Ekscytujący punkt wyjścia ewoluuje w opowieść o tym, że w najczarniejszej godzinie z ludzi wychodzą zarówno najgorsze, jak i najlepsze cechy charakteru. "Zagubieni" błądzą tu we "Mgle", a
W wywiadzie dla serwisu Na Temat Tomasz Bagiński wyjaśnia: dawno temu wymarzyłem sobie, że będę tłumaczyć historie stworzone w Polsce na język światowej popkultury (...) Ogromną radość sprawia mi pokazywanie dzieł napisanych przez Polaków, ludziom z innych kręgów kulturowych. Nawet jeśli jest to związane z kompromisami, uproszczeniami i uniwersalizacją niektórych motywów. Powyższa strategia artystyczna jak ulał pasuje do serialu "Kierunek: Noc". Nominalnie belgijska produkcja powstała w oparciu o minipowieść Jacka Dukaja. Ze "Starości aksolotla" scenarzyści zaczerpnęli jednak wyłącznie koncept błyskawicznego unicestwienia ludzkości, a także anegdotę o samolocie okrążającym Ziemię po zaciemnionej stronie. Jeśli więc szukacie w nowym projekcie Netfliksa Dukajowskich rozważań nad temat transhumanizmu i technologii, trafiliście pod zły adres. Jeśli jednak macie ochotę na klaustrofobiczny dreszczowiec z apokalipsą w tle, zapraszam na pokład.
"Kierunek: Noc" to historia grupy nieznajomych czekających na nocny lot z Brukseli do Moskwy. Tuż przed startem do wnętrza airbusa wdziera się uzbrojony napastnik, który zmusza pilota, aby zmienił kurs i skierował samolot na zachód. Porywacz twierdzi, że słońce zaczęło emitować zabójcze promieniowanie, które w ciągu kilku sekund eliminuje z planety wszelkie życie. Jedynym sposobem na przetrwanie jest więc nieustanna ucieczka przed świtem. Gdy katastroficzne wieści okazują się prawdziwe, bohaterom nie pozostaje nic innego, jak zapomnieć o dzielących ich różnicach, zaufać sobie i ramię w ramię mierzyć się z kolejnymi zagrożeniami. Niestety, szlachetna teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Zwłaszcza gdy do głosu dochodzą uprzedzenia, a na jaw wychodzą kolejne tajemnice.
Ekscytujący punkt wyjścia ewoluuje w opowieść o tym, że w najczarniejszej godzinie z ludzi wychodzą zarówno najgorsze, jak i najlepsze cechy charakteru. "Zagubieni" błądzą tu we "Mgle", a "Melancholia" płynie na "Ostatnim okręcie". "Kierunek: Noc" nie ma może rozmachu serialu J.J. Abramsa, emocjonalnej siły rażenia filmu Larsa von Triera oraz ładunku grozy, jaki oferowała książka Stephena Kinga. Mimo to ogląda się go z niesłabnącym zainteresowaniem. Scenariusz obfituje w niespodzianki i zwroty akcji, konflikty eksplodują raz za razem, a obsada złożona z utalentowanych europejskich aktorów potrafi zdobyć sympatię dla swoich niejednoznacznych, ciągnących za sobą bagaż doświadczeń bohaterów: szemranego biznesmena Ayaza (Mehmet Kurtulus), irytującego szeryfa powietrznego Rika (Jan Bijvoet), zmagającej się z żałobą Sylvie (Pauline Étienne) czy usychającego z tęsknoty za żoną polskiego technika Kieślowskiego (Ksawery Szlenkier). Owszem, sporo tu pociesznych absurdów jak np. ekspresowy kurs pilotażu samolotu z pomocą wideo na YouTubie. Tempo akcji jest jednak na tyle zawrotne, że można przymknąć na nie oko.
Produkcja Netliksa trafiła na ekrany w szczególnym momencie. Pandemia koronawirusa sprawiła, że widzowie niczym bohaterowie serialu spędzają czas w zamknięciu, a przez głowy wielu z nich przemykają prawdopodobnie apokaliptyczne myśli. Seans "Kierunku: Noc" nie pogłębia jednak frustracji. W rozpadającym się na kawałki ekranowym świecie nie brakuje aktów solidarności oraz szlachetnych gestów. Dopóki stać na nie nawet cynicznego łajdaka, nadzieja nie umarła.
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu