Po pierwszym odcinku jest pretendentem do bycia najlepszym polskim serialem w historii. W mojej opinii oczywiście.
Jasna kulka! Przegapiłam pierwszy! No nie mogę! A szykowałam się na niego, gdy tylko były zapowiedzi. Jak ja to zrobiłam??? Kiedy był??? Czy gdzieś można obejrzeć??? Zwłaszcza, że podobno jakaś tam istotna sprawa pojawia się w pierwszych 30 sekundach filmu [jeszcze przed czołówką]. Dziś drugiego na pewno nie odpuszczę - już nastawiam przypominajkę na 22.20.
Po pierwszym odcinku wrażenia podobne (chociaż bez przesady), po drugim już nie. Strasznie mi się spodobał pomysł z dyrektorem-trupem i to chyba trochę zawyżyło oczekiwania. Albo po prostu kwestia życia teatru jakoś emocjonalnie mnie zupełnie nie jest w stanie wkręcić.
Pierwszy odcinek obejrzałam z dużym zainteresowaniem, po drugim przestał mi się podobać. Nieporadnie poprowadzone postacie, niekonsekwencje w ich zachowaniu. Te duchy plączą się bez sensu, myślałam, że zamysł jest, a tu tylko się plączą - jakby scenarzystom brakło pomysłu. Podczas oglądania odczuwam jakieś takie "dziury" w ciągu narracji. Szkoda, bo temat ciekawy, aktorzy nieźle grają, a w kupie to się jakoś rozłazi. Po piątym odcinku przestałam oglądać.
Za każdym razem,kiedy oglądałam odcinek, miałam wrażenie, że przegapiłam poprzedni. Fabuła jest poszatkowana i chaotyczna;każdy sobie, nie ma spójności między wątkami. Nawet dialogi są dziwne - rozmawia się szyfrem o prostych rzeczach. Bohaterowie nakreśleni grubą krechą, zwłaszcza ta płaczliwa aktorka albo ludzie od audytu są komicznie nierealni. Ogólnie ma się odczucie, że tam się zbliża jakaś wojna albo apokalipsa -wszędzie histeria, krzyki,nerwy, płacze, agresja jakby chodziło o globalną zagładę, a nie o lewego reżysera czy sprywatyzowanie placówki.
Jeżeli to wszystko jest zamierzone, to ok, tylko ja w dalszym ciągu nie wiem czemu służy taka koncepcja serialu? A jeżeli nie, to niestety jestem zawiedziona, bo pierwszy odcinek urzekł mnie aktorstwem, pomysłem i klimatem.
Nie ocenię, bo nie wiem jak.
Zupełnie nie rozumiem tych zachwytów na forum na temat tego serialu. Film jest po prostu kiepski. No chyba, ze kogoś zachwycają tanie chwyty tzw. teatru reżyserskiego. Moje spostrzeżenia dotyczą:
1. Opowieść jest nudna. Wprawdzie pierwsza scena z wiszącym nad sceną dyrektorem jest dobrym początkiem, ale cała reszta to raczej sztanca. Spróbujcie opowiedzieć komuś tę historię, a zobaczycie, że mam rację. Tu nie ma co opowiadać, no bo o czym, że jacyś urzędnicy chcą zniszczyć teatr? Ani to nowe ani ważne, czy godne potępienia, bo przecież ten teatr jest tak kiepski, że aż nie ma racji bytu i to dobrze, że ktoś chciał go zamknąć. Wszystkie trzy spektakle tego teatru były fatalne. Pierwszy był zgodnie z powszechną opinią niezwykłym gniotem, drugi był reżyserowany przez przygłupa, który do końca prób nie zorientował się, co robi. Trzeci był robiony przez „wielką reżyserkę”, której nie udało się do opanować umiejętności posługiwania się językiem polskim na poziomie pierwszej gimnazjalnej, która pojedynczymi sylabami przekazywała wizje przedstawienia (może to poza, ale raczej infantylna).
2. Ta cała opowieść jest nie tylko infantylna, ale też strasznie ugrzeczniona - para: Scenarzysta i Reżyserka, uchodząca za antysystemową i waleczną nawiązuje do rzeczywistości pokazywaniem lekkiego kataru w sytuacji, gdy w realu dżuma miesza się z cholerą, dżumą, AIDS i wszelkimi nowotworami.
