Recenzja Sezonu 2

Euforia (2019)
Augustine Frizzell
Sam Levinson
Zendaya
Hunter Schafer

Zatraceni w chaosie

Drugi sezon "Euforii" to wizualny i emocjonalny nokaut. Sam Levinson podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, dostarczając historii bardziej intensywnej, brutalnej i zarazem hipnotyzującej niż
Drugi sezon "Euforii" to wizualny i emocjonalny nokaut. Sam Levinson podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, dostarczając historii bardziej intensywnej, brutalnej i zarazem hipnotyzującej niż kiedykolwiek. Każdy odcinek to istny rollercoaster, który bezlitośnie wciąga widza w duszny, neonowy świat uzależnień, miłości, przemocy i złamanych marzeń.

Zendaya ponownie udowadnia, że jest aktorską siłą nie do zatrzymania. Jej Rue, pogrążona w najgłębszych czeluściach uzależnienia, balansuje na granicy życia i śmierci. Jeden z najmocniejszych momentów sezonu to odcinek, w którym widzimy Rue w stanie kompletnego załamania – szaleńczego biegu przez miasto, desperackich prób manipulacji najbliższymi i całkowitego upadku moralnego. To jedna z najbardziej autentycznych i przerażających scen ukazujących, czym naprawdę jest uzależnienie. Nie ma tu miejsca na romantyzację czy uproszczenia – to surowa, niewygodna prawda, która zostaje z widzem na długo.


Drugi sezon stawia Jules (Hunter Schafer) w zupełnie nowym świetle. Po wydarzeniach z pierwszego sezonu widzimy ją dojrzalszą, ale jednocześnie pełną wewnętrznych konfliktów. Jej relacja z Rue staje się coraz bardziej skomplikowana – miłość miesza się z frustracją, poczuciem winy i niezrozumieniem. Jules, choć kocha Rue, zaczyna dostrzegać, że ich związek jest zbudowany na iluzjach i uzależnieniu. Jej romans z Elliotem (Dominic Fike) tylko pogłębia ten chaos, wprowadzając do historii jeszcze więcej emocjonalnej niepewności. Sezon ten pokazuje Jules jako bohaterkę, która wciąż szuka siebie – swojego miejsca, swojej tożsamości i sposobu na życie w świecie, który zdaje się ją nieustannie testować. Jej historia to cichy, ale niezwykle ważny element tej intensywnej układanki, dodający jeszcze więcej głębi całej narracji.


Sezon drugi zagłębia się w psychikę bohaterów, a jednym z głównych wątków staje się toksyczny trójkąt miłosny między Cassie, Natem i Maddy. Sydney Sweeney dostaje więcej przestrzeni do popisu i wykorzystuje ją znakomicie. Cassie, która desperacko pragnie miłości i akceptacji, pogrąża się w autodestrukcyjnej obsesji na punkcie Nate’a (Jacob Elordi). Ich relacja to pełen napięcia taniec między pożądaniem a manipulacją, który prowadzi do eksplozji emocji w każdej wspólnej scenie. Z kolei Maddy (Alexa Demie) pokazuje, że choć wciąż tkwi w cieniu traumy po związku z Natem, jest gotowa odzyskać kontrolę nad swoim życiem.


Największym zaskoczeniem sezonu okazuje się rozwój wątków Fezco (Angus Cloud) i Lexi (Maude Apatow). Ich subtelna, pełna niewinności relacja stanowi kontrast dla brutalnego świata Euforii i daje chwilę oddechu wśród chaosu. Lexi, do tej pory stojąca w cieniu, niespodziewanie staje się jedną z najciekawszych postaci sezonu – jej spektakularny spektakl szkolny w finałowych odcinkach to mistrzowski przykład narracyjnej gry z rzeczywistością i fikcją.


Pod względem wizualnym "Euforia" osiąga nowy poziom artystycznej ekstazy. Operatorska praca Marcella Réva to prawdziwe dzieło sztuki – neonowe światła, klaustrofobiczne ujęcia i mroczne cienie tworzą hipnotyzującą atmosferę, która działa jak narkotyk. 

Jednak fabularnie sezon nie jest pozbawiony wad. Niektóre wątki, jak historia Kat (Barbie Ferreira), zostają niemal całkowicie porzucone. Widać też pewną narracyjną nierówność – momentami historia sprawia wrażenie chaotycznej i pozbawionej struktury, jakby Levinson bardziej skupiał się na pojedynczych scenach niż na spójnej opowieści.

Drugi sezon "Euforii" to doświadczenie niemal hipnotyczne – piękne i odpychające zarazem. Levinson nie boi się wchodzić w najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, pokazując destrukcję w sposób surowy i bezkompromisowy. Choć narracyjnie sezon bywa chaotyczny, emocjonalna siła historii i wizualna maestria sprawiają, że trudno oderwać od niego wzrok. To nie jest serial dla każdego – ale jeśli pozwolisz mu się pochłonąć, pozostawi w Tobie ślad na długo. "Euforia" nie tylko pokazuje świat zagubionej młodzieży, ale stawia widza w jego epicentrum, zmuszając do konfrontacji z bólem, pragnieniami i lękiem. Ten sezon to krzyk – czasem piękny, czasem przerażający, ale niemożliwy do zignorowania.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sezonu 1 serialu Euforia
Gdyby spojrzeć na "Euforię" przez pryzmat dotychczasowych seriali young adult, moglibyśmy stwierdzić, że... czytaj więcej
Recenzja Euforia
Seriale młodzieżowe przeżywają ostatnio zarówno rozkwit popularności, jak i kryzys twórczy. Z jednej... czytaj więcej
Recenzja Euforia
Niestety, trzeba otwarcie przyznać, że większość twórców seriali typu young adult nie traktuje swoich... czytaj więcej