Recenzja serialu

Las (2017)
Julius Berg
Alexia Barlier
Suzanne Clément

Nielogiczny czynnik ludzki

Największą siłą serialu, jak już wiadomo, nie jest rozmach, wybitna produkcja czy skomplikowany spisek. Jest nią perspektywa, z jaką obcujemy ze zbrodnią. Ludzki punkt widzenia i radzenia sobie z
Złożona i wielowątkowa intryga, ponadprzeciętnie inteligentny zbrodniarz, ambitni, wnikliwi i zawsze profesjonalni policjanci, futurystyczna technologia umożliwiająca zbieranie dowodów. Nic z tego nie znajdziecie w miniserialu kryminalnym „Las”. Serial powstał w 2017 roku, za scenariusz odpowiedzialna jest Delinda Jacobs, a reżyserię Julius Berg. Twórcy przenoszą nas do Francji, do niewielkiego miasteczka Montfaucon, położonego w pobliżu tytułowego lasu. Przybycie do miasteczka nowego komendanta zbiega się z zaginięciem nastolatki. Jak to w małym miasteczku, wrzuca nas to w początkowo leniwie obracający się wir wydarzeń, który wraz z rozwojem fabuły, nabiera tempa.


Strona techniczna serialu nie zachwyca. Nie mamy skomplikowanych sekwencji ujęć ani pięknych kadrów. Muzyka subtelnie pomaga nam wczuć się w niepokojący klimat tajemnicy, nie zapada jednak w pamięć, jest swego rodzaju tłem. Nie znajdziemy też wybitnego popisu aktorskiego. Natomiast wszystko jest na solidnym, poprawnym poziomie. Nie mogąc niczego pochwalić ani wyróżnić, uważam jednak, że produkcja zasługuje na lekkie skinienie głowy z aprobatą. Nie mając zbędnych bodźców, możemy skupić się na intrydze.

Twórcy na początku serialu pozwalają nam poczuć się jak detektyw. Rzucają nam kilka prostych zagadek jak dziewczynka myjąca ręce nad umywalką w której widzimy spływającą czerwoną wodę. Wzbudza to niepokój i skojarzenie z krwią, jednak szybko stawiają przed nami inny problem – kto wykonał czerwoną farbą obraźliwy napis? Pomimo tego, że nie wiemy dlaczego, nie jest trudno połączyć kropki. Jako fan rozwiązywania zagadki równolegle z bohaterami, bez czekania na podanie go na tacy, byłem mile łechtany przez początkowy etap serialu. Z czasem, gdy serial nabiera tempa, nie jesteśmy w stanie już nadążyć z rozwiązywaniem każdej tajemnicy. Sama intryga jest umiejętnie prowadzona, przez cały czas mamy się nad czym zastanawiać, a twórcy dając nam odpowiedź, dokładają kolejne pytania. Jednocześnie nie zasypują nas nimi, co pozwala nie pogubić się w fabule.

Na kilka niemiłych słów zasługuje wprowadzenie do serialu Eve – nauczycielki francuskiego, która… No właśnie, dostajemy pozornie ciekawy wątek przeszłości wspomnianej nauczycielki, która pomaga policji w rozwiązaniu sprawy. W ostatecznym rozliczeniu jej postać mogłaby zostać łatwo zastąpiona, gdyż niewiele wnosi do głównego wątku fabuły.

Największą siłą serialu, jak już wiadomo, nie jest rozmach, wybitna produkcja czy skomplikowany spisek. Jest nią perspektywa, z jaką obcujemy ze zbrodnią. Ludzki punkt widzenia i radzenia sobie z traumatycznymi wydarzeniami. Tak jak przy innych elementach serialu, nie jest to wybitnie rozbudowana przestrzeń. Przyjemnie świeżym jest natomiast widzieć policjantkę, która jest również matką, żoną i przyjaciółką. Rzutuje to na jej zachowania. Nie dostajemy bezdusznego profesjonalizmu, widzimy człowieka, który reaguje emocjonalnie. Który potrzebuje ujścia i nie jest w stanie nad sobą zapanować. Który krzyczy na nastolatków zamieszanych w sprawę, a jednocześnie broni podejrzanego, bo łączy ich przyjaźń. Widzimy komendanta, który dawno powinien odsunąć podopiecznych od śledztwa, jednak zdaje sobie sprawę, że to tylko ludzie w obliczu nieznanego.


Przyzwyczajeni jesteśmy do profesjonalnego badania miejsca zbrodni. W serialu jednak widzimy ciekawość przeważającą nad rozwagę i bezceremonialne wchodzenie do podejrzanego pomieszczenia. To tylko kilka przykładów na potwierdzenie tezy. Serial pełen jest nierozważnych i nielogicznych działań. Nie tego zwykle szukamy w kryminałach. Jednak sposób w jaki zostało nam to podane paradoksalnie wynosi serial ponad przeciętność i budzi zainteresowanie.

Serial „Las” to z pozoru jeden z wielu kryminałów. Bazuje na sprawdzonym i powtarzalnym schemacie zbrodni w małym miasteczku. Jest wyprodukowany poprawnie, bez większego polotu. Mógłby nam umknąć w swojej przeciętności. Jednak przy odrobinie uwagi i zaangażowania zaserwuje nam coś, czego nie znajdziemy w podobnych produkcjach. Nie jest pozycją obowiązkową dla zagorzałych fanów skomplikowanych kryminałów. Ze względu jednak na niewielką ilość odcinków i solidną rzemieślniczą pracę twórców nie jest stratą czasu. Przy odrobinie chęci znajdziemy w nim elementy, które przyniosą satysfakcję z oglądania. Z czystym sumieniem jestem w stanie może nie polecić, a zasugerować pochylenie się i próbę poznania tajemnic jakie kryje ardeński las i położone przy nim miasteczko.
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?