Chyba coś mnie ominęło. Wytłumaczy mi ktoś dlaczego taki zwrot akcji? O co chodzi w tym odcinku....
Przeskok w czasie o 8 lat do przodu. Barry ma nowe życie razem z Sally, ale cały czas się muszą ukrywać.
Dokładnie, bezsensowny przeskok w czasie. I jest z Sally, która jest najbardziej irytującą postacią w serialu.
Bill Hader to wytłumaczył. Mieli dwie opcje. Opowiedzieć w ostatnich odcinkach o ucieczce z więzienia i pościgu za Barrym lub zrobić przeskok w czasie i pokazać bohaterów po paru latach. Wyszło im, że pierwsza opcja byłaby mniej ciekawa.
Też bym tak chciał, ale z jakiegoś powodu (to była decyzja Hadera), chciał skończyć na czterech sezonach.
W dodatku bardzo mało Barry'ego w tym Barrym.
Chyba Hader woli jednak stać za kamerą niż przed nią. Ten sezon o wiele bardziej skupia się na Sally, Hanku czy nawet Cousineau.
Tak, nowe wcielenie Fuchesa na pewno jest na plus. Wszystkie sceny w tej posiadłości to złoto, a już szczególnie ta dyskusja na temat ucinania głów przy paniach ;)
Na tym fragmencie popłakałem się ze śmiechu. W ogóle jeśli końcowy odcinek cały będzie na Real Barry mode on to chyba pozostawię ocenę bez zmian.
absolutnie się nie zgadzam, dla mnie jest naturalną kontynuacją tego, co od początku głosili twórcy: chodzi nam o opowiedzenie historii, w której nie będziemy się powtarzać.
Absolutnie. Rzadko kiedy byłem świadkiem serialu, którego twórcy nie zapomnieli skąd wyszli, ale ewoluowali z honorem, majstersztyk.
ja to odbieram tak, że Barry w rzeczywistości został zatrzymany, a ten cały "przeskok w czasie" dzieje się tylko w jego głowie. Taki happy end, który sobie uroił
No taki średni ten happy end :). Życie Barrego i Sally w beznadziejnym domu, beznadzieją pracą, brakiem pracy Barrego. Sally alkoholiczka z niepełnionymi ambicjami biczująca się sukcesem koleżanki. Niby żyli razem, a jednak nie łączyło ich nic dobrego. Sally dręczona wyrzutami sumienia mająca halucynacje. Dziecko zaniedbane, przez matkę wręcz niekochane.