Dodateczek, dodateczeniuniek

Dodatki do gier charakteryzują się tym, że są. Niektóre z nich są tak krótkie, że można nie zauważyć ich istnienia. Najlepszym tego przykładem jest dodatek do "Half-Life'a" zatytułowany "Blue
Dodatki do gier charakteryzują się tym, że są. Niektóre z nich są tak krótkie, że można nie zauważyć ich istnienia. Najlepszym tego przykładem jest dodatek do "Half-Life'a" zatytułowany "Blue Shift". Gdy go zobaczyłem, sądziłem, że nic krótszego już nie może powstać. Ale życie lubi zaskakiwać.
 
W przeciwieństwie do "Blue Shift" "Spearhead" wnosi coś do swojej serii, a nie opiera się tylko na systemie podstawki. Choć mechanika gry jest prawie nie zmieniona, poprawiono konstrukcję lokacji, a także wprowadzono kilka nowych elementów, jak chociażby uderzenie kolbą czy możliwość prowadzenia ognia także w trakcie wychylenia się zza krawędzi osłony, a czego brakowało w podstawce. Najważniejszym zmienionym – choć delikatnie – elementem jest zbalansowanie rozgrywki. Troszeczkę obniżono poziom trudności, co spowodowało, że rzadziej trafia się na punkty "zaporowe". Dotyczy to głównie walki na dystans. W "Spearhead" znacznie łatwiej zlokalizować wrogiego snajpera, a ci nie mają już tak celnego oka jak w "Allied Assault". Walka na średnim dystansie i w zwarciach pozostała raczej niezmieniona. Dodatek zdecydowanie skupia się również na walkach drużynowych i tyczy się to nie tylko piechoty, ale również pojazdów pancernych.
 
"Spearhead" to trzy niezwykle króciutkie misje, które można przejść na wykładzie albo pomiędzy porannym papierosem a śniadaniem, albo w czasie tworzenia make-upu naszej kobiety, albo jeśli sami jesteśmy kobietą, to w czasie meczu piłkarskiego bez dogrywki. Zaczynamy operacją "Overload", lecz nie na plaży Omaha, ale skacząc ze spadochronem we Francji, by za chwilę szturmować wrogie stanowiska przeciwlotnicze. Następnie przenosimy się w Ardeny, gdzie na Boże Narodzenie '44 Niemcy postanawiają podarować nam kilka bombek. Kończymy rajdem na Berlin, z pepeszą w dłoni i nagantem za pazuchą. Brakuje jednak klasycznego "huraaaa" i możliwości postrzelania do własnego oficera NKWD, bo twórcy nie pozwolili nam zagrać Iwanem, lecz przez cały czas Bakerem, który tylko na chwilę zaprzyjaźnił się z kamratami ze wschodu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones