Kto jak kto, ale Viktor na taki los nie zasługiwał. Mimo wszystkich przeciwności stał się postacią, która daje nadzieje i odmienia życia. Smuci jeszcze bardziej perspektywa jak on skończy.
Najlepszy odcinek Arcane do tej pory, pobija nawet ostatni poprzedniego sezonu.
Dla mnie najlepszy był S01E03, ale patrząc na opinie jakie czytam o tym odcinku, kusi żeby w takim razie obejrzeć 2 sezon skoro ponoć jest lepszy, heh
Mam już pobrany 1 sezon na dysku i te odcinki z 2 które wyszły póki co, jak skończę oglądać 434 odcinki innych seriali to wtedy ruszę
Ale ty myślisz że on umar i nie żyje? Cute. Który to już raz? Tak jak Wander? Kupa śmiechu ten serial xD Jak dla mnie to Victora kompletnie opluli w tym sezonie w ogóle go uśmiercając, a już potem fakt że cosplayował Hana Solo w kryptonicie żeby zostać ko(s)micznym-vege Jezusem to już w ogóle. Ta babeczka co ją HexCore zdematerializował to też tak do końca nie umarła. Poziom iście Marvelowski naprawdę w tym sezonie, czyli dno dna, muł to by było już ze 2 poziomy wyżej. Już w ogóle nie wspominając o tym, że kwestia tego że Jacek go wskrzesił została rozstrzygnięta jednym zdaniem prawie i dwoma krótkimi scenami, które powinny zająć ze pół odcinka. Dodatkowo Wiktor po tej absolutnie suchej konwersacji po prostu wychodzi jak gdyby nigdy nic, w ogóle opluwając Jacka i to czym się zajmował w pierwszym sezonie, bo musi zostać hipisem. No odlot totalny. Moja ulubiona postać ze sezonu pierwszego zrujnowana. Obawiam się że tylko Silco umarł naprawdę i to by było w sumie na tyle jeśli chodzi o niezrujnowane postacie w tym serialu. Naprawdę nie polecam drugiego sezonu. Wiem, że jeszcze 3 odcinki zostały, ale nie da się tego już naprawić w 3 odcinki. Szkoda. Pierwszy sezon był bardzo dobry pod względem scenariusza, to co się w tym dzieje to nie znajduję słów, chyba że Paździerz.
Zmiana Vandera w Warwicka była według mnie dobrze przeprowadzona, jak usłyszałem tą teorie fanowską w pierwszym sezonie to byłem pod wrażeniem i egzekucja była fenomenalna. A propos Viktora, jest on postacią w lidze więc nie zginie, natomiast co do jego rozstania z Jaycem, to było dwóch dosłownie braci, Viktor wcześniej prosił go o zniszczenie HexCore’u, natomiast Jayce użył go do uratowania jego życia i zmienił go właśnie w ten twór, który chciał zniszczyć. Zdradził go. Wyszedł i użył swojej mocy żeby ulepszyć ten świat. Dla mnie tyle wątków teraz się zawiązuje, bardzo się zżyłem z tymi postaciami. Polecam też się wczuć i zrozumieć, bo analiza i krytyka potrafi wyssać całą radość i zabawę.
Bardzo dobrze przeprowadzona, tak dobrze, że wszyscy się skumali że tak się potoczy lata temu. Chłop był kompletnie martwy praktycznie, a potem robił za żyrandol u Singeda przez 5 lat minumum i koniec końców zostaje wskrzeszony, gdzie jego śmierć była bardzo ważna dla fabuły. I po co? Po to żebyśmy dostali wspaniały pay-off dla dzieciaczków, bo dziewczynki się przytulają razem z tatulkiem wilkołakiem, jak słodko... Rzygać się chce od infantylności oglądających. To były ważne postacie dla głównych bohaterek, on i Silco, i ich śmierć miała coś znaczyć, a twórcy postanowili odstawić Marvela. No kisnę. Ten sam poziom, czyli żaden.
A ta scena z Jackiem to skrócona i uproszczona do granic możliwości. Chłop nawet nie wie jak do końca ten Hexcore działa, nie przeczytał notatek Wiktora, nawet nie wie, że zniszczył jego Asystentkę kompletnie i nie sprawdził tego, nie wie jak tego użyć, biere szczypce i szyszka się sama asymiluje z Wiktorem i potem ten robi cosplay Hana Solo przez 3 odcinki chyba, no kosmos. Zero sensu, logiki, niczego. Zero dylematu prawie, że Wiktor zabronił tego używać itd... No chłop umierał wiadomo i wiadomo było, że spróbuje, ale dosłownie ta scena była takim cringem i została przeprowadzona w taki beznadziejny sposób, że głowa pęka, trzeba nie mieć oczu naprawdę żeby tego nie widzieć. Co więcej cała kwestia zostaje załatwiona jednym zdaniem i Wiktor po prostu sobie wychodzi, a do Jacka nawet nie dociera, że coś jest nie tak i że może to nie jest już ten sam Wiktor. A sam Wiktor to też dosłownie olewa totalnie najlepszego przyjaciela i wszystko co robił wcześniej, żeby zostać vege-hipisem-Jezusem. CO JA OGLĄDAM? Dodatkowo jeszcze próbuje leczyć Warwicka i ta scena to też Cringe absolutny. Było warto naprawdę użyć Wandera w ten sposób. Oklaski za scenariusz.
Tylko teraz jaka dać ostatecznie ocenę za całe dwa sezony gdzie 1 byl bardzo dobry a drugi jest jego cieniem.
Generalnie jeszcze się nie skończył, ale nie każde łajno da się uprzątnąć. A tymbardziej jak zaczęli mnóstwo nowych wątków i trzeba je nagle dokończyć w 3 odcinki. Cały sezon w ogóle z fabułą to leci na łeb na szyję, nie ma w ogóle czasu nawet żeby cokolwiek rozwinąć, postacie zmieniają przymierza w kilkuminutowym odstępie czasu, te montaże też skaczą, niektóre postacie czasem są chowane na całe odcinki żeby wyskoczyć w innych, odlot totalny. Generalnie dali ciała z tym pomysłem żeby upchnąć wszystko w dwa sezony. Jeszcze się skumali z Netflixem niepotrzebnie na całość emisji. Mogli zrobić jeden sezon na Netflix, a potem normalnie wypuszczać kinówki jak marudzą że mało hajsu. Zapłaciłbym w kino, a LoL ma tylu fanów na świecie że by poszli. Byśmy przynajmniej dostali dobry, dopracowany produkt. W ogóle mi przez myśl nie przeszło że można tak spierniczyć kontynuację.
Podsumowując: sezon 2 jak narazie nie trzyma się kupy i jak dla mnie totalnie odstaje i odbiega od naprawdę dobrego i trzymającego w napieciu sezonu 1.
Totalnie nietrafiona opinia. Wszystko ma sens, ale wystarczy troszeczkę pomyśleć, a nie mieć podane na tacy. Jeżeli coś dla ciebie jest niezrozumiałe w 2 sezone, a było w 1, to znaczy że niezbyt uważnie oglądałeś