3. O ile ten serial wnosi coś nowego to pokazuje jedynie powszechną amatorszczyznę wszystkich grup zawodowych związanych z teatrem i wreszcie ośmiesza oszołomiarstwo reżyserów, graniczące z jakąś chorobą umysłową. Pokazuje miernotę kadr: dyrektor, który został dyrektorem tylko dlatego, że ci, co go powoływali mieli pełne przeświadczenie, iż jest on idiotą, nieudacznikiem i beztalenciem; aktorzy - beztalencia, odrzucani wszędzie groszoroby (histeryczni nieudacznice bez talentu i rozumu), no i techniczni: wielcy intelektualiści i wielcy ludzie (o coś tu zapewne w tym przerysowaniu chodziło, ale przecież nie będę się nad takim dziełem głębiej zastanawiać). Podejrzewam, że ten teatr to Polska, aktorzy, reżyserzy, dyrektor to Polacy „uprzywilejowani”, techniczni - to uczciwy wykorzystywany lud, a urzędnicy to politycy, dodatkowo mamy tu typową zeszmacona i zakłamaną dziennikarkę.
2. Całość charakteryzuje jakaś obsesja niedopowiedzeń. Wszystko jest jedynie zasygnalizowane, sceny ujmowane w dziwaczny sposób, idiotyczna praca kamery. Żaden watek nie jest zgłębiony, wszystko jest jedynie ledwo zamarkowane.
3. Irytująca muzyka ma zapewne pokazać, że dzieło jest nowoczesne. Ten sam cel miał być osiagniety przez dziwaczne ujęcia, zupełny brak spójności miedzy poszczególnymi scenami (poszczególne sceny to jakby odrębne skecze), obojętni bohaterowie (których, ani lubimy, ani nie lubimy, są nam zupełnie obojętni).
Zarówno scenariusz i reżyseria tego serialu pokazują, że reżyserzy i scenarzyści pokazane raczej groteskowo w tym serialu są chyba bardzo typowymi twórcami naszego teatru.
Postacie są kreślone tak grubą kreską i tak płytko, że nie umiałbym scharakteryzować żadnej z nich. Dyrektor - głupek - nie tylko nie radzi sobie w życiu zawodowym ale także rodzinnym, sekretarz - gej z dzieckiem (cudowna poprawność polityczna), szlachetnie kocha teatr, a raczej ten syf, jakim ten teatr jest, główna gwiazda - pijaczka z pretensjami, gwiazdor - megalomani, Karolak - Bóg wie jaki on jest (raczej nijaki).
Trafnie za to pokazana została współczesna publiczność: żeby nie wiem jakie byleco wystawić to i tak przyjdą rodziny, znajomi (bilety są przecież za darmo, miasto zapłaci), w końcu zebrani na prędko geje, a w przyszłości kibice. Oni zapewnią klakę, a reszta bezmyślnie bije brawo, bo i tak niewiele z tego rozumie.
Odważnym przedsięwzięciem było wprowadzenie duchów, tylko zabrakło pomysłu na to, co z nimi zrobić? Pałętali sie te biedaki po tym teatrze i robili znaczące miny - tylko co te miny oznaczały? Oczywiście mogę sobie przyjąć kilka wariantów ich roli. Mogę też sam sobie opowiedzieć jakąś historie o teatrze. Rola tych duchów to chyba jedynie zaskoczenie widza, uznano widocznie, że przenoszenie akcji do jelita grubego lub zdejmowanie majtek gorzej się sprzeda (a może TVP by to odrzuciła) no to wymoślono duchy.
Słowem koszmarek.
Poza audytorami nie mam do czego się przyczepić - historia prosta lecz przez mistrzostwo scenariuszowe staje się świetną: nigdy bym nie przypuszczał że sprawy urzędnicze mogą być pokazane jako thriller.
Postacie są z krwi i kości, prawie każdą da się lubić i nie. Nie rozumiem czemu jako wadę przedstawia się realia patologii i niekompetencji w polskiej kulturze.
Ja w Twoich wadach widzę plusy - jak postać tego reżysera który nie wie o czym robi sztukę: przecież tacy "wizyjni" reżyserzy to zmora dzisiejszego teatru i ma miejsce takie zjawisko.
Z Twojej opinii wynika że wolałbym by ten serial pokazywał teatr takim jakim nie jest w rzeczywistości.
Już nie wspomnę o świetnej pracy kamery, genialnej grze większości obsady, czy dobrego, lekko chaotycznego montażu.
Na początku zapowiada się ciekawa historia z twistem coś nieoczywistego i podanego w intrygujący sposób, a potem pojawiają się audytorzy i serial traci w odbiorze. Nie rozumiem dlaczego audytorzy nie mogli byc normalnymi postaciami, ich przyjazd i zachowanie było tak nierealne, że aż poczułam zażenowanie oglądając sceny z nimi.
Właśnie o to chodziło. W końcu to teatr i nie wszystko musi byc z ulicy wzięte :).
Dla mnie serial ok. Nie zmarnowalem czasu i się trochę posmiałem :).
Niestety, jak zwykle w polskich serialach, wieje nudą. Oszczędność realizacji bije po oczach. A scenariusz jest kompletnie odrealniony. Sądziłem, że będzie to serial o życiu, a to teatralno-filmowy happening.