial, który ma poprawić samopoczucie, wręcz przeciwnie. Jego świetność polega na tym, że jest mieszaniną śmieszności, kpiarstwa, przegięcia i smutku. Chociażby postać Davida- jest przerysowana, momentami do granic, żenująca, śmieszna, a zarazem budząca współczucie, no i bardzo realna, nie dlatego, że przypomina kogoś prawdziwego, ale dlatego, że wyraża całą masę mniejszych i większych ludzkich wad (hipokryzje, pozerstwo, tępotę emocjonalną itp.itd), na jakie można się natknąć.

Jeśli chodzi o wersje US to dla mnie najlepszy serial ever ale jeśli chodzi o to czy ktoś od kogoś ściągał to oczywiście bo ekipa z UK była odpowiedzialna za projekt US kreator Ricky Gervais i Stephen Merchant po prostu wiedzieli że po odbiorze przez publiczność części z UK ze ten serial "zadziała" ale w wersji US przyłożyli się bardziej dostali większy budżet plus zaangażowali ekipę z serialu i innych komików do pisania odcinków. To że ktoś mówi że jedno beznadziejne a drugie genialne to trochę przesada. Po prostu jak mamy 9 sezonów po 20 odc to jasne że bardziej się przywiążemy do postaci ,jasne większy rozmach ,budżet więcej pracy wiedząc że wypali i można na tym zarobić pomógł dłuższy storyline i dwight jako totalnie ulepszona postać porównując do UK ,jim robiący prank'i więcej wątków innych postaci . Ale też nie było tak że po 12 odc US wersji czuliśmy to co po 9 sezonach. Wersja UK była zamysłem (takim wynalazkiem genialnym) ale genialnym produktem była wersja US

ocenił(a) serial na 9

Wersja UK jest dla tych bardziej wymagających i inteligentnych widzów. Więc masz odpowiedź

użytkownik usunięty
Young_Brando

Jeśli inteligencja dla Ciebie odznacza się tym, że ktoś gustuje w takich samych filmach/serialach, jakie (zapewne) podobają się Tobie lub w filmach,/serialach gdzie żart nierzadko jest obsceniczny i nie zachowuje się granicy dobrego smaku to.. przyjmuję to do wiadomości i nie mam więcej nic do powiedzenia. Ty też masz moją odpowiedź na Twoją odpowiedź.

użytkownik usunięty

Nie znam wersji amerykańskiej. Znam tylko brytyjską. Ten serial jest wspaniały. Śmieszny i smutny zarazem. Każda postać nawet epizodyczna jest warta refleksji. Myślę, że każda postać ma swój odpowiednik w życiu w tym biurowym. Atutem wersji brytyjskiej jest jej zwartość. Dwa sezony plus dwa odcinki bonusowe. To wystarczy zwłaszcza jeśli serial miał być w zamyśle pardokumentem. Nie chę ocenić wersji amerykańskiej, bo jej nie widziałem. Sam orginał jest świetny. Dłuższy nie mógł być. Obraz życia korporayjnego w biurze w średniej wielkości firmie prywatnej był celny i wiarygodny. Smutny i śmieszny

ocenił(a) serial na 7
Young_Brando

Połowa żartów jest oparta na seksie, nie wiem co w tym inteligentnego.
Jeśli kogoś rozśmiesza w takim serialu "k*tas" wykrzyczany do słuchawki telefonu, to nie wiem w jakim aspekcie jest to bardziej "inteligentny" humor.
No ale humor jest kwestią osobistą, to jeszcze mogę zrozumieć.
Ale wersja UK jest ogólnie zrealizowana znacznie gorzej. W 1 sezonie postacie są praktycznie niezarysowane, nijakie, w drugim troszkę lepiej ale niewiele. Wątki fabularne są nudnawe. Realcja Tim-Dawn do porzygu.
Nie jest to zły serial, ale do wersji US nie ma nawet startu, moim zdaniem.

To i ja się dopiszę.
Na forum Office US napisałem jakiś czas temu, że mimo ogólnego uwielbienia do wersji oryginalnych (czyli odrzucam remake`i) Office UK mi nie podszedł.
Tutaj musi pojawić się sprostowanie tej wypowiedzi, muszę to zrobić również tam:
oglądam brytyjski Office 3 raz i muszę przyznać jednak, że chyba jednak rozjeżdża wersję US. Amerykański jest odjechany, ale też mocno ocenzurowany. UK to ciężka jazda, ale po obejrzeniu tego samego kilka razy widać niesamowity detal żartów sytuacyjnych, który właściwie powoduje te żarty śmiesznymi.
Polecam nie zrażać się odmiennością os US, zwłaszcza kiedy jako pierwszą się ją obejrzało.

ocenił(a) serial na 6

zrobilem tak samo jak ty, czyli obejrzalem wersje USA, a potem z ciekawosci tez UK zobaczylem, mialem jej nie ogladac, ale jest tak krotka ze czemu nie

i musze powiedziec ze rzeczywiscie wersja UK jest cienka, i to nie tylko w porownaniu do wersji USA, ale ogolnie nie podszedl mi ten serial
glowny bohater David Brent stara sie byc smieszny i wydaje mu sie ze taki jest, i tak samo odebralem ten caly serial - stara sie byc smieszny...ale nie jest, przez 12 odcinkow zasmialem sie moze ze 3 razy, humor jest tu jakby to ujac...mniej subtelny i blyskotliwy, a bardziej...chamski, prostacki i wulgarny...

wszystko co dostrzegam w tym serialu to potencjal, potencjal ktory zostal dobrze wykorzystany w wersji USA, ktorą oglada sie z przyjemnoscia, natomiast wersje UK musialem "zmęczyc"

uncut

minęło 9 lat, ale odpisze
Wersja UK po prostu nie miała być śmieszna tak jak US. Zauważ, że w US są nawet te same gagi, ale wykonane w całkiem inny sposób, prostszy, bardziej bezpośredni i faktycznie śmieszny, tak jak to robią aktorzy i komicy.
UK ma być przede wszystkim realistyczny, David Brent jest faktycznie Twoim szefem, który próbuje być śmieszny, a wychodzi czerstwy i żenujący. Michael Scott ma mieć jedynie wady twojego szefa, a różnić się tym, że faktycznie jest zabawny i uroczy.

Podsumowując:
- w oryginalnym The Office bawić ma cię to, że ktoś odgrywa niby zabawne sytuacje, a faktycznie żenujące sytuacje, które znasz z pracy.
- w The Office US zamienia żenujące sytuacje w faktycznie śmieszne.

ocenił(a) serial na 6

mysle ze to ze najpierw widzialem wersje US mocno (negatywnie) wplynelo na moj odbior wersji UK, dlatego jesli ktos zamierza obejrzec obie wersje to polecam najpierw obejrzec UK, a potem zrobic solidna przerwe, np. z pol roku i dopiero sie brac za US

posluze sie moze taka wymyslona na predce analogia zeby to wyjasnic - zalozmy ze jestescie glodni i ktos wam daje kaszanke i szynke (nigdy nie jedliscie ani tego, ani tego), jesli najpierw zjecie kaszanke to mozecie sobie pomyslec: "mmmm kaszanka, ale dobre, omnomnom", natomiast jesli najpierw zjecie szynke, to wasza opinia o tej samej kaszance moze byc taka: "bleeee, zjesc sie da, ale szynka to to nie jest :("

Brytyjskie "The Office" z pewnością nie jest lekkostrawne. Mój chłopak nie może obejrzeć więcej niż dwa odcinki pod rząd. Moje odczucia względem bohaterów także są dalekie od sympatii. W przeciwieństwie do wersji amerykańskiej, która jest ugotowana (nie jest to zarzut) i nastawiona stricte na komedię. Wersja brytyjska jest naszpikowana humorem niezręcznym, ale uważam, że lepiej spełnia rolę lustra, w którym widać groteskę pracy w biurze.

Podobne odczucia mam podczas oglądania filmów von Triera. Nie ogląda się ich lekko, ale jest to bardzo kształcące, bo bardziej przypomina prawdziwe życie.

Czyli, w skrócie: Chcesz się dobrze bawić - obejrzyj wersję amerykańską, a jak chcesz, żeby ktoś ci narobił do serca i dzięki temu przeżyć pokręcone, gniewne katharsis - obejrzyj wersję brytyjską.

kasienna

Przede wszystkim brytyjska wersja była pierwsza a US to jest adaptacja która swoją droga jest zrobiona przez tych samych twórców (Gervais i Merchant). Nie wiem czy to w ogóle powinno być porównywane.. Ale osobiście ciężko mi przejść przez UK wersje bo najpierw zacząłem us i troche odrzucili mnie to że aktorzy w UK nie są az tak lubialni..

ocenił(a) serial na 3

No definitywnie wersja UK zmiażdżona przez US. Ktoś tu pisał o inteligentnym humorze, no niestety nie doszukałem się go, 90% żartów jest obscenicznych (bardzo lubię, ale jak już to walmy z grubej rury, a nie śmieszki jak w podstawówce, bo "ktas", albo "kwik kwik jesteś moją świnką" w przypadku Finchyego).
Smutek i zażenowanie w tym serialu? Znacznie lepiej zrealizowane w USA, na Michaela w pierwszym, czy jeszcze w drugim sezonie przykro było patrzeć jak pod maską uśmiechu ukrywa samotność, ma klasę, troszczy się o pracowników i jak zawsze chce dobrze, ale jego działania mają odwrotny skutek - właśnie dlatego go polubiłem. W UK David to po prostu samolubny frajer, którego powinni wyrzucić z roboty na zbity pysk, a pracownicy zlinczować na ulicy. I nie czułem zażenowania, tylko złość, że przez całe 2 sezony nikt mu się nie dogadał.
Jeśli chodzi o zażenowanie, to moim zdaniem zmarnowali potencjał, mieli czarnego, niepełnosprawną i grubego. Pod koniec niektórych odcinków US było mi naprawdę głupio, a tutaj wszystkie żarty koniec końców muszą mieć podtekst seksualny, a jak wcześniej wspomniałem jest to mega denny humor (o, wibrator, hihi).

Na plus w stosunku do US Keith jako znacznie lepsza wersja Kevina. Dawn to fajna alternatywa dla Pam. W wersji US wszystkie postacie były bardzo wyraziste i czysto komediowe, co w późniejszych odcinkach trochę denerwowało, w UK są bardziej ludzcy (oprócz Davida).

ocenił(a) serial na 9

Amerykańska wersja to taka rozgotowana klucha, jak zgrana kolęda, takie typowe PC. Niby obrazoburcze, ale jednak nie przekracza pewnych granic. Wersja brytyjska jest duzo lepsza, ale wymaga duzo lepszego angielskiego, bo czesc zartow jest dwuznaczna, a poza tym jest typowo angielska, gdzie poziom zazenowania zwykl byc duzo wiekszy. Kwestia wrazliwosci i chyba zaryzykuję, ze ogolnej inteligencji lub jak kto woli wygody intelektualnej. Nie trzeba sie ciagle smiac, zeby cos bylo rozrywka. Zdecydowanie brytyjska wersja bardziej szokujaca, gorzka i refleksyjna, ale dzieki temu duzo mniej pluszowa i prawdziwsza.

A ja mam kompletnie odmienne uczucia. Jako pierwsze obejrzałam Biuro brytyjskie i całkowicie mnie oczarowało. Amerykańska wersja mi nie podeszła. Była prosta, nie miała tego drugiego dna, które ma wersja brytyjska. Bo poza wątkiem komediowym to przede wszystkim opowieść o ludzkiej samotności. Wspaniały serial.