Spełniacz życzeń niestety nie pomógł

"S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla" rodził się w bólach. Informacje, jakie przedostawały się do prasy, dawały niezwykle ciekawy obraz gry - mieliśmy otrzymać pełnoprawnego erpega FPS w otwartym
"S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla" rodził się w bólach. Informacje, jakie przedostawały się do prasy, dawały niezwykle ciekawy obraz gry - mieliśmy otrzymać pełnoprawnego erpega FPS w otwartym świecie, gdzie mieliśmy budować naszą reputację, dołączać do frakcji, przetrwać w czarnobylskiej zonie pośród anomalii i radioaktywności - słowem: cud, miód i orzeszki dla miłośników wszelkiej maści postapokaliptycznych (bądź co bądź) klimatów. Co wyszło z tych górnolotnych planów?



W roku premiery, będąc jeszcze na studiach, kupiłem edycję z całkiem przyjemnymi gadżetami - oprócz gry dostałem instrukcję, poradnik, mapkę zony i (dla mnie chyba najważniejszy element) książkę "Piknik na skraju drogi" braci Strugackich, na której to gra fabularnie bazowała (niestety jak się później okazało zaczerpnięto tylko li wyłącznie ogólny koncept istnienia zony, stalkerów oraz anomalii i artefaktów). Ponieważ na studiach nie posiadałem odpowiedniego sprzętu, żeby odpalić grę, stwierdziłem, że przygodę zacznę od lektury książki. Skończyło się na tym, że "Piknik na skraju drogi" przeczytałem ze cztery razy, nim podszedłem do gry, a patrząc na zapowiedzi twórców i to, co przeczytałem, mogę powiedzieć, że moje nastawienie do gry było bardzo na plus.

No ale książka książką, a nadszedł czas, gdy mogłem odpalić grę w domowym zaciszu. Początki? Bardzo mocne - klimatyczny film ze świetnym lektorem (Mirosław Utta odwalił kawał dobrej roboty) i początek gry, który naprawdę tworzył świetną atmosferę, na co złożyła się świetna (wówczas) grafika i ścieżka dźwiękowa (rosyjskie dialogi, gitarowe wtrącenia stalkerów). Niestety po świetnym początku przyszedł czas na średnie rozwinięcie. Otwarty świat? No otwarty, ale dosyć pusty - tak naprawdę wszędzie gdzie szedłem czekali na mnie albo neutralni stalkerzy, albo wrogo nastawieni bandyci, zombie i zdecydowanie wroga fauna. Anomalie? Nawet kilka, ale w sumie wszystko sprowadzało się do losowo rozrzuconych 'pól śmierci', przez które przełaziło się rzucając śrubami i wyciągając porozrzucane tu i ówdzie artefakty - klimatu książki нет. Elementy RPG? Marne, bardzo marne - całość w większości sprowadzała się do kilku dialogów z neutralnymi stalkerami i bardziej rozbudowanych dialogów z fabularnymi NPC. Z tym, że dialogów, w których wyborem było co najwyżej "1. Wybierz kwestię, która pociągnie dalej fabułę." lub "2. Do zobaczenia". Nawet ekwipunek mocno spartaczono, ponieważ broń i wszelkiej maści kombinezony ulegały z czasem uszkodzeniom (super), ale nie było ich gdzie naprawić, więc trzeba było ciągle zdobywać pieniądze na zakup nowego sprzętu, który tani nie był, a pieniądze w zonie na drzewach nie rosły. No i umówmy się, że wszelkiej maści kałachy aż tak często się chyba nie zacinają jak broń w "S.T.A.L.K.E.R.", gdzie jest to zjawisko nagminne i z czasem dosyć frustrujące.



Miejscówki? Są nawet całkiem różnorodne, niestety zaprojektowane zostały w sposób bardzo nierówny. Istnieje duży kontrast, bo z jednej strony mamy naprawdę świetne lokacje, jak np. opuszczona dzielnica przemysłowa, gdzie aż strach wchodzić samemu do budynków, a z drugiej strony mamy np. instytut Agroprom, gdzie wydaje się że projektanci maznęli pędzlem artefakty gdzie się tylko da.

Sytuację ratuje fabuła. I choć ostatecznie okazuje się nieco przegięta, to jej odkrywanie (kilkukrotne) daje naprawdę sporą frajdę. Patrząc na grę obiektywnie, ze wszystkich zapowiedzi twórcy powstawiali tylko jakieś marne wycinki, robiąc z gry najzwyklejszą strzelankę (na dodatek przeciętną), która jednak obroniła się dzięki swojej niezwykłej tematyce. Osobiście czułem się zawiedziony (żeby nie szukać mocniejszych słów), ponieważ śledziłem powstawanie "S.T.A.L.K.E.R." niemal od początku i dałem grze naprawdę duży kredyt zaufania. Ponadto finalny produkt był na początku niesamowicie zabugowany, co uniemożliwiało niekiedy przejście gry lub odkrycie alternatywnych zakończeń.

Ostatecznie? W mojej opinii "S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla" zasłużył w dziesięciopunktowej skali na sześć oczek. Plusami niewątpliwie były fabuła, grafika i udźwiękowienie. Natomiast do minusów zaliczyłbym nie do końca udany klimat (strzelanie, strzelanie, krótki dialog, więcej strzelania), niewielkie możliwości interakcji ze światem, brak "żyjącego świata", niedoróbki (np. naprawa broni/sprzętu - wyglądało to tak, jakby ktoś o tym zwyczajnie zapomniał w trakcie produkcji), lista bugów wyglądająca jak dzienniczek ucznia z ADHD oraz siermiężnie wykonane poniektóre lokacje.

Te wszystkie minusy nie zmieniają jednego: w "S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla" naprawdę warto zagrać choć raz. Bo pomimo całej swojej budżetowości, która wychodzi z lewa i prawa, ta gra to unikat.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nawiązanie do filmu Tarkowskiego o tym samym tytule, nasuwa się samo, jednak tam, gdzie Andriej wnika w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones