To zła kobieta była... Nie! To był bardzo zły film!
Każdy człowiek, od czasu do czasu, chce się oderwać nieco od rzeczywistości i próbuje osiągnąć to za pomocą lekkiego i przyjemnego filmu, który nie będzie pobudzał go intelektualne, ale za to
Każdy człowiek, od czasu do czasu, chce się oderwać nieco od rzeczywistości i próbuje osiągnąć to za pomocą lekkiego i przyjemnego filmu, który nie będzie pobudzał go intelektualne, ale za to swoją prostotą, a momentami wręcz głupotą rozbawi do łez. Istnieje wiele produkcji, które spełniają takie kryteria, a wśród nich bezsprzecznie wymienić można powstały niedawno "Kac Vegas w Bangkoku" czy jeden ze wspaniałych reliktów przeszłości, taki jak "Czy leci z nami pilot?" Filmy te nastawione są na rozbawienie widza, więc gdy ktoś zarzuca im głupotę i infantylność, zazwyczaj odpowiadam: Chcesz zobaczyć wspaniałą grę aktorską i zachwycić się nietuzinkową fabułą? Włącz sobie "Ojca chrzestnego"! Jednak są momenty, kiedy muszę bić na alarm, szczególnie, gdy ktoś obraża moją inteligencję i tworzy oderwany od rzeczywistości gniot, jakim bez wątpienia jest "Zła kobieta".
Film przedstawia historię Elizabeth Halsey (Cameron Diaz), która całkowicie nie nadaje się do wykonywania zawodu nauczyciela. Nie zraża jej to jednak i nie odchodzi ze szkoły, gdyż potrzebuje pieniędzy na operację plastyczną, dzięki której powiększy sobie biust. Jej ślub zostaje odwołany, ponieważ zdradziła swojego męża. Na każdej lekcji puszcza filmy i zasypia schowana za biurkiem. Jest wulgarna, pije, pali i wszędzie szuka intrygi. Postanawia uwieść przystojnego Szkota (w tej roli Justin Timberlake), który podobnie do niej, jest nauczycielem o niedługim stażu. Jednak, by go zdobyć, musi walczyć o jego względy z Amy (Lucy Punch), koleżanką z pracy, będącą przykładem idealnej nauczycielki. Przy okazji odrzuca ciągłe próby uwiedzenia jej przez Russella (Jason Segel), nauczyciela wychowania fizycznego.
Główna bohaterka między innymi kradnie podstępem końcowe testy maturalne ich głównemu twórcy, po czym rozdaje je uczniom. Zostaje przyłapana przez uczennicę na paleniu marihuany i prowadzi lekcje w taki sposób, że już po pierwszych dniach na jej biurku pojawiłoby się wymówienie. By nie zdradzać wszystkiego, powiem tylko, że co prawda przechodzi ona małą metamorfozę i zaczyna widzieć swoje błędy, jednak i tak ukazane jest to w powierzchowny sposób.
Jeżeli chodzi o grę aktorską, to nie jest ona na najwyższym poziomie. Jednak, by stanąć w obronie aktorów grających w tym "dziele", przytoczę bardzo wymowne przysłowie: Z pustego i Salomon nie naleje. Co ciekawe, w moim odczuciu od Cameron Diaz i Justina Timberlake'a grającego wręcz żenującą postać, o wiele lepiej wypadająJason Segel oraz Lucy Punch.
Podsumowując, można dojść do wniosku, że film pt. "Zła kobieta" jest pochwałą głupoty, cwaniactwa, złodziejstwa i luźnego sposobu życia. Ukazuje, że najlepszą drogą do osiągnięcia sukcesu jest po prostu pójście na skróty, a nawet, gdy już wiadomości o całym złu dokonanym przez główną bohaterkę wypływają na światło dzienne, okazuje się, że za pomocą umysłu oszusta, można wrobić w swoje haniebne czyny kogoś innego. Film przedstawia nauczycieli jako infantylnych ćwierćinteligentów, wręcz zakompleksionych nieudaczników.
Tłumaczenie tytułu na język polski jest po prostu przezabawne i na tej ocenie ten wątek produkcji pozostawię. Jednak tytuł nie jest jej największym problemem. Film z częstotliwością i siłą dźwięków wydobywających się niczym z karetki pogotowia, razi swoją głupotą, infantylnością i mało subtelnym idiotyzmem dostrzeganym na każdym kroku. Początkowo, tak jak sygnał oraz jadącą na nim karetkę, słyszymy i widzimy z daleka, wręcz przeczuwamy. Jednak wraz z upływem czasu stają się one nie do zniesienia, przez co musimy zatkać uszy, a najlepiej, trzymając się tematyki filmowej, zasłonić oczy i wyłączyć głos. Na szczęście, tak samo jak możemy gwałtownie zjechać na pobocze przed rozpędzona karetką, tak samo możemy wyjść z kina. Bezkolizyjnie. I to właśnie rozwiązanie będzie dla nas najlepsze. "Zła kobieta " to zdecydowanie bardzo zły film i każdemu kogo razi mało wyrafinowana głupota komediowa odradzam ten seans, gdyż w tym przypadku przekroczył on granicę dobrego smaku.